Königsberg - miasto tajemnic, intryg i romansów. Lato 1917 roku -Teodor Grossmann, odznaczony Krzyżem Żelaznym bohater walk na froncie zachodnim, przybywa na zasłużony urlop do spokojnego Königsberga... Tak przynajmniej wygląda to w oficjalnych dokumentach, bo mężczyzna naprawdę nazywa się Fiodor Grigoriewicz Wielikow i jest doskonale zakonspirowanym rosyjskim szpiegiem. Jego zadaniem jest odnalezienie Wunderwaffe, zagadkowej i rewolucyjnej broni, wspomnianej w ostatnim meldunku od zamordowanego agenta. Przed nim leży Königsberg - nieznane i uwodzicielskie miasto, oplecione siecią intryg, okutane mgłą niedopowiedzeń i zawieszone w kruchej równowadze wzajemnych układów. Podwójny zegarek znaleziony w mieszkaniu denata nieubłaganie cyka, odmierzając uciekający czas. Pociąg już zbliża się do stacji. Witamy w Königsbergu.
Władza to potężny afrodyzjak. Wyobraź sobie, że masz władzę - ale prawdziwą władzę. Niemalże absolutną kontrolę nad innym człowiekiem. Co z nią zrobisz? Do czego wykorzystasz? Naprawdę? Och, ale bez kłamstw, proszę. Rozmawiamy w końcu szczerze, prawda? Tylko Ty i ja - głos w Twojej głowie. Poznaj historię wzlotu i upadku jednego człowieka, wznoszącego się ku czarnemu słońcu na płonących skrzydłach ambicji. Wyrusz w podróż, która zabierze Cię w najmroczniejsze zakamarki duszy człowieka, gotowego poświęcić dla osiągnięcia swojego celu wszystko i wszystkich. Zobacz, jak na ruinach komunizmu, pośród wielonarodowościowego gwaru stadionowych bazarów i w zaciszu viproomów pierwszych klubów nocnych wyrasta fortuna, zdolna złamać duszę.Pozwólcie, że przedstawię - z okładki spogląda na was Artur Wiktorowicz, mój podopieczny.Witaj w przedsionku prywatnego piekła.
No dobra, powiedzmy to otwarcie Rebelia na Arenie Dłużników upadła i sobie głupi ryj rozbiła, a jej niedobitkowie rozpierzchli się po całym świecie, niczym koraliki po podłodze.Natomiast Ezekiel Siódmy, eks-Komornik, eks-Stwórca Świata, w tej chwili ponownie wciągnięty na krzywy ryj w skład Korpusu Komorniczego, ma o wiele większe problemy niż ubolewanie nad tym, że zamiast dzięki swojej wiedzy z przyszłości coś zrobić lepiej, to zrobił tak samo, a w sumie to nawet gorzej.Bo wygląda na to, że cała jego (wszech)wiedza się, delikatnie rzecz ujmując, zdezaktualizowała.Świat, podobnie jak ciasto drożdżowe, nie lubi jak do niego zaglądać kiedy rośnie, tykać go palcami i pokazywać znajomym. I wszystko wskazuje na to, że w jedynej wciąż działającej linii czasowej zrobił się przez to wszystko paskudny zakalec.Ale to wszystko nic w stosunku do tego, gdzie znajduje się teraz Zek.A to, gdzie się znajduje, to pikuś w porównaniu do tego z kim tam jest uwięziony.No cóż mamy siódmy tom trylogii, której zakończenie miało być nieodwołalne i ostateczne, więc chyba nic w tej książce nie może pójść ani zgodnie z planem, ani jakimikolwiek oczekiwaniami.Jeśli masz jakieś prognozy co do tego, co się tu wydarzy, to spisz je sobie na karteczce, a potem się śmiej, widząc, jak bardzo się mylisz. Nadchodzi najdziwniejszy koniec wszystkiego, jaki kiedykolwiek widział świat!
Śmierć fałszywemu Imperatorowi! Precz z Górą, wolność dla ludzi!. Arena Dłużników płonie w ogniu dzikiej, desperackiej rebelii, rozpętanej przez wyposażonych w płonącą Purpurą broń gladiatorów. Archanioł Michał miota się w bezsilnej furii, rzucając przeciwko ludziom kolejne zastępy Wysłanników.Jednak sprawy komplikują się nie to, że niespodziewanie, bo w sumie nigdy nic nie było proste. Ale tym razem nawet Zek czuje, że coś jest mocno nie tak i zaczyna się gubić. Nie to, że w przebiegu wydarzeń. Nawet nie w przestrzeni i nie we własnej głowie.Zek zaczyna gubić się w czasie. Trąby nieudanej Apokalipsy nadal grają swą fałszywą melodię, świat powoli pokrywa się pleśnią, niczym ostatnia kanapka zapomniana w czeluściach plecaka podczas wakacji, ale impreza przecież trwa! Nie ma zlituj, trzeba zakasać rękawy i zasuwać gdzieś tam jest Jonasz, no i wypadałoby spotkać się z Azraelem. A może i zobaczyć własną rodzinę? W końcu świat się sam nie uratuje!
Rzucony przez samego siebie na główkę w wir ponownie rozpoczętej, równie co poprzednia nieudolnej Apokalipsy, nasz poczciwy Ezekiel robi to, co powinien zrobić każdy szanujący się p/o Boga Wszechmogącego: pozwala jak kto głupi się oszukać i sprzedać w charakterze niewolnika, mającego zginąć na okrytej złą sławą Arenie Dłużników.Jednakże złego diabli nie biorą, zaś Ezekiel nie zwykł poddawać się bez walki... A w każdym razie bez konkretnej wiązanki solidnych bluźnierstw.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Tylko czy aby na pewno się skończyło?
