Wedle deklaracji autora, miała to być prosta opowieść o możliwej wojnie, political fiction. Ale – jak pisze w swojej Przedmowie – zamiar się nie powiódł. "Czy dlatego, że opowieść /…/ zlokalizowałem w miejscu, które, mniemam, jest bardziej moje, niż przypadkowe w gruncie rzeczy miejsce zamieszkania? W regionie, o którym uparcie mówię: Prusy, gdy inni od dawna nazywają go Mazurami? Może z tej przyczyny, że w banalny pomysł – napadli nas Ruscy, od Królewca ruszyli na Gdańsk, na Olsztyn i Ostrołękę, a z Białorusi na Warszawę – wpleść postanowiłem inne opowieści. Na przykład o rozmaitych konsekwencjach operacji wschodniopruskiej Drugiego Frontu Białoruskiego zimą na przełomie lat 1944 i 1945. I pozwoliłem sobie przy tej okazji wspomnieć o udokumentowanych oraz o domniemanych dokonaniach Aleksandra Isajewicza Sołżenicyna w jej trakcie, i jeszcze zmotałem z jego szlakiem bojowym życie pewnej napotkanej nad Śniardwami kobiety, nadto zainsynuowałem Aleksandrowi Isajewiczowi udział w zbiorowym żołnierskim gwałcie, jednym z wielu w tamtym czasie." Ufundowana na tym niezrealizowanym zamiarze powieść to brawurowa, precyzyjnie skonstruowana – paradoks – sylwa, saga kompletnie niemożliwej – bo polsko-żydowsko-niemieckiej, w 1946 r. zawiązanej rodziny – spleciona z historią przybałtyckiego kawałka Europy Środkowej. Gdzie: Dugin, Sołżenicyn, Malaparte, Odys uganiający się za widmem Itaki i jeszcze postukujący rytmicznie laseczką o królewiecki bruk Immanuel Kant. Wreszcie Jezus, przede wszystkim, który, ukrzyżowany, zstąpił do piekieł dnia drugiego i odmówił zmartwychwstania. Mikołajki, Wilejka, Warszawa, a w Warszawie Powstanie. Wojny: druga światowa, bałkańskie, w Gruzji, w Ukrainie – oraz ta wyobrażona, niedoszła, ale wciąż niewykluczona. Sylwa, która jest apokalipsą.
Wojciech Pieniążek. Z wykształcenia etnograf, przez kilka lat nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Warszawskim, dziś utrzymuje się z komercyjnych badań rynkowych i społecznych. Debiutował jako prozaik w 2018 r. dwiema mikropowieściami – "Porucznik Golicyn" i "Pompes funèbres", wydanymi przez Wydawnictwo JanKa pod wspólnym tytułem "To, co zostaje". Wcześniej – w 2008 r. – otrzymał za scenariusz filmu "El Paso" główne wyróżnienie w konkursie PISF "Solidarność – pierwszy wyłom w murze".
Są słowa, które mogą zburzyć świątynię, trwającą nieporuszenie od tysięcy lat i odsłonić fundament, na którym została wzniesiona. I słowa te zostały w tej książce wypowiedziane.
Dwie opowieści o ludziach, którzy muszą coś pożegnać, pogrzebać. Nadzieję, uporządkowany i zrozumiały świat, jakąś wersję samego siebie. Dwie ceremonie pogrzebowe w dwóch różnych sceneriach.Pierwsza: małe miasteczko na Podlasiu, jesień 1944 r. Plebania, która od początku wojny służy za oficerską kwaterę, proboszcz, jego śmiertelnie chory brat z żoną i ten czwarty - sowiecki porucznik, który rozbije stabilną relację tamtych trojga.Druga: pokój w paryskim hotelu, a w nim ""artysta naszych czasów"" - dyrektor kreatywny w agencji reklamowej, zarazem współczesny Don Juan, taka jego niezbyt demoniczna wersja, po ostrej dekonstrukcji. A przydarzyło mu się największe nieszczęście, jakie Don Juanowi może się trafić, czyli miłość.Czy te historie mają ze sobą coś wspólnego? Tak, jedno. Obie się kończą, a życie toczy się dalej.Anna Piwkowska:Czy Tristan może się objawić pod postacią sowieckiego porucznika z karnej kompanii? Czy napojem miłosnym może okazać się flaszka samogonu, rozpita do spółki z patrolem, który zatrzyma parę kochanków, spacerujących nocą, gdy w mieście obowiązuje godzina policyjna? Czy Don Juan może być zarazem Orfeuszem? Kim będzie, gdy nie doczeka się Komandora? Autor z alchemiczną dezynwolturą i poetycką inwencją miesza w materii mitu i literatury, opowiada coś, co po wielokroć już zostało opowiedziane, ale robi to na swój - wyjątkowy - sposób. Te dwie historie zostały, co więcej, spisane frazą o muzycznej precyzji; to każe szukać dla nich analogii pośród muzycznych gatunków. I wtedy, najprędzej, byłaby to suita. Suita w dwóch tańcach, gdzie pierwszy jest statyczną, ale przesyconą erotyzmem sarabandą, a drugi zdyszaną, gubiącą rytm w językowych i erudycyjnych grach gigą. Choć tak naprawdę to jeden taniec: miłości i jej klęski. Miłości zderzonej z absurdem historii i urojeniami męskiego ego.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?