Kiedy Harry stał się Sally
-
Autor: Anderson Ryan T.
- ISBN: 978-83-954197-1-3
- EAN: 9788395419713
- Oprawa: twarda
- Wydawca: WEI
- Format: 240x170mm
- Rok wydania: 2021
- Wysyłamy w ciągu: 48h
-
Brak ocen
-
68,28złCena detaliczna: 69,00 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 68,28 zł
x
Czy chłopiec może zostać „uwięziony” w ciele dziewczynki? Czy współczesna medycyna może „zmienić” płeć? Czy nasza płeć jest nam w ogóle „przypisana”? Jaka jest najbardziej empatyczna odpowiedź dla osoby doświadczającej konfliktu płci? Co powinno mówić nasze prawo w kwestii „tożsamości płciowej”? Kiedy Harry stał się Sally dostarcza przemyślanych odpowiedzi na pytania związane z transpłciowością. Ryan Anderson oferuje przemyślane rozwiązania w kwestii polityki społecznej i radzenia sobie z problemami tożsamości płciowej. Książka zawiera trzeźwą ocenę kosztów społecznych wynikających z błędnego pojmowania ludzkiej natury. Konfrontuje stronę prezentowaną przez mainstream z mroczną rzeczywistością życia z dysforią płciową. Książka konfrontuje jasną stronę prezentowanej przez mainstream płynności płciowej z nierzadko mroczną rzeczywistością życia z dysforią płciową. Oddaje głos ludziom, którzy próbowali tranzycji, zmieniając swoje ciało, i wcale nie poczuli się lepiej. Szczególnie niepokojące są historie osób dorosłych, które w dzieciństwie były zachęcane do zmiany płci, ale później żałowały poddania się tym drastycznym zabiegom. Anderson pokazuje, że najkorzystniejsze terapie skupiają się na pomaganiu ludziom w osiągnięciu samoakceptacji i życiu w harmonii z własnym ciałem. To zrozumienie jest istotne dla rodziców dzieci w szkołach, gdzie doradcy mogą zachęcać je do tranzycji. Wszyscy możemy coś stracić na kontrowersjach dotyczących ideologii transgender, kiedy wadliwe polityki „antydyskryminacyjne” pozwalają biologicznym mężczyznom na przebywanie w damskich toaletach i karzą Amerykanów, którzy trzymają się prawdy o ludzkiej naturze. Anderson proponuje strategię odpierania zarzutów z zachowaniem zasad, rozwagi, współczucia i wdzięku. Jedno jest pewne, Big Goverment i Big Tech ciężko pracują, abyśmy mieli dostęp wyłącznie do treści przez nich uznawanych za bezpieczne i dobre dla nas. Możemy niebawem obudzić się w świecie, w którym wolność myśli i słowa będzie jedynie mglistym wspomnieniem. W świecie, w którym nie trzeba stosów płonących w temperaturze 451 stopni Fahrenheita, aby wyeliminować ideę z głównego obiegu informacji. Wystarczy do tego „jedno kliknięcie”.