Ci ludzie, którzy oddzielili się od innych przez życie surowe i prowadzone na uboczu, wyróżnili się także wśród podobnych sobie wyjątkowymi zaletami i cnotami. Uznani zaś za zdolnych do pouczania i prowadzenia innych, otrzymali tytuł starców, i to niezależnie od ich wieku. Zgodnie ze zwyczajem, który istniał także i w innych środowiskach (na przykład w tradycji żydowskiej wśród uczniów proroków) – ich uczniowie uważali się za ich duchowych synów i nazywali ich ojcami. Słowo jednak, którego normalnie używali, by się do ojców zwrócić albo o nich mówić, jest obce: było to aramejskie słowo abba. Już samo to słowo wystarczyłoby, żeby zasugerować całkowicie wyjątkowy i oryginalny charakter relacji między mistrzem i uczniem. U ludzi, których mową ojczystą był język koptyjski lub grecki, zdumiewa przyjęcie semickiego słowa na wyrażenie synowskiej zależności od mistrzów duchowych.
Pozostawiając na uboczu późniejszy rozwój znaczenia tego słowa (w tym fakt, że w dzisiejszym języku francuskim ‘abbé’ oznacza księdza) zajmijmy się pełnią jego sensu pierwotnego. Mnisi egipscy znaleźli go w Nowym Testamencie, gdzie zjawia się on trzy razy. W przekładzie koptyjskim tak samo jak w tekście greckim słowo to zawsze poprzedza swój przekład, podobnie jak i w łacinie czytamy: ‘Abba – Pater’. W tych trzech miejscach, w których go użyto, słowo to zjawia się zawsze w wołaczu i zwracane jest do Boga bądź przez Jezusa (Mk 14,36), bądź przez Ducha obecnego w naszych sercach (Ga 4,6; Rz 8,15). Z tego pierwotnego kontekstu słowo to musiało zachować skojarzenie ze zwrotem skierowanym do Ojca przez Chrystusa w Duchu Świętym. Można więc niewątpliwie przypuszczać, że uczniowie, którzy ten tytuł nadawali starcom, chcieli przez to wyrazić duchowy charakter ojcostwa, które im przypisywali, i jego głęboki związek z ojcostwem Bożym. Użycie tego tak niezwykłego terminu pozwalało więc w jakiś sposób nie sprzeciwiać się zakazowi Chrystusa: Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem, jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie (Mt 23, 9).
Z chwilą gdy obecność Ducha Bożego ujawniała się w którymś z mieszkańców pustyni, można było szanować go ze względu na Boga i nazywać go abba. Ta obecność okazywała się przede wszystkim przez dar słowa. Ostatecznie więc abba nie znaczy nic innego niż: ojciec duchowy, przez którego Bóg mówi. Św. Hieronim pisał o mnichach egipskich: „Makary, Pambo, Izydor i wszyscy inni, których tam nazywają ojcami, ponieważ Duch Święty mówi przez nich”. Pojmen nazwał Agatona „abba”, chociaż Agaton był jeszcze całkiem młody, gdyż twierdził: „Mowa jego każe go nazywać ‘abba’”. Abba Mojżesz któregoś dnia zobaczył Ducha Świętego zstępującego na jego ucznia Zachariasza; odtąd zaczął zwracać się do niego, jak do swego ojca duchowego: „Powiedz mi, co mam robić... bo widziałem Ducha zstępującego na ciebie i od tej chwili czuję konieczną potrzebę, by się ciebie radzić”.