Saszka zwany Chudym jest teraz Poważnym Panem Przedsiębiorcą, ma własny zakład, odbiorców, obraca grubą kasą... Człowiek może nawet z dzielnicy się wyprowadzić, ale dzielnica z człowieka nie wyjdzie nigdy.
Rozbabrana latem sprawa wraca ze zdwojoną mocą, gdy kolejne wątki zaczynają splatać się w piękny, równiutko ułożony węzeł zaciskowy pętli. Nad czyją głową? Cóż, to się dopiero okaże, ale Chudy zrobi wszystko, aby na szafot wszedł ktoś zupełnie inny.
Przyszłość - sterylnie czyste miasta, uporządkowane społeczeństwa i służącaludzkości zaawansowana technologia...... No nie, sorry, ale nie.Przyszłość to NeoSybirsk: rozpadająca się, sklecona na sznurek i szmatęcywilizacja pokryta węglowym pyłem. Cuchnące zaułki, w których można stracićżycie za butelkę wody. Syntetyczne jedzenie, trujące powietrze i ludzie taknapakowani cybernetyką, że właściwie nie wiadomo czy jeszcze są ludźmi. W takimświecie żyje Sasza Hudovec_74 zwany Chudym - facet od załatwiania sprawtrudnych.Tym razem został windykatorem i ma odzyskać pieniądze, które jedenpaskudnie bogaty oszust ukradł drugiemu obrzydliwie nadzianemu oszustowi.Pieniądze są ogromne, prowizja Chudego - niebagatelna. Szybko jednak okazujesię, że nie zarobi swojej forsy ani łatwo, ani bezpiecznie, a problemy związanez tym zleceniem są zaledwie wierzchołkiem wielkiej góry lodowej.Orkiestragra do samego końca, silniki idą pełną mocą naprzód, zaś Chudy pędzi nazderzenie czołowe.
Tak wiele dzieci Zony W morderczej próbie siłZnikają za kordonem On synem Zony był Obiecywał sobie, że już nigdy więcej. Że tamten raz był naprawdę ostatni. Że wszystko się zmieni, znormalnieje. Jednak ciężko jest udawać normalnego człowieka. Kiedy do drzwi puka przeszłość w osobie postrzelonego przyjaciela-stalkera z dawnych lat a zimowa zawierucha niesie w sobie szepty zza dalekiego Kordonu, trzeba schować do kieszeni moralność i odwiesić na kołek solenne obietnice. Nadchodzi pora, żeby raz jeszcze zostawić za sobą Dużą Ziemię i po raz kolejny - tym razem naprawdę już ostatni - wkroczyć na bezdroża ziemi utraconej, którą jest czarnobylska Zona. Bo nic innego nie ma znaczenia, kiedy człowiek usłyszy Zew. Nadeszła pora ostatniej przygody.
Wypełniło się Proroctwo. Teraz pozostaje tylko jeden, ostatni akord. Oto nadchodzi dzień Pana, okrutny, pełen srogości i płonącego gniewu, aby obrócić ziemię w pustynię, a grzeszników z niej wytępić. Księga Izajasza 13:9, Psalm 86, Dzieje Apostolskie 9Świat musi spłonąć. Ale jeszcze można pokazać pazur. Jeszcze można przetrącić skrzydełka tym zasranym cherubinkom. Jeszcze skundlona ludzkość do końca nie sczezła. Jak by tak zebrać wszystkich, nawet największych wypierdków, szaleńców, emerytowanych gladiatorów i najmroczniejsze bestie Rewersu, to może uda się zasadzić skrzydlatym siarczystego kopa i zgasić świętoszkowate uśmieszki na gładkich gębach. Do boju ludzie! A ci z góry mogą nam skoczyć na kant! To postapo pełnym ryjem. Paskudnym, wysuszonym z braku wody, podjadającym kawałki ludziny, wygrzebującym śmieci ze sterty gruzu, ryjem. I jest to pokazane tak pięknie i uczciwie (...)CH-recenzje
Wiosna 1922. Samobójcze natarcie na pozycje przeciwnika po raz kolejny prowadzi kapral Reinhardt i jego kompania karna kundle wojny, dezerterzy, podpalacze i najgorsze szumowiny. Straceńcy gotowi na wszystko. - Na pozycje! warknął Kurt. Linia złamała się, rozsypała, gdy żołnierze zaczęli ustawiać się przy drabinkach. Widać było, że część odsuwa się od nich jak najdalej, podczas gdy inni z pewną desperacją przepychają się jak najbliżej. Chcą mieć to już za sobą, pomyślał sobie Reinhardt. Rozumiał ich aż nadto dobrze; być może postępowałby podobnie, gdyby tylko miał gwarancję, że postrzał byłby równoznaczny z szybką i bezbolesną śmiercią.
SPRZEDAŻ OD 22-10-2014! Zanim nastał Ołowiany świt Misza porzuca warszawski apartament i wyrusza w nieznane. Poprzez ulice Mińska i zaułki Brahina trafia do samej Zony, gdzie po raz pierwszy styka się z tajemnicami, które będą prześladować go przez całe późniejsze życie. Doskonały popis możliwości pisarskich osadzony w realiach kultowej gry S.T.A.L.K.E.R. Powrót do przeszłości i przedstalkerskiego życia Miszy.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?