Moim celem było zebranie wszystkich argumentów, które spotkałem u proewolucyjnych autorów tomistycznych. Być może w przyszłości pojawią się jeszcze nowe. Niemniej myślę, że na te podstawowe, które wysuwają katoliccy autorzy już od przeszło stu lat, Czytelnik znajdzie odpowiedź w tej publikacji. Ponadto z tego, co mi wiadomo, jest to pierwsza próba całościowego podejścia do zagadnienia Tomasz a ewolucja z pozycji biblijnych i klasycznie chrześcijańskich. Zatem moim celem jest udzielenie wyczerpującej, choć syntetycznej odpowiedzi katolickim badaczom promującym tezę, jakoby naukę Tomasza (wraz z klasyczną metafizyką) można było uzgodnić z teorią makroewolucji biologicznej. Opisany przeze mnie kontekst współczesnej debaty na temat św. Tomasza i ewolucji dotyczy myśli zachodniej, zwłaszcza amerykańskiej. W Polsce temat nie budzi takich emocji, ponieważ rozwój myśli kościelnej poszedł u nas nieco innym torem. W Polsce, tak jak i w całym Kościele, na przełomie XIX i XX wieku dominowała myśl neotomistyczna. Ponieważ tendencje modernistyczne nigdy nie były u nas zbyt silne, tomistyczny model łatwo zdominował życie intelektualne Kościoła i przetrwał aż do okresu powojennego. Później wojujący ateizm komunistyczny programowo usuwał teologię z uniwersytetów. Jeżeli jakaś forma chrześcijańskiej filozofii mogła w ogóle być brana pod uwagę na świeckich uczelniach, to z pewnością nie była to filozofia tomistyczna. Marksistom z natury rzeczy bliżej było do heterodoksyjnych filozofii modernistycznych niż klasycznej nauki katolickiej. Ewolucjonizm w wersji darwinistycznej był promowany jako część tak zwanego światopoglądu naukowego, który stanowił jeden z kluczowych elementów walki z religią. To zaś zadziałało na katolickie kręgi trochę jak szczepionka, to znaczy uświadomiło badaczom, że ewolucjonizm jest bardziej ideologią niż nauką, oraz uodporniło część myślicieli na wpływy darwinistycznej propagandy. Nie znaczy to, że nie było prób łączenia myśli katolickiej z ewolucją. Teistyczny ewolucjonizm miał w Polsce swoich prominentnych zwolenników nawet jeszcze przed epoką Życińskiego i Hellera. Byli to na przykład tak znani profesorowie, jak Włodzimierz Sedlak czy Kazimierz Kłósak. Jednak w Polsce ewolucjoniści zasadniczo związali się z teologicznym modernizmem. Tomiści natomiast pozostali na tradycyjnych pozycjach obrony chrześcijaństwa z pozycji klasycznej metafizyki (widać to chociażby w pracach Krąpca). Co prawda konflikt tomistów i modernistów w Polsce miał wiele innych płaszczyzn, a spór o ewolucję z pewnością nie był jego głównym przejawem, niemniej ten właśnie konflikt oraz skojarzenie ewolucjonizmu z marksizmem i modernizmem spowodowało, że tomiści nigdy nie podjęli poważnych prób pojednania myśli tomistycznej z teorią makroewolucji biologicznej. Stąd właśnie w polskim kontekście intelektualnym problem jednania Tomasza i ewolucji nie musi być całkiem zrozumiały. W dobie globalizacji myśli i idei wydaje się, że obecna publikacja ma znaczenie nie tylko teoretyczne. Wprawdzie naiwnością byłoby myślenie, że również u nas dokona się szeroka odnowa i powrót do myśli tomistycznej w Kościele, tak jak stało się to w USA . Z drugiej jednak strony brak dobrej filozofii zazwyczaj prowadzi do rozwoju filozofii słabej. Natura abhorret vacuum. Przejawem tego jest dominacja teistycznego ewolucjonizmu również w Polsce. Dlatego książka ta ma na polskim rynku wartość podwójną pokazuje, dlaczego Tomasza nie da się pogodzić z ewolucją, ale także w jaki sposób można dokonać odnowy myśli katolickiej poprzez powrót do tradycyjnej nauki o stworzeniu, której znakomity wyraz odnajdujemy właśnie w nauce średniowiecznego Doktora. Zachęcam zatem do uważnej lektury.
