Zapraszamy do księgarni internetowej DobreKsiazki.pl po szeroki wybór lektury z zakresu astrologii, wróżbiarstwa, technik wróżenia, tarota, przepowiedni, magii. Tylko w nas znajdziesz książki w najlepszych cenach, zapraszamy do zapoznania się z naszą szeroką i ciekawą ofertą. Szybka wysyłka i satysfakcja z zakupów gwarantowana.
Astrolog w starożytnym Egipcie? Zaprawiona w boju wikińska wojowniczka? Uzdrowicielka oskarżona w czasach króla Jerzego o czary? Renesansowy podróżnik, odkrywający nieznane lądy? Kim byliśmy w poprzednim wcieleniu i jaki wpływ ma to na nasze aktualne życie? Judith Marshall zabiera czytelnika w inspirującą podróż, podczas której prezentuje techniki poznawania przeszłych wcieleń oraz gromadzenia wiedzy ułatwiającej zrozumienie doświadczeń przeżywanych w aktualnej inkarnacji. Ta książka – w której praktyczne porady przeplatają się z relacjami z osobistych przeżyć samej autorki – to dowód na to, jak wielka mądrość i uzdrowienie mogą płynąć z odkrywania poprzednich wcieleń. Przypominając sobie fragmenty przeszłych inkarnacji, dosłownie „składamy je z powrotem”, sprawiając, że różne części lub „składniki” duszy powracają do naszej świadomości – i stajemy się całością. Znaki, synchroniczność, wrażenia z dzieciństwa, sny, wspomnienia, instynktowne reakcje na ludzi i miejsca a nawet nagłe przeskoki w świadomości lub w czasie – to tylko nieliczne przykłady tego, jak mogą objawiać się migawki z poprzednich wcieleń. Przy pomocy zawartych w tej książce sprawdzonych ćwiczeń uczymy się, jak badać własne minione życia i wykorzystać wyciągnięte z nich lekcje do rozwoju w życiu obecnym. Aby zrozumieć teraźniejszość, trzeba najpierw dotrzeć do przeszłości!
Najskuteczniejszy i najpopularniejszy wróżbita w kraju, wykorzystując symbolikę tarota, opowiada o swoim życiu. Udowadnia, że wszystko, co się nam przytrafia, ma swoje odbicie w kartach.
Maciej Skrzątek. Najskuteczniejszy i najpopularniejszy wróżbita w kraju. Jak określił go Kuba Wojewódzki w swoim programie: Elvis Presley polskiej ezoteryki i Freddie Mercury tarota. Jaki jest naprawdę Wróżbita Maciej? Jak to się stało, że młody chłopak z Wałbrzycha, o którym kilka lat temu jeszcze nikt nie słyszał, prowadzi obecnie najchętniej oglądane programy w telewizjach ezoterycznych? Mówią o nim wszyscy: ludzie interesu, duchowni, celebryci i politycy, a najpoważniejsze tygodniki opinii zastanawiają nad fenomenem jego popularności?
Dlaczego zdecydował się poświęcić wróżeniu i jaką cenę płaci za ten wybór? Jakie ma wady, jakie zalety i jak radzi sobie ze swoją wrażliwością w kontakcie z ludzkimi dramatami? Czy w życiu kieruje się tym, co wyczyta z kart? Jak postrzega to, co robi? Dlaczego tak chętnie mówi o swoich sukcesach, a jeśli trzeba także o porażkach? Czy ma więcej zwolenników, czy wrogów? Jakie jest środowisko ezoteryczne w Polsce?
Wróżbita Maciej z absolutną szczerością opowiada o różnych, nieraz dramatycznych faktach ze swojego życia i wskazuje, jak te zdarzenia można interpretować za pomocą kart.
Który z papieży widział koniec świata? Dlaczego tak długo nie ogłaszano całego tekstu objawienia fatimskiego? Dlaczego, choć wiadomym jest, że jest i czwarta, a nawet piąta jej część, nie mówi się o niej? A może wizje końca świata nierozerwanie związane są ze starożytnością, średniowieczem i mają w przepowiedniach pewien logiczny ciąg? A co z Apokalipsą św. Jana? Co z najważniejszą z wizji końca świata opisanych w Piśmie Świętym Starego i Nowego Testamentu? Co sprawiło, że niemal wszyscy słyszeli o Sybilli i Nostradamusie? Ludzi od zawsze intrygowało to, co nieznane, co ich czeka w przyszłości. Dlatego też szukali osób potrafiących wyjaśniać różne znaki, symbole, osób obdarzonych jasnowidzeniem. I nadal tak jest. Każda tajemnica nęci i pociąga. W swojej książce Jadwiga Czernikow zawarła zestawienia proroków biblijnych, omówienie symboliki Apokalipsy św. Jana, interpretacje słynnych przepowiedni, charakterystyki polskich jasnowidzów, opisy uznanych objawień.
Czasami śnią się nam rzeczy, które z jakiegoś powodu wydają się ważne. Niekiedy widzimy coś, co porusza jakąś delikatną strunę w naszym wnętrzu. Czasami coś dostrzegamy kątem oka i dochodzimy do wniosku, że nam się tylko zdawało. Wszystkie przytoczone przykłady mogą świadczyć o działaniu intuicji i innych metod jasnowidzenia. Wszyscy bowiem dysponujemy zdolnością dostrzegania tego, co ulotne i niemożliwe do empirycznego zweryfikowania. Teraz jednak, za sprawą tej książki, każdy swój nieoszlifowany talent może przekuć w najprawdziwszy brylant. Alexandra Charan, medium, kapłanka i licencjonowana tarocistka, prezentuje kurs jasnowidzenia, dzięki któremu każdy może zacząć swobodnie czerpać korzyści z tej tajemniczej i w pełni naturalnej sztuki. W tej publikacji ujawnia, jak korzystać z wizualizacji i kierować się intuicją oraz w jaki sposób zgłębić tajniki świadomego śnienia, psychometrii i przywoływać do siebie wizje. Wyjaśnia, czym są omeny i jak czytać z kryształowej kuli. Dokładnie, a zarazem niezwykle przystępnie, opisuje wróżenie z luster, dymu, ognia czy wody. Każdy dowie się również, jak dostrzegać aurę i odczytywać z niej ważne informacje. Wszystkie opisane praktyki uzupełnia zbiór najskuteczniejszych modlitw. Dzięki zawartej w publikacji teorii oraz masie ćwiczeń praktycznych, krok po kroku będziesz stawał się profesjonalnym jasnowidzem, czyli świadomym obserwatorem swojego otoczenia wyciągającym z wszystkich zdarzeń prawidłowe wnioski. Rozwiń swój naturalny talent!
