Nagrody Darwina unieśmiertelniają osoby, które wskutek swojego porażającego braku przystosowania do życia wśród ludzi obdarzonych zdrowym rozsądkiem okazały się ślepymi zaułkami ewolucji homo sapiens. Książka zrodziła się ze strony internetowej Uniwersytetu Stanforda, gromadzącej ze wszech miar wiarygodne opowieści o przypadkach skrajnej głupoty. Kolekcja anegdot nadsyłanych przez internautów urosła tak szybko, że wkrótce ich porządkowanie i udostępnianie szerokiej publiczności stało się głównym zajęciem autorki. Mężczyzna, który postanowił zakończyć kłótnię z narzeczoną wysiadając z pędzącego samochodu, rybak, który użył do połowu przewodu pod napięciem i wszedł do wody po zdobycz nie odłączywszy prądu, kierowca zatopiony w lekturze przy prędkości stu czterdziestu kilometrów na godzinę – oto kilku opisanych w zabawnej książce Wendy Northcutt laureatów szeroko cenionej nagrody.
Kontynuacja bestsellerowej książki Macieja Frączyka, czyli Niekrytego Krytyka – polskiego władcy YouTube, krytyka filmów, seriali, gier, książek i reklam, a także internetowych celebrytów.
Nie przejdziemy do historii to druga część Zeznań Niekrytego Krytyka, w której autor w satyryczno-żartobliwy, charakterystyczny dla siebie sposób mierzy się z tematami ważnymi, takimi jak: sens i cel istnienia, religia, polityka, sztuka. To pierwsza na polskim rynku publikacja literacka oparta na formule show typu „stand up”. Nowatorski koncept, rzeczywistość opisana językiem w stylu „pulp”, zaskakujące spojrzenie na dokonania ludzkości od zarania dziejów po XXI wiek i potężna dawka humoru czynią z książki eklektyczną bombę.
O książce:
Świat jest miły i przyjemny, gdy żyje się – najczęściej na przyzwoitym lub jeszcze wyższym poziomie – gdzieś w Europie, albo w Ameryce, na północ od subtropików. Jednak w bogatych rejonach globu mieszka zaledwie 12 procent światowej ludności. Niewiele wiemy o tym, co myśli o nas, mieszkających w Europie i Ameryce Północnej, oraz o ładzie narzuconym reszcie świata przez zachodnią cywilizację, pozostałych 88 procent mieszkańców świata. Książka Kishore Mahbubaniego, profesora, dyplomaty i pisarza z Singapuru, mówi o zbliżaniu się do siebie ludzi, kultur, państw, zachowań, systemów społecznych i gospodarczych. Owo zbliżenie nazywa konwergencją.
Mahbubani wierzy w lepszy świat i w to, że jego części stają się ze sobą coraz bardziej
spójne. Na poparcie swojej tezy wysuwa kilkaset stron argumentów. Warto przeczytać „Wielką Konwergencję”, niezależnie od tego, czy koncepcja Mahbubaniego przekonuje nas, czy nie. Lepiej byłoby, gdyby miał rację. Jeśli jej nie ma - czeka nas wszystkich perspektywa życia w trudnym świecie pełnym skłóconych ludzi.
Recenzja:
Zachód ma dziś problem czarnowidztwa. Mahbubani twierdzi, że świat jest znacznie lepszy niż myślimy. To triumf globalizacji, zbudowany na ludzkiej zdolności racjonalnego myślenia. Wystarczy dostosować się do nowego układu sił. Ta znakomita książka, to wyzwanie dla Zachodu. Ale - czego Mahbubani nie uwzględnia - wcale nie mniejsze dla Azji.
Dr Bartłomiej Nowak, Transatlantic Academy, Waszyngton DC
O autorze:
Prof. KISHORE MAHBUBANI (ur. 1948) jest singapurskim urzędnikiem i dyplomatą oraz politologiem, pisarzem i publicystą. Z wykształcenia filozof. Obecnie pełni funkcję dziekana prestiżowej szkoły administracji publicznej (Lee Kuan Yew School of Public Policy) Narodowego Uniwersytetu Singapurskiego. Wcześniej był m.in. ambasadorem Singapuru w w USA, wysokim urzędnikiem MSZ Singapuru oraz przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa ONZ. Publikuje w najbardziej prestiżowych międzynarodowych tytułach prasowych. Amerykański magazyn Foreign Policy dwukrotnie wybrał go do setki najwybitniejszych myślicieli świata, a w 2011 r. określono go z tej okazji „muzą stulecia Azji”. Autor trzech poczytnych książek. The Great Convergence jest najnowszą z nich.
Partnerem wydania jest: KGHM Polska Miedź S.A.
Patroni medialni: Wyborcza.biz, Think Tank, Project Syndicate
Najgłębsza prezentacja humanistycznej postawy Ericha Fromma jako terapeuty!
Fromm w roli psychoterapeuty przede wszystkim się nie spieszy. Dopytuje, współ-odczuwa, doświadcza, wczuwa się w przeżycia drugiego człowieka, przejmując jego perspektywę spostrzegania i rozumienia świata. Słucha, słucha, słucha...
Z Przedmowy Teresy Rzepy
Międzynarodowy bestseller, kultowa książka Naomi Klein, nazywana często „biblią alterglobalistów”.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat, które upłynęły od pierwszego wydania "No Logo", książka została uznana za absolutny fenomen kulturowy i stała się manifestem wszystkich krytyków ekspansywnego światowego kapitalizmu.