Jeśli ktoś, nie zważając na właściwą miarę, daje mniejszym większe statkom żagle, ciałom pokarmy, a duszom władze wszystko się wywraca i, butnie rozrośnięte, wnet popada już to w choroby, już to w płód buty, niesprawiedliwość. Co w takim razie mamy tu na myśli? Czy nie coś takiego: nie istnieje przyjaciele żadna śmiertelna dusza, której natura, młoda i niepoddana żadnej kontroli, byłaby kiedyś w stanie unieść największe pośród ludzi rządy, tak aby w swym myśleniu nie dać się napełnić przy tym największą chorobą bezmyślności, ściągając nienawiść ze strony najbliższych przyjaciół, co, gdy się dzieje, szybko ją niszczy i unicestwia całą jej moc? A zatem przezorne zabezpieczenie przed tym, poprzedzone poznaniem właściwej miary, jest zadaniem największych prawodawców.(fragment ks. III 691cd)Platon (429/7347 przed Chr.). Właściwie Aristokles, przydomek Platon (szeroki) nadano mu z powodu charakterystycznej budowy ciała lub bogatego stylu. Pochodził z arystokratycznego rodu ateńskiego, wywodzącego się od Solona. W młodości pisał tragedie i słuchał nauk różnych filozofów, aż w dwudziestym roku życia znalazł mistrza w Sokratesie. Po skazaniu Sokratesa na śmierć w 399 r., Platon opuścił Ateny, rozrywane walką stronnictw demokratów i lakonofilskich oligarchów. Podczas licznych podróży poznawał naukę pitagorejską i eleacką, tworząc udramatyzowane dialogi filozoficzne, w większości których rozmówcą jest Sokrates. Łącząc myśl z czynem, założył w 387/5 r. szkołę filozoficzną, Akademię, i odbył trzy podróże na dwór królewski w Syrakuzach, by urzeczywistnić swoją wizję sprawiedliwego państwa rządzonego przez mądrego króla. Ostatecznie poniósł porażkę. Swoimi badaniami i nauczaniem rozsławił jednak Akademię na cały ówczesny świat śródziemnomorski, skupiając w niej grono nie tylko młodych uczniów (m. in. Arystotelesa), ale też przyciągając wybitnych naukowców (zwłaszcza matematyków) i polityków o różnych orientacjach politycznych, szukających porady w sprawach reform, zakładania kolonii czy prawodawstwa. Ostatnim dialogiem Platona, propozycją konstytucji i praw dla nowej kolonii, będącą świadectwem prowadzonych w szkole badań nad prawodawstwem, są Prawa. Akademia przetrwała do 529 r. po Chrystusie, zamknięta edyktem cesarza Justyniana, zakazującym nauczania w szkołach pogańskich.
Książka jest przeznaczona dla trzech kategorii osób: wykładowców i studentów filozofii, teologii, psychologii, socjologii, kulturoznawstwa i pedagogiki, osób pracujących z ludźmi nauczycieli, wychowawców i duszpasterzy, lekarzy, psychologów i psychoterapeutów, dziennikarzy i publicystów oraz tych pozostałych czytelników, którzy pragną pogłębić rozumienie tego doniosłego problemu egzystencjalnego, i tych, którzy chcą zrozumieć to, co obecnie dzieje się w kulturze Zachodu.