Książka opisująca nieuchronność głębokich przemian czekających nasz świat - wraz z analizą przyczyn oraz analizą strategii rozwoju mającego zapoczątkować nową epokę. Jest to, dodana w drugim wydaniu, strategia budowy nowego świata. Książka reklamowana m.in. w "Nieznanym Świecie" i "Nexusie". Jest to wydanie ZNACZNIE rozszerzone i ulepszone, z ilustracjami kolorowymi i wieloma nowymi źródłami.
Zaczynając przygodę z Tarotem szukasz Nauczyciela i Mistrza, który wprowadzi Cię w tajniki pracy z tymi niezwykłymi kartami. Chcesz, by rozświetlił Ci drogę poznania i zrozumienia samego siebie i otaczającej Cię rzeczywistości. Taką rolę spełnia najnowsza książka znakomitej tarocistki i terapeutki, Barbary Antonowicz-Wlazińskiej. To doskonały przewodnik i kompendium wiedzy o Tarocie zarówno dla stawiających pierwsze kroki w tej dziedzinie, jak i dla osób, które chcą usystematyzować wiedzę już zdobytą. Zawiera wyjątkowo przejrzystą interpretację kart, ich znaczenie w różnych pozycjach, symbolikę, powiązania z numerologią, a także wiele cennych wskazówek, jak rozkładać karty.
Kim jesteś? Jak Cię postrzega otoczenie? Co jest Twoją mocną stroną? Czego potrzebujesz i jak możesz to osiągnąć?
Znajdując odpowiedzi na powyższe pytania odkrywasz prawdziwe szczęście. Sylwia Browne specjalnie w tym celu stworzyła karty.
Możesz medytować i szukać prawdy w rozmyślaniach. Możesz też zrobić rozkład, który powie Ci, jak postąpić. Karty dopasują się do Twojej aktualnej sytuacji i od teraz będą prawdziwym, życiowym wsparciem.
Jasnowidzenie nigdy się tego nie dowiemy zanim nie odważymy się spróbować.
Uważa się, że jasnowidzenie to coś niezwykłego i tajemniczego, coś co jest wyłącznie udziałem osób obdarzonych szczególnymi zdolnościami. W rzeczywistości jednak jasnowidzenie to dar, który, przy odrobinie chęci, możemy wyćwiczyć. Pomóc nam w tym może niniejsza książka. Stanowi ona praktyczny podręcznik nauki, ułatwiający kontakt z naszą intuicją. Jest tu wiele ćwiczeń pozwalających skupić naszą świadomość, wspomóc pamięć, wchodzić w trans, skutecznie medytować, a także nawiązywać kontakt z naszym przewodnikiem duchowym. Nauczyć się wykorzystywać jasnowidzenie w swoim codziennym życiu.
Jasnowidzenie dla początkujących
Niemal każdy z nas chciałby posiadać zdolność przewidywania przyszłych zdarzeń. Wielu ma przekonanie, że to dar zastrzeżony tylko dla wybranych. Na szczęście ta książka może zmienić takie myślenie. Dołączyła ona bowiem do serii „… dla początkujących”, która w jasny, klarowny, prosty sposób wyjaśnia każde zagadnienie. Najpiękniejsze są te rzeczy, które możesz odkryć samodzielnie, radością jest wskazanie właściwych ścieżek. Autor tej książki jest właśnie takim nauczycielem, który wskazuje drogę, nie pouczając i nie mędrkując przy tym. Wyraża się zrozumiale i wprost do Ciebie, nie używając górnolotnych słów, byś mógł Czytelniku poczuć się tak, jak w rozmowie z najlepszym przyjacielem. Tytuł właściwie kieruje do treści książki, niech Cię jednak nie zwiedzie stereotypowe znaczenie jasnowidzenia. Jasno widzieć rzeczy sedno to umiejętność pozwalająca cieszyć się każdą przeżywaną chwilą.
Jak na dłoni
Książka zawiera teoretyczne informacje omawiające takie elementy, jak rozstawienie palców, linie papilarne oraz podaje praktyczne przykłady interpretacji na podstawie zdjęć dłoni.
Jak często łapiesz się na tym, że przeglądając prasę, jej lekturę zaczynasz, bądź kończysz, przeczytaniem horoskopu swojego lub partnera? Ciekawe... Otóż, ostatnie badania dowiodły, że ponad 80% populacji czytającej jakąkolwiek prasę czyta horoskopy. Co kryją w sobie te przepowiednie, że tak chętnie po nie sięgamy? Odpowiedź możesz znaleźć w tej książce. Autorzy postanowili odsłonić złożoną sztukę przepowiadania przyszłości rozwiniętą przez wspaniałe cywilizacje Ameryki Środkowej. Kilkuletnie badania w Meksyku prowadzone przez jednego z jej współautorów prof. Wołoszyna i fascynacja kulturą tego kraju przerodziła się w dzieło pełne tajemnic, zagadek, ciekawostek z życia i osiągnięć myśli starożytnego geniuszu. W pracy tej towarzyszyła mu znana krakowska dziennikarka - Bogna Wernichowska - specjalizująca się w badaniu zjawisk niezwykłych. Niektóre z opisanych w tym dziele horoskopów liczą sobie ponad dwa tysiące lat i - co ciekawe - nie straciły na aktualności. Obok znanych nam symboli Bliźniąt, Raka, Koziorożca w zodiaku Azteków pojawia się Orzeł, Jaszczurka, Trzęsienie Ziemi, u Majów jest to krąg osiemnastu klejnotów - turkus, szmaragd, jadeit. Wszystkie te symbole, niosą ze sobą szerokie spektrum cech charakteru, uzdolnień i perspektyw na przyszłość, pozwalają na pełny i bogaty obraz każdego z nas.
