Prawdopodobnie każdy, komu zdarzyło się przepędzić trochę czasu wieczorami albo nocami w krakowskich knajpach, spotkał tam pisarzy, opowiadających o powieściach, które piszą, reżyserów, mówiących o filmach, które kręcą; malarzy, dziennikarzy, fotografików, naukowców snujących wizje projektów, w których właśnie biorą udział. Tyle tylko że w zdecydowanej większości przypadków te dzieła i projekty istnieją i istnieć będą jedynie w ich opowieściach. Knajpiane archipelagi Krakowa pełne są takich ludzi. Jedni wpadają tam na chwilę, drudzy na dłużej. Są też tacy, którzy zakotwiczają na zawsze. Oni właśnie są bohaterami opowiadań Wojciecha Klęczara współcześni ludzie bez właściwości, ludzie przejściowi. Wypisali się z wyścigu szczurów, nie stawiają przed sobą żadnych jasnych celów, a jeżeli nawet, to niespecjalnie zależy im na ich realizacji. Nie przez przypadek knajpa, w której pracuje narrator opowiadań, nazywa się Prokrastynacja. Klęczar pisze z dystansem, humorem, ale też z pewną dozą melancholijnej czułości. Ci, którzy takich ludzi dotąd nie spotkali, koniecznie powinni sięgnąć po tę książkę. Zresztą podobnie jak ci, którzy ludzi przejściowych znają, bo jeszcze nikt tak o nich nie pisał, jak Klęczar.