W tej sferze znajdą dla siebie lekturę miłośnicy wiedzy duchowej. Książki o religii, buddyźmie, zen, o wierzeniach Dalekiego Wschodu, religie w kulturze popularnej Japonii. Buddyzm jest nie tylko praktykowany przez miliony ludzi na całym świecie, stanowi także inspirację dla tych, którzy pragną lepszego życia - czerpią z niego naukowcy, artyści i intelektualiści. Główne tradycje buddyzmu wniosły do świata bogatą mozaikę wiedzy oraz kultury duchowej i społecznej.
Problematyką wokół której skupione są prezentowane w książce artykuły, jest obrzędowość społeczności zamieszkujących wyspy Indonezji i Birmę. Teksty powstały na podstawie doświadczeń osobistych autorów, jako wynik przeprowadzonych badań terenowych. Wszystkie mają charakter przede wszystkim etnograficzny - są możliwie szczegółowym i bliskim przedmiotowi zainteresowania opisem wybranych aspektów tytułowego zagadnienia. Wśród nich znalazły się zarówno prace stanowiące całościowe ujęcie wybranego obrzędu (wesele na terenie Sumatry Zachodniej, ceremonie pogrzebowe rambu solo na Sulawesi i ngaben na Bali , balijski obrzęd inicjacyjny potong gigi), artykuły traktujące o wybranych elementach określonych obrzedów (symboliczno-wierzeniowe znaczenia tkanin weselnych na Jawie; omówienie niezwykle skomplikowanego systemu kalendarzowego na Bali ; klasyfikacja stanów transowych w rytuałach tej wyspy), test poświęcony zjawisku z pogranicza teatru i rytuału (jawajska kuda lumping), wreszcie przekrojowe omówienie obrzędowości wybranego ludu (region Manggarai na wyspie Flores). Jakkolwiek tematyka indonezyjska w książce dominuje, to jednak warto podkreślić, iż znalazł się w niej także artykuł z zakresu etnografii Birmy; główni jego bohaterowie – naty – to istoty, wokół których skupia się poważna część zarówno ceremonialnego (społecznego), jak i rytualnego (indywidualnego) życia mieszkańców tego kraju. Na szczególnie silne zaakcentowanie zasługuje fakt, że podjęte przez autorów zagadnienia zazwyczaj nigdy dotąd nie były u nas omawiane - jest to pierwsza tego typu publikacja w polskim piśmiennictwie antropologicznym.
Pokój na świecie nie jest możliwy bez pokoju w sercu. Póki w ludzkich sercach drzemie nienawiść, póty nie jest możliwy autentyczny pokój. Nasze problemy możemy rozwiązać wyłącznie pokojowymi metodami - nie samym mówieniem o pokoju, ale działaniem pod dyktando przepełnionego pokojem serca i umysłu. Tylko w ten sposób życie w lepszym świecie stanie się możliwe. Każdy z nas jest odpowiedzialny za całą ludzkość i za środowisko, w którym żyje. Zamiast pracować wyłącznie po to, by się bogacić, musimy robić coś wartościowego, podejmować poważne działania dla dobra całej ludzkości. W tym celu trzeba zdać sobie sprawę z tego, że świat to część Ciebie. Zanurz się w bezkresną mądrość jednego z największych współczesnych myślicieli. Otwórz serce i umysł na innych ludzi, zechciej ich poznać i wyzbądź się uprzedzeń. Współczucie może stać się w Twoim życiu niewyczerpanym źródłem szczęścia, które szybko zacznie zataczać nowe kręgi i przenosić się na innych. Dzięki temu wszelkie destruktywne emocje w Twoim otoczeniu, takie jak gniew, zazdrość czy strach, zaczną ustępować miejsca serdeczności, dobroci i harmonii. Pokój na świecie zaczyna się w sercu każdego człowieka z osobna. Ta książka przyniesie Ci radość i ukojenie. Pełna anegdot i opowieści zaczerpniętych z życia, oferuje wszystkim ludziom, niezależnie od wyznania, sposób na pokonanie gniewu, nienawiści i egoizmu, a także na przeprowadzenie pozytywnych zmian zarówno wokół siebie, jak i na całym świecie. Najpewniejsza droga do prawdziwego szczęścia to szczera troska o dobro innych. Jego Świątobliwość Dalajlama nazywa to współczuciem.
Każdy związek jest wielką mieszanką różnych uczuć zarówno tych pięknych jak radość, szacunek, troska o drugą osobę oraz tych trudnych, jak zazdrość, gniew czy obojętność. W buddyzmie właśnie te negatywne emocje są podstawą rozwoju związku, to je w końcu przekształcamy w mądrość i prawdziwą miłość. Im szybciej takie uczucia zrozumiesz, tym bardziej optymistycznie możesz patrzeć w przyszłość. Autor ? Matthias Ennenbach - od 20 lat pomaga uzdrawiać relacje w związkach wykorzystując buddyjskie mądrości. W swojej codziennej pracy łączy ze sobą teorię i praktykę zaczerpniętą z nauk Dalekiego Wschodu z psychoterapią świata Zachodu. Dzięki jego radom nauczysz się rozpoznawać swoje uczucia i będziesz mógł określić te, które stanowią najczęstszą przyczynę konfliktów w związku. Wszystkie emocje są w nas i do nas należą. To my sami je tworzymy i jesteśmy w stanie je kontrolować. Autor przedstawia metody, które pomogą Ci uniknąć zbędnych napięć. W książce znajdziesz konkretne ćwiczenia i techniki, dzięki którym staniesz się niezależny od zewnętrznych bodźców i unikniesz związanych z nimi niepotrzebnych emocji. A gdy pojawi się problem w Twoim związku zadbasz o to, aby go rozwiązać. Prawdziwe partnerstwo jest oparte na wspieraniu, zaufaniu i miłości. Będąc w związku możesz czuć się naprawdę wolny. Wielowiekowe mądrości buddyjskie są aktualne do dziś i teraz sam możesz z nich czerpać ogromną wiedzę i doświadczenie. Stwórz szczęśliwy związek.
Wybrany fragment książki
Co jest sensem naszego życia?
Pytanie o sens życia często nam umyka, ucieka, przemija. Dlaczego tak się dzieje? Czy to pytanie jest zbyt trudne? A może odpowiedź na nie zbyt zależy od nastroju czy fazy życia i zbyt często się zmienia? A może na to pytanie w ogóle nie da się odpowiedzieć?
Tenzin Gjaco, Dalajlama XIV, odpowiedział na pytanie o sens życia. Uważa on, że sens życia polega na tym, aby być szczęśliwym.
I nic więcej. Ale jednocześnie nie mniej.