Nie ma dla człowieka większego skarbu niż to, co Bóg mu objawia o Sobie. W przekładzie na ludzki język i ludzki system pojęć nazywa się to teologią albo dogmatyką. I wielką krzywdę robimy sobie i innym, jeśli naukę wiary zbywamy jako coś mniej potrzebnego, a ograniczamy się do systemu etyki jako „egzystencjalnego” w przeciwieństwie do „teorii”. Już nie mówiąc o tym, że etyka nie wypływająca ze znajomości Boga traci oparcie i autorytet, wisi w pustce i szybko zanika – ale to jest także zatajenie głównej życiowej prawdy. Tej mianowicie, że żyjemy w świecie nie przez nas stworzonym, ani nie dla naszych małych celów, i że póki o tym nie chcemy wiedzieć, nigdy w nim nie znajdziemy żadnego sensu. Na tym należy oprzeć zarówno życie modlitwy, jak i katechezę i formację w zakonach. Ta książka powstała właśnie jako pomoc dla formatorek w zakonach żeńskich. W męskich większość braci kończy seminarium – i oby po zaliczeniu traktatów dogmatycznych nie odkładali Prawdy Bożej do lamusa jako „teorii”, co się niestety zdarza.
Przyjmując kogoś do klasztoru, akceptując kandydatkę, zakładamy, że skoro jej serce jakoś „dogadało się” z Bogiem, ma ona pojęcie o prawdach wiary, czerpane z nauki religii w szkole, z życia liturgią w parafii czy w grupach modlitewnych, oraz z lektury Pisma św. Jej pojęcia mogą w tym czy innym punkcie wymagać korekty, jeśli ukształtowane zostały na podstawie popularnych opinii bardziej niż na podstawie teologii, ale w każdym razie jakiś system tych pojęć kandydatka posiada. Dla ich uporządkowania i powtórki zaproponowałam serię wykładów na temat sześciu podstawowych prawd wiary. Każdej z tych prawd poświęcone są dwa lub więcej wykładów, których treść tak jest ułożona, by ukazać łączność między teologią dogmatyczną i moralną. Teologia moralna jest w tym ujęciu konsekwencją teologii dogmatycznej i stanowi z nią jedno; a z jednej i drugiej wypływają nadto zasady życia zakonnego, tworząc razem spójny system przekonań i wskazówek.
Taki układ materiału, rezygnując z systematycznego wykładu i ryzykując przemieszanie tematów i liczne powtórzenia, ma pomimo to cel bardzo ważny. Chodzi o ukazanie, jak ściśle wiążą się ze sobą poszczególne prawdy wiary, a zwłaszcza – jak nierozerwalnie i w konieczny sposób stanowią jedno dogmatyka i etyka, prawdy wiary i przykazania. Istnieje dość powszechna tendencja do ich rozdzielania i do ograniczania zainteresowań do samej tylko etyki – jak gdyby dało się oddzielić plany Boga dotyczące człowieka od samej natury Boga, z której te plany wypływają. Przez układ tych konferencji staramy się więc zapobiegać przeszczepianiu się takiej postawy do naszych klasztorów. Podobnie partie tekstu dotyczące życia monastycznego mają wykazać w różnych aspektach związek tego życia z treścią naszej wiary i jego głębokie osadzenie w niej. Nie jest ono bowiem jakimś zewnętrznym i niekoniecznym dodatkiem do naszej wiary, jakby lukrem na cieście – ale jej owocem, czerpiącym soki z jej najgłębszych korzeni; i naszym sposobem wyrażania jej czynem. I z tej racji im więcej o Panu wiemy, tym lepiej. A szukamy tej wiedzy w Piśmie św. i w interpretującej je nauce Kościoła. Każda epoka stawia Objawieniu Bożemu inne pytania, ale właśnie dlatego Kościół stara się przemówić do każdej epoki jej własnym językiem. Inaczej w starożytności, inaczej w średniowieczu… I po każdej epoce zostaje spuścizna, której nie wolno lekceważyć, a przynajmniej nie można bez szkody (Małgorzata Borkowska OSB)