Opowieść o Bohaterach Szarych Szeregów - Rudym, Alku, Zośce, zilustrowana ponad osiemdziesięcioma zdjęciami ze wszystkich epok Ich życia - od gniazda rodzinnego, poprzez czas harcerstwa, miłości, walki, po dni ostatnie!Po raz pierwszy pełny tekst, bez skreśleń cenzury PRL. Wydanie wzbogacone zdjęciami młodzieży z drużyn i szkół noszących imiona Janka Bytnara - Rudego, Alka Dawidowskiego, Tadeusza Zawadzkiego - Zośki, Aleksandra Kamińskiego - KamykaTa niezwykła edycja poprzedzona jest wstępem Barbary Wachowicz, autorki sławnej wystawy ""Kamyk na szańcu"" i cyklu ""Wierna rzeka harcerstwa"". We wstępie po raz pierwszy znalazły się fragmenty nieznanego pamiętnika Druha Aleksandra Kamińskiego i jego list, jedyny, w którym mówi, jak stworzył ""Kamienie na szaniec"", także niezwykła korespondencja Basi i Alka, wspomnienia Matki i Siostry Rudego, pasjonujące relacje przyjaciół i towarzyszy broni.Harcmistrz Aleksander Kamiński - pedagog, profesor wydziału pedagogiki społecznej Uniwersytetu Łódzkiego i pisarz. Autor ,,Kamieni na szaniec"", najsłynniejszej książki czasów okupacji, oraz ,,Zośki i Parasola"", dalszego ciągu losów spadkobierców ideałów Rudego, Alka, Zośki - opowieści o Harcerskich Batalionach Armii Krajowej. To jedna z najsławniejszych postaci polskiego harcerstwa, twórca zuchów, autorytet Szarych Szeregów. W czasie wojny był komendantem Organizacji Małego Sabotażu ,,Wawer"" i redaktorem naczelnym największego pisma podziemnej Europy ,,Biuletyn Informacyjny"". Jest patronem Chorągwi Łódzkiej Związku Harcerstwa Polskiego, a także wielu szkół i drużyn wiernych Braterstwu i Służbie.
Samiec alfa, czyli jak wytrzymać z facetem to przezabawna książka o facetach dla kobiet w każdym wieku. Księga rodzajów przybliża nam męskie typy i uczy czujności. Sztuka uwodzenia to zbiór swoistych przepisów życiowych, ze specjalnym akcentem na przyprawy i gadżety konieczne w dobrej kuchni. Szkoła przetrwania podpowie, jak korzystać z kobiecej intuicji i nie przejmować się porażkami. Zawsze będzie istniał Tarzan – samiec alfa i krucha popiskująca Jane. Litera¬tura ustaliła, co kto ma robić, do tego doszło wychowanie i mamy macho i lalunię. W tym świecie zmian nie będzie, bo dwa razy młodsze od swo¬ich partnerów sprytne analfabetki akceptują swoją rolę. Piszę o naiwno¬ści kobiet w każdym wieku i sprycie facetów, też w każ¬dym, choć gdy trafia się infantylny samiec alfa, łatwo z niego zrobić wiatrak. Polecam skoncentrowanie się na pogodnym miliarderze i bezpłodnym sierotce, a ideałem jest połączenie obu. Może istnieje tak jak kwiat paproci. Szukajmy nie rozmieniając się na ambitnych viagruszków i kutwy, które kupią nam portfelik z łatek. Hanna Bakuła – malarka i pisarka, autorka kilkunastu książek. Pisała felietony do „Playboya” i „Urody”, obecnie pisze bloga i felietony na portalu www.kobieta.wp.pl oraz publikuje teksty w miesięcznikach. Jest absolwentką wydziału malarstwa warszawskiej ASP. Portretowała m.in.: Liv Ullmann, Yehudi Menuhina, Daniela Olbrychskiego, Agnieszkę Osiecką. Pracuje w technice pasteli. Całe lata 80. XX w. spędziła na Manhattanie. Projektowała tam m.in. kostiumy i scenografię do spektakli na Broadwayu, za które wyróżnił ją „New York Times”. Oprócz polskiego ma też obywatelstwo amerykańskie. Na wizytówce ma napisane „osoba kontrowersyjna”. Mówi o sobie, że jest soft-feministką. Prowadzi fundację propagującą kulturę polską za granicą, wspiera dwa domy dziecka, organizuje festiwale muzyki Franciszka Schuberta.
Karaoke (z japońskiego: pusta orkiestra) to forma zabawy dla milionów ludzi pragnących stać się na chwilę Madonną albo Sinatrą. Według Ugrešić karaoke nie potwierdza wcale demokratycznej idei, zgodnie z którą każdy może, jeśli tylko chce, lecz ideę odwrotną (choć równie demokratyczną): że każdy chce, skoro może.
Karaoke to zabawa dla tych, którzy nie zostawiają swojego podpisu, kryją się za anonimowością, pozostają w bezpiecznych granicach swych konformistycznych wspólnot konsumenckich. Odrywają się od własnego „ja”, wcielając się na chwilę w role stworzone dla dla nich przez innych. Kultura narcyzmu zmieniła się w kulturę karaoke, albo po prostu jest jej konsekwencją.
W swym eseju Dubravka Ugrešić zajmuje się ludzkimi działaniami, w efekcie których anonimowy uczestnik – poprzez powielanie istniejących wzorów kulturowych i korzystanie ze współczesnej technologii – osiąga stan zaspokojenia, gubiąc po drodze wszystkie narzędzia mogące uchronić go przed ekspansją wywłaszczających „ja” mechanizmów zarządczych. Uszczęśliwiony tłumek miłośników karaoke nie przeczuwa zbliżającej się katastrofy.