Wielu z nas może na przykład bardzo szybko wywołać w sobie wyraźną reakcję złości, i to nawet jak na komendę. Uczucie złości możemy też w sobie dość długo utrzymywać. Jednak zdolności do tego, aby na własne życzenie wywołać i utrzymywać w sobie uczucie szczęścia, wielu z nas nie posiadło, nie nauczyło się lub w ciągu dorosłości zupełnie ją zatraciło. A mamy na to prawdziwe zapotrzebowanie.
Szczęście indywidualne czy wspólne?
Wielu z nas, a może nawet wszyscy, kojarzy z wyobrażeniem sobie szczęśliwego życia także istnienie siebie w szczęśliwej parze, w szczęśliwym związku. Szczególnie interesujące wydaje się być popatrzenie z pewną dokładnością i uważnością na to, jak nasze indywidualne szczęście pasuje i łączy się w całość ze szczęśliwym życiem w parze z drugim człowiekiem.
Istnieje niewiele buddyjskich książek o tym, jak podejść do zagadnienia dotyczącego kwestii, jak możemy stać się szczęśliwi w parze z drugim człowiekiem. Często centrum naszej uwagi leży jednak raczej w indywidualnym poszukiwaniu szczęścia, wolności lub inspiracji. Z drugiej strony odnajdujemy w buddyjskim obrazie świata przekonanie o nierozerwalnej jedności wszelkich istot. Z tego powodu powstaje sprzeczność pomiędzy naszymi staraniami dla nas samych a staraniami dla związku, w którym jesteśmy, co do tego, jak wspólnie podążać drogą ku szczęśliwej wolności.
Niniejsza książka jest kierowana do ludzi pozostających w różnych formach związków. Jej intencją jest wspieranie zarówno singli, ludzi o krótkim stażu w związku, jak także pozostających w związkach już od wielu lat, małżeństw, związków pozamał-żeńskich, każdej formy stosunków międzyludzkich w tym, aby pozostawali i czuli się związani, ciesząc się wolnością.
Atmosfera pobudzenia i nieporozumienia
Inspiracja do powstania tej książki nadeszła z wielu różnych źródeł. Podstawowe znaczenie miały zarówno kojące doświadczenia z konkretnych praktyk buddyjskiej psychoterapii par, rodzin, jednostek i grup, jak i wiele osobistych doświadczeń i takich samych rozmów z różnymi ludźmi wszelkich kultur.
Bardzo silny wpływ na tę książkę miała zwłaszcza praca buddyjskiej psychoterapii, w której łączyły się buddyjskie metody leczenia z zachodnimi metodami terapeutycznymi. Integracja ta przyczyniła się do praktycznej i efektywnej metody leczniczej, szczególnie, że dowiedzieliśmy się dzięki głębokiemu potraktowaniu spraw, że obie te tradycje i kultury: buddyjska i zachodnia, wykazują wiele podobieństw, które dają się w harmonijny sposób uzupełniać i łączyć w ciekawe kombinacje. Buddyjska psychoterapia używana jest zarówno w odniesieniu do osób szukających pomocy jako jednostki, jak i do par, rodzin i grup. Od wielu lat można było zebrać wiele pozytywnych doświadczeń na temat tego, jak pomocne mogą być nauki buddyjskie także dla ludzi będących w związku z drugą osobą, dla par.
Z tego powodu powstała pewna atmosfera pobudzenia także w rozmowach z kolegami wykonującymi zawody związane z pomocą społeczną, takie jak: psycholog, psychoterapeuta, pielęgniarz, psychiatra, fizjoterapeuta, doradca wszelkiego typu, itd.
Z jednej strony niektórzy z nich mają już jakieś wyobrażenie na temat tego, jak pomocny może okazać się buddyzm dla par, z drugiej strony jednak istnieje wiele nieporozumień na tej płaszczyźnie. Funkcjonuje na przykład pewien stereotyp myślenia, że buddyzm może być negatywny, że stawia w całym zakresie ludzkie cierpienie na pierwszym planie życia. Czy powinniśmy informować pary, że i tak wszyscy ludzie na świecie przeżywają cierpienia? Byłaby to informacja pesymistyczna — a poza tym fałszywa. Także tym nieporozumieniem zajmiemy się głębiej, póki co krótka wzmianka, bo czasami jeden obrazek powie więcej niż tysiące słów: przypomnijmy sobie jakąś ulubioną figurkę Buddy. Czy opisalibyśmy wyraz twarzy Buddy jako cierpiący?
Kolejne nieporozumienie powstaje dla wielu ludzi prawdopodobnie w chwili, gdy dowiadują się, jak w buddyzmie obchodzimy się z emocjami. Stale pojawia się jakże prawdziwe pytanie: „Czy buddyści nie chcą uwolnić się od wszelkich swoich uczyć i trosk?". Także tu króluje stereotyp, że buddysta siedzi na poduszeczce do medytacji, ogolony na zero, z uśmiechniętym wyrazem twarzy i zamkniętymi oczami. Oczywiście siedzi sam. Czy jako buddyści musimy uwolnić nasze uczucia i troski? Jak mielibyśmy prowadzić nasz związek? Czy przypadkiem nie jest tak, że buddyzm, wolność i oświecenie wykluczają się przecież całkowicie z byciem w jakimś związku?
Buddyzm i namiętności
Wielu ludziom wydaje się, że buddyzm jest nauką, która przybliża nas do tego, aby wyzbyć się wszelkich namiętności. Gdyby tak było, stałoby się to dla większości ludzi jednak zbyt irytujące. Wobec tego życie osoby będącej buddystą nie dawałoby się zupełnie pogodzić z namiętnym życiem miłosnym. Dla wielu ludzi jednak obie te strony życia, buddyzm oraz namiętności wypływające z udanego związku, stawiane są wysoko w hierarchii wartości.
Nie ma potrzeby czuć się zmuszonym do podejmowania trudnego wyboru pomiędzy namiętnością a wolnością, który to w tej formie prawdopodobnie zupełnie nie jest potrzebny. Oczywiście istnieją ludzie, którzy na swojej drodze życiowej podejmują decyzje odwrócenia się i rezygnacji z partnerskiego związku i albo dalszą drogę przemierzają sami, czyli w pewien sposób podejmują się wyboru związku z samym sobą, albo poszukują wspólnoty klasztornej, co również może być rozumiane jako pewna forma związku.