W Chrystusie wszystkie grzechy świata zostaną przemienione w miłość. To będzie ostateczne pokonanie Szatana.ks. DolindoObserwując współczesny świat, wiele osób przeżywa lęki i zwątpienia, gdyż obecne czasy wydają się szczególnie trudnym momentem próby dla ludzkości i Kościoła. Szerzące się choroby, trudna sytuacja ekonomiczna, przemiany społeczne wydające się zmierzać w złym kierunku, kolejne kryzysy powodujące odejścia ludzi z Kościoła... Czy są to znaki nowych czasów? Co czeka nas jutro? Jaka będzie nowa rzeczywistość?Chrześcijanin - tłumaczy ksiądz Dolindo - nie jest kimś, kto lęka się przyszłości, gdyż całe nasze życie jest w rękach Boga. Chrześcijanin nie deprecjonuje obecnego życia. Przeciwnie - tłumaczy kapłan z Neapolu - ,,jako mieszkańcy tego świata musimy, zgodnie z naszymi zdolnościami, przyczyniać się do budowania porządku i ładu życia"". Nie możemy przy tym jednak zapomnieć, że naszą ojczyzną jest niebo, a my w każdej chwili życia jesteśmy narzędziami Bożej Opatrzności. Czytając duchowe rady księdza Dolindo i dołączone do nich rozważania, dowiesz się: jak - mimo chwilowych zwątpień - ożywiać w sercu ufność w to, że Jezus zawsze jest z nami i troszczy się o nas niezależnie od tego, co nas w życiu spotyka; jaki sens mają trudności i cierpienia; dlaczego w trudnych chwilach szczególnie należy dbać o modlitwę i życie sakramentalne, zwłaszcza o sakrament pojednania.Jezu, Panie mój, Ty jesteś moim Królem. Ty mnie prowadzisz, Ty mi pomagasz, Ty mnie dotykasz. Z Tobą o nic nie muszę się troszczyć. Jestem jak małe dziecko. Będę podążał za Tobą, bo mój Ojciec jest piękny i kochany, a ja mogę przy Nim czuć się bezpiecznie. Gdy niespodziewanie pojawią się niepokój, lęk, smutek czy troski dnia codziennego, zamknę oczy i wyznam Ci z głębi serca: ,,O Jezu, Ty się tym zajmij"". /fragment książki/
Deus absconditus – Deus revelatus
W religiach monoteistycznych Bóg jest nie tylko Bogiem objawiającym się (Deus revelatus), lecz także Bogiem ukrytym (Deus absconditus). Bez pierwszego z tych przymiotów religijna relacja z Bogiem nie byłaby w ogóle możliwa, bez drugiego – trudno mówić o podstawowej właściwości Boga, jaką jest transcendencja, czyli radykalne przekraczanie świata i ludzkiego poznania. Autorzy serii poruszają problemy związane z poznawczą niedostępnością Boga, szukając jednocześnie ich rozwiązania.
„Milczące Niebiosa to największa tajemnica naszej egzystencji” (Robert Anderson).
Teistyczne pojęcie Boga – pojęcie Boga osobowego, wszechmocnego i miłującego – pociąga za sobą uznanie, że taki Bóg będzie skutecznie otwarty na pozytywne i znaczące relacje z ludźmi, co uniemożliwi występowanie w świecie tzw. niewiary bez oporu, czyli niewiary w Boga u tych osób, które nie są na nią zamknięte. Skoro jednak taka niewiara w świecie występuje, teistycznie pojęty Bóg nie może istnieć. Tak brzmi ateistyczny argument „z ukrycia” opracowany przez Johna L. Schellenberga.