Rozbłyśnięcie świadomości jest prawdopodobnie największym skokiem jakościowym, jaki dokonał się w dziejach wszechświata. Chociaż wskutek odwiecznego ruchu światów i ich elementów we wszechświecie wyłoniło się już wiele zjawisk pięknych i niesamowitych, to najbardziej zdumiewającym i niepojętym - ze wszystkich nam znanych - jest świadomość. Jaśnieje ona najsilniej w blasku istnienia, gdyż czuje je i próbuje zrozumieć - jest zwierciadłem świata. Sam jednak „cud” świadomości pozostaje w dużej mierze nierozpoznanym aspektem bytu - jedną z największych zagadek filozoficznych. Przez długi czas swojej historii człowiek penetrował głównie świat zewnętrzny, nie mając czasu na siebie. I chociaż obecnie obserwujemy zmasowane zainteresowanie mechanizmami rządzącymi działaniem umysłu, taką wręcz kognitywistyczną modę, to badania nad naturą świadomości jako takiej (a nie tylko pewnych jej aspektów - głównie poznawczego) nie są już tak rozpowszechnione. Tak więc pogłębianie wiedzy o świadomości jest wciąż ważnym zadaniem badawczym. Tym ważniejszym, że dostarcza samoświadomości, która jest przecież miarą naszej wolności.
Marek Łagosz
Ulubiona lektura Adolfa Hitlera a ostatnio również Andrzeja Leppera. Autor we wprowadzeniu napisał: `Tłumy są zawsze tą siłą, która rozsypuje zmurszałą budowlę cywilizacji. Wtedy spełniają swą rolę, a siła polegająca na ilości jest wówczas ideą przewodnią historii. Czy nasza cywilizacja nie potrafi ujść podobnego losu? Można się tego lękać, ale nie wiemy tego jeszcze. Tak czy inaczej, musimy przygotować się na rządy tłumów, skoro bez najmniejszego zastanawiania się usuwano wszystkie przeszkody, które mogły nie dopuścić do władzy tłumu.`
Z Wprowadzenia autora:
Pobieżne przyjrzenie się życiu wszystkich narodów wykaże nam gwałtowny wzrost potęgi tłumów. Fakt ten, dobry czy zły, musimy uznać. Wszelkie przeciwko niemu kierowane oskarżenia są pustymi frazesemi. Być może, wystąpienie na widownię tłumów będzie jedną z ostatnich faz cywilizacji Zachodu, zapowiedzią powrotu do pierwotnej anarchii, która poprzedza każde kiełkowanie nowych form społecznych. Ale czy istnieją środki, by temu zapobiec? Nie od dziś tłum przyjął na siebie rolę jawnego burzyciela przestarzałych cywilizacji. Historia uczy nas, że zawsze wtedy, kiedy siły moralne, na których opiera się dane społeczeństwo, traciły swą życiodajną moc, tłumy nieświadome i brutalne, słusznie nazwane barbarzyńcami, przyśpieszały dogorywanie wyczerpanej cywilizacji. Faktem jest, że cywilizację tworzyły i rozwijały w minionych okresach dziejów zawsze tylko drobne grupy arystokracji intelektualnej, nigdy zaś tłumy. Moc tłumów jest tylko niszcząca. Ich rządy były zawsze okresem rozstroju. Istnienie cywilizacji domaga się określonych, stałych praw, dyscypliny, zastąpienia instynktów rozumem, myślenia o przyszłości, pewnego stopnia kultury, czyli takich właśnie warunków, na jakie tłum zdany na siebie nigdy się nie zdobędzie. Swą bowiem potęgą wyłącznie niszczycielską działa on jak bakterie przyspieszające rozkład osłabionych organizmów lub trupów.
Tłumy są zawsze tą siłą, która rozsypuje zmurszałą budowlę cywilizacji. Wtedy spełniają swą rolę, a siła polegająca na ilości jest wówczas ideą przewodnią historii. Czyż nasza cywilizacja nie potrafi ujść podobnego losu? Można się tego lękać, ale nie wiemy tego jeszcze. Tak czy inaczej, musimy przygotować się na rządy tłumów, skoro bez najmniejszego zastanawiania się usuwano wszystkie przeszkody, które mogły nie dopuścić do władzy tłumu.
Ze Wstępu wydawcy:
(...) Rozdzielenie przez Augustyna, pochodzącego od Boga i realizującego Jego zamierzenia Państwa Bożego (civitas Dei) od wywodzącego się z ludzkich ułomności i grzechu, państwa ziemskiego (civitas terrena), porządkuje skomplikowany obraz świata. Rozdziela, niezwykle skrupulatnie, świat wartości i antywartości, sacrum i profanum, miłość, życie i zbawienie od grzechu, śmierci i wiecznego potępienia. Opisywane przez świętego Augustyna państwa istnieją obok siebie, przenikają się wzajemnie, bowiem granice pomiędzy nimi są zatarte. Dla zagubionego poszukiwacza i wędrowca po świecie dobra i zła - po naszym świecie - to wielkie dzieło stanowi więc swego rodzaju przewodnik.