Większość buddystów próbuje jednakże nauki buddyjskie wprowadzać w swoje życie nie jako mnich czy zakonnica, a jako zwykły człowiek prowadzący zwykłe codzienne życie. Próbują oni zintegrować te nauki z codziennością. Taka integracja, która miałaby zaowocować szczęśliwym połączeniem związku i wolności, przedstawia oczywiście często niełatwo dające się przezwyciężyć balansowanie na krawędzi. Ale żeby uprzedzić troszkę fakty: oczywiście zakresy buddyzmu, miłości i namiętności absolutnie się nie wykluczają. Jest wręcz odwrotnie: miłość należy do najbardziej i najsilniej leczących stanów ducha, do których wszyscy stale dążymy - oczywiście z ostrożną świadomością istnienia niebezpieczeństwa ze strony szkodliwego przywiązania czy przyzwyczajenia, którego kurczowo się trzymamy. Jednak właśnie poprzez wspomniane balansowanie na krawędzi otrzymujemy dającą wiele siły możliwość ćwiczenia, której możemy naprawdę dobrze użyć, aby się zrealizować na naszej drodze życia. Pomocne w tym jest odnalezienie drogi dokładnie pośrodku wydających się istnieć sprzeczności, czyli na poziomie uwalniającego związku i właśnie taką możliwość wskazują nam nauki buddyjskie.
Temat „uwalniająco związani" opisuje ważną płaszczyznę powstawania napięć, którą sami chcemy zbadać. Ta książka powstała między innymi z tego powodu, aby wspomnianą tematykę wpoić do naszej świadomości i być może przyczynić się do częściowego jej wyjaśnienia. Byłoby fantastycznie, gdyby można było w ten sposób rozwiać wątpliwości i wyjaśnić nieporozumienia dotyczące związków międzyludzkich.
Od ochoty do radości
Oczywiście możemy spędzić swoje życie na pogoni od ochoty do ochoty i znosić ciągle powracające cierpienia lub z nimi walczyć. Może na stałe przywrzeć do tego jednego wymiaru i skakać pomiędzy ochotą a cierpieniem tam i z powrotem. Albo możemy dążyć do tego, aby ten krąg przerwać, aby przeformatować ten wymiar.
Można zauważyć, że ochota na ogół jest wywoływana czymś z zewnątrz, podczas gdy radość może powstać w środku. Buddyjski cel polega na tym, aby osiągnąć większą niezależność od czynników zewnętrznych. W tym wypadku mogłoby to oznaczać, że aby aktywnie i samodzielnie troszczyć się o swoje odczuwanie radości, i w ten sposób pobudzać i wspierać własne zasoby, oraz mieć pewność, że one umożliwiają nam samodzielne wywołanie intensywnej radości w czasie i miejscu, w którym sobie tego zażyczymy. Mogłoby to między innymi oznaczać, że czynnik ochoty w naszym życiu zamieni się powoli w duże zasoby radości. Różnice pomiędzy ochotą a radością powinniśmy sobie sami dokładnie przemyśleć oraz rozważyć, dokładnie się im przyjrzeć i je zbadać, a nie ulegać zbyt szybko naszym spontanicznym skojarzeniom. Mimo to, także nasze szybkie przemyślenia i reakcje są w tej tematyce niezwykle ważne, ponieważ ujawniają one często wymiar naszych przyzwyczajeń i nawyków do wspomnianych pojęć i związanych z tym zakresów naszego życia.
Jest to zapis rozmów przeprowadzonych z wybitnym panditą z Bombaju, Rameshem Balsekarem dotyczących rozwoju duchowego, natury umysłu, świadomości, Boga i rzeczywistości.
Ramesh Balsekar to bezpośredni uczeń Nisargaddata Maharaja oraz Ramana Maharishiego, dwóch urzeczywistnionych joginów, którzy w swoich naukach wychodzili poza koncepcję osobowego Boga a rzeczywistość pojmowali jako niepodzielony twór, który jest emanacją Jaźni, Boga, Pustki ale nie jest od nich różny.
Ramesh Balsekar w swoim rozmowach w bezkompromisowy i przenikliwy sposób ukazuje nam świat widziany oczami mędrca, w którym podziały na ciało i umysł, Boga i Człowieka, dobro i zło to tylko funkcje ego, uwarunkowania nieistniejącego złudzenia, które rządzi nami od zarania dziejów. Ramesh dekonstruuje ludzkie ego i pokazuje, że prawdziwa wolność od przeciwieństw, wolność od awersji i lgnięcia są możliwe dopiero wówczas, gdy złudzenie to się rozpuści.
Celem książki jest nie tylko przedstawienie polskiemu czytelnikowi treści poszczególnych powiastek zawartych w "Zebranych zapiskach o zjawiskach nadprzyrodzonych", lecz przede wszystkim przybliżenie okoliczności ich powstania, skomplikowanych losów i bogatej zawartości, dzięki której można zapoznać się zarówno z wysoko cenioną w dawnym piśmiennictwie chińskim tradycją historiograficzną, jak i przepełnionym duchami, demonami i bóstwami folklorem Chin.
"Autorka dokonując wszechstronnej analizy obejmującej aspekty literackie, kulturowe oraz ludowe, doprowadziła do zbadania ważnego tekstu średniowiecznej literatury chińskiej, jakim jest Soushenji [...]. Należy jednocześnie podkreślić, iż wszechstronna i dokładna analiza badanego tekstu dała asumpt do wykazania się ogromną erudycją, gruntowną wiedzą zaczerpniętą [...] z zachodniej literatury przedmiotu, jak też umiejętnością swobodnego odnajdywania potrzebnych wiadomości w klasycznej literaturze chińskiej."
Z recenzji prof. Romana Sławińskiego
Spędzamy czas pochłonięci pracą w wiecznym dążeniu do szczęścia. Staramy się uciec od bólu i nieprzyjemności. Poświęcamy wiele naszej energii by poczuć się lepiej, pozbyć się obaw i strachu oraz codziennego stresu. Nieustannie szukamy bezpieczeństwa, miłości i zadowolenia. Dlaczego tak rzadko je odnajdujemy i jak możemy to zmienić?
W zrozumieniu rzeczywistości i dogłębnym poznaniu siebie pomoże Ci ta książka. Poświęcona jest praktyce medytacji buddyjskich, a głównie metodzie Vipassana, najstarszej medytacji Wschodu, która skupia się głównie na odsłanianiu rzeczywistości. Dowiesz się jak krok po kroku przejść wszystkie etapy tej niezwykłej sztuki. Z pomocą tego przewodnika, napisanego prostym językiem, każdy poradzi sobie i nauczy się jej technik.
Autor - wielki mistrz buddyjski - w prosty sposób wyjaśnia czym jest medytacja ale też opisuje czym nie jest, obalając mity. Podaje pięć głównych przeszkód, które mogą się pojawić w trakcie wykonywania tej sztuki oraz różne sposoby na pokonanie każdej z nich. Gdy już poznasz zasady i techniki medytacji, możesz rozpocząć własne poszukiwania i odkrycia. Zaczniesz proces samoodkrywania i samouzdrawiania, który doprowadzi Cię do szczęścia. Dzięki medytacjom łatwiej zrozumiesz co dzieje się wokół Ciebie, odnajdziesz spokój i zrozumienie, które tak łatwo zgubić w tym współczesnym pędzącym świecie.