Książka ks. Marka Dobrzenieckiego stanowi jedyną w literaturze polskiej – i unikalną w literaturze światowej – pełną i szczegółową monografię na temat aktualnych dyskusji toczących się wokół powyższego argumentu. Praca dostarcza bogatego materiału erudycyjnego, przede wszystkim z zakresu współczesnej analitycznej filozofii religii i teologii chrześcijańskiej, a także proponuje oryginalne rozwiązanie problemu. Napisana została typowym dla filozofii anglosaskiej jasnym i precyzyjnym stylem, z dużą dbałością o ścisłość argumentowania, a zarazem bezpośrednim i żywym językiem, co sprawia, że może być czytana nie tylko przez specjalistów, ale także przez wszystkich – przygotowanych intelektualnie – ludzi wierzących, wątpiących i poszukujących.
prof. dr hab. Jacek Wojtysiak (KUL)
Rozprawa została doskonale skomponowana, ujęta w eleganckim stylu, z maestrią myślową i precyzją pojęciową. Nieobce są jej autorowi emocje polemiczne. Tego rodzaju krytycyzm nie jest cechą często spotykaną w polskich środowiskach naukowych.
ks. prof. dr hab. Jan Sochoń (UKSW)
„Jeśli szukamy prawdy Bożej, powstaje zaraz problem, gdzie jej mamy szukać. Nasza młodzież wychowywana jest na lekturze Pisma św., i to bardzo dobrze; ale od kapłanów wiecznie się słyszy „Pan Jezus powiedział do siostry Faustyny…”, „Matka Boża powiedziała w Fatimie…” Czasami odnoszę wrażenie, że edukacja seminaryjna odsuwa kleryków od Biblii, która okazuje się niejasną mieszaniną legend (jakkolwiek naukowo nazywanych), a za jedyną godną dosłownego traktowania podstawę wiary zostawia się im prywatne objawienia. Przesadzam zapewne, ale nie bez prowokacji. Mówiłam już o tym w „Oślicy”, więc tu tylko przypominam, że problem jest. Sama pamiętam, jak ileś lat temu różni wykładowcy tłumaczyli nam, że epizod ewangeliczny z aniołem mówiącym do betlejemskich pasterzy nie może być prawdą historyczną, skoro anioł używa przy wzmiance o Mesjaszu słowa „Pan”, które dla słuchaczy mogło oznaczać tylko Boga, a dopiero później, już przez chrześcijan, zostało zastosowane do Chrystusa… Kolejna scena ewangeliczna została włożona między bajki (jakkolwiek naukowo nazywane), i tylko nikt nie wyjaśniał, co w takim razie robić z psalmem 109: Rzekł Pan do Pana mego… – niewątpliwie każdemu ówczesnemu Żydowi dawno znanym.
Więc tak: ja, oślica Balaama, jestem tu jakby głosem – nazwijmy to – terenu, który prosi o duszpasterzy osobowo zafascynowanych osobowym Bogiem. Potrzeba nam żywej teologii, opartej na fascynacji prawdą, i to prawdą objawioną, najważniejszą, dotyczącą Trójcy Świętej; potrzeba przykładu miłości nie uczuciowej ani słownie deklarowanej, ale widocznej w codziennych wyborach; potrzeba znajomości praw rządzących życiem modlitwy, a to dla uniknięcia zarówno jego załamania się, jak i dziwactw liturgicznych (i teologicznych), o których już pisałam.”
Małgorzata Borkowska OSB
Ewagriusz mówi o ośmiu złych myślach, czyli – innymi słowy – o ośmiu złych sposobach życia; mówi o tym, że nasze problemy, niejednokrotnie poważne, można rozwiązać na osiem złych sposobów. Pontyjczyk nie twierdzi, że to, czym zajmuje się zła myśl, jest nieistotne; mówi, że to, w jaki sposób myśl rozwiązuje pewien problem, jest obciążone błędem. Zwróćmy uwagę na to, że Ewagriusz nie mówi o grzechach. To nie jest nauka o ośmiu grzechach głównych – to jest nauka o ośmiu rodzajach złych myśli. Grzech w pewnym sensie jest owocem, który wyrasta z myśli, a myśl z kolei jest jak korzeń. Ewagriusza interesują nie tyle jednostkowe uczynki, które wydarzają się w naszym życiu, ale zajmuje go zniszczenie korzenia, z którego grzech wyrasta. Osią nauki Ewagriusza nie jest walka z pojedynczymi złymi uczynkami, lecz refleksja nad tym, co jest ich przyczyną.