Chiron występuje w mitologii jako nauczyciel sztuki zadawania rany i sztuki leczenia rany. Jego imię otrzymała mała planeta będącą pomostem łączącym świat Saturna i Urana. W horoskopie Chiron reprezentuje nie tylko krwawiącą ranę, lecz także rozwój, mądrość i wolną wolę. Chiron jest archetypem Zranionego Uzdrowiciela i zarazem kluczem do uzdrowienia duszy.
Astropsychologia
Zadaniem astrologii było od wieków badanie ludzkiej duszy. Dopiero na poczatku XX stulecia nauka stworzyła psychologię jako dziedzinę zajmującą się światem naszego wnętrza. Wówczas powstawały używane do dziś pojęcia. Astropsychologia jest sposobem połączenia doświadczeń starożytnej i współczesnej psychologii. W dobie łączenia osiągnięć wielu gałęzi wiedzy jest to krok naprzód, próba pogodzenia ze sobą tradycji naukowej i ezoterycznej.
Nowe zodiakalne zwierzę horoskopu chińskiego, nowy władca świata, który urząd swój sprawować będzie przez chińskich dwanaście miesięcy, to Drewniana Koza (w charakterystyce yin), w systemie ba zi (Cztery Filary Przeznaczenia), zwana Yi Wei. Nie jest to jedyna nazwa tego zwierzęcia. Zwykli ludzie horoskopowego opiekuna nadchodzącego roku nazywają kozą szanowaną przez wszystkich. Pod rządami tego zwierzęcia będziemy się radować i smucić od czwartku 19 lutego 2015 r. godz. 7.48, do 7 lutego 2016 r. godz. 22.39 (tak głosi każdy chiński tysiącletni kalendarz) czasu nie tylko pekińskiego, lecz z pewnością i naszego. W astrologii chińskiej na symbol każdego roku składa się zwierzę zodiakalne i jeden z żywiołów. Jak już wiemy, w nadchodzącym roku panować będzie Koza w żywiole DRZEWO YIN.?
W niniejszej książeczce znajdziemy wiele skrótów myślowych związanych z zasadami ruchu drogowego. Opisane one zostały w zgoła niekonwencjonalny sposób. Satyryczno-humorystyczne teksty są jedyną w swoim rodzaju interpretacją tych zasad oraz analizą predyspozycji do kierowania pojazdami dla poszczególnych znaków zodiaku.
Druga część długo oczekiwanej autobiografii jasnowidza "Zmarli mówią:. Krzysztof Jackowski żywym i emocjonalnym językiem opisuje swoje osiągnięcia. Każde z nich w sposób metodyczny i skrupulatny poddaje analizie i co najważniejsze poświadcza dokumentami - są wśród nich nie tylko podziękowania od osób prywatnych, ale przede wszystkim potwierdzenia od funkcjonariuszy policji. To niezwykle połączenie pasjonującej literatury faktu, traktatu filozoficznego z rozprawą naukową. Nikt nie pozostanie obojętny wobec tej publikacji. Tych, którzy wierzą w niesamowite zdolności Jackowskiego, usatysfakcjonują zebrane przez niego dowody. Ci, którzy są sceptykami, będą musieli na nowo przemyśleć swoje wątpliwości.
Zobacz zestaw Zmarli mówią Autobiografia Krzysztofa Jackowskiego Tom 1 i tom 2 - razem taniej - 15 %
Fragment książki Zmarli mówią Autobiografia Krzysztofa Jackowskiego Tom 2
Rozdział 8
Zaginiony z Grodziska Mazowieckiego i coś, czego nie wyjaśniłem
W marcu 2007 roku zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc pewna kobieta. Jej syn zaginął 12 lutego tego samego roku we wsi Boża Wola pod Grodziskiem Mazowieckim. Nie otrzymała ode mnie miłych wieści.
- Pani syn został zamordowany przez trzech kolegów z okolicy, zabili go na dworze, jego ciało leży obok toru kolejowego w rejonie wsi Bramka - jednym tchem przeczytałem zapiski, uniosłem wzrok znad kartki i spojrzałem w oczy starszej, spracowanej i zmęczonej podróżą matki.
Zamilkłem i pomyślałem sobie w duchu: „Jackowski, jesteś bezduszny, oto przed momentem odczytałeś komuś rzekomy wyrok na jej synu, robiąc to, nawet nie pomyślałeś, że to ktoś dla niej najbliższy, że w tym momencie zburzyłeś jej nadzieje, z którą tu przyjechała. Rutyna, pieprzona rutyna".
Pojechała z odebraną nadzieją z powrotem do domu, kawał drogi, prawie pół Polski.
Po dwóch dniach poinformowała mnie telefonicznie, że policja z Grodziska odnalazła ciało jej syna we wskazanym przeze mnie na mapie miejscu. Tak jak stwierdziłem, leżał tuż obok toru kolejowego. Mimo że leżał obok, policja nie uznała tego za wypadek kolejowy.
- To morderstwo, są tego oznaki - mówiła przez telefon. - Może pan do nas przyjedzie i wyjaśni, kto go zabił?
Umówiłem się, że niedługo będę w Warszawie i stamtąd podjadę do wsi Boża Wola, to blisko.
Kilka dni potem zjawiłem się w domu przygnębionej matki, była właśnie dzień po pogrzebie syna. Powiedziała mi, że o moim przyjeździe poinformowała policje, a oni ją prosili, żebym przyjechał do nich na komisariat.
Wsiadłem w auto i pojechałem.
Na komendzie spotkał się ze mną komisarz, który prowadził sprawę domniemanego zabójstwa mężczyzny.
W pokoju dali mi rzecz z odzieży ofiary i tam wykonałem wizję na temat zdarzeń, które doprowadziły do śmierci nieszczęśnika.
