Fundacja Hospicyjna w ramach programu FDO Tumbo Pomagawydaje kolejną publikację, która ma być pomocą w przeżywaniużałoby. Tym razem odbiorcami będą nastolatkowie.Publikacja jest szczególna pod kilkoma względami. Pierwszy totemat. Doświadczenie śmierci, straty bliskiej osoby jest bardzotrudne. Zwykle nie wiemy, jak o nim rozmawiać, jak pomóc czy jak dać sobie pomóc w przeżywaniu żałobyDrugi to adresaci. Mało jest materiałów o śmierci, żałobie i dalszym życiu skierowanych do nastolatków.To wymagający odbiorca w ogóle, a tym bardziej w sytuacji przeżywania żałoby. Dlatego niezwykle ważnyjest odpowiedni sposób przekazu taki język i forma, które ich zainteresują, zachęcą do przyjrzenia sięswoim emocjom, zrozumienia tego, co się dzieje, jak poradzić sobie z tym, co czują i myślą, jak uwierzyćw przyszłość, że przyjdzie czas, gdy będzie łatwiej. I to są kolejne elementy, które tę publikację wyróżniają.Nie bez powodu podtytuł to Notes dla nastolatków. Tekst o śmierci, żałobie, emocjach i świecie wokół jestprzeplatany pustymi miejscami na własne notatki. Inspiracją do nich, oprócz tekstu, jest strona graficzna.I to kolejny szczególny element. Tu nie ma typowych ilustracji, ale kolaże, stworzone przez młodą autorkę.To był jej sposób na poradzenie sobie z żałobą, teraz dzieli się nim z innymi.
To książka o ziemi wodzie, ogniu, wietrze, chmurach, Słońcu i Księżycu, o żywiołach, które towarzyszą człowiekowi, od zawsze. Autorka snuje opowieści dla siebie i dla nas, żebyśmy spróbowali zrozumieć tajemnice świata. Znajdziecie tu opowieść o Krasie, w której włosach mieszkał wiatr. Opowieść o tym, czego Księżyc nauczył ludzi, o tym gdzie rodzi się Słońce, i o Płanetniku, który całował chmury. Swoje opowieści opiera autorka na mitach słowiańskich, na nielicznych wzmiankach w kronikach, na analizie obrzędów, pieśni, opowieści, bajek, wierzeń i przesądów pozbieranych po wsiach. Niektóre z nich sięgają do korzeni języków słowiańskich oraz ludowej magii i medycyny. Jak mówi autorka: „Ludzie opowiadali sobie historie – te „wielkie", mitologiczne po to, żeby spróbować zbliżyć się do rzeczy niezwykłych, niepojętych. Żeby opowiedzieć sobie o tym, z czym się mierzyli. Po to są historie, po to są opowieści. Nie mają początku, ani końca. Nie da się ich zamknąć w klatce. Ani w książce. Zawsze wypełzną, wylecą, wyturlają się jakoś. I pójdą swoją drogą”.
Jest to opowieść o piątej stronie świata, którą człowiek od zawsze przeczuwa, i której nie może dotknąć. Nie znajdziecie w niej informacji o duchach, zjawach i demonach pojawiających się w snach i naszych wyobrażeniach pod wpływem strachu. Według starych opowieści zaświat wcale nie jest straszny, jest po prostu inny niż nasz - ludzki - świat. To opowieść o cieniutkich jak pajęcza nić granicach, które łączą świat i zaświat, a także o miejscach i istotach, które w dawnym postrzeganiu strzegły przejść, umiały porozumiewać się ze światem niewidocznym, i pomagały ludziom i duszom w rozmawianiu ze sobą. O zaświecie, który mógł się objawić w różnych miejscach i czasach, którego bramami były źródła, rozstaje dróg, a także progi domów i lustra. O zaświecie, który ukazywał się w ogniu, w chmurach, burzach i piorunach oraz o przewodnikach, którzy potrafili odnaleźć drogę pomiędzy światem a zaświatem.
