Zdrowa kobieta to zdrowa rodzina
-
Autor: Jerzy Maslanky
- ISBN: 9788391889329
- EAN: 9788391889329
- Wydawca: eco-MEDiCo
- Wysyłamy w ciągu: niedostępny
-
Średnia ocena: 3,33 (9)
-
39,10złCena detaliczna: 42,50 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 39,10 zł
Chronić nie leczyć
Czy również ta książka Jerzego Maslanky okaże się tak popularna jak ta o kontrowersyjnym tytule „Od lekarza do grabarza"? Pożyjemy, zobaczymy, jak mówi jej autor. „Zdrowa kobieta to zdrowa rodzina". Tym razem to rozprawa nad rzeczywistymi, jak twierdzi, przyczynami chorób kobiecych. Skupiona na leczeniu profilaktycznym książka rozprawia się z „profilaktyką" wczesnego wykrywania chorób, która zgodnie z przekazem, jest opóźniona o co najmniej dekadę. Mottem autora jest „chronić nie leczyć". W tym też kontekście udziela polskim kobietom odpowiedzi na pytanie: co robić, aby być zdrową? Z całą pewnością książka różni się od innych i o podobnej tematyce pozycji, unikalnym spojrzeniem na ciało kobiety przez pryzmat jej biologicznej indywidualności. „Jesteś inna od innych" - jak twierdzi autor, - i „nie obowiązują cię ani medyczne, ani dietetyczne standardy". Czyżby tu właśnie miała tkwić tajemnica otyłości, chorób i zdrowia kobiet?
Jako chemik wyspecjalizowany w interpretacji danych stwierdzam, że jest rzeczą dla mnie absolutnie niezrozumiałą, dlaczego lekarze ignorują tak ważne i istniejące dowody, że chemioterapia wyrządza o wiele, wiele więcej szkody niż dobra.
dr Alan C. Nixon
Czynniki środowiskowe, dieta, stres i wartość odżywcza pokarmu matki, mogą zmienić ekspresję genów bez jakiegokolwiek naruszenia zapisu DNA
„New York Times"
Jeśli tarczyca funkcjonuje tak jak powinna, nie doświadczysz wówczas raka, chorób serca, niskiego poziomu cukru, alergii lub tzw. chorób autoimmunologicznych.
Dr D.C. Rowland
Ludzie kryjący się za numerami statystyk nie powinni stanowić obiektu medycznych zainteresowań. Ludzie są unikalni. Lekarze muszą leczyć ludzi żywych, mając zawsze w pamięci ich biologiczną indywidualność.
Prof. dr R. Williams
Wybrany fragment książki
Jeśli zapobiegać i leczyć to na pewno nie tak!
Zacznę może od faktów, które - w mojej opinii -argumentują za koniecznością zwrócenia medycynie tego, co było jej oryginalnym zamysłem, a mianowicie prewencyjnego leczenia. Zanim to jednak uczynię, myślę, że pewne rzeczy musimy sobie, i to już na samym początku, wyjaśnić. Chodzi mi tu o słowo „prewencja", które dla „przyczynowców" ma całkowicie inne znaczenie od tego, do którego przyzwyczaiły cię marketingowe slogany przemysłu leczenia.
Otóż, dziś pod hasłami prewencji promuje się metody tzw. „wczesnego wykrycia choroby"10, które w rzeczywistości z profilaktyką chorób nie mają nic wspólnego. Encyklopedia PWN mówi przecież wyraźnie: „profilaktyka oznacza «wszelką działalność zapobiegawczą zjawiskom szkodliwym: chorobom, wypadkom (...) przez zwalczanie przyczyn»".
Uznać zatem należy, że wczesne wykrycie nie jest w stanie uchronić nikogo przed niczym, co na przykładzie raka piersi i „prewencyjnej" mammografii wyjaśnia dr Piętro M. Gullino, naukowiec z USA, były szef laboratorium badawczego National Cancer Institut (NCI), który latami dociekał zasad działania mechanizmów rozwoju guzów nowotworowych u ludzi i zwierząt:
Po uwzględnieniu wieku, ilość zgonów wśród kobiet z rakiem piersi nie uległa zmianie od ponad 20 lat. (...) Jeśli czas potrzebny do podwojenia się średnicy guza w ciągu określonego okresu jest miarą, jego wzrostu, to można matematycznie obliczyć (ekstrapolacja), że 2/3 okresu trwania choroby pozostaje niewykrytym ani przez pacjentkę, ani lekarza. Na długo przed, tj. zanim współczesne technologie są w stanie wykryć raka piersi, miejsce mieć mogą i najczęściej mają przerzuty. Wczesne usunięcie narośli jest pożądane, jednak nie wystarcza, aby można było zapobiec przerzutom.
Niby dlaczego? Otóż, żeby komórki nowotworowe mogły się podwoić, potrzebne jest ok. 100 dni. Sześć lat więc musi upłynąć, aby z jednej komórki utworzył się ich jeden milion. Taka ilość utworzy guz wielkości ok. l mm. Oznacza to, że żadna z dzisiejszych technik diagnozowania, niezależnie jak droga i skomplikowana, nie jest w stanie tej wielkości guza zlokalizować. Upłynąć muszą kolejne cztery lata, aby przybyło dalszych komórek w ilości jednego miliarda. Wówczas to utworzą guz o średnicy ok. l cm, tj. wielkość, którą może wychwycić mammografl. Nośnikami komórek nowotworowych jest limfa i krew, to na tym etapie mogą być i najczęściej są już obecne wszędzie, jak stwierdził dr Gullino.
Fakt, że „prewencja" wczesnego wykrycia jest relatywna, bo o wiele lat opóźniona, nie jest czymś nowym. Analogię tempa przyrostu komórek nowotworowych piersi można bowiem odnieść do każdego praktycznie przypadku raka. Co się może ewentualnie zmienić, to czas rozwoju choroby, który „przyczynowcy" określają zwykle od 8 do 20 lat. Czyli podobnie jak ma to miejsce z każdą inną chorobą przewlekłą (stąd też i nazwa). Niemniej, co podkreślają autorzy artykułu, „wczesne wykrycie" w statystykach umieralności w rzeczywistości na lepsze nic nie zmienia. Oznacza, tak to odbieram, że nie termin diagnozy decyduje o ostatecznym efekcie leczenia...