Nie wiem, czy te informacje pomogły w wyjaśnieniu sprawy, czy były w czymś pomocne, do dziś nie wiem, czy w ogóle złapano sprawców tego morderstwa.
Po prostu nie śledziłem tej sprawy dalej.
Przed odjazdem do domu poinformowano mnie, że chce się ze mną spotkać komendant.
W trakcie rozmowy podziękował mi za trafne wskazanie zwłok poszukiwanego.
- Mieliśmy duży kłopot z tą sprawą, poszukiwania trwały równy miesiąc, atu pana mapka i w ten sam dzień mamy ciało, jeszcze raz dziękuję.
Wręczył mi pismo, na którym złożył własnoręcznie podpis. Podziękowałem za uznanie i chciałem już wyjść, ale pan komendant zagadał mnie o inną sprawę.
- Moi ludzie pracują nad dość dziwnym zaginięciem kobiety z pobliskiego Milanówka.
Krótko opowiedział mi historię tej sprawy. Kobieta wraz z mężem i dwoma synami odziedziczyła willę w Milanówku po zmarłym wuju.
Niestety, w tym szczęściu było małe nieszczęście - otrzymali w spadku okazałą willę wraz z lokatorem, który zajmował dolną kondygnację budynku.
Po wprowadzeniu się do domu, prawie natychmiast zaczęły się scysje z sublokatorem.
Ich relacje sąsiedzkie psuły się z dnia na dzień. Nieraz były składane skargi na policję, a także interwencje porządkowe.
Między nimi narodziła się walka o własność posesji.
Można rzec - historia jakich wiele, ale po kilku miesiącach tych scysji, historia się skomplikowała jeszcze bardziej. Nagle znikła bez wieści żona spadkobiercy.
-1 tu mamy problem, panie Jackowski, nie wiemy, gdzie ona jest, co mogło się z nią stać?
- Rzeczywiście ciekawa sprawa - powiedziałem. - Gdy słuchałem pana komendanta, to natychmiast nasuwa mi się podejrzenie lokatora, przecież - kontynuowałem - mieli ze sobą długi zatarg.
- Tak, nam też on się kojarzy z tym zdarzeniem, ale zarazem nasuwa się pytanie - jaki sens miałby w uprowadzeniu lub zabiciu kobiety, przecież pozostała reszta właścicieli synowie i mąż. To nie zmienia konfliktu, a bardziej go nasila.
- No tak, brak tu logiki, motywu działania podejrzanego - odrzekłem.
- Może pojechałby pan do Milanówka do męża zaginionej i spróbował swoimi paranormalnymi zdolnościami zastanowić się nad tym, co się z nią stało. To dla nas duża zagadka.
- Dobrze, mogę tam pojechać, ale czy gospodarz domu się na to zgodzi?
- Pojedzie pan z policjantem prowadzącym te sprawę. On dogada się z mężem zaginionej.
Około pierwszej po południu wraz z policjantem byłem w Milanówku. Jakiś czas czekaliśmy przed zamkniętą bramą, wciskając guziczek domofonu. W końcu w drzwiach domu pojawił się niewysoki mężczyzna około sześćdziesięcioletni, który drobnym krokiem podążał ku nam, stojącym za bramą.
- Witam pana komisarza - rzekł gospodarz, otwierając piskliwą bramę.
- Dzień dobry, ja nie będę do pana dzisiaj wchodził - powiedział policjant. -To jasnowidz, znany i dobry, kilka dni temu znalazł nam zaginionego, a właściwie jego ciało, może chce pan skorzystać z jego wiedzy, czy jak tam zwał, możliwości?
- Jackowski? Ten jasnowidz, co był kiedyś o nim serial na Polsacie? - spytał gospodarz.
- Tak - odpowiedziałem. - Był taki serial pięć lat temu.
- Z Człuchowa? - upewniał się.
- Tak, z Człuchowa.
- A to słyszałem, wiele słyszałem - natychmiast się rozchmurzył. - Pan wielu znalazł.
Zaprosił mnie do domu, poprowadził na piętro posesji, które zamieszkiwał wraz z synami.
W mieszkaniu było skromnie, wąski korytarz, po bokach pokoje i kuchnia.
- Odkąd zaginęła moja kochana żona, nic nie ma dla mnie sensu - opowiadał prawie z płaczem. - Żyjemy z dnia na dzień, z nadzieją, której każdego dnia coraz mniej.
- Jak zaginęła pana żona?
- To spokojna kobieta, miała iść do kościoła na mszę popołudniową i tu na ulicy, zaraz za domem przepadła, od tej pory nikt już jej nie widział.
- Rzeczywiście dziwne - przyznałem.
Zacząłem się rozglądać po pokoju, w którym rozmawialiśmy. Był także skromny, odniosłem wrażenie, że mimo iż domownicy mieszkali tam od kilku miesięcy, czuło się, że nie zadomowili się jeszcze, jak gdyby ciągle byli „na walizkach".
Do pokoju wszedł jeden z synów, młody, około osiemnastoletni.
- Dzień dobry - przywitał się ze mną.
W trakcie rozmowy z nim zauważyłem, iż mam do czynienia z bardzo inteligentnym młodzieńcem.
Mam pewną wadę, bywa tak, że gdy jestem na miejscu zdarzenia, zamiast skupiać się i robić wizję, zaczynam zachowywać się jak detektyw. Gdy robię wizję u siebie w domu, gdy wykonuję ją w samotności, wówczas nie mam szans zadawania pytań, rozglądania się tu czy tam, po prostu jestem skazany tylko na swoją wizję. Jednak gdy przez zbieg okoliczności jestem na miejscu zdarzenia - co rzadko mi się zdarza - prócz jasnowidza budzi się we mnie wielce podejrzliwy detektyw. Wtedy lubię podejrzewać, łapać za słowa, zwracać uwagę na różne, być może bardzo mało istotne, drobiazgi.
Usiedliśmy przy stole, zostałem poczęstowany herbatą i nadal wysłuchiwałem żalów rodziny. Dowiedziałem się od nich, że nic nie wskazywało na to, co się stało, że oprócz lokatora z dołu nie mieli żadnych wrogów.