Sztuka zaraźliwego entuzjazmu Kim tak naprawdę jest Richard Dawkins? Genialnym naukowcem czy religijnym szarlatanem? Jego kolejne tezy budzą mnóstwo skrajnych emocji, od zachwytu po zagorzałą krytykę. Jedno jest pewne - to znakomity orator i doskonały pisarz. Teksty wychodzące spod jego pióra są uznawane za wybitne i nawet najwięksi przeciwnicy przyznają, że argumentacja, jaką stosuje, jest niebezpiecznie przekonująca… Możesz kochać Dawkinsa albo go nienawidzić, nie wolno Ci jednak przejść obojętnie obok tej książki. Jest ona imponującym wycinkiem naszego wszechświata, doskonale przeanalizowanym i odkrytym na nowo. To zebrane w jednej książce najlepsze i najbardziej przełomowe z esejów Dawkinsa: na temat pseudonauki, determinizmu, memetyki, religii, terroryzmu i wielu innych. To także poruszający hołd złożony przyjaciołom i polemistom. Przyjrzyj się z bliska myśleniu i pasji jednego z największych intelektualistów naszych czasów. Poznaj jego trzeźwe poglądy na rzeczywistość oraz refleksje, które sprawią, że spojrzysz na wiele spraw we własnym życiu z zupełnie nowej perspektywy.
,,Podaj dalej, czyli jak stworzyć porywającą opowieść dla marki"" to fascynująca podróż do świata marek, które swoimi historiami porywają tłumy. Jednak nie same marki, ich sukcesy są tu najważniejsze. Istotne jest to jak odnalazły w sobie powołanie, odkryły swój talent. Książka nie jest poradnikiem o sztuce opowiadania. ,,Podaj dalej..."" sama w sobie jest opowieścią. Literacka forma narracji i niesztampowy styl wypowiedzi autora sprawia, że przedstawione narzędzia traktujemy jako element fabuły większej opowieści... Podążając za wskazówkami autora, tak jak mityczny bohater wyruszysz w podróż, by przedzierając się przez gąszcz rynkowych pułapek, odkryć to co najcenniejsze w Twojej marce. Ta podróż będzie wyzwaniem, ale nagroda - zdobycie zaufania klientów i zaangażowanie ich w kontynuowanie Twojej opowieści, będzie bezcenna.Książka Grzegorza Kossona jest pierwszą polską próbą całościowego spojrzenia na rolę storytellingu w marketingu i reklamie. (...) ""Podaj dalej"" to również propozycja pewnej filozofii marketingu - wzbogacenie marki i dodanie jej kolejnego wymiaru poza ""osobowością"" czy ""charakterem"" - obdarzenie jej właśnie wymiarem duchowym. To zaś zupełnie odmienny sposób komunikowania się z konsumentem, który znowu staje się przede wszystkim Człowiekiem.
Czy dobro i zło naprawdę istnieją? Czy ludzie chcą być źli? Czy Bóg może ich za to ukarać? Z czego tak naprawdę składają się ludzie? Odpowiedzi na te i wiele innych, ważnych pytań znajdziecie w niniejszej książce. Rozmowy z Bogiem to dzieło filozoficzno-poznawcze według autora zostało natchnione przez samego Boga, według którego powinniśmy zmienić nasze społeczne i ekonomiczne zasady współżycia, a także skierować naszą uwagę na sprawy związane z naturą. Powinni się z nim zapoznać wszyscy miłośnicy zagadnień z zakresu metafizyki i etyki.
„Przemawiam do każdego człowieka. Nieustannie. Rzecz nie w tym do kogo się zwracam, ale kto mnie słucha. Przemawiam na różne sposoby. Nasłuchuj mego głosu w prawdzie swojej duszy. W uczuciach serca. W wyciszonym umyśle. Słuchaj mnie na każdym kroku. Ilekroć zechcesz Mnie zapytać, wiedz że Ja już odpowiedzia-łem. Otwórz szeroko oczy i spójrz na świat..."
Książka Rozmowy z Bogiem przeznaczona jest dla każdego. A stanowi wspaniały dar dla tych, którzy prawdziwie łakną odpowiedzi i cenią pytania; którzy ze szczerym sercem, otwartym umysłem i tęsknotą w duszy poszukują prawdy. Książka ta porusza odwieczne zagadnienia życia i miłości, celu i funkcji, ludzi i związków, dobra i zła, grzechu i winy, prze-baczenia i odkupienia, ścieżki do Boga i drogi do piekła... słowem, wszystko. Bez osłonek omawia sprawy seksu, władzy, małżeństwa, dzieci, pracy, zdrowia, „życia po życiu" i „życia przed życiem"... wszystko. Zgłębia wojnę i pokój, wiedzę i ignorancję, ofiarowanie i branie, radość i smutek. Rozpatruje to co konkretne, i to co ab-strakcyjne, widzialne i niewidzialne, prawdę i nieprawdę.
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kup zestaw książek Rozmowy z Bogiem Neale Donald Walsch. Razem taniej!