Odzyskaj harmonię i radość życia.
Wybrany fragment książki
Czym jest medytacja?
Medytacja to słowo. Słyszałeś to słowo wcześniej, inaczej nigdy nie sięgnąłbyś po tę książkę. Proces myślenia działa poprzez skojarzenia i ze słowem „medytacja" kojarzą się różnorakie idee. Niektóre z nich są prawdopodobnie trafne, reszta to bzdury. Część z nich dotyczy bardziej innych systemów medytacji i nie ma nic wspólnego z praktyką vi-passany. Zanim zaczniemy, wypadałoby rozprawić się z pozostałościami zaśmiecającymi nasze neurony, aby nowe informacje mogły swobodnie napływać. Zacznijmy od czegoś oczywistego.
Nie mam zamiaru uczyć cię kontemplowania twojego pępka ani nucenia tajemniczych sylab. Nie będziesz opanowywał demonów ani wykorzystywał niewidzialnych energii. Nie otrzymasz kolorowych pasów, nie będziesz też musiał golić głowy ani nosić turbanu. Nie musisz nawet rozdać wszystkich swoich rzeczy i przeprowadzić się do klasztoru. Właściwie, o ile twoje życie nie jest niemoralne i chaotyczne, możesz prawdopodobnie zacząć od razu i zacząć robić postępy. Brzmi zachęcająco, nie uważasz?
Na temat medytacji powstało wiele książek*. Większość z nich napisana jest z punktu widzenia jednej konkretnej religijnej lub filozoficznej tradycji i wielu autorów nie pofatygowało się, by to podkreślić. Wygłaszają twierdzenia dotyczące medytacji, które brzmią jak ogólne prawa, a w rzeczywistości są procedurami konkretnie związanymi z tym systemem praktyki. Jeszcze gorszy jest wachlarz złożonych teorii i interpretacji, często sprzecznych ze sobą nawzajem. Skutkiem tego jest straszny bałagan: wielka mieszanina skonfliktowanych ze sobą opinii, której towarzyszy cała masa nieistotnych informacji. Ta książka jest konkretna. Zajmuję się konkretnie systemem medytacji yipassana. Mam zamiar nauczyć cię obserwacji funkcjonowania twojego mózgu w spokojny i zdystansowany sposób, abyś mógł zyskać wgląd we własne zachowanie. Celem jest świadomość, i to świadomość tak intensywna, skoncentrowana i doskonale dostrojona, że będziesz mógł przebić się przez wewnętrzne działanie rzeczywistości.
Istnieje wiele błędnych przekonań dotyczących medytacji. Wciąż pojawiają się te same pytania od nowych uczniów. Najlepiej zająć się tymi rzeczami od razu, ponieważ są to uprzedzenia, które mogą zablokować twoje postępy już na początku. Weźmiemy te błędne przekonania i rozwiążemy jedno po drugim.
BŁĘDNE PRZEKONANIE 1:
MEDYTACJA JEST JEDYNIE TECHNIKĄ RELAKSU
Słowo jedynie jest tu straszakiem. Relaks jest kluczowym składnikiem medytacji, ale medytacja w stylu vipassana ma znacznie wznioślejszy cel. Stwierdzenie to jest zasadniczo prawdą w przypadku innych systemów medytacji. Wszystkie procedury medytacyjne kładą nacisk na skupienie umysłu, na koncentrowaniu go na jednym przedmiocie lub obszarze myśli. Rób to usilnie i odpowiednio dokładnie, a osiągniesz głęboki i rozkoszny relaks, zwany jhana. To stan tak wyjątkowego spokoju, że rozciąga się on do upojenia; formy przyjemności, która znajduje się ponad i poza wszystkim, czego możemy doświadczyć w normalnym stanie świadomości. Większość systemów właśnie tu się zatrzymuje. Jhana jest celem i gdy ją osiągniesz, po prostu powtarzasz to doświadczenie do końca życia. Inaczej jest w przypadku medytacji vipassana. Yipassana dąży do innego celu: do świadomości. Koncentracja i relaks uznawane są za niezbędne cechy towarzyszące świadomości. Są wymaganymi pierwowzorami, przydatnymi narzędziami i korzystnymi produktami ubocznymi. Ale nie są celem. Celerr jest zrozumienie. Medytacja Yipassana jest głęboką religijne praktyką nastawioną na oczyszczenie i zmianę twojego co dziennego życia. Różnicami pomiędzy koncentracją a zro zumieniem zajmiemy się dokładniej w rozdziale 14.
Jak w znalezieniu naszego miejsca na Ziemi mogą pomóc: pojedyncze nasienie granatu, wypchana walizka, para niedziałających słuchawek, grupa śpiewających buddystów i zakurzony wiekowy szkielet?
Kiedy kilka lat temu zmarł jej ojciec, instruktorka jogi Mary Paterson poczuła, że wraz z jego śmiercią straciła swoje miejsce na świecie. W poszukiwaniu utraconego domu udała się na 40 dni do buddyjskiego klasztoru w Bordeaux, we Francji, by wysłuchać nauk wietnamskiego mnicha buddyjskiego i mistrza zen ? Thich Nhat Hanha. Miała nadzieję na odnalezienie spokoju i spojrzenie na świat z innej perspektywy. Nie spodziewała się jednak, że odpowiedzi na najważniejsze pytania uzyska w tak niecodzienny sposób?
Mnisi i ja to wzruszająca historia stworzona z myślą o tych, którzy czują się zagubieni i samotni. To także obowiązkowa lektura dla wszystkich wielbicieli nauk wielkiego Buddy oraz dla tych, którzy chcą odkryć, jak wygląda prawdziwe życie mniszek, mnichów i pielgrzymów za murami klasztoru buddyjskiego.
Bardzo emocjonalna i doskonale napisana „Ucieczka z krainy wiecznego śniegu” to saga o niedoświadczonym przywódcy przyodzianym w ciążące mu mnisie szaty, który zmuszony uciekać ku wolności odkrywa, że od jego przetrwania zależy los tysięcy Tybetańczyków.
Stephan Talty pokazuje nam metamorfozę prostego, zagubionego człowieka w charyzmatycznego orędownika wolności myślenia i powszechnego współczucia. Książka stanowi również portret uduchowionego narodu, zmuszonego do chwycenia za broń w obronie swoich ideałów.
