Złotowłosy sfinks
-
Autor: Stanisław A. Wotowski
- ISBN: 978-83-67240-26-0
- EAN: 9788367240260
- Oprawa: miękka
- Wydawca: Wydawnictwo CM
- Format: 148x119mm
- Seria: KRYMINAŁY PRZEDWOJENNEJ WARSZAWY
- Liczba stron: 224
- Rok wydania: 2022
- Wysyłamy w ciągu: 48h
-
Brak ocen
-
24,21złCena detaliczna: 39,89 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 22,55 zł
x
Warszawa, lata 30. XX w. Niejaki Stefan Turski, sekretarz wielkiego i majętnego barona Trauba, ożenił się z Krystyną Skalską. Żona postawiła jednak kilka warunków przed ślubem, a od jego momentu znika co noc z domu. Turski trochę nie bardzo rozumie sytuację. Pewnej nocy śledzi żonę, która udaje się do pałacu księcia Ostrogskiego. Jednocześnie wiekowy baron Traub szykuje zasadzkę na żonę Turskiego i chce, żeby została... jego narzeczoną. Jakie motywy kierują młodą kobietą, która rozgrywa trudną partię? Czy w wyjaśnieniu tej zawiłej historii pomogą tajemnicze zapiski pewnego zegarmistrza, które otrzyma w spadku Turski?
Kryminały przedwojennej Warszawy, tom 99
Kryminał salonowy
Fragment książki:
Dosyć! zawołał oburzony. Z góry się domyślam, co chcesz mi powiedzieć! Że, o ile się zgodzę na jakieś kombinacje w stosunku do osoby mego chlebodawcy, których wprost nie śmiem wymienić, obydwaj będziemy opływali w złoto... i skończymy w kryminale! Ostrzegam, przestań! Znamy się wprawdzie od dzieci, ale nie widzieliśmy się od szeregu lat i mogę z tobą postąpić, jak na to zasługujesz!
Aha! zasyczał tamten, a na jego nieogolonej i obrzękłej od pijaństwa twarzy zarysował się zły uśmiech. Skapujesz swemu baronowi i władzom? Ano, baw się, baw! Tylko...
Co, tylko?
Kowalec nagle przystanął i z pasją charknął:
Zamiast udawać cnotę chodzącą, pomyślałbyś lepiej o sobie. Wtedy nie uciekałaby ci żona z domu co noc.
Coś powiedział!
Kowalec odskoczył o kilka kroków i z dala bluzgnął jadem, powtarzając bezczelnie:
Nie uciekałaby ci co noc...
Kryminały przedwojennej Warszawy, tom 99
Kryminał salonowy
Fragment książki:
Dosyć! zawołał oburzony. Z góry się domyślam, co chcesz mi powiedzieć! Że, o ile się zgodzę na jakieś kombinacje w stosunku do osoby mego chlebodawcy, których wprost nie śmiem wymienić, obydwaj będziemy opływali w złoto... i skończymy w kryminale! Ostrzegam, przestań! Znamy się wprawdzie od dzieci, ale nie widzieliśmy się od szeregu lat i mogę z tobą postąpić, jak na to zasługujesz!
Aha! zasyczał tamten, a na jego nieogolonej i obrzękłej od pijaństwa twarzy zarysował się zły uśmiech. Skapujesz swemu baronowi i władzom? Ano, baw się, baw! Tylko...
Co, tylko?
Kowalec nagle przystanął i z pasją charknął:
Zamiast udawać cnotę chodzącą, pomyślałbyś lepiej o sobie. Wtedy nie uciekałaby ci żona z domu co noc.
Coś powiedział!
Kowalec odskoczył o kilka kroków i z dala bluzgnął jadem, powtarzając bezczelnie:
Nie uciekałaby ci co noc...