FRAGMENT KSIĄŻKI:
Wiosną 1992 roku— mniej więcej w porze świąt wielkanocnych - zdarzyła się w moim życiu niezwykła sytuacja. Przemówil do ciebie Bóg. Przeze mnie. Pozwól, że wyjaśnię. Przeżywałem wówczas trudne chwile pod względem osobistym, zawodowym i uczuciowym, a moje życie wydawało m i się całkowicie przegrane. Ponieważ od lat miałem w zwyczaju spisywać swe myśli w listach (które z reguły nie trafiały do adresata), sięgnąłem po wysłużony żółty notatnik i zacząłem przelewać swe żale na papier. Jednak tym razem, zamiast po raz kolejny kierować Ust do osoby, którą posądzałem o to, że się nade mną znęca, postanowiłem zwrócić się do samego źródła; prosto do naczelnego oprawcy. Napisałem list do Boga. Był to list naładowany złością i pasją, pełen wyrzutów i zarzutów. Zawarłem w nim też całą listę gniewnych pytań. Dlaczego moje życie jest nieudane? Czego potrzeba, aby je naprawić? Dlaczego nie znajduję szczęścia w związkach z innymi? Czy nigdy nie będzie mi dane zaznać dobrobytu? I wreszcie - najgorętsze - Czym zasłużyłem sobie na życie będące pasmem nieustannych zmagań? Ku mojemu zdziwieniu, kiedy skreśliłem ostatnie z mych gorzkich „pytań bez odpowiedzi" i chciałem odłożyć długopis, moja ręka zawisła nad kartką papieru, jakby przytrzymywana jakąś siłą. Nagle długopis zaczął sam z siebie
Ileż w ludzkim życiu jest napisanych listów do Boga, na które nikt nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Dlaczego? Może dlatego, że wciąż nie nauczyliśmy się z Nim rozmawiać. Jak to robić? Jak wreszcie znaleźć odpowiedzi na pytania o samym Bogu, etyce czy metafizyce? A jeśli Walsch ma rację? Jeśli jego Rozmowy z Bogiem nie są wymysłem jego fantazji? Nasze poszukiwania dobiegłyby końca. Czy zgodzimy się na to? Czy przyjmiemy je jako pewnik? Jeśli tak, nie będziemy mogli się już usprawiedliwiać, że Bóg wciąż pozostaje głuchy. Nie będzie już pretekstu, by nie podejmować walki chociażby o pokój na świecie.
„Musisz mieć śmiałość przekreślić wszystko, co inni naopowiadali ci o Bogu. Wreszcie musisz być dzielny na tyle, aby zapuścić się w swoje własne doświadczenie Boga.
I nie wolno ci się z tego powodu obwiniać. Kiedy twe osobiste doświadczenie kłóci się z tym, co jak się zdaje wiesz o Bogu, i z tym, co naopowiadali ci inni, nie wolno ci obwiniać siebie.
Wina i strach to jedyni wrogowie człowieka."
Jeśli zapoznałeś się z przedmowami do poprzednich części, wiesz, że w obu przypadkach nieco się lękałem. Bałem się odzewu, jaki wywołają. Teraz jest inaczej. Nie mam żadnych obaw co do części trzeciej. Wiem, że jej prawda, przenikliwy wgląd, ciepło i miłość dotrą do wielu spośród jej czytelników.
Wierzę, że to tekst święty, duchowy. Widzę, że dotyczy to w równym stopniu całej trylogii. Książ-ki te będą czytane i dyskutowane przez dziesięciolecia, przez kolejne pokolenia. Może nawet przez stulecia. Ponieważ, razem wzięte, księgi te porusza-ją ogrom zagadnień, od naprawiania związków do istoty ostatecznej rzeczywistości i kosmologii. Wypowiadają się na temat życia, śmierci, miłości erotycznej, małżeństwa, wychowania dzieci, zdrowia, oświaty, gospodarki, polityki, duchowości i religii, godnego zarobkowania i dzieła życia, fizyki, czasu, obyczajów i zachowań, procesu tworzenia, stosunku do Boga, ekologii, zbrodni i kary, życia w wysoko rozwiniętych społecznościach kosmosu, dobra i zła, mitów kulturowych i etyki, duszy, prawdziwej miłości i chlubnego wyrażania tej cząstki w nas, która zna swe naturalne dziedzictwo Boskości.
Obyście wszyscy skorzystali z ich dobrodziejstwa. Bądźcie pozdrowieni.
Neale Donald Walsch
Ashland, Oregon
wrzesień 1998
Kup zestaw książek Rozmowy z Bogiem Neale Donald Walsch. Razem taniej!
FRAGMENT KSIĄŻKI:
Gdyby wszystkie twoje pragnienia były pragnieniami duszy, sprawa byłaby prosta. Gdybyś słuchał głosu swego ducha, wszelkie decyzje byłyby łatwe, a wyniki pomyślne. A to dlatego, że... ... wybory duszy są. wyborami najszlachetniejszymi. Nie trzeba ich zgadywać po fakcie. Nie trzeba ich rozbierać na czynniki pierwsze, wartościować. Trzeba po prostu obracać je w czyn, zastosować się do nich. Lecz wy nie składacie się wyłącznie z duszy. Jesteście istotami troistymi - ciałem, umysłem i duchem. W tym :kwi cały wasz urok, w tym wasza chwała. Często jednak dzieje się tak, że podejmujecie decyzje na tych trzech płaszczyznach jednocześnie - i są one całkowicie rozbieżne. Nierzadko ciało chce jednego, umysł drugiego, a dusza jeszcze czegoś innego. Dotyczy to zwłaszcza dzieci, które nie są jeszcze na tyle dojrzałe, aby odróżnić to, co jest ..uciechą" dla ciała, a co wydaje się rozsądne umysłowi - a tym bardziej, co współgra z duszą. Dlatego dziecko pakuje się na ulicę. Ja, Bóg, znam wszystkie wasze wybory - nawet te nieświadome. Nie przeciwstawiam im się, lecz im sprzyjam. Na tym polega Moje zadanie - dopilnować, aby wasze wybory się spełniały. (W rzeczywistości sprawia to wasza Jaźń. Ja tylko wprowadziłem mechanizm, dzięki któremu jest to możliwe. Ten mechanizm to proces tworzenia, który omówiony został w szczegółach w księdze pierwszej.) Kiedy wybory się ze sobą kłócą - kiedy ciało, umysł dusza nie działają zgodnie - proces twórczy zachodzi na wszystkich poziomach i daje różne wyniki.
