Byłam po drugiej stronie lustra
Wygrana walka ze schizofrenią
-
Autor: Arnhild Lauveng
- ISBN: 9788392589723
- EAN: 9788392589723
- Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
- Wydawca: SAW
- Format: 14.6x20.5
- Język: polski
- Liczba stron: 200
- Rok wydania: 2013
- Wysyłamy w ciągu: niedostępny
-
Brak ocen
-
18,16złCena detaliczna: 30,00 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 18,16 zł
Artykuł chwilowo niedostępny
x
Wygrana walka ze schizofrenią
Przez dziesięć lat Arnhild przebywała na oddziałach psychiatrycznych z diagnozą schizofrenii. Była psychotyczką, która własne ciało cięła do krwi odłamkami szkła. Dzisiaj, po ukończeniu studiów na Uniwersytecie w Oslo, pracuje jako psycholog.
Lauveng zabiera nas w świat głosów i halucynacji, szczurów i wilków, pokazując, w jaki sposób symptomy wyrażają własną logikę i znaczenie.
Opis jej walki o wyzdrowienie, wspomaganej przez służbę zdrowia oraz przez matkę i siostrę, które nigdy nie straciły nadziei, to mocna lektura. Książka o zwycięstwie, w które wierzyli tylko nieliczni.
Jest to książka o nadziei. O tym, że nawet wtedy, gdy nie ma już żadnego wyjścia, kiedy jesteś pod ścianą, warto wierzyć zarówno w siebie samego, jak i w dary ślepego losu. Arnhild Lauveng pokazuje, że czasem (bynajmniej nie zawsze) niemożliwe staje się możliwe. To wiadomość szczególnie cenna dla bliskiego otoczenia ludzi chorych. prof. Wiesław Łukaszewski, SWPS
Byłam schizofreniczką. Pamiętam, jak to było. I jak wówczas wyglądał dla mnie świat, jak go odbierałam, co myślałam, co musiałam robić. Ja też miewałam „lepsze okresy". Wiem, jak je przeżywałam. I wiem też, jak sprawy mają się obecnie. Jest to coś całkowicie innego. Teraz jestem zdrowa. I taka możliwość też, jak widać, istnieje.
Niełatwo jest powiedzieć dokładnie, jak długo byłam chora, ponieważ zapadałam się w chorobę przez wiele lat i równie długo z niej wychodziłam. Miałam myśli samobójcze i halucynacje na długo przedtem, zanim ktokolwiek zrozumiał, że rozwija się u mnie schizofrenia. A wiele z obecnego zdrowia, poczucia bezpieczeństwa i wglądu uzyskałam na długo przedtem, zanim system uwierzył w moje zdrowie. Choroba i zdrowie to procesy i stopnie pośrednie - w gruncie rzeczy trudno je umiejscowić w czasie. Już jako czternaste-, piętnastolatka zaczęłam czuć się źle. Miałam 17 lat, gdy po raz pierwszy znalazłam się w szpitalu. Potem było już tylko tam i z powrotem, krótsze i dłuższe pobyty w szpitalu przez wiele kolejnych lat. Najkrótszy trwał parę dni lub tygodni na oddziale zamkniętym, inne były kwestią miesięcy, a najdłuższe to rok do dwóch na oddziałach otwartych i zamkniętych, gdzie przebywałam dobrowolnie lub pod przymusem. Łącznie spędziłam w szpitalach sześć-siedem lat. W czasie ostatniej hospitalizacji miałam 26 lat, ale wtedy już naprawdę byłam na drodze do wyzdrowienia, mimo że być może nie było to specjalnie widoczne dla innych osób, poza mną.
Nie sądzę, żeby moja historia była czymś więcej niż tylko moją historią. Nie musi ona być prawdziwa dla wszystkich. Jest ona jednak odmienna od tej, jaką zazwyczaj przekazuje się ludziom z diagnozą schizofrenii i dlatego uważam, że warto ją opowiedzieć. Gdy byłam chora, otrzymywałam jedynie pewną wersję historii. Mówiono mi, że jestem chora, że to wrodzone, że będzie się ciągnęło przez całe życie i że po prostu muszę nauczyć się z tym żyć. To mi nie pasowało - nie dodawało odwagi ani siły, ani nadziei w czasie, gdy najbardziej ich potrzebowałam. Nie pomagało mi, w moim przypadku nie była to prawda. Była jednak jedyną, jaką mi serwowano.
Po wyzdrowieniu skończyłam studia psychologiczne. Dzięki nim zobaczyłam, że nawet jeśli pominę moją prywatną i osobistą historię, to jest jeszcze wiele innych, które należy przekazać osobom z diagnozą schizofrenii oraz tym, które z nimi żyją i pracują. Dlatego chcę je opowiedzieć - własną i kilka innych. Nie będą one pasowały do każdego. Życie jest nieprzebrane, skomplikowane i złożone i nie ma w nim gotowych odpowiedzi, jak w matematyce. Dlatego żadna z tych opowieści nie jest tą jedyną, dla wszystkich obowiązującą Prawdą. Wszystkie są jednak absolutnie prawdziwe.
Byłam po drugiej stronie lustra
Przez dziesięć lat Arnhild przebywała na oddziałach psychiatrycznych z diagnozą schizofrenii. Była psychotyczką, która własne ciało cięła do krwi odłamkami szkła. Dzisiaj, po ukończeniu studiów na Uniwersytecie w Oslo, pracuje jako psycholog.
Lauveng zabiera nas w świat głosów i halucynacji, szczurów i wilków, pokazując, w jaki sposób symptomy wyrażają własną logikę i znaczenie.
