Kasia Bosacka cudnie chudnie. Żegnaj pulpecie
-
Autor: Katarzyna Bosacka
- ISBN: 978-83-245-1951-4
- EAN: 9788324519514
- Oprawa: zintegrowana
- Wydawca: Publicat
- Format: 244x170x11mm
- Język: polski
- Liczba stron: 128
- Rok wydania: 2022
- Wysyłamy w ciągu: 48h
-
Średnia ocena: 4,75 (4)
-
18,15złCena detaliczna: 29,90 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 18,15 zł
Nazywam się Katarzyna Bosacka i jestem Anonimowym Żarłokiem, Kocham jeść, gotować, piec, smakować, podjadać i próbować. Tak się jakoś złożyło, że mi ciut przybyło, więc przyszła kryska na Matyska, zęby w tynk, idę na dietę.
Wymówka pierwsza: Ciąże
Ile lat można tłumaczyć nadwagę przebytymi ciążami? Ile razy można usprawiedliwiać wilczy apetyt trwającym w sumie przeszło dwa lata stanem błogosławionym i prawie trzyletnim karmieniem piersią? Wąs sypiący się u młodego dżentelmena, który do niedawna był malutkim synkiem, krzyk średniej córki: „Mamo, mamo, twoje buty są na mnie prawie dobre!" i dwie cudne dziury po górnych jedynkach najmłodszej - to wszystko nieuchronnie przypomina: potwory rosną wzwyż, a ty wszerz. Niestety. Taka prawda.
wymówka druga: przecież ja nic nie jem
Najlepiej ją sobie w buty włożyć, te ciut jeszcze za duże na twoją córkę. Wystarczy wziąć zeszyt (tak zrobiłam) i zanotować w nim przeciętny dzień z życia jamochłona. Rano każdy się trzyma, bo Polacy, jak wiadomo, jedzą śniadanie na obiad, a obiad na kolację. Zapisujesz więc z godnością: dwie tekturki chleba posmarowane pastą rybną, plasterki pomidora, kawa z mlekiem. Potem robi się goręcej. Niedojedzona przez dzieci bułka z miodem, hot dog z sosem tysiąca wysp na stacji benzynowej Orlen (ich parówki zawierają najwięcej mięsa, a ekipa, z którą pracujesz, nie miała czasu na lepszy posiłek). Kilka paluszków czosnkowych i z drugiej flanki sześć orzechów w czekoladzie (częstowali, Boże, jakie były pyszne!). Krówka wydłubana w napadzie głodu z dna torebki, lekko zgnieciona i wytarmoszona, ale migiem rozpłynęła się w buzi i nawet nie pożałowałaś, że odjęłaś ją dzieciom od ust. Kanapka z szynką i majonezem po powrocie do domu, w końcu kolacja, którą gotujesz dla rodziny, prawdziwe danie na ciepło, makaron z kurczakiem w sosie z sera pleśniowego, do tego sałata. Dużo nie było, ale za to z kieliszkiem wina, trzy... dobra, sześć kawałków sera zjedzonych do alkoholu, spora dawka wapnia, chyba dobrze? W objęcia Morfeusza, jak co wieczór, padasz święcie przekonana, że przecież cały dzień nic nie jadłaś. Zero. Nul. Ani kruszynki.
Wymówka trzecia: geny
Zła przemiana materii, skłonność do tycia, dziedziczne obciążenie cukrzycą, otyłością, miażdżycą. Podejrzenie rozregulowania tarczycy. Gen chomika jako efekt przypadkowej mutacji jeszcze w życiu płodowym, obciążający cię skłonnością do nadmiernego gromadzenia tkanki tłuszczowej. Zez odwrotny obrócony powodujący, że nie widzisz podwójnie - tzn. wydaje ci się, że jesz pojedynczo, a tu figa. Wspomnienie wujka Tadka, który też świetnie gotował, też miał wilczy apetyt, też kochał jedzenie jak ty, a wszyscy ci mówią, że z Tadziem, gdyby żył - a zmarł, szkoda chłopa, cholera, podczas balonikowania żołądka - wyglądalibyście jak dwie krople wody. Z ciocią Krysią nie masz wiele wspólnego, bo futruje jak pułk wojska, a chuda jak patyczek. A ty? Z przemianą materii posuwającą się w tempie budowy polskich autostrad? Żadnych szans na skuteczne odchudzanie.
