"Czarne i złote" to siedem pozornie niezwiązanych ze sobą opowiadań opisujących losy różnych osób, których życie nie należy do najłatwiejszych. W trakcie lektury zauważamy jednak, że elementów spajających opowiadania jest więcej. Chociażby to, że sześć z nich rozgrywa się w PRL-u, oraz to, że wszystkie dotyczą kobiet. Kobiet, jak pisze autorka, ogarniętych przerażeniem przed brutalnością tego świata, strachem przed macierzyństwem, któremu nie są w stanie podołać, opuszczonym, zdanym na niełaskę losu…
Dobrym nawiązaniem do tytułu, które jednocześnie oddaje przesłanie książki, jest cytat użyty w opowiadaniu "Prząśniczka":
„(...) myślę, że życie każdego człowieka utkane jest z czarnych, ale i złotych nici. Zależy od tkaniny, których jest więcej.
I chyba kilka tych złotych jest też w mojej, bo inaczej – czyżbym żyła?”.
Opowiadania napisane są piękną polszczyzną, żadne słowo nie wydaje się przypadkowe, do tego autorka nie stroni od zarówno archaizmów, jak i neologizmów. Szyk podąża za melodyką stylu, wzmacniając ekspresję i odpowiednio uwypuklając akcent zdaniowy. Plastyczny i żywy język oraz odwołania do literatury współgrają z treścią opowiadań. Wszystko to składa się na przemyślaną artystycznie kompozycję, przez co lektura książki z pewnością będzie przyjemnością.
Styl życia zależy wyłącznie od nas, bez względu na to, czy mieszkamy w zadymionym mieście, czy w Bieszczadach. Na to, w jaki sposób żyjemy, akurat mamy wpływ i od tego właśnie zależy nasze zdrowie. Stosunek do świata, pozytywne myślenie i decyzje, które podejmujemy codziennie, decydują o stanie naszego zdrowia, więc chyba warto się nad nimi zastanowić. Czasami przychodzą do mnie tacy, którym nic poważnego nie dolega, a mimo to żyją w ciągłym strachu o własne zdrowie. Mało tego, domagają się ode mnie jakiegoś cudownego „przepisu”, który zagwarantuje zdrowie aż do śmierci. Uważacie, że takiego przepisu nie ma? Ależ jest, jak najbardziej, tylko że to żaden cudowny przepis. To raczej niezwykle banalny sposób, który większość ludzi doskonale zna, tyle że nie stosuje. Dlaczego? Bo jest prosty, ogólnie znany, upierdliwy i wymaga sporego wysiłku. To właśnie te moje siedem recept. Trzymasz je w rękach!
Czasami rodzina jest całym naszym światem. Nawet gdy odchodzi, pozostaje w naszym sercu. Podobnie jest w życiu Tomasza. Jest ambitnym dziennikarzem, który na swoim koncie ma wiele sukcesów. Ostatni reportaż, jaki pisze, różni się od pozostałych tym, iż nie tworzy go sam. Pomaga mu w tym kilkoro przyjaciół, a jednym z nich jest jego 17-letnia córka.
Śledztwo w szkockim mieście to nie tylko praktyka pisarska, ale również forma terapii dla Tomasza. Okazuje się, iż dziennikarz od wielu lat cierpi na schizofrenię, a wydarzenia w Szkocji mocno się komplikują, wprowadzając czytelnika w tunel nakładających się warstw snu. Świat Tomasza przedstawiony jest oczami Klaudii – córki bohatera, co dodatkowo nadaje powieści charakter.
Dopiero pod koniec historii czytelnik zostaje doprowadzony do rozwikłania wszystkich nurtujących zagadek.
Powieść to wciągająca historia, w której każdy nowy wątek jest niespodziewany, co wręcz nakazuje czytać dalej. Zakończenie totalnie szokuje i pozostawia czytelnika w nostalgii i zamyśleniu.