Opis jej walki o wyzdrowienie, wspomaganej przez służbę zdrowia oraz przez matkę i siostrę, które nigdy nie straciły nadziei, to mocna lektura. Książka o zwycięstwie, w które wierzyli tylko nieliczni.
Jest to książka o nadziei. O tym, że nawet wtedy, gdy nie ma już żadnego wyjścia, kiedy jesteś pod ścianą, warto wierzyć zarówno w siebie samego, jak i w dary ślepego losu. Arnhild Lauveng pokazuje, że czasem (bynajmniej nie zawsze) niemożliwe staje się możliwe. To wiadomość szczególnie cenna dla bliskiego otoczenia ludzi chorych. prof. Wiesław Łukaszewski, SWPS
Fragment książki Byłam po drugiej stronie lustra
Wstęp
Piszę tę książkę, ponieważ jestem byłą schizofreniczką. „By-*J ły schizofrenik" brzmi równie nieprawdopodobnie, jak „były chory na AIDS" lub „były cukrzyk". To ktoś, kto raczej nie istnieje. Tej roli życie nie ma w ofercie. Możesz ewentualnie być schizofrenikiem z błędną diagnozą. A także schizofrenikiem w okresie remisji, trzymającym chorobę w szachu za pomocą lekarstw. Albo schizofrenikiem, który nauczył się żyć ze swoimi objawami, czy takim, który akurat ma lepszy okres. Nie ma oczywiście nic złego w żadnym z tych wariantów, ale nie są one prawdziwe w moim przypadku.Byłam schizofreniczką. Pamiętam, jak to było. I jak wówczas wyglądał dla mnie świat, jak go odbierałam, co myślałam, co musiałam robić. Ja też miewałam „lepsze okresy". Wiem, jak je przeżywałam. I wiem też, jak sprawy mają się obecnie. Jest to coś całkowicie innego. Teraz jestem zdrowa. I taka możliwość też, jak widać, istnieje.
Niełatwo jest powiedzieć dokładnie, jak długo byłam chora, ponieważ zapadałam się w chorobę przez wiele lat i równie długo z niej wychodziłam. Miałam myśli samobójcze i halucynacje na długo przedtem, zanim ktokolwiek zrozumiał, że rozwija się u mnie schizofrenia. A wiele z obecnego zdrowia, poczucia bezpieczeństwa i wglądu uzyskałam na długo przedtem, zanim system uwierzył w moje zdrowie. Choroba i zdrowie to procesy i stopnie pośrednie - w gruncie rzeczy trudno je umiejscowić w czasie. Już jako czternaste-, piętnastolatka zaczęłam czuć się źle. Miałam 17 lat, gdy po raz pierwszy znalazłam się w szpitalu. Potem było już tylko tam i z powrotem, krótsze i dłuższe pobyty w szpitalu przez wiele kolejnych lat. Najkrótszy trwał parę dni lub tygodni na oddziale zamkniętym, inne były kwestią miesięcy, a najdłuższe to rok do dwóch na oddziałach otwartych i zamkniętych, gdzie przebywałam dobrowolnie lub pod przymusem. Łącznie spędziłam w szpitalach sześć-siedem lat. W czasie ostatniej hospitalizacji miałam 26 lat, ale wtedy już naprawdę byłam na drodze do wyzdrowienia, mimo że być może nie było to specjalnie widoczne dla innych osób, poza mną.
Nie sądzę, żeby moja historia była czymś więcej niż tylko moją historią. Nie musi ona być prawdziwa dla wszystkich. Jest ona jednak odmienna od tej, jaką zazwyczaj przekazuje się ludziom z diagnozą schizofrenii i dlatego uważam, że warto ją opowiedzieć. Gdy byłam chora, otrzymywałam jedynie pewną wersję historii. Mówiono mi, że jestem chora, że to wrodzone, że będzie się ciągnęło przez całe życie i że po prostu muszę nauczyć się z tym żyć. To mi nie pasowało - nie dodawało odwagi ani siły, ani nadziei w czasie, gdy najbardziej ich potrzebowałam. Nie pomagało mi, w moim przypadku nie była to prawda. Była jednak jedyną, jaką mi serwowano.
Po wyzdrowieniu skończyłam studia psychologiczne. Dzięki nim zobaczyłam, że nawet jeśli pominę moją prywatną i osobistą historię, to jest jeszcze wiele innych, które należy przekazać osobom z diagnozą schizofrenii oraz tym, które z nimi żyją i pracują. Dlatego chcę je opowiedzieć - własną i kilka innych. Nie będą one pasowały do każdego. Życie jest nieprzebrane, skomplikowane i złożone i nie ma w nim gotowych odpowiedzi, jak w matematyce. Dlatego żadna z tych opowieści nie jest tą jedyną, dla wszystkich obowiązującą Prawdą. Wszystkie są jednak absolutnie prawdziwe.
Byłam po drugiej stronie lustra
Spis treści:
- Wstęp
- HISTORIA ZAGUBIENIA
- Mgła i smoki, krew i żelazo
- Samotność w białej i niebieskiej sukience
- Język odebrany, język przeklęty
- To, co pozostaje
- HISTORIA SYSTEMóW
- Róże miłości i fachowo zadane rany
- Sobota w życiu męczennika za sprawę pomarańczy
- Poezja bez piżamy
- „Koń to zwierzę kopytne"
- HISTORIA ZMIANY
- Towarzystwo w podróży
- Kije, kule i płoty
- Zatrzymajcie świat - chcę się przyłączyć!
- Szara jak owca, złota jak lew