Przenieśmy się w czasie do 17 marca 1959 roku. Tybet stoi na skraju zagłady. Wkrótce dojdzie do całkowitego przejęcia władzy nad państwem przez chińskiego okupanta. Młody Dalajlama decyduje się na śmiertelnie niebezpieczny krok. Ucieka z rezydencji otoczonej elitarnym oddziałem chińskich żołnierzy i wraz z trzystuosobową eskortą przeprawia się ku zdradzieckim przełęczom Himalajów, za którymi czekają Indie i wolność. Zbiedzy cały czas czują na karkach nienawistny oddech podążających ich tropem prześladowców.
Żadnemu z poprzednich Dalajlamów nie przyszło mierzyć się z milionową armią komunistycznych Chin, zdeterminowaną, by butami żołnierzy zdeptać wolność Tybetu.
„Talty rysuje przed nami żywy obraz niebezpiecznej podróży i państwa postawionego w stan kryzysu” – Publishers Weekly
„To opis prawdopodobnie najbardziej monumentalnej ucieczki w historii świata: Dalajlama przeprawiający się ponad dachem świata z żołnierzami Mao Zedonga depczącymi mu po piętach” – James Bradley, autor bestsellerów wg New York Timesa
„Talty pomaga nam spojrzeć na Dalajlamę nie jak na symbol, ale jak na odważnego acz przerażonego młodego człowieka, który został zmuszony poddać się nieoczekiwanej przemianie” – Greg Mortensen, autor bestsellerów wg New York Timesa
Fragment książki Ucieczka z krainy wiecznego śniegu
Ucieczka
Uciekający pędzili przez noc. Tempo nadawała podążająca na czele grupa Dala]lamy, taktycznie
wyprzedzająca pozostałych o dwie godziny drogi. Ich kolejnym celem było miejsce zwane Kjiszong („Szczęśliwa Dolina"), położone z dala od głównego szlaku komunikacyjnego między Lhasą a doliną Cangpo. Mieli nadzieję, że w ten sposób zmniejszą się szansę spotkania chińskiego patrolu. Z każdą godziną robiło się coraz zimniej. „Stopy mi zdrętwiały - wspominał Czógjal. - Koń, na którym jechałem, był bardzo zmęczony". Luger wbijał mu się w bok, ale chłopiec za nic nie chciał wyjąć go zza paska. Od jednego z żołnierzy z Regimentu Kusung otrzymał też Mausera, a między fałdami czuby trzymał schowany magazynek. Do tej kolekcji należał też czterdziestopięciocentymetrowy sztylet. „Wyglądałem jak żołnierz doskonały" - opowiadał. „Byłem tylko ciut za niski". Niestety, później kazano chłopcu oddać Mausera i w zamian dostał parasolkę Dalajlamy, co zapamiętał jako wyjątkowo upokarzające doświadczenie.
Jego Świątobliwość odkrył, że nawet na szlaku podróżnym człowiek jest niewolnikiem przyzwyczajeń. Gdy zbliżali się do przełęczy, Dalajlama postanowił zatrzymać się na krótki spacer. Wyjął prawą stopę ze strzemienia i zeskoczył na ziemię, wzbijając kłąb kurzu z wysuszonego podłoża. Zaczął iść, a gdy na chwilę odwrócił głowę, zobaczył, że jeden z ministrów również zsiadł z konia i ruszył za nim. I nagle wszyscy nauczyciele, a nawet członkowie rodziny poszli w siady ministra. Najwyraźniej nie godziło się zostać w siodle, skoro Dalajlama zdecydował, że nadszedł czas na spacer.
-Już dobrze - odezwał się Dalajlama do pozostałych - wsiadajcie z powrotem na konie.
Ale oni, z pochylonymi głowami, szli dalej. Byli wśród nich głównie starcy, zmiękczeni latami życia na dworze władcy. W końcu Dalajlama poddał się i ponownie dosiadł konia. Idący za nim ludzie powoli zaczęli robić to samo i po chwili już wszyscy jechali dalej konno.
Okolica stawała się coraz bardziej górzysta. Podróżni zatrzymali się na chwilę w jakiejś zagrodzie, której mieszkańców powiadomiono wcześniej, że Jego Świątobliwość wstąpi do nich na posiłek (nie zdążył zjeść kolacji) i odpoczynek. Starszy mężczyzna, który służył jako stajenny jeszcze xm Dalajlamie, przyprowadził białego konia z białą chustką zawiązaną na szyi. Bał się, że kucyk Jego Świątobliwości nie poradzi sobie na trudnej przełęczy, którą mieli do pokonania. Gdy Dalajlama przyjął jego prezent, starzec rozpłakał się ze wzruszenia. Jego Świątobliwość próbował go pocieszyć, mówiąc, że nie wyjeżdża daleko - tylko to przyszło mu do głowy w tamtym momencie. Staruszek towarzyszył im przez całą drogę do przełęczy Cze, gdzie dotarli o ósmej rano. Słońce było już na tyle wysoko, że oświetlało równinę za nimi, ale góra, którą mieli pokonać, rzucała ogromny cień na wędrowców.
Zaczęli wspinać się po piaszczystym zboczu (Cze La oznacza „Piaszczystą Przełęcz"). Piasek osuwał się pod ciężarem zwierząt. Z każdym krokiem do przodu konie zsuwały się cztery kroki w tył. W miarę jak traciły siły, dystans między jeźdźcami a przewodnikami zwiększał się i droga wydawała się „trudna i męcząca". Postawny wuj Czógjala prawie spadł z konia. „Siodło ześlizgiwało się z grzbietu zwierzęcia, bo wuj był bardzo ciężki - wspominał Czógjal. - Krzyczał i kurczowo trzymał się grzywy". Gdy Dalajlama dotarł do grzbietu przełęczy, jeden z pomocników nachylił się ku niemu i zauważył, że to jest ostatni moment, by spojrzeć na Lhasę. Jego Świątobliwość zsiadł z konia i spojrzał na skupisko budynków w oddali, na zachodzie. Z tej odległości nawet Pałac Potala stracił swoją imponującą wielkość. „Starożytne miasto w dole było spokojne jak zawsze" - wspominał. Dalajlama odmówił modlitwę, po czym odwrócił się i zaczął biec w dół po piaszczystym, rozświetlonym słońcem zboczu, ku dolinie rzeki Cangpo.