Różne kobiety, które w różnych okolicznościach straciły w dzieciństwie lub młodości matkę, natrafiają potem na podobne problemy we własnym macierzyństwie. Ponieważ zabrakło im modelu macierzyństwa, czują się zagubione w wielu sytuacjach, które są dla ich rówieśniczek oczywiste. Autorka kontynuuje tu temat podjęty we wcześniejszej, pionierskiej książce "Córki, które zostały bez matki" - książce, która wzbudziła gorące emocje i głębokie refleksje u tysięcy czytelniczek identyfikujących się z przeżyciami kobiet opisanymi przez autorkę.
Matka która nie miała matki
Wstęp
W moim domu mieszkają teraz dwie małe dziewczynki. Ośmiolatka ma w sobie duszę chochlika; czterolatka — spokój anioła. Gdy wracam do domu po pracy, starsza już od progu rzuca się na mnie, krzycząc „Mamusia!", i ciasno oplata się wokół mojego ciała w małpiej manifestacji jedności. Za chwilę z uniesionymi rękoma nadbiega też druga, wołając: „Mama! Mama! Mama!", a aureola jej ciemnozłotych włosów pobłyskuje w ostrym, zachodzącym słońcu Kalifornii.
Schylam się do tej młodszej, próbując utrzymać równowagę, gdy starsza owija się wokół mojej prawej nogi. „Jak się ma mój króliczek?" — pytam Eden, ocierając się twarzą ojej gładką szyjkę. Mocno przyciskam patykowate ciało Mai, trzecioklasistki, cło swojego uda, ofiarowując jej najlepszy odpowiednik uścisku, na jaki mnie stać w tej sytuacji. „A jak tam mój Miś?"
Jest to niczym nieskrępowany spektakl uwielbienia, niemal zawstydzająca manifestacja obfitości uczuć. Dwie małe dziewczynki, których popołudnie nagle przepełnia radość i poczucie ulgi, ponieważ zobaczyły mnie w progu. Czy można czuć się bardziej potrzebnym, bardziej kochanym?
Moja mama też kiedyś tego doświadczała. Musiała. Przynajmniej mam taką nadzieję. Wychowywała trójkę dzieci, które witały ją, gdy wracała z zebrania komitetu rodzicielskiego w szkole lub z wyjazdu na długi weekend z ojcem, choć nie pamiętam, aby którekolwiek z nas rzucało się na nią tak jak moje dzieci na mnie. Nie byliśmy skłonni do fizycznego okazywania sobie uczuć czy mówienia o miłości. Pamiętam tylko jeden jedyny raz, kiedy powiedziałam matce, że ją kocham. Było to latem 1981 roku. Miałam wtedy siedemnaście lat. Mama leżała w szpitalnym łóżku, a na dźwięk tych słów mocniej zacisnęła dłonie na jego prętach.
- leż cię kocham — powiedziała, ale jej głos był przytłumiony, jakby już była w drodze do innego świata.
Dwa dni później zmarła na raka, który zaatakował najpierw pierś, a później także wątrobę. Było to ponad dwadzieścia lat temu, ale obraz jej ostatnich dni nigdy nie stracił dla mnie wyrazistości. To moje wspomnienia związane z nią jako matką zaczęły blednąc. Nie potrafię sobie przypomnieć żadnej z lekcji gry na fortepianie, których mi udzielała, ani nawet tego, czy kiedykolwiek dostrzegłam jej twarz pośród publiczności na szkolnym przedstawieniu. Czyżbym nie była w stanie przywołać tych obrazów7, ponieważ momenty spędzane razem stały się tak odległe? A może zastępuję je wspomnieniami, które każdego dnia tworzę z własnymi dziećmi?
Przez długi czas, gdy proszono mnie, żebym opowiedziała o sobie, w pierwszym odruchu zawsze miałam ochotę powiedzieć: „Gdy miałam siedemnaście lat, zmarła moja matka". Wydawało mi się to najbardziej adekwatnym opisem mojej osoby, jaki można zaoferować. Gdy teraz słyszę to pytanie, bez zastanowienia odpowiadam najpierw: „Mam dwie córki. Jedna ma osiem lat, druga cztery". Niewiele momentów w życiu kobiety jest nasyconych taką mocą, by określać jej tożsamość, ale niewątpliwie utrata matki oraz własne macierzyństwo do nich należą.
Oczywiście rola matki nie jest jedyną, jaką odgrywam. Jestem też żoną, autorką książek, wykładowcą, panią domu, a od kwietnia do czerwca entuzjastycznym projektantem przydomowego ogrodu. Jednak ponieważ bard/o świadomie zdecydowałam się umieścić córki w centrum swojego świata, rola matki przyćmiewa
niemal wszystko inne, co robię. Kiedyś wydawało mi się, że określa mnie brak czyjejś obecności. Teraz zaś twierdzę, że definiuje mnie obecność dwóch małych istotek, które potrzebują większości mojego czasu.