Dobrze jest uświadomić sobie jedną rzecz dotyczącą natury myśli jako takiej. Zwróćmy uwagę na to, że słowa „myśl” używamy tutaj w liczbie pojedynczej w ramach pewnego uproszczenia; tak naprawdę jest to tylko pewna metka, pewnego rodzaju naklejka, która zaznacza, opisuje daną rzeczywistość, niejednokrotnie bardzo skomplikowaną. Myśl nigdy nie jest jednorodna – nigdy nie mówimy o jednym tylko typie obżarstwa, to nigdy nie jest chciwość czy smutek jednej tylko natury. Przeciwnie – za każdym razem dotykamy tu rzeczywistości bardzo złożonych. Gdybyśmy chcieli oddać to za pomocą jakiejś metafory, wydaje mi się, że dobrze byłoby zobrazować każdą z poszczególnych myśli jako wieżę – wysoką budowlę, w której jest bardzo wiele pokoi. Człowiek wchodzący do takiego budynku przechodzi przez kolejne pokoje, komnaty, wstępuje na kolejne piętra, zstępuje do piwnic czy lochów, zagłębia się w rozmaite zakamarki, docierając wreszcie na sam szczyt, z którego nie ma już dokąd przejść. I podobnie jest z myślą – może przyjąć nieskończenie wiele form; każdy z nas może doświadczyć różnych rodzajów smutku, różnych rodzajów przygnębienia, acedii, nieczystości itd. Pamiętajmy więc o tym: myśl, choć używamy tutaj liczby pojedynczej, jest jednak czymś wielorakim i skomplikowanym, a formułując pewien opis jej natury, robimy to jedynie w dużym przybliżeniu.
Niniejszy komentarz do jednego z tzw. listów więziennych św. Pawła powstał w 1967 r, kiedy także o. Piotr Rostworowski przebywał w więzieniu. Przypadło to na okres życia, który spędził w Tyńcu. Został uwięziony przez władze za próbę pomocy w nielegalnym przerzuceniu do USA matki i córki jednego z czeskich opozycjonistów, przebywającego na emigracji (podejrzewano, że była to prowokacja Służby Bezpieczeństwa). Aresztowano go 19 marca 1966 r. i skazano na cztery lata oraz grzywnę. Wyszedł po półtora roku, w grudniu 1967 r. Była to prawdopodobnie próba zastraszenia go lub uciszenia – był spowiednikiem kard. Karola Wojtyły oraz doradcą wielu ważnych postaci ówczesnego Kościoła.
Znajomość kontekstu powstania listu pozwala lepiej zrozumieć pojawiające się w nim odniesienia do czasów współczesnych autorowi. Dzięki niej także można lepiej zrozumieć aluzje kulturowe oraz docenić dojrzałość duchową o. Rostworowskiego, nie mówiąc o poziomie jego wykształcenia i przyswojenia Pisma Świętego oraz Reguły. Dzięki temu ostatniemu był w stanie cytować je z pamięci także w językach oryginalnych, i to po wielu miesiącach oddzielenia od wspólnoty zakonnej oraz codziennego chórowego oficjum. W archiwum znajduje się komentarz, tylko, do rozdziałów 4–6, który publikujemy.
Wiara w anioły nie wynika z przesądów ani zabobonów lecz jest silnie ugruntowana i poparta autorytetem Pisma Świętego. Wiele jest też na co dzień przykładów autentycznej interwencji anielskiej w ludzkie sprawy. Sam Autor podkreśla, że nie podjąłbym się napisania niniejszej pozycji, gdyby nie to, że kiedyś sam doświadczył REALNEJ pomocy Anioła Stróża, który uratował mu życie. Autor w niezwykle przystępny sposób mówi nam co Kościół wie o aniołach, wskazuje też miejsca Pisma Świętego, w których objawiła się anielska obecność , wreszcie poddaje nam przykłady świętych którzy zawierzyli swe sprawy niebieskim opiekunom. Każdy z nas ma chwilę w życiu, gdy potrzebuje pomocy, do której ludzkie siły okazują się zbyt słabe. Warto wtedy pamiętać o naszych duchowych wspomożycielach. Warto im zaufać i dać się im prowadzić ku niebu. Ten piękny kolorowy album przygotowaliśmy specjalnie z okazji 20 lecie istnienia DW Rafael – wydawnictwa, które od początku swej działalności oddało się pod opiekuńcze skrzydła Archanioła Rafała.