Dominacja empirycyzmu logicznego w połowie XX stulecia nie zapowiadała głębokiej zmiany, która miała nadejść w filozofii analitycznej. W 1980 roku, w jednym z artykułów w amerykańskim tygodniku „Times”, można było przeczytać: „[…] ma miejsce cicha rewolucja myśli, której jeszcze dwie dekady wcześniej nikt nie mógł przewidzieć: Bóg wraca! Co ciekawsze, nie dzieje się to w kręgu teologów czy zwykłych wiernych […], ale w kołach akademickich filozofów”. Jedną z centralnych postaci tej rewolucji jest, zdaniem autora artykułu, Alvin Plantinga. Niniejsza praca będzie traktować o klasycznych argumentach za istnieniem Boga (ontologicznym, kosmologicznym i teleologicznym). Spróbujemy na nie spojrzeć oczami samego Plantingi. Kim jest Alvin Plantinga? Filozof ten jest wciąż mało znany w Polsce, jego prace nie znalazły jeszcze należytego uznania w naszym kręgu kulturowym. Polskiemu czytelnikowi dostępna jest tylko jedna praca Plantingi i to wcale nie ta najważniejsza. Gdyby chcieć go z kimś porównać, od razu przychodzi nam na myśl osoba emerytowanego profesora Uniwersytetu w Oksfordzie, wybitnego filozofa i cenionego apologety chrześcijaństwa – Richarda Swinburne’a. (fragment Wstępu autora)
Opowiadania wchodzące w skład Sklepów cynamonowych i Sanatorium Pod Klepsydrą to utwory napisane liryczną prozą poetycką. Podstawową materię tematyczną stanowią w obydwu cyklach reminiscencje z okresu dzieciństwa i wczesnej młodości narratora-bohatera (noszącego imię Józef). Są to jednak „wspomnienia” dość osobliwe – w oryginalny sposób przeniesione w sferę „mitu”. Utwory Schulza obfitują bowiem w bogactwo motywów, obrazów i symboli, a także epatują różnorodnością podtekstów. Podążając tedy za poetycką wyobraźnią autora, obserwujemy ciekawą syntezę odmiennych sfer rzeczywistości: cielesnej i materialnej przyziemności – z duchowym i psychologicznym wysublimowaniem. Cały czas wszakże wędrujemy na pograniczu jawy i marzenia sennego, natrafiając na nieprzebrane bogactwo form – onirycznie ukształtowanego, fantasmagorycznego – świata przedstawionego; świata, którego substancja ontyczna – warto podkreślić tę jego właściwość – podlega procesowi nieustannej metamorfozy; świata, w którym jednakże dostrzec można pewne elementy groteski i autoironii. Tej wykreowanej rzeczywistości nie byłoby jednak bez oryginalnego obrazowania, jak również bez nieledwie ekscentrycznego stylu pisarskiego. Nieprzypadkowo zatem Schulz sięga w swej prozie po uniwersalny język mitów i symboli, nieprzypadkowo odwołuje się do sfery podświadomości – uparcie poszukując przy tym pierwotnego sensu słowa (oraz – tym samym – pierwotnego sensu bytu). Wybór takiej, a nie innej konwencji literackiej świadczy zaś o kunsztownym nowatorstwie tej prozy, która od dawna zaliczana jest do arcydzieł literatury światowej.