wymówka czwarta: nie stać mnie na to
Te celebrytki to albo idą pod nóż, albo na odsysanie, albo katering sobie zamawiają z łososiem i rukolą, albo wlewkę dojelitową robią za pierdylion złotych (swoją drogą, zwykłą lewatywę to chyba w każdym szpitalu da się zrobić taniej). Można żyć? Można. Ale kogo na to stać. Gwiazdy Hollywoodu wcinają słoiczki dla dzieci (bój się Boga, 26 zł za kilogram jabłek ze słoiczka; te owoce to chyba ze złota!), Gesslerowa żywi się surową rybą, popija sokiem z limonki i proszę, jaka szczupła, a połowa tych z telewizji przeszła na dietę Dukana. Ale ty nie możesz, bo aż tak nie kochasz mięsa. Poza tym chude jest drogie, a jeśli do tego doliczyć karnet na siłownię, masaże na obwisającą skórę, bo przecież jak się chudnie, to wisi jak u Marysi, wszystko... l jeszcze suplementy, żeby ci włosy nie wychodziły garściami, a pryszcze nie wyskoczyły na dekolcie. No i trzeba kupić nową wagę, bo stara nie doważa, co do tej pory ci odpowiadało...
Policz sama: witaminy, odżywki, kosmetyki ujędrniające, badania lekarskie, herbaty zielone, strój na fitness, bo jak się ludziom pokażesz w T--shircie z Hofflandu? Razem: idzie w setki złotych. Dzięki. Wolę być gruba.
wymówka piąta: nie mam czasu
Ćwiczyć mam codziennie? A czy ja mam na nazwisko Kowalczyk, a na imię Justyna? Jak ktoś jest świrnięty, to niech wstaje o piątej i po ulicy lata. A kto się dziećmi zajmie, do szkoły wyprawi, drugie śniadanie przygotuje, kolację poda? Wstać rano, przed pracą, na trening iść na czczo? Mój organizm tego nie zniesie. Ja muszę spać co najmniej osiem godzin na dobę, bo inaczej mam tiki nerwowe, mroczki przed oczami i trudności z mówieniem. Nie--ma-mo-wy. O posiłki do pracy też się trudno zatroszczyć, kiedy w domu rejwach. Pies szczeka, dzieci coś wylały na stole, telefon dzwoni, naleśnik się przypala. Trzeba uważać, by psa nie odwieźć do przedszkola, męża do pralni, dzieci do magla, a bielizny nie wyprowadzić na spacer. Jak tu być jeszcze na diecie? Co innego singiel, który ma aż za dużo czasu, kozę by sobie kupił i czymś się zajął. A tu jeszcze wizytacja teściowej się zbliża, Antek ma w piątek urodziny i ciasto trzeba upiec. Ćwiczyć? Przecież ostatnio na wu-efie byłaś w liceum. Chyba można zgłosić niedyspozycję, prawda?
NIE CZAS SIĘ MAZAĆ, ŻOŁNIERZU!
A teraz weź długopis i z zimną krwią wypełnij krótką ankietę. Postaw plus lub minus przy każdej odpowiedzi.
- Czy kochasz jedzenie pod każdą postacią?
- Traktujesz je jako hobby, przyjemność, sposób na zabicie nudy, uśmierzenie bólu, odprężenie po długim dniu?
- Masz nadwagę większą niż 5 kilogramów?
- Próbowałaś wielu diet i zawsze lub prawie zawsze kończyły się fiaskiem?
- Z roku na rok jest coraz gorzej, przybierasz na wadze, w stawach strzyka, kręgosłup siada, uda się obcierają, fałdy wylewają, stanik nie dopina?
- Na badaniach to ostatnio byłaś ho, ho, a może i dawniej?
Jeśli na wszystkie lub prawie wszystkie pytania odpowiedziałaś „tak", a do tego wymówki opisane powyżej nie są ci obce, witaj w Klubie Anonimowych Żarłoków. Ja też tak mam. Przyłącz się do mnie. Razem możemy więcej. Nie czas się mazać, żołnierzu, pora działać!
- z fragmentu ksiażki
Żegnaj, pulpecie
Weź się w garstki
Dieta hit
Cierp i młot
Brygada kryzys
Zważ dobrze
Strzeż się tych diet
Nie żołądkuj się
Na zakupach
Żywność typu light
Cała prawda o laniu wody
Herbata nie odchudza
Sól - ukryty zabójca
Przepisy