Gdy promienie słońca oświetliły twarze wędrowców, a pokonana góra odgrodziła ich od kwatery głównej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, nastroje w ekipie znacznie się poprawiły. „Śmiałem się do rozpuku i nie potrafiłem się powstrzymać" - przyznaje Czógjal, który nie mógł oderwać oczu od wuja próbującego utrzymać się w siodle. „Ale wuj był tak kochany, że wcale się na mnie o to nie gniewał". Wyglądało na to, że jak tylko wyjechali z Lhasy, wuj zaczął odzyskiwać poczucie humoru. „Jak byłem niegrzeczny, wuj tylko kręcił głową i mówił: O Boże, on znowu swoje. Wuj był cudownym człowiekiem". Reszta grupy zsiadła z koni i podążyła za Dalajlamą, który biegł co sił wzdłuż zbocza. „Byliśmy wszyscy szalenie szczęśliwi - opowiada Czógjal. - Udało nam się uciec. Radość była ogromna. Wreszcie mogliśmy wyrazić to, co czuliśmy".
Dalajlamą ogromnymi susami przemierzał zbocze. „W dzień po naszej ucieczce z Lhasy poczułem wreszcie ogromną ulgę. Choć oczywiście niebezpieczeństwo nadal było obecne". Ale w końcu, po raz pierwszy od lat, ograniczenie, które odczuwał w Lhasie, zniknęło. Mógłby przeklinać Chińczyków, gdyby tylko chciał. „Pamiętam, że zawsze myślałem w duchu, iż przecież mam prawo mówić o nich źle. Teraz uczucie wolności było bardzo wyraźne: to była moja główna reakcja na ucieczkę". Gdy dobiegł do doliny po drugiej stronie góry, nadeszła burza piaskowa, która zupełnie oślepiła podróżnych. Dalajlamą pocieszał się myślą, że kurz zasłoni ich ślady przed chińskimi oddziałami, które chciałyby ich dopaść.
Grupa przewodnia przekroczyła przełęcz i parła do przodu, ku rzece Cangpo oddalonej o jakieś szesnaście kilometrów. Na brzegu czekali już rebelianci z łodziami, by przeprawić uciekinierów na drugą stronę. Spotkali się tam z grupą wieśniaków, których uprzedzono o przybyciu dalajlamy. Mijani po drodze Tybetańczycy zawsze wyglądali tak samo - biednie ubrani mężczyźni i kobiety, skłaniający głowy w pokłonach, z kadzidełkami lub khatakami w dłoniach. Jeden z wieśniaków wspominał, że rozrzucał siano i obornik na pokrytym lodem brzegu, gdzie mieli przybyć podróżni. [...]Ucieczka z krainy wiecznego śniegu
Spis treści:
Bohaterowie
Egzamin ze wspomnień
W drodze do Lhasy
Przeprawa przez rzekę duchów
Ognie na wschodzie
Plotka
Bracia z zagranicy
Na drugi brzeg Kjiczu
Ucieczka
Norbulingka
OPIM
„Bezbożna Czerwień kontra żywy Bóg”
Światynia Dżokhang
Lhunce Dzong
W Tybetańskim Więzieniu
Ostatnia Granica
Spotkanie z Poetą
Ogniska
Słowniczek
Bibliografia
Cytowane źródła
Podziękowania
Indeks
Konstatacje Wacha nadal mają walor ważnego tropu teoretycznego przy rozróżnieniu tego, co rzeczywiście religijne od tego, co takim nie jest, chociaż jest do niego czasem bardzo podobne. Dotyczy to na przykład ruchów nacjonalistycznych posługujących się często terminologią religijną, które jednak w świetle analiz Wacha prawdziwą religią nie są. Są najwyżej rodzajem bałwochwalstwa.
Włodzimierz Pawluczuk
Praca nie straciła ani walorów teoretycznych, ani ilustracyjnych, ja uznaję ją za przykład konsekwentnej analizy religioznawczej sensu stricto. W zalewie konfesyjnej ze swej genezy literatury przedmiotu, mnożącej nieporozumienia co do natury badanego zjawiska, dzieło Wacha ustanawia właściwe relacje między tym co uniwersalne i specyficzne w religiach.
Andrzej Szyjewski
Każdy jest swoim mistrzem
Budda
"Dla mnie „dalajlama” to tytuł, określenie urzędu, który sprawuję. Ja zaś jestem po prostu człowiekiem i przypadkowo Tybetańczykiem, który postanowił zostać buddyjskim mnichem."
Jego Świątobliwość XIV Dalajlama
Każdy z nas codziennie niestrudzenie dąży do szczęścia, a na tej długiej i krętej drodze musi pokonać niezliczone przeszkody. Niestety, nieodzownym składnikiem życia każdego z nas jest również cierpienie. Cierpimy z powodu poważnych chorób i drobnych dolegliwości. Bólu przysparzają też emocje — złość, zazdrość i pożądliwość oraz miłość. Nic więc dziwnego, że szukamy sposobów na osiągnięcie równowagi życiowej i często odnajdujemy ją w religii.
Wszystkie religie mają z założenia nieść człowiekowi ukojenie i pomoc w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania. Jednak bez względu na wyznanie warunkiem koniecznym do przetrwania jest wykształcenie w sobie postawy opartej na miłości i współczuciu, cierpliwości i tolerancji oraz szczerym zrozumieniu. W słowach zawartych w tej książce Jego Świątobliwość XIV Dalajlama wskazuje ścieżki duchowego rozwoju, pozwalające na zmianę sposobu postrzegania świata oraz odnalezienie wewnętrznego szczęścia. Wszak bycie dobrym człowiekiem to religia uniwersalna.
Jego Świątobliwość XIV Dalajlama, Tenzin Gjatso, urodził się w 1935 roku w ubogiej rodzinie w północno-wschodnim Tybecie. W wieku dwóch lat został rozpoznany jako inkarnacja swojego poprzednika, XIII Dalajlamy. Jako główny światowy przywódca buddystów wiele podróżuje i wzywa ludzkość do ekumenicznego porozumienia, życzliwości, współczucia, szacunku dla środowiska naturalnego oraz przede wszystkim pokoju.
Autor podjął bardzo ciekawy temat związany z, ogólnie mówiąc, religioznawstwem, filozofią oraz indologią. Postać bodhisattwy w mahajanie wyznacza soteriologiczny cel ścieżki duchowej buddyzmu „wielkiego wozu” i dlatego opis tej postaci wiąże w sobie całe spektrum zagadnień buddologicznych. Autor bardzo szczegółowo poddał rozwadze rozmaite kwestie buddyzmu jako religii i jako filozofii w celu ukazania zarówno wizji świata, w którym przychodzi działać bodhisattwie, jak i nakreślenia etycznego wymiaru jego dokonań.