Traktat O kontemplacji Boga Wilhelm (ok. 1085–1148) napisał, gdy pełnił funkcję opata benedyktyńskiego klasztoru w Saint Thierry (ok. 1119–1120). Przez długi czas autorstwo Wilhelmowego dzieła przypisywano Bernardowi z Clairvaux (1090–1153). Najprawdopodobniej opat z Clairvaux posiadał kopię owego dzieła. Nie wyklucza się też, że sławny traktat Bernarda O miłowaniu Boga (De diligendo Deo), który powstał między 1125 a 1126 rokiem, jest odpowiedzią na dzieło mistrza z Saint Thierry. (…)
Niniejszy przekład traktatów O kontemplacji Boga i Zwierciadło wiary jest tłumaczeniem pionierskim i jednocześnie pierwszym pełnym polskim przekładem dwóch dzieł Wilhelma z Saint Thierry, które uważane są za jedne z najważniejszych jego prac teologicznych. Ich uważna lektura z pewnością pozwoli czytelnikom lepiej poznać zarówno osobę, jak i poglądy Wilhelma, oraz główne założenia dwunastowiecznego monastycyzmu.
(fragment Wstępu tłumaczki)
„KOCIE SPRAWY W SZTUCE” to kolejna, po „Galerii mojego psa” książka Alicji Szubert-Olszewskiej o tematyce animalistycznej – powstała w wyniku współpracy z miesięcznikiem „Kocie Sprawy”. Bohaterami jej są koty domowe i dzikie, malowane, rysowane i rzeźbione w różnych epokach i kulturach. Książki na podobny temat ukazywały się już za granicą. Tym, co różni „Kocie sprawy w sztuce” od pozycji zagranicznych, jest fakt, że uwzględniono tam prace znakomitych polskich artystów. To pierwsza książka, która obok słynnych dzieł sztuki, niemal z całego świata, prezentuje również dorobek polskiego malarstwa, rzeźby, grafiki, tkaniny, ilustracji i plakatu z kocim motywem.
,,Kafka pokazał w tej powieści wtargnięcie prawa w życie człowieka, pokazał je niejako in abstracto. Nie uczynił tego konkretnie na podkładzie rzeczywistego, jednostkowego losu. Nie dowiadujemy się do końca, na czym polegała wina Józefa K., nie poznajemy tej formy prawdy, jaką życie jego miało wypełnić. Kafka daje jedynie atmosferę zetknięcia życia ludzkiego z pozaludzką, najwyższą praw?dą, jego klimat i aurę. Genialny czyn artystyczny tej powieści leży w tym, że Kafka znalazł dla tych spraw nie?uchwytnych i niewyrażalnych w języku ludzkim - jak gdyby adekwatną cielesność, jakiś materiał zastępczy, w którym buduje i wyprowadza aż do najdrobniejszych szcze?gółów strukturę sprawy"". fragment posłowia B. Schulza ,,- Przyznaję - rzekł K. już bez dalszej przerwy - że jestem bądź co bądź bardzo zaskoczony, ale gdy się żyje na świecie trzydzieści lat i samemu musiało się przez życie przebijać, jak to mnie przypadło w udziale, człowiek staje się odporny i nie bierze już tak poważnie żadnych niespodzianek. Zwłaszcza takich jak ta dzisiejsza. - Dlaczego zwłaszcza takich jak ta dzisiejsza? - Nie mówię, że uważam to wszystko za żart, na to poczynione przygotowania wydają mi się jednak zbyt daleko idące. Musiałyby być w to wmieszane wszystkie osoby pensjonatu, a także wy wszyscy, a to by przekraczało granice żartu. Nie chcę więc mówić, że to jest żart. - Całkiem słusznie - powiedział nadzorca i obliczał, ile było zapałek w pudełku z zapałkami. - Z drugiej zaś strony - ciągnął dalej K. i zwrócił się przy tym do wszystkich, a chętnie by się był nawet zwrócił jeszcze do tych trzech przy fotografiach - z drugiej zaś strony cała ta sprawa nie może być jednak ważna. Wnioskuję to z tego, że jestem wprawdzie oskarżony, ale nie mogę znaleźć najmniejszej winy, o którą można mnie było oskarżyć. Ale i to także jest kwestią drugorzędną. Kto mnie oskarża? - oto zasadnicze pytanie. Jaka władza prowadzi dochodzenie? Czy pan jest urzędnikiem?"" fragment powieści
Pożegnanie jesieni jest najbardziej znaną powieścią Stanisława Ignacego Witkiewicza. Jej tematem są przeżycia grupy dekadentów (z Atanazym Bazakbalem na czele), którzy na co dzień żyją w dusznej i męczącej atmosferze głębokiego kryzysu egzystencjalnego i kulturowego, w których - jednakże - każdego dnia odzywa się w sposób namacalny potęgujące się poczucie `metafizycznej dziwności istnienia`. Tymczasem ani `rozmowy istotne`, ani też rozmaite eksperymenty psychologiczne i artystyczne, które są udziałem głównych bohaterów, nie zapobiegną postępującej degrengoladzie. W tle dokonują się bowiem gwałtowne przemiany społeczno-polityczne zmierzające do rewolucji `niwelistycznej`, która nie tylko spowoduje powszechną mechanizację (połączoną z odindywidualizowaniem człowieka), ale również zniszczy religię, filozofię i sztukę. Witkiewicz w Pożegnaniu jesieni ukazuje zatem dobitnie i sugestywnie - w charakterystyczny dla siebie sposób: na poły groteskowo, na poły realistycznie - tragiczną wizję unicestwienia jednostki (`Istnienia Poszczególnego`) oraz upadku całej kultury.