Jednak moją tożsamość matki kształtuje coś więcej niż tylko relacje między naszą trójką. Funkcjonuje ona w zagmatwanym układzie międzypokoleniowej miłości i straty, znaczona wspomnieniami związanymi z życiem oraz śmiercią mojej matki i komplikowana technikami przetrwania, na których się opierałam, gdy musiałam sobie radzie sama. Moja niezłomna samowystarczalność, strach przed przedwczesną śmiercią, uwielbienie tego, co przewidywalne i bezpieczne — wszystkie te myśli i zachowania, od których przez lata próbowałam wybawić się na kozetkach u rozmaitych terapeutów, jak na złość zagościły na stałe w moim życiu po narodzinach pierwszej córki. Niektóre nieraz stawały mi na drodze.
Można by myśleć, że powinnam się tego spodziewać. W końcu przez poprzednie trzy lata prowadziłam prelekcje i pisałam teksty o istocie takich przełomowych wydarzeń jak ślub czy narodziny dziecka w życiu kobiety, która straciła matkę. Mimo wszystko jednak w 1997 roku nie byłam przygotowana na to, jak bardzo frustracja i złość, które miotały mną, gdy Maya przez pierwsze dziesięć tygodni nieustannie płakała, będą przypominać mi moją bezdenną rozpacz po śmierci matki w 1981 roku. Nie spodziewałam się też ogromu egzystencjalnej samotności, której miałam doświadczyć w okresie poporodowym mimo pomocy kuzynki i teściowej. Gdy zostałam mamą, nagle moja matka była wszędzie wokół mnie i jednocześnie nigdzie. Nawet najbardziej prozaiczne elementy opieki nad niemowlęciem sprawiały, że od razu pojawiała się w pokoju. Jak ona sobie dawala radę z tymi tetnnvymi? — zastanawiałam się, walcząc z pieluchą jednorazową. Pewnie w taki sposób mnie trzymala. gdy budzilamją w środku nocy - przelatywało mi mimowolnie przez głowę, gdy o trzeciej nad ranem spacerowałam z Mayą po pokoju.
Kiedy we wczesnych latach dziewięćdziesiątych pracowałam nad książką Córki, które zflstaly bez matki, postanowiłam zawrzeć w niej rozdział na temat matek, które same straciły matkę, lecz pisanie go było dla mnie raczej zadaniem intelektualnym niż okazją do wydobycia z siebie emocjonalnej prawdy. Będąc samotna i bezdzietna, nie spodziewałam się jeszcze - i jakże mogło być inaczej? - że doświadczenie wczesnej utraty matki pewnego dnia ukształtuje mnie samą niemal w każdym aspekcie roli matki. Miało ono wpływ na wszystko, począwszy od wyboru partnera (musiałam mieć pewność, że mój wybranek zaopiekuje się dziećmi, gdyby mi coś się stało), przez obsesję na punkcie dokumentacji wydarzeń z życia dziewczynek (odnotowywałam każdy najdrobniejszy szczegół, żeby dzieciom nic nie umknęło, gdyby coś mi się stało), decyzję, aby zabrać Mayę do Francji, gdy miała trzy latka (aby miała wczesne wspomnienia z podróży z mamą, nawet gdyby potem coś mi się stało), a skończywszy na sposobie, w jaki każdego ranka czeszę dziewczynkom włosy (wybieram proste dyżurki, które będzie w stanic ułożyć także mój mąż, gdyby coś złego miało mnie wkrótce spotkać).
Uważam też, że to doświadczenie sprawiło, iż jestem bardziej uważna jako matka - usiłuję przewidywać potrzeby dzieci i chronić je przed rozczarowaniami i smutkami. Ponieważ wiem, czym jest tęsknota za matką, staram się, aby wiedziały, że zawsze przy nicłi jestem. To prawda, że dla osoby pracującej próby zasłużenia na miano „supermamy" mogą być wykańczające, a poświęcanie godziny dziennie na zawiezienie dzieci do szkoły i przywiezienie
ich do domu (mimo że mąż lub opiekunka chętnie sami by to zrobili) niewątpliwie dezorganizuje pracę. Wiem jednak, jak cenny jest czas spędzony razem, głównie dlatego, że rozumiem, jak szybko może się skończyć. Mam teraz czterdzieści jeden lat, czyli o rok mniej, niż miała moja mama, gdy umarła; ta mentalna matematyka stanowi kontekst większości moich decyzji związanych z macierzyństwem.
Steruje mną nie tyle jakiś uchwytny strach przed przedwczesną śmiercią, ile towarzysząca mi nieustannie świadomość, iż jest ona możliwa. Podobnie jak większość matek, z którymi rozmawiałam w trakcie przygotowywania tej książki, nie zamartwiam się całymi dniami swoim stanem zdrowia i kruchością życia; przestałam nawet zbyt restrykcyjnie podchodzić do comiesięcznej samokontroli piersi. Kto ma teraz na to wszystko czas? Mimo to jednak instynkt samozachowawczy trawi spore zasoby mojej energii. Pewna moja znajoma, matka trójki dzieci, która w wieku ośmiu lat straciła ojca w wypadku samochodowym, opisując swój styl rodzicielstwa, używa sformułowania „oszczędność ruchów". Ponieważ od najmłodszych lat wie, że nieszczęścia mogą spaść jak grom z jasnego nieba, unika niepotrzebnego ryzyka. Doskonale ją rozumiem. Nigdy nie przekraczam dozwolonej prędkości na drodze. Nie latam małymi samolotami. Nieszczęścia chodzą po matkach, wiem o tym. A najistotniejszym elementem mojej roli jest być.
