Czytelnicy szlachetni i czuli! Wy, których ucho nigdy nie posłyszało ani słowa swawolnego, ani sprośnej frazy, miejcie odwagę mię wysłuchać! Miłość przypomina Marsa, w boju potrzeba osiłków. Wdzięk, dowcip i talenty się przydają, ale tylko moc miłość spełnić zdoła. Przeto wypełniając obowiązki gorliwego medyka, ku chwale Ojczyzny i Miłości za pióro chwytam, by najbardziej odpowiednie środki dla pobudzenia miłosnych wyczynów wykazać. Nie zamierzam zachęcać do rozpusty i libertyństwa. Odsłaniam sekrety sztuki wyłącznie dla wspomożenia zmrożonych mężów i małżonek wzdychających próżno w małżeńskim łożu. Ze wszystkich środków wywołujących miłosne podniecenie najskuteczniejszym jest biczyk zatem skutkom jego zażywania główną część mego dzieła poświęcam.
Ci spośród nas, którzy posiadają mnóstwo zboczeń, tym się różnią od człowieka uczciwego i prawego, że ozdabiają swe ciała przeróżnymi szkaradnymi malunkami. Oszuści, rabusie, podpalacze, złodzieje, próżniacy, włóczędzy, zabójcy, pederaści i prostytutki traktują tatuaże jak spis swoich przeszłych występków oraz zapowiedź zbrodni zamierzonych. Nierzadko są wśród tych zdobień rysunki lubieżne, które recydywiści każą sobie wykłuwać w miejscach nieprzyzwoitych, a także sekretne znaki, stosowane przez członków tajnych stowarzyszeń. Zwyczajem tym przestępcy niemało przypominają ludy dzikie i pierwotne, a nie bez znaczenia pozostaje fakt, że większość z nich wywodzi się z niższych stanów. Autor tego naukowego dzieła ów zwyczaj opisał, a także liczbami, przykładami i rysunkami swoje obserwacje poparł, ażeby o ich prawdziwości nikt wątpić nie mógł.
Człowieka od zwierzęcia odróżnia to, że pije, nie czując pragnienia, i uprawia miłość w każdym czasie. 27 kwietnia 1784 roku Beaumarchais wyjawił tę fizjologiczną prawdę osłupiałej publiczności w teatrze, chcąc jedynie błysnąć dowcipnym aforyzmem w swym olśniewającym Weselu Figara. Do dziś nic się nie zmieniło i nie zmieni się dopóty, dopóki świat będzie istniał.
„Podejmuje on wieczny temat, który dotyka samych trzewi ludzkości. Przedstawiony tak, jak go pojmuje doktor Jules Guyot, który z niezwykłą zręcznością pióra jasno ukazał doświadczalną stronę miłości, stanowi prawdziwy podręcznik małżeński".
Doprawdy wstyd, Czytelniku, że od kiedy pierdzieć począłeś, nie wiesz nawet, jak to robisz i jak to robić powinieneś. Sprawa ta, analizowana przeze mnie rzetelnie, dotąd zaniedbana była wielce nie dlatego, że niegodna uwagi, ale z powodów innych: zdawało się bowiem, iż żadnej metodzie nie podlega, i nowych w tej materii nie poczyniono odkryć. To błąd. Znacznie bardziej, niż zwykliśmy mniemać, potrzebna jest wiedza, po co pierdzimy. Pryncypia owej sztuki przedkładam przeto zainteresowanym. Sztuka pierdzenia ukazała się we Francji w roku 1751. Szybko zdobyła ogromną popularność, a jej najbardziej rubaszne ustępy czytano na salonach po spożyciu ostatniego dania wystawnej kolacji. Lektura dzieła, wzbudziwszy śmiech, ułatwiała trawienie. Dziś jego przenikliwość docenią nie tylko amatorzy owej pożytecznej sztuki, ale i wszyscy, którzy lubią podróżować po krainie absurdu.
Niebezpieczeństwa onanizmu Jacques’a-Louisa Doussina-Dubreuila to – jak sam tytuł wskazuje – zatrważająca opowieść o zgubnych skutkach nałogu, który od niepamiętnych czasów wyniszcza nasze społeczeństwa. Praca wydana po raz pierwszy w 1825 roku przytacza liczne świadectwa spisane przez nadobnych młodzieńców, którzy powierzają uczonemu doktorowi sekretne szczegóły swoich niecnych praktyk oraz przerażające spustoszenia, jakie zwyczaj ten poczynił w ich życiu psychicznym i fizycznym. Powołując się na najuczeńszych mężów, od starożytnych po współczesnych, autor wyjaśnia, jak wykrywać onanistów, jak czuwać nad ich cnotą i jakie kuracje im aplikować. Opowiada też, jak wielką pomocą służy w tych zabiegach religia. Nade wszystko zaś przytacza niezliczone przykłady straszliwych dolegliwości, jakie wynikają z nałogu masturbacji – nałogu wiodącego wprost ku śmierci.