Traktat o ludzkim działaniu jest już czwartym ? po Traktacie o cnotach (2006), Traktacie o szczęściu (2008) i Traktacie o roztropności (2011) ? tekstem z zakresu filozoficznej etyki, wyodrębnionym z Summy teologii św. Tomasza z Akwinu, który Wydawnictwo Marek Derewiecki przedstawia czytelnikom w moim nowym przekładzie i opracowaniu. Jak wspomniałem na początku tego Wstępu, wydzielona całość obejmuje kwestie 6?21 z ?pierwszej części drugiej części? (Prima secundae dzieła Akwinaty, zawierające rozważania na temat ludzkich czynów, warunków ich dobrowolności, okoliczności, w których są one dokonywane, uczestniczących w nich aktów woli oraz intelektu, a wreszcie przysługujących im form dobra i zła.
Dzieło Lwa Szestowa `Kierkegaard i filozofia egzystencjalna` jest jednym z najpóźniej napisanych i najciekawszych, wyraża jego najbardziej dojrzałe poglądy. Stanowi ono sumę tych wątków myślowych jego dociekań filozoficznych, które układają się w dialektyczny szereg przeciwstawnych kategorii, takich jak objawienie i wiedza, upadek i niewinność, wiara i grzech, rozpacz i nicość, prawda i wolność oraz Bóg i człowiek. Jest to wreszcie dzieło, w którym rosyjski myśliciel przeprowadza jakże skuteczną i demaskującą krytykę racjonalizmu w filozofii europejskiej, począwszy od filozofów greckich, poprzez scholastyków aż po B. Spinozę, I. Kanta i G. W. F. Hegla. Szestow pozytywnie ocenia tu myśl wielkich nadracjonalistów i `herezjarchów`, takich jak M. Luter, F. Dostojewski, czy S. Kierkegaard, któremu poświęcił właśnie tą pracę.
Od redakcji:
Jedna z kluczowych książęk, pozwalających zrozumieć twórczość Fiodora Dostojewskiego. Do dzisiaj pozostaje głównym punktem odniesienia dla wszystkich badaczy i miłośników twórczości wielkiego pisarza rosyjskiego. Bierdiajew rozpatruje działalność pisarską Dostojewskiego w perspektywie wolności, zła i miłości.
W Księdze osiemdziesięciu trzech kwestii odnaleźć można najważniejsze aspekty systemu św. Augustyna. Dzięki temu, czytając to relatywnie, w porównaniu z innymi, krótkie dzieło można zaznajomić się z istotnymi teoriami biskupa Hippony. W Księdze, nieraz w bardzo lapidarny i syntetyczny sposób, formułuje on swoje najważniejsze idee dotyczące natury ludzkiej, grzechu i jego roli w pochodzeniu zła, miłości jako najwłaściwszemu sposobowi odnoszenia się do Boga, relacji między osobami boskimi w obrębie Trójcy i wiele innych. Zwięzłość i idąca z nią w parze jasność czynią z Księgi znakomite wprowadzenie do nauk św. Augustyna, kierowane do osób dopiero rozpoczynających swoje zainteresowania myślą wielkiego Ojca Zachodniego Kościoła. Jednocześnie Księga osiemdziesięciu trzech kwestii jest również interesująca dla badaczy bardziej zaawansowanych, chcących prześledzić rozwój myśli Augustyna, gdyż pokazuje ona ? jeżeli można tak to ująć ? pierwsze przymiarki do najważniejszych zagadnień podejmowanych w późniejszym okresie w głównych jego dziełach, choćby w O Trójcy Świętej czy w Komentarzach do Księgi Rodzaju oraz innych systematycznych dziełach egzegetycznych.