- No, ale ten lokator przez uprowadzenie pana żony nic by nie zyskał - stwierdziłem.
- Ale często były kłótnie, więc trzeba brać go pod uwagę - stanowczo odparł.
- Tato, wspomnij panu o tej kartce - wtrącił się syn.
- O. właśnie! - prawie krzyknął ojciec. - Zapomniałem o tym, a to najważniejsze, proszę sobie wyobrazić, że tam, w drugim pokoju mam dużo książek, książki to moje życie, w ogóle z zawodu jestem księgarzem.
- Księgarzem? Co to za zawód? - zapytałem.
- No jak to? Nie wie pan, całe życie pracowałem w księgarni - odpowiedział nieco zdziwiony z lekkim niezadowoleniem, jak gdybym naruszył jego honor.
- Pomyliło mi się z księgowym - usprawiedliwiłem się zmieszany.
- W jedną z książek, które leżały na moim biurku, była włożona kartka, własnoręcznie pisana przez moją żonę, na kartce była data, która wskazywała, że pisana była ona trzy dni przed zaginięciem. Pismo na niej było krótkie i brzmiało: „Jeżeli coś mi się stanie w niedługim czasie, to żebyście wiedzieli, że za tym stoi sąsiad z dołu". Pokazałbym ją panu, ale w tej chwili ta kartka jest na policji.
- To wielce podejrzane - rzekłem.
Wydało mi się to jednak bardzo dziwne, coś mi nie pasowało z tym listem, zacząłem mieć wątpliwości co do prawdomówności i ojca, i syna. Skoro tak z sobą byli zżyci, to dlaczego pisała to na kartce w tajemnicy przed nimi, zamiast im to powiedzieć.
Zacząłem zadawać różne pytania synowi, były to błahe zapytania typu, jaka mama była, co lubiła, a czego nie, czy bywała nerwowa. Na każde z nich chłopiec odpowiadał pełnymi, złożonymi i bardzo grzecznymi tekstami, przy tym był bardzo opanowany, nie słyszałem w tonacji jego odpowiedzi żadnych emocji. Zdania były płynne i twierdzące. Wyglądało mi to tak, jak gdyby chłopiec wiedział, gdzie jest jego mama. Im dłużej rozmawialiśmy, tym bardziej pogłębiały się moje wątpliwości dotyczące prawdomówności syna.
W pewnym momencie w rozmowę ponownie wtrącił się ojciec.
Z lekkim lamentem powiedział:
- Co się mogło stać? Gdzie ona jest? Kto się w końcu weźmie za tego człowieka, który chodzi bezkarnie po tym, co się stało?
Pomyślałem, że jest to wyraźna animozja w stosunku do sąsiada. Chciałem dalej kontynuować rozmowę z jego synem i poprosiłem ojca o wyjście z pokoju i zostawienie nas samych. Uczynił to bez słów.
- Więc nie spodziewaliście się tego, co się stało? - zadałem pytanie.
- Na pewno nie, owszem były niesnaski z tym sąsiadem, ale kto by pomyślał, że on się posunie do czegoś tak drastycznego - powiedział stanowczo.
- Zastanawia mnie, dlaczego tak jednoznacznie i pan, i pański ojciec stwierdzacie, że to sąsiad?
- No, a kto mógłby inny?
- Czy w dniu, kiedy zaginęła pana mama, widział pan w jej zachowaniu coś dziwnego, coś niestosownego? Coś, co odróżniało jej zachowanie od codziennego?
- Właściwie nic - odpowiedział i na chwilę zamyślił się. - No może z wyjątkiem jednej chwili.
- Jakiej chwili?
- Było to rano, w dniu kiedy mama po południu zaginęła. Obudziło mnie czyjeś głaskanie po głowie, otworzyłem oczy i ujrzałem twarz mamy, nigdy przedtem tak nie robiła. Byłem zdziwiony, w pewnej chwili powiedziała: „Synku, gdyby mamusi coś się stało, to pamiętaj macie jeszcze tatusia".
- Rzeczywiście dziwne - odpowiedziałem. - Z pana opowieści nie wygląda to na przypadkowe zaginięcie, a raczej na to, że pana mama mogła planować, iż zaginie.
Spojrzał na mnie i nic nie odpowiedział, jak gdyby był niezadowolony z mojego stwierdzenia.
Skończyliśmy rozmowę, pożegnałem się i wróciłem na komisariat do Grodziska Mazowieckiego, by opowiedzieć o przebiegu mojej wizyty w Milanówku.
I właściwie na tym owa historia się kończy, nie wykonywałem tu wizji, a powinienem, jakoś nie zrobiłem tego. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że będąc w Milanówku, czułem, że ta kobieta żyje i przebywa u kogoś, kogo zna za granicą, nie czułem tragedii.
Jednak los tak sprawił, że przez tę historię dwa lata później zostałem zakuty w kajdanki i aresztowany.
Prędzej bym się spodziewał, że polecę na Księżyc niż takiego obrotu sprawy.
Była końcówka lata 2010 roku, siódma rano, obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi. Zapytałem, kto puka.
- Proszę otworzyć, policja!
Zmroził mnie ten ton, otworzyłem natychmiast. Myślałem, że coś się stało i chcą ode mnie pomocy, jak to nieraz bywało, ale widziałem po ich minach, że tym razem coś nie tak. Byli poważni jak na pogrzebie.
- Panie Krzysztofie, musimy pana aresztować, mamy nakaz z prokuratury apelacyjnej w Łodzi, niech pan się ubierze.
Wtedy spostrzegłem, że stoję przed nimi w rozpiętej koszuli i majtkach. - Proszę nie brać ze sobą telefonu, zegarka, paska, bo i tak weźmiemy to w depozyt - kontynuował chłodnym głosem policjant.
- Panowie, wy sobie żartujecie? - powiedziałem, nie chcąc wierzyć w słowa, które przed chwilą usłyszałem.
