– Policja! Proszę otworzyć drzwi!
Spojrzałem na zegarek. Był kwadrans po szóstej rano. „Ci to mają zdrowie” pomyślałem zdejmując łańcuszek blokady drzwi i przekręcając klucz w zamku. Na korytarzu stało dwóch facetów i nie patrzyło im z oczu fiołkowo. Wyższy był dobrze zbudowany, ogolony na zero i miał nieco wysuniętą szczękę, całkiem jakby zapraszał do walki na pięści. Niższy miał smutny wzrok, krótkie rude włosy i mocne zakola na chudej czaszce. Przyszło mi natychmiast do głowy że takich zakoli można dorobić się tylko nurkując często między kobiece uda. Ale chłopakom nie było do śmiechu i nie próbowałem nawet iść w żarty. Nie o tej porze i nie z nimi. Ubrani byli jak to policja – dżinsy z wypchanymi kolanami, koszule w kratę i wyleniałe marynarki. Pomyślałem też, że pewnie zostawiają te ciuchy w szafkach po pracy, żeby nie przynosić do domu zapachu i mrówek z komisariatu. Jeden z nich sięgnął do kieszeni i śmignął mi przed oczami czymś tak szybko, że mogłaby to być nawet paczka Marlboro...
"Nigdzie jednak nie poszła. To była jej kabina. Koleżanka spała na drugim łóżku. "No, ładnie" - pomyślałem i nakryłem się kołdrą. Godzinę później piliśmy kawę na górnym pokładzie. We trójkę. W szwedzkim stylu powiedziała, że jest mężatką.
Jej koleżanka przytaknęła uśmiechając się wesoło. Chwyciła ją za rękę i patrząc na mnie przyznała, że okazjonalnie sypiają razem i mąż Saskji nie robi z tego większych problemów. Było mi jakoś głupio. Nie tak całkiem głupio, ale jakoś niezręcznie. Całe te moje rozważania o krysztale i monolicie między kobietą a mężczyzną, tą jedną nocą Saskja wywaliła na śmietnik. I to w jakim stylu!"
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?