Co to za dziwny tytuł: "Między światem a zaświatem"? Czy zaświat to piekło? Kraina umarłych? Bo świat - to wiadomo. To my: nasze ręce, głowy i nogi. Nasze domy. Nasze ulice, lasy, rzeki, psy i ptaki. Nasze samochody, komputery i zabawki. Słowa, dźwięki, uczucia i myśli. Atomy i czarne dziury. Mrówki i galaktyki. Cały wielki, nieskończony wszechświat. Za którym nie ma nic, bo jest on nieskończony.No to czym jest zaświat? Zaświat to piąta strona świata. To część rzeczywistości, którą człowiek od zawsze wyłącznie przeczuwa i której nie może dotknąć.Ludzie od wieków wierzyli - albo po prostu czuli - że świat i zaświat nieustająco się przenikają. Że dzieli je tylko zasłona z mgły. Zaświat mógł się objawić w różnych miejscach i czasach. Jego bramami były źródła, rozstaje dróg i miedze między polami, a także progi domów i lustra. Zaświat ukazywał się w ogniu, w wodzie - tej jasnej, żywej, i tej ciemnej, martwej. W chmurach, burzach i piorunach. Drogami do zaświata były rzeki i drzewa.A pomiędzy światem i zaświatem są cieniutkie jak pajęcza nitka granice. Są bramy, które możemy rozpoznać lub w ogóle ich nie zauważyć. Są sny, opowieści i baśnie. Pomiędzy światem a zaświatem wędrują przewodnicy. Ludzie-nieludzie. Pomiędzy światem a zaświatem jesteśmy my, którzy rodzimy się, nie pamiętając, skąd się wzięliśmy, i umieramy, nie wiedząc, dokąd idziemy, a jednak, jednak przeczuwamy to wszystko, czego nie możemy dotknąć.Ta opowieść jest właśnie o bliskości zaświata. I nie, nie jest o duchach, zmorach, zjawach i demonach, bo nie chcę pisać bestiariusza. A poza tym zjawy, zmory i inne paskudztwa powstają głównie z naszego strachu. Według starych, bardzo starych, najstarszych opowieści zaświat wcale nie jest straszny. On zwyczajnie jest. Inny niż nasz - ludzki - świat. Dlatego ta opowieść jest o bliskości zaświata i o granicach, a także o spotkaniach z nim. O miejscach i istotach, które w dawnym postrzeganiu świata były związane z obydwoma światami, strzegły przejść, umiały porozumiewać się ze światem niewidocznym, pomagały i żywym ludziom, i duszom w rozmawianiu ze sobą.
Ta opowieść powstała tuż po śmierci mojej córki.
Patrzyłam na jej znajomych i przyjaciół, tych niedużych, dziesięcioletnich i widziałam, że stoją oko w oko z niepojętym, tak samo, jak my wszyscy. Uświadomiłam sobie wtedy, że nie znam żadnej, ale to żadnej historii dla dzieci, która mówiłaby o śmierci. I o tym, co się dzieje z nami, którzy zostajemy tutaj, po śmierci kogoś bliskiego. Pomyślałam wtedy – a co z dziećmi jeszcze młodszymi, które pojmują świat zupełnie nieintelektualnie?
Trudno rozmawiać z dziećmi o nieuchronności, o śmierci, o chorobie, o tym, co wydaje się zupełnie bez sensu, czasem nawet niesprawiedliwe. Trudno rozmawiać z nimi o tym, co się dzieje z człowiekiem, który musi się z tym zmierzyć. O emocjach, tych najtrudniejszych, o których często słyszymy, że są "złe" – a przecież są naturalne.
Baśń umożliwia mówienie obrazami. Umożliwia nazywanie spraw wprost, z pominięciem procesu racjonalizacji. Daje nam do ręki magiczne narzędzia.
Wymyśliłam tę opowieść dla najmłodszych. Z myślą o tym, że przez kolejne przygody będziemy przechodzić wspólnie. Kiedy ją opowiadam na żywo, to dzieci wymyślają sposoby na przedostanie się przez Rzekę Smutku, Wściekły Las i Otchłań Rozpaczy. I opowiadają o tym, jakie one są i jak sobie z nimi poradzić. Opowiadają o swoich własnych doświadczeniach.
W książce te sposoby opisałam ja, ale polecam Wam bardzo, bardzo czytanie tej opowieści po swojemu. Rozmawiajcie i wymyślajcie wspólnie. Opowieści po to są, żeby były nasze, żeby je zmieniać, udomawiać. Pozwólcie dzieciom pytać. I wy sami pytajcie. Ja sama staram się zamieniać pytanie "dlaczego" (na które trudno znaleźć sensowną odpowiedź), na pytanie "jak, w jaki sposób". Tak, by umożliwić dzieciom szukanie odpowiedzi, które są mocno osadzone w ich małym, dziecięcym życiu. Warto też mówić dużo i często o tym, że człowiek – mały i duży – ma prawo być smutny, zły, czy osowiały. Ma prawo chcieć być sam. Ma prawo chcieć pomilczeć. Ma prawo nie chcieć się śmiać i przytulać.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?