- Powtarzam, jest pan aresztowany, proszę się zbierać, czekamy na pana.
W tym czasie drugi wyjął kajdanki, wówczas zaczęło do mnie docierać, że to nie żart. Ubierając się w pośpiechu, zacząłem ich dopytywać.
- Za co jestem aresztowany?
- Mamy nakaz aresztowania z prokuratury apelacyjnej w Łodzi, ma być pan doprowadzony w charakterze świadka.
- Ale w jakiej sprawie? - pytałem.
- W sprawie zaginięcia dwóch osób z Milanówka.
- Co? A znam tę sprawę, ale tu chodzi o zaginięcie jednej osoby, kobiety - powiedziałem.
- Jest napisane, że dwóch osób - poprawił mnie policjant. Zacząłem się przygotowywać.
- To co, możemy iść? Musimy pana skuć w kajdanki, taka procedura.
- Zaraz, jeszcze chwila panowie, muszę łyknąć tabletki, biorę ich kilka, właśnie rano, mam chore serce.
- To niech pan łyka i jedziemy, nie mamy czasu - ponaglał jeden z nich.
- Może wezmę z sobą laptopa, piszę książkę, jeżeli mam być w tym areszcie cały dzień, to sobie popiszę, co mam tam robić?
- Raczej to niemożliwe, zostanie w depozycie.
- Kurde, to co ja tam będę robił przez tyle godzin?
- Dobrze, panie Krzysztofie, jedziemy.
- No dobra, ale kajdanek nie zakładajcie, to wstyd, jak ja wyjdę w nich na ulicę - poprosiłem.
Chwilę rozmawiali ze sobą i się zgodzili.
- Nie założymy ich panu, ale przed samym komisariatem będziemy musieli, bo są tam kamery, a takie są procedury. - Trudno, niech tak będzie - odpowiedziałem.
Wsiedliśmy do radiowozu, oni z przodują z tyłu. W trakcie jazdy skojarzyłem, że nie mam papierosów.
- Musze kupić fajki, czy w ogóle można tam palić? - spytałem.
- Można, daj pan kasę, to staniemy pod kioskiem i kupie.
Gdy dojeżdżaliśmy do komisariatu, mijaliśmy Tesco, w którym robiłem co dzień zakupy, poczułem coś niezwykłego, właśnie w tym momencie.
Coś, czego nigdy w swym życiu nie czułem. „Krzychu, nie możesz teraz wysiąść i pójść na zakupy, nie możesz nic".
To uczucie było straszne.
Przed samym wejściem, tak jak mówili, założyli mi kajdanki, żeby po przekroczeniu drzwi zaraz mi je zdjąć, tylko na zasięg lokalnej kamery.
- Witam na „dołku", panie Krzyśku - krzyknął policjant z dyżurki, w którego kierunku podążałem.
- Witam pana - odrzekłem. - Co mam robić?
- Spokojnie, zaraz pana spisze i zaprowadzę do celi.
Poczułem się zdenerwowany, a przez to dostałem chwilowego migotania serca.
- Czy jest pan wyszkolony na nagły ratunek w razie czyjegoś omdlenia? - zapytałem.
- A o co panu chodzi?
- Choruje poważnie na serce, musze to wiedzieć, miewam ataki migotania komór sercowych, to niebezpieczne.
- Jeżeli tak, to musze wezwać lekarza, który stwierdzi, czy można pana zatrzymać - poinformował mnie.
- Może lepiej nie, trochę się wstydzę, ja jasnowidz w areszcie.
- Niestety, muszę - powiedział stanowczo.
Po dziesięciu minutach przybyło pogotowie, doktor w towarzystwie dwóch pielęgniarzy.
- Na co pan choruje? - spytał z drętwą miną.
Było mi strasznie wstyd, widzi mnie tu, w areszcie jak jakiegoś przestępcę.
- Stenoza aortalna w średniej fazie swego rozwoju - odpowiedziałem jak na rozkaz w wojsku.
W tym momencie przypomniało mi się, że mam w tylnej kieszeni spodni wykres badania EKG sprzed dwóch dni, kiedy bardzo źle się czułem, a puls miałem wtedy 49 na minutę. Podałem to doktorowi.
Popatrzył na wykres.
- Z takimi wynikami nie leży pan w szpitalu? Nie tylko jasnowidz, ale i kamikadze - powiedział, by po chwili zastanowienia orzec. - Nie wyrażam zgody na zatrzymanie tego człowieka w areszcie ze względu na jego stan zdrowia.
- To znaczy, że nie będę musiał tu być? - spytałem z niedowierzaniem, że za moment będę mógł stąd wyjść.
- Dokładnie tak - odrzekł doktor.
- To dobrze - poczułem ulgę.
Zostałem poproszony do gabinetu śledczego, właśnie rozmawiał przez telefon z prokuratorem z Łodzi, któremu objaśniał, że nie mogę zostać aresztowany. Po odłożeniu słuchawki, spojrzał na mnie i rzekł.
- Mam panu wystawić wezwanie na przesłuchanie za tydzień na godzinę jedenastą, podpisze pan to wezwanie i jest pan wolny.
- Dobrze, podpiszę.
Gdy podpisywałem wezwanie, śledczy poinformował mnie, że jeśli nie pojadę na przesłuchanie, to dostanę dziesięć tysięcy kary do zapłacenia.
Po tygodniu o godzinie dziesiątej trzydzieści stałem przed ogromnymi drzwiami prokuratury apelacyjnej.
Niestety, pan prokurator był zajęty i musiałem czekać do pierwszej. W końcu zostałem poproszony do jego pokoju.
Tam byłem przesłuchany na okoliczność mojej wizyty w willi w Milanówku. Opowiedziałem przebieg mojej rozmowy z domownikami.
W trakcie moich zeznań pan prokurator zapytał, czy wówczas w czasie mojego pobytu mogło coś wskazywać, że mąż też zaginie?
- A co, on też zaginął? - zapytałem zdziwiony.
- No niestety, on także zaginął i to równo w rocznicę zaginięcia swej małżonki.
