Nowy tom Adama Kaczanowskiego, jednego z najbardziej oryginalnych głosów w polskiej poezji współczesnej. "Co kradnie złodziej wołający ratunku" to poemat wcieleniowy, gdzie każdy chce być bohaterem. Możesz zostać strażakiem albo kosmonautą. Musisz kimś zostać, nie masz wyjścia. Autor zaprasza nas do udziału w eksperymencie, porzuca wątki, a potem do nich wraca, przypomina nam o czymś, o czym nie chcemy pamiętać. Wszystko jest tu refrenem przerwanym w połowie zdania. Adam Kaczanowski żongluje popkulturą, intymnością i metafizyką. Pytania graniczne spotykają się tu z fantazją i brutalną codziennością. Czy bohater zbiorowej wyobraźni mógłby oddać mocz w windzie? Czego boi się ekipa ze "Scooby-Doo"? I jak to możliwe, że Aaron Carter - symbol słodkiego dzieciństwa - nie żyje? A my żyjemy? Świat Kaczanowskiego jest jak wyścig zbrojeń. Dorosłość może być puentą, w której wszyscy jesteśmy lepsi albo gorsi. Wersy Kaczanowskiego pędzą w nieustającym galopie, zmuszają, żeby czytać je na głos, krzyczeć. Radosny bieg w stronę braku złudzeń i końca. Bo wszystko się kończy. Jednak.
[O KSIĄŻCE] Z wpisów na osiedlowym forum na FB wychodzi krwawy horror, do którego wkracza Franz Kafka. Powieść eksperymentująca ze wszystkim, co stanie jej na drodze po to, by przerazić i rozśmieszyć równocześnie. [FRAGMENT] Czy ktoś z was szarpał za moją klamkę przez pomyłkę? To było takie jedno, zdecydowane szarpnięcie. U kogoś jeszcze była taka sytuacja? Ja parę dni temu, po przebudzeniu, zauważyłam, że drzwi wejściowe do naszego mieszkania są uchylone. Teraz co wieczór sprawdzamy, czy drzwi są zamknięte na klucz. Jestem na 99 procent pewny, że za takimi wybrykami jak szarpanie za klamkę stoją dzieciaki biegające po naszym podwórku. Jest taka grupka chłopców, których dosłownie roznosi. Ostatnio masakrowali kwiaty na naszym patio, walili w nie skórzanym paskiem, pewnie wziętym ze śmietnika. I to są, na sto procent, nasze, osiedlowe dzieci. Bicie pasem… Aż boję się pomyśleć, skąd się to mogło wziąć. Stężone dawki lęków, uprzedzeń i symbolicznej przemocy, która z czasem przeradza się w przemoc fizyczną. Analiza destrukcyjnych mechanizmów, które determinują sposób funkcjonowania wspólnoty. Grzegorz Jankowicz Adam Kaczanowski w swojej najnowszej powieści przygląda się wspólnocie mieszkaniowej, by wywołać pytania dotkliwe: o relacje władzy, podległości, o odpowiedzialność, o zbyt powszechną przemoc, o niezdolność myślenia w kategoriach wspólnoty właśnie i dominujący tryb myślenia w trybie własności. Anna Marchewka Zamysł, by z wnętrza jednego koszmaru – czy, ściślej, doprowadzonej do groteski wizji współczesności – przedostać się do innego snu, który na wieki ma miejsce w historii literatury, już sam w sobie jest wystarczająco intrygujący, by chcieć zapoznać się z nową propozycją Kaczanowskiego. Rafał Wawrzyńczyk [O AUTORZE] Adam Kaczanowski (1976), pisarz i performer. Człowiek-małpa, Calineczka, klaun, laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius, nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia oraz Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Poznaniak wychowany na osiedlu Rusa, w największym bloku w Wielkopolsce. Mieszka na warszawskim Żoliborzu.
Te same niezbyt spektakularne, a właściwie paraliżujące swoją zwyczajnością zdarzenia oglądane z perspektywy trójkąta nieszczęśników: mężczyzny, kobiety i ich córki. Bezprecedensowy obraz naszych czasów, gdzie zgorzknienie miesza się z wyczerpaniem, nostalgiczne wspomnienie okazuje się prankiem kolegów z pracy, kompulsywny seks jest innym imieniem depresji, a kreatywność mielona przez korpotryby zamienia się w robienie gówna z gówna. Adam Kaczanowski w swojej książce prozatorskiej po raz kolejny uparcie zadaje pytanie, czy życie bohaterów a może też czytelników jest komedią, czy raczej dramatem. I zanim zdążymy odpowiedzieć, zanim uśmiech zastygnie nam na ustach, dodaje: whatever, wychodzi na to samo. Przewrotny mistrz opisu świata, w którym nic nie ma znaczenia, znowu w akcji!
Piotr Janicki i Adam Kaczanowski to poeci reprezentujący roczniki 70. Pierwszy jest laureatem Nagrody Literackiej Gdynia (2015), drugi Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2019), jednak częściej do nagród byli nominowani niż je otrzymywali. Na potrzeby wspólnie napisanego poematu lubią patrzeć na siebie jak na „czworonoga, coś pomiędzy labiryntodontem a gankiem, i jeszcze chustką”. Sam tekst z kolei stanowi nieco zwariowaną podróż przez rzeczywistość, czerpiącą z rozmaitych stylistyk i gatunków, celnie punktującą otaczające nas absurdy, ale też mogącą wywoływać pewien dyskomfort, gdy autorzy pochylają się nad niedorzecznością i niekonsekwencją ludzkich postaw. Spis treści, poza walorami literackimi, powinien też dostarczyć dużo przyjemności uważnym czytelnikom poezji, którzy dokonując dekonstrukcji poematu, rozpoznają fragmenty więcej niż charakterystyczne dla poezji obu autorów.
W tym tomie nic nie jest takie, jak się wydaje. Wiersze wyłaniają się tu z prozy, ta z kolei przebiera się w esej, a życie, które wyglądało na komedię, zastyga w udawany dramat. Śmiech nie jest śmiechem, lecz grymasem rozpaczy. Joker może być każdą kartą: śmieszną blotką i poważnym asem. Poważno-śmieszne są też rozrywki fundowane przez Kaczanowskiego: jedni bohaterowie przy zabijaniu os bawią się w zbawianie związku, a drudzy uwięzieni na placu zabaw jedyne wyjście widzą w skoku z piątego piętra biurowca. Najczulsza, a zarazem najbrutalniejsza książka laureata Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius 2019.
Wróżbita, którego prześladuje pech a umiejętności coraz częściej zawodzą. Dziewczyna prowadząca program telewizyjny z rebusami, której biust okazuje się mieć cudowne właściwości oraz coraz liczniejszą rzeszę wyznawców. Ludzie gotowi uwierzyć we wszystko i Bóg, któremu ze starości wszystko się pomieszało. Powieść Adama Kaczanowskiego opowiada o dziwnej, pokrętnej, nadpsutej metafizyce współczesnego świata. Topless to z pozoru lekka komedia, którą wypada potraktować poważnie.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?