Anne z Zielonych Szczytów
-
Autor: Montgomery Lucy Maud
- ISBN: 978-83-67022-63-7
- EAN: 9788367022637
- Oprawa: twarda z obwolutą
- Wydawca: Marginesy
- Format: 197x130x30mm
- Język: polski
- Seria: ANNE Z ZIELONYCH SZCZYTÓW
- Liczba stron: 384
- Rok wydania: 2023
- Wysyłamy w ciągu: 48h
-
Brak ocen
-
31,92złCena detaliczna: 54,90 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 31,16 zł
Jedna z najpopularniejszych powieści wszech czasów w nowym najbliższym oryginałowi tłumaczeniu.
Jedenastoletnia Anne Shirley opuszcza sierociniec i wyrusza do wymarzonego domu. Kiedy dociera do Avonlea, okazuje się jednak, że zaszła pomyłka Marilla Cuthbert i jej brat Matthew zamierzali adoptować chłopca do pomocy w gospodarstwie. Marilla początkowo chce odesłać dziewczynkę, ale gadatliwa, obdarzona bujną wyobraźnią Anne szybko zaskarbia sobie sympatię mrukliwego Matthew i ostatecznie zostaje w ich domu. Choć dziewczyna wykazuje niezwykły talent do pakowania się w tarapaty farbuje włosy na zielono, najlepszej przyjaciółce podaje wino porzeczkowe zamiast soku, a do tortu w miejsce wanilii dolewa anodyny to już wkrótce Cuthbertowie nie będą w stanie wyobrazić sobie bez niej życia.
Przygody rudowłosej Anne Shirley od lat wzruszają i bawią. Powieść Lucy Maud Montgomery to pełna ciepłego humoru opowieść o dorastaniu, przyjaźni i miłości, która urzekła miliony czytelniczek na całym świecie, między innymi Arethę Franklin, Margaret Atwood, Alice Munro czy księżną Kate.
Oddając Czytelniczkom i Czytelnikom nowy przekład jednej z najbardziej kultowych powieści, jestem świadoma zdrady popełnianej wobec pokolenia ich matek i babć, do których zresztą zaliczam też siebie. Tak jest razem z wydawcą tego przekładu doszliśmy do wniosku, że w czasach, kiedy wszystkie dzieci wiedzą, że żadna mała Kanadyjka nie ma na imię Ania, Janka czy Zosia, a żaden Kanadyjczyk nie nazywa się Mateusz czy Karolek, pora przywrócić wszystkim, nie tylko wybranym (jak w poprzednich przekładach), bohaterkom i bohaterom książki ich prawdziwe imiona, nazwom geograficznym na Wyspie Księcia Edwarda zaś ich oryginalne brzmienie. Podejmując się kolejnego przekładu (a w ostatnich latach nastąpił prawdziwy ich wysyp), postawiłam sobie za cel jak najściślejszą wierność wobec oryginału i realiów życia w wiosce Avonlea, która chociaż fikcyjna, miała jednak swój pierwowzór w prawdziwej miejscowości Cavendish. [] Podsumowując, przyznaję się do winy: zabiłam Anię, zburzyłam Zielone Wzgórze i pozbawiłam je pokoiku na facjatce. Proszę jednak o łagodny wymiar kary, zważywszy na to, że ktoś kiedyś musiał się podjąć tego niewdzięcznego zadania.
Ze wstępu tłumaczki
...zrobiło mi się żal, że już (...) nie jesteś [małą dziewczynką], nawet z tymi wszystkimi dziwactwami mówi Marilla pod koniec książki w jednej ze swoich wzruszających wypowiedzi. Było to jedno z jej nielicznych życzeń, które teraz doczekało się spełnienia. Po ponad stu latach Anne nadal pozostaje taka sama. Życzę jej powodzenia na kolejnych sto.
Margaret Atwood