Arkadij Bielinkow był pisarzem wyklętym. Mówił i pisał rzeczy prowokujące i często niepopularne, ponieważ był umysłem przekornym, odważnym i całkowicie niezależnym. Jego esej o dekabrystach należy do najświetniejszych dokonań rosyjskiej publicystyki. To tekst na miarę Czaadajewa, Hercena czy Lwa Tołstoja. Jego książka o Oleszy to niezwykły portret rosyjskiego pisarza, któremu „historia spuszczona z łańcucha” przetrąciła kręgosłup i wcisnęła knebel do pisarskich ust. Sam Arkadij Bielinkow, więzień Stalina, zachował swój kręgosłup moralny nietknięty i ocalił niezależność swego umysłu i krytyczną zdolność do analizy aż do końca życia. Jego eseistyka to więcej niż esej, to po prostu kawał świetnej literatury.
– Adam Michnik –
Dla Bielinkowa to nie literatura była najważniejsza, ale rzecz fundamentalna, bez której sama literatura traci sens – wolność. Ona właśnie jest tematem książki o Oleszy i tak tę książkę czytajmy. Bielinkow wierzył, że mamy wpływ na to, co się z nami dzieje, i jeśli ludzie nie są wolni, to dlatego, że się na ten stan zgodzili. Mądrzy, utalentowani, wrażliwi ludzie uznali kiedyś, że w służbie idei powinni wyrzec się wolności. Wierzyć nie temu, co podpowiadają im rozum i sumienie, ale ćwierćinteligentom, którym „parę pojęć jak cepy” wystarcza, by znać recepty na wszystkie problemy – świata czy narodu, to bez znaczenia. Podążając za kimś takim, ludzie tracą jednak i mądrość, i talent, i wrażliwość, a często stają się kibicami zła.
– Ze wstępu Jerzego Czecha –
Wdrapałem się na piedestał to długo oczekiwana, pierwsza w Polsce antologia poezji rosyjskiego samizdatu. Ta kapitalna pozycja obejmuje ponad pół wieku rozwoju poezji rosyjskiej od lat pięćdziesiątych do czasów obecnych. Autorski tom przekładów wybitnego tłumacza i rusofila Jerzego Czecha to pasjonujący przegląd twórczości szesnastu poetów, należących do kilku pokoleń. Są to poeci bardzo różni, jednak nierozerwalnie połączeni silnym poczuciem przynależności do drugiego obiegu kultury. Wdrapałem się na piedestał to barwny kalejdoskop rozmaitych poetyk, to tutaj niepokornie i dynamicznie wiersze regularne sąsiadują z wolnymi, a miniatury poetyckie przeplatają się z długimi poematami. A co najważniejsze te ironiczne, groteskowe, pełne czarnego humoru utwory nie mają, wbrew przekornemu tytułowi, nic wspólnego z piedestałem ! Nawet Josif Brodski pokazuje swoje rubaszne i obsceniczne oblicze, jakże dalekie od tego, do którego przyzwyczaił się polski czytelnik.To obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którym słowo poezja wciąż kojarzy się wyłącznie z podniosłym nudziarstwem.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?