Niniejsza książka powstała na podstawie wykładów wygłoszonych przez C. Stephena Evansa w ramach cyklu „Wiara chrześcijańska w XXI wieku. Odpowiedź na nowy ateizm”. Autor odpowiada na krytykę płynącą ze strony nowych ateistów, zwłaszcza na podstawowy zarzut mówiący, że wiara nie ma intelektualnych podstaw. Uzasadnia, że wiara wcale nie wymaga rezygnacji z rozumu, wręcz przeciwnie. Evans jednak nie tyle odpiera poszczególne twierdzenia nowych ateistów, ile pokazuje, jak myślący chrześcijanin może uzasadnić nadzieję, którą niesie ze sobą wiara.
Podstawy apologetyki chrześcijańskiej zbierają i porządkują główne argumenty na rzecz chrześcijańskiego nauczania, nierzadko dzisiaj kwestionowanego przez niewierzących. Autorzy omawiają między innymi takie zagadnienia, jak: istnienie Boga, nieśmiertelność duszy, wiarygodność Pisma Świętego, boskość i zmartwychwstanie Chrystusa, problem zła, istnienie nieba i piekła. Starają się też odpowiedzieć na powszechne zarzuty stawiane nauczaniu chrześcijan.Struktura książki nawiązuje do średniowiecznej formy gatunku piśmiennictwa, jakim były summy. Dzięki temu książka zyskała przejrzysty układ, porządek i klarowność, a czytelnik może korzystać z niej niemal jak z leksykonu, wybierając interesujący go temat.O autorach:Peter KreeftApologeta katolicki, profesor filozofii, przez wiele lat wykładowca uniwersytecki w Boston College. Prowadził wykłady także w wielu innych kolegiach, instytucjach edukacyjnych, podczas licznych seminariów. Jest autorem ponad pięćdziesięciu książek, m.in. Miłość silniejsza niż śmierć; Tak czy nie? Łatwe odpowiedzi na trudne pytania dotyczące chrześcijaństwa; Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o Niebie ale nie śniło Ci się zapytać; Refutation of Moral Relativism; Summa of the Summa.Ronald K. Tacelli SJProfesor filozofii w Boston College, autor artykułów publikowanych w Public Affairs Quarterly i Downside Review.Seria ApologetykaObjawienie jest niezmienne, ponieważ odsłania wieczne prawdy dotyczące natury Wszechświata, ludzi, a nade wszystko Boga. Zmienia się jednak kontekst intelektualny, społeczny i kulturowy, w którym rozbrzmiewa słowo Boga. Dlatego, by prawda chrześcijańska mogła być rozumiana, trzeba wyrażać ją i głosić wciąż na nowo. W niniejszej serii ukazują się książki prezentujące właściwe rozumienie i uzasadnienie wiary. Powstaje ona z myślą o każdym, kto chce poznać racjonalnie uzasadnione argumenty za prawdziwością objawienia.SERIĘ OPRACOWUJĄ: Wydawnictwo W drodze, które od 1973 roku publikuje treści pomagające łączyć wiarę z codziennością. Fundacja Prodoteo, której misją jest propagowanie stylu życia opartego na wartościach chrześcijańskich, m.in. poprzez popularyzację wiedzy z zakresu apologetyki chrześcijańskiej i znajomości Pisma Świętego.