Pierwsza część tak postawionego zadania objęła głównie rozważania dotyczące ontologii i epistemologii buddyjskiej w ujęciu filozoficznej szkoły madhjamaki, uważanej przez większość współczesnych przedstawicieli buddyzmu tybetańskiego, który w książce stanowi pewnego rodzaju „punkt orientacyjny”, za ostateczny wymiar buddyjskiej refleksji nad człowiekiem i światem. Filozoficzna kategoria „pustki” (śunjata) ujętej głównie w sformułowaniu Nagardżuny, rozważona została na wiele sposobów, z drugiej strony Autor sięgnął bezpośrednio do sutr Pradżniaparamity, w których zawiera się niejako „funkcjonalne” znaczenie „pustki” i pokazany jest cel posługiwania się tym pojęciem w mahajanistycznej praktyce duchowej. (...)
Druga część zagadnień, odnosząca się do tego „kim” jest bodhisattwa, jak i na czym polega prowadzący do jego wyzwolenia (mukti, nirwana) rozwój, zawiera w sobie przede wszystkim opis tej duchowej ścieżki ze szczegółowo rozpracowanymi jej etapami, jak i filozoficzną refleksję nad miejscem kategorii sutr Pradżniaparamity (szczególnie „pustki”) w tej drodze.
(Z recenzji wydawniczej: Prof. dr hab. Łukasz Trzciński, Dyrektor Instytutu Religioznawstwa UJ)
Wiesław Kurpiewski jest adiunktem w Zakładzie Filozofii Wydziału Nauk Społecznych Stosowanych Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Ukończył matematykę i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracę doktorską pt. Recepcja buddyzmu tybetańskiego w kulturze Zachodu obronił w Instytucie Religioznawstwa UJ. Odbył staż naukowy w Centralnym Instytucie Wyższych Studiów Tybetańskich w Sarnath, k/Benares w Indiach. Interesuje się buddyzmem, filozofią komparatywną oraz logiką i metodologią nauk.
Tę podróż odbyłem jakiś czas temu. Przez kilka tygodni wędrowałem po Indiach w towarzystwie buddyjskiego mnicha, który całe życie spędził w jednym z himalajskich klasztorów. (...) Dla mojego towarzysza podróż miała być przygotowaniem do intensywnej medytacji w odosobnieniu. W symboliczny, ale przecież i w całkiem realny sposób żegnał się ze światem, by przez trzy lata oddawać się kontemplacji i w ten sposób realizować swoje wielkie, duchowe marzenie. (?) W czasie podróży prowadziłem codzienne zapiski, coś w rodzaju dziennika pielgrzyma. Przepisując notatki ze stronic pięciu zniszczonych wilgocią, pyłem i brudem brulionów, celowo ich nie zmieniałem. Uznałem, że będzie lepiej, jeśli pozostaną swoistym dokumentem wspólnej podróży-pielgrzymki aniżeli wypracowaną literacką kreacją. Ta książka jest właśnie tym dziennikiem.
Legendarna książka Shunryu Suzukiego, jedna z najważniejszych pozycji zachodniego zen, podręcznik dwóch pokoleń nauczycieli i uczniów tradycji zen soto znów w Polsce!
Po niemal trzydziestu latach wydajemy ponownie zbiór mów Dharmy wielkiego Japończyka, tym razem w przejrzanym i uzupełnionym tłumaczeniu, z opuszczonym przez poprzedniego wydawcę oryginalnym wstępem Zentatsu Richarda Bakera oraz nowym, napisanym specjalnie dla polskiego wydania wstępem innego ucznia roshiego Suzukiego, roshiego Jakusho Kwonga.
Umysł zen, umysł początkującego to pozycja podstawowa, obowiązkowa w każdej biblioteczce zachodniego buddysty, szczególnie podążającego drogą zen.
MODLITWA ŻABY
Gdy brat Bruno modlił się pewnej nocy, w modlitwie przeszkodziło mu rechotanie żaby. Wszystkie próby zignorowania tego dźwięku zawiodły, krzyknął więc głośno przez okno:
— Spokój! Właśnie się modlę.
Ponieważ brat Bruno był święty, jego rozkaz został natychmiast wypełniony. Każde żywe stworzenie zamilkło, aby zapanowała cisza odpowiednia dla modlitewnego skupienia.
Ale wtedy inny dźwięk przeszkodził modłom Brunona — wewnętrzny głos, który rzekł:
— Może Bóg jest tak samo zadowolony z rechotu żaby, jak z psalmów śpiewanych przez ciebie.
— Co może się Bogu podobać w rechotaniu żaby? — pogardliwie odparł Bruno.
Lecz głos nie poddawał się:
— A jak myślisz, dlaczego Bóg wymyślił ten dźwięk? Bruno postanowił się tego dowiedzieć. Wychylił się więc
przez okno i rozkazał:
— Śpiewaj!
Rytmiczne rechotanie żaby wypełniło powietrze wraz ze śmiesznym akompaniamentem wszystkich żab wokół. I kiedy Bruno słuchał ich dźwięku, ich głosy przestały go razić; odkrył, że kiedy już się im nie opierał, to tak naprawdę wzbogaciły one ciszę nocy.
To odkrycie napełniło serce Brunona poczuciem harmonii ze wszechświatem i po raz pierwszy w życiu zrozumiał, co to znaczy modlić się.
GDZIE BĘDZIE MIESZKAŁA MAŁPKA
Żona Nasruddina chciała mieć zwierzątko, przyniosła więc małpkę. Nasruddin nie był zadowolony.
— Co ona będzie jadła? — zapytał.
— To samo co myjemy — odpowiedziała żona.
— A gdzie będzie spała?
— Razem z nami w łóżku.
— Z nami? A co z zapachem?
— Jeśli ja potrafię go wytrzymać, to małpka chyba też wytrzyma.
Wielcy nauczyciele duchowi ludzkości, jak Budda i Jezus, wiedzieli, że chociaż serce ludzkie tęskni za prawdą, pierwszą reakcją na prawdę jest wrogość i strach. Stworzyli więc narzędzie, żeby przechytrzyć opór swoich słuchaczy: opowiadanie. Vyasa, autor Mahabharaty, powiada, że jeżeli posłuchasz uważnie jakiegoś opowiadania, nigdy już nie będziesz taki sam. Opowieść ta wkradnie się do twego serca i obali wzniesione w nim bariery.
Modlitwa żaby jest pożegnalnym podarunkiem autora dla nas, przygotowanym do druku tuż przed opuszczeniem Indii. Opowiadania w niej zebrane pochodzą z różnych krajów, kultur i religii. Czerpią z duchowego dziedzictwa - i popularnego humoru - rasy ludzkiej. Skłaniają do zadawania pytań, do poszukiwań, do wyzbycia się utartych schematów myślenia i zachowania, ośmielają do bycia naprawdę sobą i szukania coraz większej autentyczności.
Anthony de Mello (1931-1987), jezuita i psychoterapeuta urodzony w Bombaju, ukończył studia filozoficzne, teologiczne i psychologiczne. W swych licznych pracach łączył tradycyjną mistykę europejską z filozofią i mistyką Wschodu. Ponad ortodoksją stawiał prawdziwie pojmowaną religijność i miłość bliźniego.
