być może wpierw trzeba by zedrzeć skórę ze słów, oczyścić je tak, by świeciły jak droga. A może słowa służą tylko uwyraźnieniu kierunku, nie tego jak jest?może warto zedrzeć i kolor z miazgi?--słowa moje, nawet tylko zaczepione, ruszone z miejsca lub twardo wartujące na okazję, więc już nie tylko moje, ale i obcym wspólne-tak jak są użyte, i nie po mojemu albo po cudzemu: gdy tylko są-znają się na tym co mówią, dopóki ruchome, bieżne, póki mają swobodę wymiany, ruchu- prawda, Chmuro?
Kolejny tom opowiadań Jacka Pankiewicza.Odebrano ci matkę, rodzinę, mająteknim się mogłeś zawczasu pocieszyć;na co czekasz, chłopciu?aż ci do reszty pogruchocą kości, i tak starte?Nec Hercules contra plures!nie ma życia już bez ani dla tytanów....dzięki ci, Boże, za wiernośćza ten bunt mój choćby i przeciw Tobie!
...i zamknąć oczy, jeśli wytrzeszczone, sprawdzić czy aby na pewno jest wszystko Jak Ma Być!
a niech się zadzieje teraz W Jedni wszystko co we mnie dotąd, z dawien dawna, niby skrywane było –
i ze skrytości pojawi się Rzecz moja, otwarty wybór i uszanowanie, coś co zależy nie tylko ode mnie, wszyscy w harmonii, współczuciem złogi znieczulenia krusząc, w tkliwym uspokojeniu
A sprawiedliwość, skąd się bierze?
Z chęci zysku?
„Władza, która nie istnieje dla wolności, nie jest władzą, tylko przemocą.” – powiedział mądry Lord.
A mądrość moja? Z jakiego rodzi się źródła? Z żadnego – ona jest znikąd.
Z wyboru, by nie być jak tu.
Kto chce ruszyć umysł – niech pomyśli! Te pre-opowiadania oparte są na faktach, dzieją się w Warszawie czy okolicy, z wyjątkiem paru o górach, które powstawały ze snu, zamiarów, wyobrażeń, potem z życia; stanowiły skuteczną zaporę przeciw klaustrofobii, równoważąc ją, a nawet wypełniając.
Człowieku! czy umiesz urojenia odróżnić od rzeczywistego niebezpieczeństwa? to możesz i wyobrazić sobie wiatr! a nawet i sam zostać wiatrem!
Jeśli dotąd nie miałeś niczego, nic nie stracisz, a zyskasz wiele!
Bo człowiek mądry nie poprzestaje na tym, co dostał, on się potęgą, jak wiatr, stać potrafi.
A dla artysty najważniejszy jest Bóg – bo i z kim mógłbym, tak po robocie, porozmawiać sobie?
– i jeszcze z tobą nie czuję się samotny, Chmuro, która w ciszy szykujesz muzykę dla moich sfer, rodzące się dźwięki;
bo ważny jest stan świata, który oddajesz i możesz go po sobie zostawić.
– a właściwie po co tam jesteś?
– chciałem poznać ludzi, dowiedzieć się, jacy są?
– już wiesz, oni ciebie wcale nie są ciekawi!
– i wiem, że nie ma sensu przejmować się tym, na co się nie ma wpływu! nawet myśleć o tym! bratnia dusza, powiadasz! ona pewnie gdzieś jest, ale daleko w świecie; i pomyślałem, że może lepiej będzie wychować ją tu! stworzyć w obiekcie, na który największy mam wpływ – w sobie!
Ludzie wstępują do tej samej rzeki – lecz by się wyminąć. Życie dziś pozoranckie jest! Tragedie się nie zdarzają, bo i komu?
Podmiotów brak. Są katastrofy.
Byłem ja kiedyś częścią epoki, w której ludzie, bywało, się spełniali. Dziś już tylko zabiegają o swoje – i każdy chce być przyjacielem szlagona. Człowieka nie buduje nikt. A ja próbowałem! Jest postęp: już nie da się żyć bez psa, kota, mrówki, a nawet konia. A bez Drugiego Człowieka? Posyłam ludziom te opowiadania
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?