Rita Włodarczyk (urodzona 29 czerwca 1992 roku w Oleśnicy) – uzyskała tytuł magistra dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim, trenerka fitnessu i ćwiczeń siłowych, pisarka, tancerka i choreografka. Jej pierwsza publikacja to krótkie opowiadanie sportowe pt. „Chcieć to móc” umieszczone w zbiorze „Stadiony w słońcu – opowiadania olimpijskie” w 2009 roku. Już we wczesnym dzieciństwie przejawiała talent literacki, zapisując pierwsze pamiętniki i notatniki. „Miasto bez grzechu” to nie tylko opowieść, która w 2016 roku pozwoliła jej obronić tytuł magistra, ale także historia, która swój początek miała we śnie, a w tej chwili, po przemyślanych poprawkach i rozbudowie tekstu, jest debiutem w karierze pisarskiej autorki. Chociaż pisarstwo to nie jedyna jej pasja, to jest to droga, którą chce podążać do końca życia.
Elwirę od dziecka interesują gwiazdy. Uwielbia wychodzić w nocy na balkon, by je obserwować. Pewnego dnia ciała niebieskie opowiedzą jej historię ukrytą przed wszystkimi...
To historia ośmiu postaci. Każda z nich w obliczu nieuchronnej zagłady konfrontuje się z własnymi lękami i pragnieniami. Chociaż świat, w którym żyją, bardzo różni się od naszego, to ich rozterki i radości są nam bliskie.
Jak ta historia wpłynie na Elwirę i jej przyjaciółkę Nadię i jak potoczą się ich dalsze losy?
"Wszechświat przed nami" to próba zmierzenia się autorki z koncepcją Wielkiego Wybuchu. Nie jest to jednak opowieść o ratowaniu świata, ale o pogodzeniu się z jego końcem i jak najlepszym przeżyciu dni, które pozostały.
Genowefa Domżalska jest Mazowszanką. Większą część życia spędziła w Polsce. Pod koniec lat osiemdziesiątych wyemigrowała do Kanady wraz z nieletnim synem. Bez znajomości języka angielskiego ze słabym francuskim nie poddała się trudnościom, z którymi przyszło się jej zmierzyć. Pełna optymizmu od zera rozpoczęła życie na zachodniej półkuli świata. W Kanadzie znalazła czas i miejsce na realizację swych marzeń. Los jednak chciał inaczej. Uległa nieszczęśliwemu wypadkowi, a jej ręka nie miała już nigdy pisać. I wówczas po raz drugi poczuła gorące pragnienie pisania. Usilnie walczyła z kalectwem i wygrała!!!
Po latach mozolnego wysiłku postawiła pierwsze literki, z których powstała powieść "W kręgu miłości". Pisała tomiki poezji, a recytując, podbiła serca publiczności. Na scenę wychodziła z radością życia, udzielając się w lokalnym kabarecie „Kropka nad i”. Gdy została członkiem zrzeszenia artystów „Pod skrzydłami Pegaza”, podjęła rolę „Ciotki” w spektaklu "Księżniczka Burgunda".
Autorka mieszka w uroczym zakątku świata nad Pacyfikiem. Bujna roślinność, różnorodność kwiatów i kultur sprzyjają bogatej wyobraźni.
W krótkim czasie ukażą się jej kolejne powieści: "Niezwykłe wydarzenia", "Śladami przeszłości", "Pomyłka życiowa" oraz" Emigracyjne życie".
W powieści "W kręgu miłości" autorka pragnie udowodnić, że życie w każdym wieku można zmienić, to zależy tylko od nas, to my sami możemy dokonać cudów…
Opowiadanie o dorastaniu, miłości i poszukiwaniu swojego miejsca na tle przemian lat 80.
***
Rozglądam się po ludziach. Są jacyś… inni. Nie ma punków, depeszowców, hipisów, metalowców, popersów. Wszyscy oni pozakrywali swoje zbuntowane tożsamości grzecznymi garniturami. Dostojni. Uśmiechnięci. Serdeczni.
Na ścianie wisi ułożony z wielkich liter i cyfr napis STUDNIÓWKA 1984.