Matka która nie miała matki
Spis treści:
Podziękowania
Wstęp
1. Macierzyństwo i żałoba. Uzdrawiająca moc
Naprawa historii
Odnowienie dawnej więzi z matką
Zastępowanie straconej opieki
Powrót do przeszłości
Opieka nad pasierbami
Rola babci. Druga szansa na macierzyństwo
2. Ciąża. Czas na przygotowania
Sekretna strona ciąży - psychiczna, emocjonalna, intensywna
Kluczowa decyzja
Bezpłodność - inna forma straty
Kwestia preferencji - chłopiec czy dziewczynka?
3. Poród i narodziny. Przestąpienie progu
Od teraz jest ich dwoje
Dlaczego przebieg porodu ma znaczenie?
4. Okres poporodowy. Pierwsze sześć tygodni
Hipersamowystarczalność
Utrzymująca się lojalność w stosunku do matki
Te „drugie" babcie
Mit natychmiastowej więzi
5. Przywiązywanie się.
Powstawanie więzi między matką a dzieckiem
Krótkie podsumowanie problematyki przywiązania i straty
6. Do lat czterech. Opieka nad dziećmi w wieku niemowlęcym, poniemowlęcym i wczesnoprzedszkolnym
Szok macierzyństwa
Myśli na temat własnej śmierci
Nauka samodzielnego zasypiania
Rozłąka fizyczna
Pierwszy dzień w przedszkolu (żłobku)
Złość i odrzucenie
Rozwijanie niezależności
Kolejne dzieci
7. Nieobecna babcia. Zapełnienie pustki
Niewiadoma
Wcale nie tak nieobecna babcia
8. Babcia w niebie. Rozmowa z dziećmi o śmierci
Dzieci w wieku poniemowlęcym.
- od osiemnastu miesięcy do trzech lat
Dzieci w wieku przedszkolnym
od trzech do pięciu lat
Dzieci w wieku szkolnym
od pięciu do jedenastu lat
Dzieci w wieku dojrzewania i starsze
Jak mówić o trudnych sprawach
śmierć gwałtowna lub samobójcza
9. Rodzina pod specjalnym nadzorem
Żeby tylko nikomu nic się nie stało
„Nadopiekuńczy rodzice
Jeśli realizuje się czarny scenariusz
10. Pięć do dwunastu lat. Lata szkolne
Sprawy domowe
Gniew, odrzucenie, dyscyplina
Żcie szkolne
11. Matka pod specjalnym nadzorem. Żeby tylko nic mi się nie stało Migająca liczba.
Kolejna migająca liczba Plan idealny
Fotografie i wspomnienia
12. Tu chodzi o dziecko. Zachowanie ostrości spojrzenia No pain, no gain wartość cierpienia
13. Nastolatki w domu. Strefa nieznanego
Mit 1. Rozłąka jest niezbędna
Mit 2. Konflikty, bunt i odrzucenie oznaczają, że popełniłam jakiś błąd
Mit 3. Naszym dzieciom jest dużo łatwiej niż nam,
gdy byłyśmy w ich wieku
Mit 4. Wystarczy kochać
Mit S. Są już dorosłe moja rola się skończyła
Epilog
Dodatek A. Kwestionariusz Motherless Mothcr Survey
Dodatek B. Kwestionariusz grupy kontrolnej
Dodatek C. Przydatne adresy
Przypisy bibliograficzne
Bibliografia
Dwaj wybitni amerykańscy stratedzy polityki zagranicznej, byli doradcy prezydentów Cartera i Busha seniora, dyskutują o dniu dzisiejszym oraz historycznej perspektywie krajów i kontynentów.
Czy płacić dzieciom za czytanie książek albo za dobre stopnie? Ile jest warte zanieczyszczone środowisko? Czy etyczne jest wynagradzanie ludzi za testowanie nowych niebezpiecznych leków, albo za oddawanie organów? Czy obywatelstwo jest na sprzedaż? Michael J. Sandel ma inteligencję, odwagę i dowcip potrzebne do zadawania niełatwych pytań. Okrzyknięty przez amerykańskie media profesorem Ruchu Oburzonych, Sandel zastanawia się nad granicami rynku, robi przegląd gorących tematów debaty publicznej. ,,Dziś logika kupna i sprzedaży nie odnosi się już do dóbr materialnych, ale stopniowo zaczyna rządzić całym naszym życiem. Czas zadać sobie pytanie, czy chcemy tak żyć"", pisze. - Cieszymy się, że naszą nową serię Refleksje inauguruje właśnie ta książka - mówi dr Agnieszka Liszka, współwłaścicielka wydawnictwa Kurhaus. - W tej serii będą się ukazywać ksiązki najciekawszych dziś intelektualistów o światowym formacie, refleksje o rynku, społeczeństwie, współczesności.