UWAGA!!!
Nowe wydanie. Zawiera oba wcześniejsze tomy:Modlitwa żaby t. 1 i Modlitwa żaby t. 2.
FRAGMENT SPISU TREŚCI
Przedmowa
Ostrzeżenie
Instrukcja
CZĘŚĆ I
MODLITWA
Modlitwa żaby
Tańczący rabin
Modlitwa — balet
Stopy skierowane ku Mekce
Modlitwa czciciela Wisznu
Wynalazca
Zmieniony w ogień
Modlitwa łatacza obuwia
Modlitewny alfabet
Zajęciem Boga jest przebaczanie
Narada nosi naczynie z mlekiem
Pomoc dla wioski
Czy modlitwa może wpływać na pogodę?
Spóźniona odpowiedź Lakszmi
Modlitwa dzieci
Potworny nudziarz
O modlitwie i modlących się
W czym mogę ci pomóc?
Obaj słuchają, żaden nie mówi
Sztuka modlitwy
Akbar w czasie namazu
Zły byk
Modlitwa — akceptacja życia
W zimowy dzień marznę
Zaprzyjaźniając się ze smokiem
[Sąsiedzi namówili muzułmańskiego mistyka
Bóg jest tam, na zewnątrz
[Mówiono o pewnym świętym
Mnich i ptak
Zdejmując z oczu opaskę
Nogi na biurku
Leśny kościół
ŚWIADOMOŚĆ
Filary religii
Trzej mędrcy
Lot myśliwych
Mój wujek Jerzy?
Głód spowodowany pogłoską
Papieska pantomima
Wniosek starej Żydówki
Cena pomidorów
Hippis w jednym bucie
Indianin słuchający ziemi
Pechowa ostryga
Rozpoznając matkę
Pies, który chodził po wodzie
Pies, który grał w karty
Upór babci
Poszukujący i szatan
Pęcherze na uszach pijaka
Test wiedeńskiego chirurga
Proboszcz poznaje swoją kucharkę
Zabierz go sprzed moich oczu
Jeden z was jest Mesjaszem
Więzień i mrówka
Niewidomy rabin
Tybetańska księga umarłych"" to starożytny, buddyjski tekst, który traktuje o naturze umysłu i jego przejawach doświadczanych jako obiektywie istniejące światy. Szczegółowo opisuje on wizje, które pojawiają się po śmierci, gdy świadomość nie jest już dłużej związana z ciałem. ""Tybetańska księga umarłych"" uczy jak rozpoznawać owe wizje, dzięki czemu możliwe jest nawet osiągnięcie stanu oświecenia. Dlatego też tekst ""Tybetańskiej księgi umarłych"" czyta się na głos umierającym jako pomoc w rozpoznaniu doświadczanych wówczas wizji i osiągnięciu wyzwolenia. Przekład ""Tybetańskiej księgi umarłych"" został dokonany z języka tybetańskiego przez Ireneusza Kanię, wybitnego tłumacza i tybetologa, który jest również autorem ""Wprowadzenia"" poprzedzającego jej tekst. Ten klasyczny, buddyjski tekst przynosi nie tylko objaśnienie fundamentalnych fenomenów śmierci i umierania, może on także zainteresować tych wszystkich, którzy poszukują głębszego, duchowego zrozumienia naszej codziennej egzystencji.
Oddajemy w Państwa ręce kolejną książkę znanej w całym świecie zen współzałożycielki szkoły zen Zwykły Umysł Charlotte Joko Beck, uczennicy m.in. rosiego Maezumiego. Mimo, iż rozpoczęła praktykę w wieku ponad czterdziestu lat, jako nauczycielka stała się jedną z najbardziej wpływowych kobiet w świecie zen, a jej publikacje weszły do kanonu literatury buddyzmu Zachodu.
Buddyjskie nauki o przebudzeniu się na własną naturalną inteligencję.
Cudownie świeże spojrzenie na zdumiewający potencjał ludzkiego umysłu.
Pema Cziedryn, autorka książki Kiedy życie nas przerasta
Joko Beck reprezentuje oryginalną odmianę zachodniego zen. Zaczęła praktykować mając ponad czterdzieści lat, najpierw pod kierunkiem rosiego Maezumiego, później zaś z rosim Yasutanim i rosim Seanem. Joko jest współczesną kobietą, której osobowość była już w pełni ukształtowana przed rozpoczęciem praktyki. Niczego nie udaje i nie wyolbrzymia znaczenia własnej osoby, naucza zen, starając się wcielać w życie starożytną zasadę wu shih, czyli "nic niezwykłego".
Album zaprasza do wędrówki przez Tybet, Zanskar i Ladakh, Nepal i Mongolię - kraje zespolone z tą kulturą.
Natomiast na przykładzie Bhutanu, kraju o najwyższej stopie życiowej w Azji Południowo-Wschodniej, można przekonać się o unikalnej sile buddyzmu tybetańskiego, dobrze krzewionego przez światłych władców i polityków, z korzyścią dla całego społeczeństwa.
"Bodhidharma urodził się około roku 440 w Kanchi, stolicy królestwa Pallava w południowych Indiach. Był trzecim synem króla Simhavarman i braminem z urodzenia. W młodości przeszedł na buddyzm, a później otrzymywał nauczanie Dharmy od Pradżniatary, którego ojciec Bodhidharmy zaprosił ze starożytnego serca buddyzmu, królestwa Magadha. Pradżniatara był również tym, który polecił Bodhidharmie udać się do Chin. Po trzyletniej podróży statkiem wzdłuż indyjskiego wybrzeża i Półwyspu Malajskiego przybył w końcu do południowych Chin około roku 475. Bodhidharmę uznaje się za ojca zen, jego Pierwszego Patriarchę i postać nieustannie inspirującą miliony buddystów na całym świecie. Jego podejście do zen (medytacji) było unikalne. Twierdzi on w swoich mowach: "Postrzeganie swojej natury jest zen? Nie myślenie o niczym jest zen? Wszystko, co robisz, jest zen?"
Podczas gdy inni postrzegali zen jako oczyszczanie umysłu albo jako etap na drodze do stanu buddy, Bodhidharma zrównał zen ze stanem buddy - a stan buddy z umysłem, z codziennym umysłem. Zamiast mówić uczniom, aby oczyszczali swe umysły, wskazywał im na skalne ściany, ruchy tygrysa i czapli, łodygi trzcin unoszące się na falach Yangtze, pojedynczy sandał. Dla Bodhidharmy zen nie ograniczał się do medytacji. Zen był mieczem mądrości" [ze wstępu Red Pine'a].
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?