Dionizos Otta to bez wątpienia jedna z najważniejszych książek w humanistyce XX wieku.Popularność, jaką się obecnie cieszy, można zaś chyba tłumaczyć podobnym czynnikiem, jak ten, o którym pisał Kernyi: badania starożytnicze, jak i może cała współczesna humanistyka, znajdują się obecnie w stanie głębokiego kryzysu spowodowanego dezintegracją i atomizacją badań, ograniczonych zresztą do jakoby wyłącznie naukowego poszukiwania materialnej prawdy, co jest rzekomo możliwe tylko dzięki wyłączeniu ze spojrzenia badacza fantazji, wyobraźni i wrażliwości.Dionizos Otta jest dowodem, że możliwe jest inne spojrzenia i inne uprawianie nauki. Wierzący w greckich bogów Otto krytykowany był za swój irracjonalizm i subiektywizm, uznawane za naganne w świecie badań naukowych. Jednak dziś, zdaniem Bremmera, każdy badacz kultu dionizyjskiego pomijający książkę Otta czyni to ze stratą dla siebie. A najlepiej ujął znaczenie tej książki Wiesław Juszczak, pisząc, że w irracjonalizmie Otta objawia się naprawdę coś z szaleństwa, jakby bliskiego temu, jakie (...) nadało wielkość dziełu Hlderlina Włodzimierz Lengauer (z przedmowy).
Autor opisuje najsłynniejsze objawienia Maryjne, które miały miejsce w Paryżu, La Salette, Lourdes, Gietrzwałdzie, Fatimie, Akicie i Medjugorje. Przywołuje też rzecz niezwykle istotną przesłania Matki Bożej dla ludzkości. Skłania przy tym do refleksji nad własnym życiem i przyszłością świata.
Informacje zawarte w obydwu tekstach nie są potwierdzone przez inne źródła pozabiblijne, czyli nie można z cała naukową pewnością historyczną jednoznacznie stwierdzić, kim był Manasses: grzesznikiem czy nawróconym. Należy przyjąć, że opowiadania biblijne nie ukazują osoby króla Manassesa, ale jego figurę, czyli ideę, w której świetle władca został przedstawiony; nie jest zatem możliwe napisanie biografii Manassesa lub scharakteryzowanie jego osoby, można natomiast przeanalizować, kim jest literacki król Manasses, bohater tekstów biblijnych, oraz odszukać motywy i idee, w których świetle został on w taki sposób przedstawiony.
"Mnogość tekstów zawartych w recenzowanej publikacji prezentuje nie tylko ważną dla polskiej teologii moralnej przełomu XX/XXI wieku postać ks.prof. Ireneusza Mroczkowskiego .Książka dostarcza ogrom wiedzy na temat specyficznego dla obecnych czasów sposobu rozumienia i prezentowania teologii moralnej. Z zamieszczonych w książce tekstów wyłania się sylwetka teologia moralisty, który w swoich poszukiwaniach i publikacjach podążał via ascendens.Punktem wyjścia tak rozumianej teologii moralnej w poszukiwaniu rozwiązań złożonych problemów są meandry doświadczenia ludzkiego i ludzkie pytania o dobro i zło moralne rodzące się w samym środku życiowych dramatów."Fragmenty recenzji, ks. dr. hab. Konrada Glombika, prof. UO
Monografia wpisuje się w refleksję nad sakramentem małżeństwa, moralnością małżeńską oraz duszpasterstwem osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Autorzy bazują na źródłach teologicznych, a w szczególności przywołują teorię cnót św. Tomasza z Akwinu i zasady duszpasterstwa św. Alfonsa M. Liguoriego. Refleksję osadzili także na postulatach II Soboru Watykańskiego oraz nauczaniu św. Jana Pawła II. Analiza teologiczno-pastoralna opiera się na fundamencie sakramentologii i nie ogranicza się do ogólnych rozważań, ale próbuje wskazać szczegółowe rozwiązania.
