Przed Wami wywiady z założycielami terapii Gestalt. ,,Opowieść o początkach” pokazują co inspirowało twórców i od czego wszystko naprawdę się zaczęło.
Rozmowy opisują osobiste przeżycia i historie osadzone w rzeczywistości XX w.
Możemy poznać założycieli nie tylko od strony teorii jaką współtworzyli, ale także w bardzo intymnych wypowiedziach dotyczących ich życia.
„Słuchając, jak opowiadasz o swojej relacji z Fritzem, rozumiem, jak sądzę, nieco głębiej, dlaczego w początkowym okresie swojego istnienia terapia Gestalt nie potrafiła zająć się kwestią intymności z jakąkolwiek duszą i dlaczego tak bardzo celebrowała silną jednostkę, ale nie wspólnotę i nie więź. Myślę, że pokazuje to również, dlaczego tak ważne jest, aby teoria podlegała rewizji i była rozwijana przez wiele osób, a nie była wytworem tylko jednej osoby.’’ (fragment książki)
”Ziarna terapii Gestalt zostały zasiane, gdy utworzona w 1948 roku „grupa edukacyjna” zaczęła spotykać się co tydzień w Nowym Jorku. Grupa ta stała się zalążkiem nowojorskiego Instytutu Terapii Gestalt (The New York Institute for Gestalt Therapy), który został założony w 1952 roku, co zbiegło się z publikacją „Gestalt Therapy”. Członkami założycielami grupy byli Paul Weisz, Paul Goodman, Elliot Shapiro, Frederick i Laura Perls, Sylvester „Buck” Eastman oraz Isadore From. Spośród tej grupy tylko Isadore From i Paul Goodman oraz Frederick i Laura Perls zaczęli nauczać teoretycznych założeń terapii Gestalt poza pierwotną grupą.
„Spośród występujących tu osób żyją jeszcze tylko Erv Polster i syn Perlsów, Stephen. Pozostali pojawiają się w transkrypcjach wywiadów, nagrywanych „na żywo” przez osoby, które dobrze ich znały i głęboko ceniły ich talenty kliniczne i teoretyczne”.
Joe Wysong The Gestalt Journal Press
„Wszystko, co uznacie tutaj za rozsądne lub tylko trochę niezwykłe, pochodzi bezpośrednio od profesora Freuda z Wiednia i jego uczniów (oraz z teorii terapii Gestalt). Ja zaś przyznaję się do ojcostwa tego, co wyda wam się całkowicie szalone”.
Spróbuję, trzymając się podstawowych zasad, opisać terapię Gestalt poprzez to, co seksualne. Mam nadzieję, że próba ta wzbogaci gestaltową praktykę i postawę we wszystkich kwestiach – seksualnych i innych.
Zresztą – czy są jakieś inne?
Z wstępu do polskiego wydania:
„Sam akt seksualny, jak się okazuje, zasadza się niejednokrotnie na pociągu wzbudzanym przez określone cechy spojrzenia, głosu, kształtu ramion, sytuacji społecznej etc. Pokazuje to, że w centrum seksualności zieje niemożliwa do zamknięcia dziura, czeluść, wokół której organizuje się kondycja ludzka.
O wielu z tych wątków w większych szczegółach zaciekawieni czytelniczka lub czytelnik przeczytają w niniejszej książce. Jest to książka figlarna, ponieważ niosąc w tytule słowo „Gestalt”, w ogromnym stopniu i w sposób często zawoalowany czerpie całymi garściami z psychoanalitycznego nauczania Jacques’a Lacana, nie zawsze dając o tym znać wprost”
Anatol Magdziarz
Fragment książki:
„Tekst, który trzymacie państwo przed sobą, ma być świadectwem pewnych poszukiwań i doświadczeń. Nie jestem gestaltystą, a tym bardziej terapeutą Gestalt. Próbuję praktykować terapię Gestalt jako najbliższą jej własnych podstaw. Interesuje mnie praxis – praktyka, która nie opiera się ani na wiedzy, ani na byciu.
Praxis to doświadczenie, kontakt, dotyk, czyn. Teoria w tle jest oczywiście przydatna – by znaleźć punkty odniesienia w praktyce, próbować ocenić jakość i kierunek procesu, określić sposoby i cel pracy.
Różnicy, którą dostrzegam między relacją a interakcją, między rzeczywistością a Realnym, przyjemnością a rozkoszą, samotnością a izolacją, bólem a cierpieniem, wciąż nie widzę między słowami terapeuta i pacjent. Możemy zachować te terminy, pamiętajmy jednak, że za słowami, których używamy, stoi cała bateria znaczących, że kształtują nas one, wyzwalają w nas łańcuch spontanicznych, najczęściej nieuświadomionych skojarzeń.
Terapia Gestalt jest od dawna znaną i uznaną metodą. I będzie tak dalej, pod warunkiem że terapii nie rozumiemy jako leczenia, uzdrawiania, lecz jako opiekę zdrowotną, troskę. Troskę o innego i o sytuację; o to, żeby w interakcji z innym, poprzez tę interakcję, rozwijały się wszystkie możliwości zwierzęcego organizmu ludzkiego. Widzimy to, obserwując bieżącą politykę i sposoby użycia słów: terapeuta, pacjent, terapia.
Czytelniczko, czytelniku, wybaczcie, że kwestie języka zajmują w tej książce tak wiele miejsca. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że koncepcja, którą tu przedstawiam, jest trudna do przekazania. Właśnie dlatego starałem się ją wyjaśniać na wielu różnych przykładach.
Opieram się na antropologicznej koncepcji człowieka, ludzkiego organizmu zwierzęcego obdarzonego językiem i mową. Są też inne koncepcje. Zbyt często lekceważymy stojącą za naszą praktyką antropologię, ta to prowadzi do niezrozumienia, nieporozumień i kłótni między kolegami po fachu.
Wreszcie, żeby już zamknąć temat – skoro człowiek jest zwierzęciem, a zarazem uwikłaną w sieć mowy istotą językową, to skupienie się na procesie jest sztuką formy. A dla nas, ludzi, sztuka formy na tym polega, by dać rzeczy najodpowiedniejsze słowo, godząc się jednocześnie z tym, że wszystkiego powiedzieć się nie da.
Język Gestaltu, odwrotność dyskursu mistrza.
Nie chodzi o to, żeby „nie wiedzieć”, ale „już nie wiedzieć” (J. Blaize); nie chodzi o to, żeby „poznać siebie”, lecz żeby „pojawić się przy okazji innego” (J-M. Robine).
„Miłość uprawiana bez odsłonięcia się, bez szaleństwa, jest tylko groteskową gimnastyką, w której rozgrywamy relacje władzy: branie, posiadanie, oddawanie się, robienie „komuś” dobrze”.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?