Książka za pomocą licznych ilustracji i przykładów uczy trudnej sztuki odkrywania sekretów charakteru mężczyzny wyłącznie na podstawie kształtu nosa, rysunku ust czy koloru oczu. I choć współcześnie fizjonomika podzieliła los astrologii, spirytyzmu i chiromancji, wciąż jako jedyna obiecuje wgląd za kulisy ludzkiego teatru.
Nimfomania, czyli szał maciczny, atakuje znienacka i dziewczęta przedwcześnie dojrzałe do miłości, i panny rozpustne, i kobiety zaniedbywane przez małżonków słabego temperamentu, i młode wdowy, przywykłe do zmysłowych delicji. Wszystkie, gdy dotknie je ta choroba, podsycają piekielny ogień trawiącej je lubieżności wyuzdanymi powieściami, rozmowami i rozmyślaniami. Wpierw zadumane, smutne i melancholijne, z czasem wpędzają się w nieokiełznane szaleństwo, budzące powszechne osłupienie. Lubią się niby niechcący obnażać, udając roztargnienie. Potem popadają w manię: krzyczą, gadają od rzeczy, gwiżdżą i klaszczą, aby pobudzać namiętności mężczyzn. W końcu zrzucają jarzmo wstydu i ordynarnie zachęcają pierwszych lepszych do zaspokajania swych nienasyconych pożądań, zanim nie dopadną ich głuptactwo i męki konania.
Książka doktora medycyny M.D.T. de Bienville’a mówi o przyczynach i różnorodności objawów tej strasznej choroby oraz podaje najpewniejsze metody jej leczenia, poparte historiami panien nimfomanek, które udało się wyrwać z objęcia śmierci.
Tajny podręcznik z XVIII wieku, instruujący księży, jak spowiadać z grzechów przeciw szóstemu (Nie cudzołóż) i dziewiątemu (Nie pożądaj żony bliźniego swego) przykazaniu. Współczesnemu czytelnikowi wywody biskupa Jean-Baptiste Bouviera wydadzą się zapewne zdumiewające, a przecież snuł je zaledwie niespełna dwieście lat temu i uznawany był w tej kwestii za autorytet jeszcze na początku XX stulecia.
Ci spośród nas, którzy posiadają mnóstwo zboczeń, tym się różnią od człowieka uczciwego i prawego, że ozdabiają swe ciała przeróżnymi szkaradnymi malunkami. Oszuści, rabusie, podpalacze, złodzieje, próżniacy, włóczędzy, zabójcy, pederaści i prostytutki traktują tatuaże jak spis swoich przeszłych występków oraz zapowiedź zbrodni zamierzonych. Nierzadko są wśród tych zdobień rysunki lubieżne, które recydywiści każą sobie wykłuwać w miejscach nieprzyzwoitych, a także sekretne znaki, stosowane przez członków tajnych stowarzyszeń. Zwyczajem tym przestępcy niemało przypominają ludy dzikie i pierwotne, a nie bez znaczenia pozostaje fakt, że większość z nich wywodzi się z niższych stanów. Autor tego naukowego dzieła ów zwyczaj opisał, a także liczbami, przykładami i rysunkami swoje obserwacje poparł, ażeby o ich prawdziwości nikt wątpić nie mógł.
Czytelnicy szlachetni i czuli! Wy, których ucho nigdy nie posłyszało ani słowa swawolnego, ani sprośnej frazy, miejcie odwagę mię wysłuchać! Miłość przypomina Marsa, w boju potrzeba osiłków. Wdzięk, dowcip i talenty się przydają, ale tylko moc miłość spełnić zdoła. Przeto wypełniając obowiązki gorliwego medyka, ku chwale Ojczyzny i Miłości za pióro chwytam, by najbardziej odpowiednie środki dla pobudzenia miłosnych wyczynów wykazać. Nie zamierzam zachęcać do rozpusty i libertyństwa. Odsłaniam sekrety sztuki wyłącznie dla wspomożenia zmrożonych mężów i małżonek wzdychających próżno w małżeńskim łożu. Ze wszystkich środków wywołujących miłosne podniecenie najskuteczniejszym jest biczyk – zatem skutkom jego zażywania główną część mego dzieła poświęcam.
Sztuka pierdzenia ukazała się we Francji w roku 1751. Szybko zdobyła ogromną popularność, a jej najbardziej rubaszne ustępy czytano na salonach po spożyciu ostatniego dania wystawnej kolacji. Lektura dzieła, wzbudziwszy śmiech, ułatwiała trawienie.
Dziś jego przenikliwość docenią nie tylko amatorzy owej pożytecznej sztuki, ale i wszyscy, którzy lubią podróżować po krainie absurdu.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?