Książka wyraża prawdę, że w Bogu pojmowanym jako Trójca Osób ujawnia się ostateczna tożsamość osobowa człowieka. Trójca Święta jako paradygmat, wszelkich relacji międzyosobowych, jest przyczyną i wzorem wszelkiego życia wspólnotowego. Trynitarny wymiar antropologii chrześcijańskiej przypomina, że autentycznym powołaniem człowieka jest jego uczestnictwo w życiu Trójjedynego Boga. „Zagadnienia podjęte w książce dotyczą życia chrześcijanina w Bogu Ojcu, na podstawie obszernego nauczania teologiczno-antropologicznego Jana Pawła II wedle jego "trylogii trynitarnej".”
Z fragmentu recenzji ks. prof. dra hab. Józefa Krasińskiego
Przed kilku laty zostałem poproszony, by za pośrednictwem strony inter-netowej dzielić się swoimi refleksjami dotyczącymi wiary, odpowiadając na nurtujące kogoś pytania i wątpliwości. Rozważania wynikały więc z bardzo aktualnego zapotrzebowania konkretnych osób. Zebrało się tych małych artykułów ponad 30. Po mniej więcej roku strona się zmieniła i zakończyła się moja z nią współpraca. Natomiast pozostały teksty. Przeglądałem je ostatnio i stwierdziłem, że układają się w pewien zbiór, który może być przydatny wielu osobom w ich poszukiwaniu odpowiedzi na tematy związane z wiarą. Dodałem do niego jeszcze kilka tekstów, kierując się - co do ich przydatności - własną intuicją oraz przywołaniem problemów stawianych przy okazji spotkań rekolekcyjnych w różnych środowiskach, i w ten sposób powstała ta pozycja.
Mam nadzieję, że przekazywany w ręce Czytelników zbiór refleksji pomoże lepiej rozumieć wiarę i jej sens (Włodzimierz Zatorski OSB)
Wykład wygłoszony przez prof. dr. hab. Wojciecha Roszkowskiego 8 czerwca 2018 roku na dorocznym publicznym zebraniu Towarzystwa Naukowego KUL z okazji otrzymania Nagrody im. Księdza ldziego Radziszewskiego.
W naszym potocznym rozumieniu miłosierdzie oznacza współczucie, przebaczenie i gest pomocy.
Wydaje się, że większość ludzi rozumie miłosierdzie jako litość i współczucie także wtedy, gdy mówi się o miłosierdziu Boga. Wówczas jednak sprowadza się je do łaskawego gestu Pana Boga względem swojego stworzenia, przy czym sama relacja Stwórcy do stworzenia pozostaje bez zmiany. Niestety nie oddaje to prawdziwego przesłania, jakie niesie w sobie Pismo Święte, gdy mówi o miłosierdziu Boga. W naszych rozważaniach opieramy się tylko na tekstach Pisma Świętego, bez odwoływania się do wizji św. Faustyny czy tekstów Jana Pawła II na temat miłosierdzia. Teksty biblijne odsłaniają tajemnicę Bożego miłosierdzia tak, jak ukazuje się ona w historii zbawienia. Jednak wymagają one pogłębionej refleksji. Bardzo trafnie św. Łukasz pisze w swej Ewangelii o Maryi, że ona zachowywała i rozumiała w swoim sercu wszystkie wydarzenia, w których uczestniczyła. Bez rozważenia w sercu doświadczenia, jakie niesie historia zbawienia, nie jesteśmy w stanie odkryć miłosierdzia Bożego. Samo doświadczenie nie daje prawdziwego poznania. Dopiero głębsza refleksja na podstawie tekstu Pisma Świętego z zaangażowaniem serca pozwala dostrzec i zrozumieć Boże działanie w naszym życiu. Tak było w historii Izraela, dostrzegał on miłosierdzie Boga dzięki refleksji prorockiej w momentach, kiedy doświadczył Jego współczucia i wierności.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?