(Od redakcji)
Etyczno-religijne egzystowanie chrześcijanina zwrócone jest w stronę Boskiej tajemnicy, względem której możliwe jest egzystowanie w prawdzie. Zakłada ono wysiłek duchowej transformacji jednostki. Dopiero taka przetwarzająca się indywidualność może stać się "narzędziem prawdy".
Fragment Wprowadzenia tłumacza
Przedstawiane w tym wydaniu przekłady dołączają do katalogu tłumaczeń na język polski dzieł Anzelma trzy traktaty, a mianowicie O prawdzie, O wolności woli i O upadku diabła. Ich przedmiot najlepiej rekomenduje sam autor w Przedmowie: ?Pierwszy z tych trzech jest traktat O prawdzie: czym mianowicie jest prawda, w czym zwykle jest orzekana, i czym jest sprawiedliwość. Drugi natomiast jest traktat O wolności woli: czym jest i czy człowiek ją zawsze posiada, ile jest jej różnych rodzajów posiadania prawej woli lub nie, ponieważ dla zachowania prawości woli, wolna wola została dana rozumnemu stworzeniu.
W tym traktacie ukazałem tylko naturalną moc woli do zachowania otrzymanej prawości, a nie, że konieczna jest pomoc łaski. Trzeci traktat zaś bada zagadnienie, czym zgrzeszył diabeł, że nie wytrwał w prawdzie, ponieważ Bóg nie udzielił mu wytrwałości, której nie mógł posiadać, jeżeli nie otrzymał jej od Niego. Gdyby Bóg dał, diabeł by ją posiadał tak, jak dobrzy aniołowie ją posiedli, ponieważ Bóg im jej udzielił. Ten traktat zatytułowałem O upadku diabła, mimo że mówiłem w nim o utwierdzeniu dobrych aniołów, ponieważ to, co powiedziałem o dobrych aniołach, było niezamierzone, to zaś, co napisałem o złych, wynikało z przedmiotu zagadnienia? .
(fragment Wprowadzenia tłumacza)
Doświadczenie religijne utwierdza człowieka w realności innego, boskiego świata nie tym, że dowodzi jego istnienia albo rozmaitymi argumentami przekonuje o konieczności istnienia tego ostatniego, lecz tym, że wprowadza go w żywy, bezpośredni kontakt z rzeczywistością religijną, pokazuje mu ją. Na autentyczną religijną ścieżkę wchodzi wyłącznie ten człowiek, który na swojej życiowej drodze realnie spotkał się z bóstwem, kogo bóstwo dosięgło, na kim wywarło swój przemożny wpływ. Doświadczenie religijne w swojej bezpośredniości nie jest ani naukowe, ani filozoficzne, ani estetyczne, ani etyczne i podobnie jak nie da się umysłem poznać piękna (można o nim wyłącznie pomyśleć), tak myśl ma jedynie blade pojęcie o palącym ogniu doświadczenia religijnego. Ażeby zrozumieć religię, poznać specificum tego, co religijne w jego swoistości, należy poznawać życie tych, którzy są w religii geniuszami (podobnie jak w estetyce norm piękna nie ustanawiają przecież wykłady profesorów estetyki, lecz dzieła artystycznego geniuszu). Życie świętych, ascetów, proroków, twórców religii i żywe pomniki religii: piśmiennictwo, kult, zwyczaj, słowem, to, co można nazwać fenomenologią religii ? oto, co na równi z osobistym doświadczeniem każdego daje lepszy wgląd w dziedzinę religii aniżeli abstrakcyjne filozofowanie o niej.
fragment Wstępu
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?