Po złożeniu zeznań odbyła się krótka rozmowa między mną a prokuratorem. Powiedziałem, że moim zdaniem te zaginięcia mają związek z jakąś nie do końca przemyślaną kombinacją samych zaginionych.
Prokurator nie odpowiedział nic na moje stwierdzenie, ale pokiwał głową.
Na koniec przeprosiłem go za dwukrotne niestawienie się na jego wezwania, tłumaczyłem, że przez to, co robię, żyję trochę w bałaganie, że po prostu przeoczyłem te dwa wezwania.
- Dwa wezwania? - spytał mnie, mocno zdziwiony prokurator.
- Może trzy - poprawiłem się. - Sam pan widzi, że mam bałagan.
- Cha, cha, cha - zaśmiał się. - Gdyby to były tylko trzy wezwania, to zapewniam pana, że nie wystawiłbym wniosku o aresztowanie. Uczyniłem tak po jedenastym wezwaniu.
- Co? Jedenastym?
Zamilkłem, podałem mu rękę na pożegnanie i wyszedłem. Schodząc szerokimi schodami do wyjścia, zwróciłem uwagę na kobietę i mężczyznę, którzy w dole kondygnacji wyraźnie mi się przyglądali. Gdy byłem obok nich, zagadnęli mnie. - Dzień dobry panu - powiedziała kobieta. - Moja znajoma pracuje w tutejszej prokuraturze i powiedziała nam, że pan dzisiaj tu będzie, wiec czekaliśmy na pana i mieliśmy szczęście.
- Zapewne macie państwo jakiś kłopot, lecz nic państwu nie pomogę, muszę wracać do domu, a kawał drogi przede mną - powiedziałem wymijająco.
- Tak, to wielka szkoda, my tu czekaliśmy na pana z wielką nadzieją - odrzekła błagalnym głosem. - Może chociaż chwilę pan z nami porozmawia, tu na dole jest kawiarnia.
- Dobrze, ale tylko na chwilę.
Usiedliśmy przy stoliku, a kobieta szybko zrelacjonowała ich problem.
- Mój ojciec mieszkał u mnie, zmarł trzy tygodnie temu, miał oszczędności, kilka tysięcy złotych i obrączkę po zmarłej mamie. Nigdzie tego nie mogę znaleźć, podejrzewamy z mężem, że ktoś musiał to ukraść z naszego mieszkania. Ojciec najczęściej miał to w poduszce, na której spał, zmarł w domu. Zaraz jak ciało ojca wywieźli, to przeszukaliśmy jego pościel, a potem całe mieszkanie. Nic nie znaleźliśmy.
- Musicie mi dać jego zdjęcie i może jeszcze coś, co do niego należało - powiedziałem w pośpiechu.
- Mamy jego koszulę, może być?
- Może, wezmę to z sobą do Człuchowa, zadzwońcie jutro rano do mnie, postaram się nad tym zastanowić.
Do domu dotarłem późnym wieczorem, zaraz poszedłem spać. Rano robiąc sobie kawę, odebrałem telefon.
- To ja, wie pan już coś? - kobiecy głos w telefonie.
- Kto ja? - pytam zdezorientowany.
- Wczoraj spotkaliśmy się w prokuraturze.
- A, pani w sprawie tych kosztowności, proszę zadzwonić za dziesięć minut, teraz nie mogę rozmawiać - rozłączyłem się.
Całkowicie o tym zapomniałem, a rzeczy jej ojca miałem w bagażniku auta, które stało w garażu, a ten czterysta metrów od mojego bloku. Pomyślałem, że nie chce mi się teraz tam iść, wiedziałem jednak, że ta kobieta nie da mi spokoju, będzie wydzwaniać.
Chwilę się skupiłem, kto im mógł skraść te kosztowności? Może sanitariusz?
Nagle coś mi wpadło do głowy, było to nagłe i zaskakujące. Pomyślałem, że bez rzeczy tego człowieka jest to niemożliwe.
W tej samej chwili ponownie zadzwonił telefon.
- Nie za wcześnie dzwonię? - w słuchawce ten sam głos co przed chwilą.
- Za bardzo nie miałem czasu - tłumaczyłem się. - Mam tylko jedno odczucie, kojarzy mi się jasnobrązowy fotel, trzeba go odwrócić do góry nogami i tam będzie dziura w materiale. Rozumie pani? Od spodu...
-Tak rozumiem.
- Trzeba tam włożyć rękę i powinna pani poczuć jakieś zawiniątko, w nim będą te kosztowności.
- Mam w mieszkaniu trzy fotele, zaraz sprawdzę - tym razem ona się pospiesznie rozłączyła.
Pomyślałem, że na pewno nic tam nie znajdzie, to tylko moja sugestia, a nie żadna wizja, przecież akcesoria do niej leżą w aucie. Z zamyślenia wyrwał mnie telefon.
- Jest pan cudowny, wspaniały, niesamowity - krzyczała ta pani.
- Dlaczego? - pytam.
- W pierwszym fotelu, który przewróciłam, tak jak pan kazał, był woreczek z pieniędzmi, sam wypadł z fotela, jest wszystko, dziękuje.
Po zakończonej radosnej rozmowie nadal stałem w kuchni przy szafkach, ogarnęła mnie taka euforia, że na cały głos krzyknąłem: - Jackowski, jesteś jasnowidzem!