Każda istota elementarna żyjąca w minerałach, roślinach i zwierzętach musi wnieść się do wyższego bytu niż ten, jaki mogłaby mieć w obecnych minerałach, roślinach i zwierzętach. Może to jednak osiągnąć tylko za pośrednictwem człowieka. Człowiek tak naprawdę jest na świecie nie tylko po to, by tworzyć zewnętrzną kulturę, ma on w całym rozwoju świata kosmiczny cel, związany z wyższym rozwojem każdej istoty elementarnej, która w ziemskim bycie stoi na niższym stopniu, ale przeznaczona jest wyższemu stopniowi bytu. Te z nich, do których człowiek podejdzie z odpowiednim nastawieniem, mogą dojść do wyższego stopnia rozwoju. R. Steiner (1861 - 1925)
Każdy człowiek może obserwować rzeczy, które istnieją w świecie fizycznym; to zaś, co działa w świecie duchowym umożliwia nam wyjaśnienie zagadek, jakie nam stawia świat fizyczny.Autor.
Heterotopie to "różnomiejsca". Ich cechą szczególną jest to, że odzwierciedlają pewną formę kulturowej specjalizacji, która sprawia , że miejsca mogą być naprzeciw siebie. To bycie naprzeciw jest w istocie rzeczy pewną komplikacją naszego doświadczenia: jedno miejsce odzwierciedla, ale też neguje lub odwraca własność drugiego, zarazem je dopełniając. Są więc heterotopie także obietnicą możliwości bycia po dwóch stronach. Taka właśnie forma ruchliwości - biorąca się z nieuniknioności przebywania po jednej i po drugiej stronie granic, jakie oznaczają zbiory rozmaitości kulturowych, w jakich uczestniczymy - wydaje się właściwa naszym czasom. Pojęcie heterotopii zatem przeczy nawykowi, jaki człowiek nowoczesny przyswajał za pomocą kosmicznego sposobu orientacji siebie i rzeczy. Przeczy przynależności do jednego miejsca. Przestrzeń, w jakiej doświadczamy współcześnie, wcale nie jest jednorodna, niezwaloryzowana, izotropowa i nie ma uniwersalnej metryki. Żadna też przestrzeń dostępna naszemu doświadczeniu nie przedłuża się w nieskończoność. Istnieją bariery komunikacji i tożsamości zawężenia swobodnych eksploracji i przymusy pozostawania poza. Jeśli więc myśli dają się lokalizować, heterotopie myśli ukazywałyby sposób, w jaki współcześnie doświadczamy ich różnomiejsca w kulturze. A sposób ten charakteryzuje właśnie to, co myśl lokalizuje, co ustala jej pozycję naprzeciw czegoś, co jej przeczy - jako inna myśl lub jakaś postać przedmiotowości - co zarazem ją odzwierciedla, reprezentuje i dopełnia. Niniejszy zbiór tekstów to - w jakimś zakresie - zdanie sprawy z takiego doświadczenia myśli.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat zaszło w polskiej kulturze coś niezwykłego, czego konsekwencje
być może nie są zupełnie jasne. Dokonał się przełom. To, co w kwestii homoseksualności do tej
pory było trudne do wypowiedzenia, stało się przedmiotem debat, niekiedy sensownych, często
pełnych przemocy. Samo straszne słowo „homoseksualizm” ze słowa tabu zamieniło się w gadżet
telewizyjnych programów śniadaniowych.
Różowy język to przykład literackiej krytyki zaangażowanej, bo pisząc o homoseksualności i homofobii nie da się w dzisiejszej Polsce pozostać neutralnym. Warkocki pokazuje, jak przełom w myśleniu o homoseksualności dokonał się w najczulszym z możliwych barometrów – literaturze.
Autor analizuje jednak nie tylko utwory literackie, film i teatr, ale również język debaty publicznej. Wskazuje, że autorytety broniące dzieci przed gejami realnie szkodzą dzieciom i młodzieży w szkołach i jako takie mają symboliczną krew na rękach.
Książka łączy cechy, które połączyć niełatwo: jest gorąca i precyzyjna, zaangażowana i spokojna (nawet, gdy padają mocne słowa), pisana przez całą dekadę (z efektem in statu nascendi), koherentna w sensie zamysłu-spoiwa. To książka lokalna i przez to wiarygodna. I jeszcze o jednej cesze nie mogę nie wspomnieć. O ironii. O umiejętności wykorzystania języka homofobii przeciw niej samej i jej świadomym użytkownikom.
Prof. UAM dr hab. Katarzyna Kuczyńska-Koschany
Z jednej strony Różowy język jest refleksją na temat dyskursywnego i politycznego statusu mniejszości seksualnych, z drugiej zaś stanowi meta-komentarz do używanych w tej materii - w szeroko pojętej polskiej sferze kulturowej - narzędzi teoretycznych. [...] Płynny i wartki nurt tekstów emanuje eseistycznym jouissance, któremu czytelnik chętnie się oddaje.
Prof. Joanna Niżyńska, Harvard University
Czy książka ma przyszłość? Trwają gorące dyskusje na ten temat. Wielu nie ma wątpliwości, że drukowane książki, linearna narracja, biblioteki, księgarnie, wreszcie tradycyjni wydawcy zostaną zastąpieni przez elektroniczne dokumenty i instytucje. Eseje zebrane w tym tomie zdecydowanie wskazują inaczej. Autorzy zastanawiają się nad przyszłością książki w kontekście wszechobecnej digitalizacji treści.
"Dyskusja, która złożyła się na tę książkę, odbyła się w czasach, kiedy nie było jeszcze smartphonów, tabletów, e-czytników i elektronicznego papieru. A mimo to, zebrane tu głosy zachowują w pełni aktualność, stawiane diagnozy dotyczące przyszłości książki okazały się być zaskakująco trafne, okazuje się bowiem, że przyszłość książki wcale nie jest tak bardzo zdeterminowana nośnikiem (papierem) i technologią (drukiem) jak zwykliśmy sądzić.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?