Poemat Europa powstał w Paryżu w 1958 roku i znalazł się w drugiej książce Johna Ashberyego The Tennis Court Oath (1962). Tytuł tomiku z pewnością więcej mówi i znaczy niż tytuł poematu (zainspirowany ponoć wyłącznie nazwą jednej ze stacji paryskiego metra), chodzi bowiem o Serment du Jeu de paume, czyli Przysięgę w sali do gry w piłkę wydarzenie z 20 czerwca 1789 roku, gromko zapowiadające wybuch wielkiej rewolucji francuskiej. Czy poezje z francuskiej książki Ashberyego obiecywały jakąś rewolucję; czy Europa miała zwiastować poetycki przewrót lub przełom, trudno powiedzieć jak wiadomo, autor zaczął wkrótce rozwijać znacznie mniej dysjunktywną czy atonalną poetykę (zdradziwszy sprawę, jak ujmują to niegdysiejsi i dzisiejsi nieliczni awangardyści), a z czasem znalazł upodobanie w melodii swoich wielokrotnie złożonych i subtelnie modulowanych zdań. W Europie zaś robi niemal wszystko, aby zdań prawie w ogóle nie było szarpie, tnie i rwie, w wielu miejscach pozostawiając pojedyncze słowa i frazy na wolności.
Książka o poezji, w której język staje się światem, a świat – nieustannie przesuwającą się metaforą. Wallace Stevens przez całe życie pisał wiersze, które podważały sens określania rzeczy „takimi, jakie są”. Każda fraza to eksperyment z myślą i doświadczeniem, próba dotarcia do granic języka i wyobraźni. Czytany dziś Stevens brzmi jak klasyk modernizmu i jednocześnie jego sabotażysta – poeta, który rozkłada sens na części, mnoży zastrzeżenia, zatrzymuje się w miejscach, gdzie inni kończą zdanie. Jego wiersze są laboratorium niejednoznaczności, gdzie znaczenia zmieniają się z każdym oddechem. Jacek Gutorow przekłada poezję Stevensa, a zarazem wchodzi z nią w dialog – egzystencjalny, poznawczy, filozoficzny. Żółte popołudnie to zapis spotkania, które wymaga zawieszenia pewności i zgody na chwiejność, ale w zamian odsłania poezję jako najbardziej intensywną formę myślenia o rzeczywistości.
Tom, który sto lat temu stał się hymnem Ameryki robotników, marzycieli i ludzi ulicy. Książka, z której wyrosła cała późniejsza poezja społeczna i która rozpoczęła rewolucję języka potrafiącego mówić „my” bez patosu i propagandy. Carl Sandburg, syn szwedzkich imigrantów, reporter i poeta, stworzył monumentalny portret miasta – Ameryki przemysłowej, pełnej nierówności i gniewu, ale też współczucia. Wiersze te, pisane z hałasu fabryk i szeptu jeziora Michigan, pachną smarem i chlebem, a wśród nich błyszczy fraza o Wielkim Bogu Kciuków, której nie powstydziliby się najwięksi surrealiści. Sandburg wrzucał w poezję dynamit społecznych emocji, wierząc, że słowo może jeszcze coś ocalić. Dziś, gdy świat znów pęka wzdłuż tych samych linii podziału, jego głos brzmi wyjątkowo aktualnie. W serii „This Is Not America” książka w kapitalnym przekładzie Jacka Dehnela pokazuje Amerykę od środka – nie z pomników, lecz z tłumu.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?