Zmarli mówią Autobiografia Krzysztofa jasnowidza Jackowskiego Tom 2
Spis treści:
Rozdział l Sukces katowickiej policji, niestety, mnie przemilczeli Rozdział 2 Zaginiony sołtys z Woli Przypkowskiej i grzybiarz z Woli Mrokowskiej
Rozdział 3 Japonia
Rozdział 4 Zabójstwo naczelnika skarbówki
Rozdział 5 Zmarli mówią
Rozdział 6 Pieniądze starego Franca
Rozdział 7 Mój kolega „Pershing"
Rozdział 8 Zaginiony z Grodziska Mazowieckiego i coś, czego nie wyjaśniłem
Rozdział 9 Żywy starzec w krzakach oraz piesek z ulicy Kwiatowej
Rozdział 10 Bez precedensu
Rozdział 11 Odnalezienie ciała Marty z Łomży
Rozdział 12 Tamten świat, do którego pójdziemy
Rozdział 13 Zaginiona Ewa z Sierakowie
Podsumowanie
Dodatek 1 Samotność jasnowidza - rozmowa z Krzysztofem Jackowskim
Dodatek 2 Pytając o jasnowidza, pytasz o wszechświat - rozmowa z prof. Ryszardem Jaworskim, kierownikiem Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Wrocławskiego
Dodatek 3 Jackowski, widząc to, czego inni nie widzą, sam chce dowiedzieć się, dlaczego tak się dzieje – rozmowa z prof. zw. dr. hab. Bogusławem Sygitem, kierownikiem Zakładu Kryminalistyki w Katedrze Postępowania Karnego i Kryminalistyki Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego
Dodatek 4 Po śmierci logika jest doskonalsza
Czy w XXI w. można wierzyć w prorocze sny, czy też są to po prostu samospełniające się przepowiednie? Czy sny to efekt naszych działań i myśli, czy też dowód na istnienie innych światów, niezależnych od nas? Jak odróżnić sny ważne od tych nieistotnych? Stykając się z relacjami snów blisko 200 osób i konfrontując je z dalszymi wydarzeniami w ich życiu, być może każdy z nas znajdzie swoje odpowiedzi na powyższe pytania.
STANISŁAW NOWAK - prof. dr hab. med., neurolog, neurofizjoiog kliniczny, przewodniczący Sekcji Elektroencefalografii Polskiego Towarzystwa Neurofizjologii Klinicznej, członek Polskiego Towarzystwa Badań nad Snem, kierownik Zakładu Chorób Układu Nerwowego Akademii Świętokrzyskiej. Przez wiele lat był docentem Akademii Medycznej w Krakowie. Opublikował w czasopismach naukowych w kraju i za granicą ponad 100 prac, a także kilkanaście książek.
Każdemu z nas zdarza się śnić. I jeśli nawet odnosimy się z dystansem do przepowiedni i wróżb, to w przypadku snów zastanawiamy się, czym są – ułudą czy wskazówką. Mówią o naszych marzeniach? Szansie na ich spełnienie? Wyjaśnienie tego dylematu nie jest takie trudne! Nasze sny to po prostu skarbnica wiedzy o nas samych. „Opowiedz mi o czym śnisz, a powiem Ci, kim jesteś, czego się lękasz i o czym marzysz!” Sennik klasyczny jest książką wyjątkową, może bowiem każdemu z nas dać niezwykłą wiedzę i władzę – zdolność wyjaśniania konkretnych marzeń sennych. Autorka przedstawiła w niej różne interpretacje rozmaitych symboli, sformułowane już przez starożytnych Greków, Rzymian, Egipcjan czy Słowian. W książce ciekawej, ale i poważnej, omówione są teorie snu Zygmunta Freuda czy Carla Gustava Junga. Treść urozmaicona jest odnośnikami do szeroko rozumianej kultury – literatury, malarstwa, muzyki. To pozycja wyjątkowa. Zapraszam do lektury.
Astrologia jawi się większości z nas jako skomplikowana dziedzina, do korzystania z której trzeba się przygotowywać latami. Tymczasem rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Jest ona zaskakująco prosta, a każdy człowiek może zacząć z niej sprawnie korzystać. Nie trzeba się przy tym przebijać przez miliony opasłych tomów pełnych niezrozumiałych wykresów i skomplikowanych sformułowań. Wystarczy wiedza z tej, napisanej przystępnym językiem, książki.
Znajdują się w niej opisy poszczególnych planet i cechy charakteru, jakie owe ciała niebieskie reprezentują. Autorka zamieściła szczegółową charakterystykę wszystkich znaków zodiaku. Wyjaśniła również, jak interpretować planety w każdym z nich i co o nas mówią poszczególne domy horoskopu.
W publikacji znajdziesz podział znaków astrologicznych ze względu na ich biegunowość, jakości i żywioły. Zrozumiesz pojęcie retrogradacji planet i aspekty horoskopu. Dowiesz się także, w jaki sposób możesz poradzić sobie z trudnymi cechami wpisanymi w Twoją własną planetarną charakterystykę. Autorka poinstruuje Cię, jak dzięki astrologii zapewnić sobie harmonię we wszystkich sferach życia – od zawodowej po uczuciową.
Dla tych, którzy chcieliby pracować jako zawodowi astrolodzy, zamieszczono porady dotyczące właściwego przekazywania przyszłym klientom wiedzy wyczytanej w gwiazdach.
Astrologia – królowa nauk, która odmieni Twoje życie.
Księga przemian I cing jest jednym z największych dzieł literatury światowej. Jest niczym dostojny starzec, pełna mądrości i spokoju przez doświadczenie wielkiej dobroci, przez troskę i odniesienie do tego, co ponadczasowe. Książka ta składa się z dwóch części stanowiących całość. Część pierwsza - Podstawy Księgi Przemian, napisana przez Krzysztofa Maćko, jest pierwszym w języku polskim tak wnikliwym i wszechstronnym opracowaniem. Czytelnik znajdzie tu odniesienie zarówno do starożytnej historii Chin, jak i kulturowej tradycji. Wieloletnie doświadczenia autora w interpretacji, zawarte w książce, staną się na pewno przyczynkiem do refleksji. To, co proponuje autor w widzeniu tekstu, a co wydaje się istotne dla poznawania I Cing, to subtelność, uważna delikatność i ponadczasowość. Część druga to tekst Księgi Przemian, przełożony na język polski przez jednego z pierwszych tłumaczy i wybitnego znawcę I Cing - Oskara Sobańskiego. Świadczy o tym niezaprzeczalna zgodność tłumaczenia z oryginałem. Tekst jest przystępny, klarowny, a jednocześnie zawiera to coś nieuchwytnego, co stanowi o jego wartości i poetyce. Autor jest też wielkim podróżnikiem i znawcą wielu kultur.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?