***
– Do cholery jasnej z profesor Burską! – Wzburzony z hukiem zamyka czasopismo i wstaje z krzesła. – Czy profesor Burska znała lepiej moją córkę niż ja?! Skąd wiesz, co dla ciebie jest lepsze?! Obudź się, dziewczyno! Co ty wyprawiasz?! Od roku chodzisz jak lunatyczka. Zaniedbujesz się. Czy ten chłopak razem z Burską namieszali ci w głowie?! On wyjechał! Nie ma go! I nie wróci. Nie chcesz na medycynę? Okej, przyjęliśmy to z mamą do wiadomości. Ale nie pozwolimy, byś się pogrążała. Na razie jesteś w tym domu, z tymi rodzicami i hm… mówisz: „Mój plan jest taki, aby pracować w jakiejś szkolnej świetlicy”. Kurwa jego mać! Co ty, siłaczka Żeromskiego jesteś?!
Takiego ojca nie znałam. Nawet nie wiedziałam, że potrafi przeklinać! „Kurwa mać” wyszło mu tak naturalnie jak „Dzień dobry, panie profesorze”. Jednak jego reakcja nie wywołuje u mnie strachu, lecz przeciwnie – prowokuje do rozwijania przed nim dalszej wizji najbliższych planów.
– Siłaczką nie jestem, ale i doktorem Judymem również nie chcę być! Jutro jadę do Keczyna poradzić się pana Maternika!
„Poradzić się Maternika” jest dla ojca jak sztylet w serce.
– Wszędzie go widzę i już zaradzić nie mogę! Skrzydła staram się rozpostrzeć nad umarłych doliną… – rzekła Aniela, opadając na łoże.
– Witamy zatem w Najpiękniejszym Miejscu, gdzie czas zatacza pętlę nad najemcą, a zegary cofają się na godzinę trzecią trzydzieści trzy… – odparła Madame.
"Najpiękniejsze Miejsce" to rozszerzona kontynuacja "Śladu białego wojownika", mojego debiutu literackiego. Usadowienie w ostępach szpitala psychiatrycznego nie tylko daje okazję do poznania nowych, znacznie bogatszych emocjonalnie postaci, ale i dodaje krztyny lotności. Wszystkie wątki łączy jedno – przemożna chęć odnalezienia siebie, bo o wolność zatroszczyć się już zmuszeni są sami.
Trzy dekady musiały upłynąć, nim zdecydowałem się opublikować „Ślady”, tomik opisujący w skondensowanej formie wiersza, fraszki lub piosenki kawał trudnej historii, bez zmyśleń, bez grubej kreski, mocno oparty na ówczesnej rzeczywistości…
Dlaczego zatem dopiero dziś? Bo nabrały nowego wydźwięku i aktualności.
PiS, budując prawne podstawy policyjnego państwa bezprawia, daje ku temu powody. Buta jego działaczy, choćby Pawłowicz, Piotrowicza, Tarczyńskiego; nagminne kłamstwa premiera Mateusza Morawieckiego, bezczelne łamanie Konstytucji przez osobnika, który na nią przysięgał, musi napawać przerażeniem…
Zdewastowane instytucje ustrojowe, choćby Trybunał Konstytucyjny, zdeptane podstawy demokracji – trójpodział władzy, czy wreszcie sytuacja, że państwem w stylu wodzowskim rządzi szeregowy poseł, (prezes PiS), zmusza do reakcji, bo przerosło wszystkie czarne scenariusze, które można było sobie przed laty wyobrazić.
A on „wyśniony”, a może bardziej „nawiedzony” śni swoje „Sny o potędze” – nie bez kozery o …Bawarii, kolebce faszyzmu.
Dziś znów żyjemy w państwie, w którym są równi i równiejsi, przepraszam, pierwszy i drugi sort, znów prawo jest igraszką w rękach oszołomów, którzy wywracają wszelkie kanony demokracji, łamią Konstytucję, cynicznie wprowadzają ustawami zmiany umożliwiające autentyczną „dyktaturę ciemniaków” o formacie ministrów siłowych (dać małpie brzytwę).
Nawet Kościół katolicki, który taką piękną kartę zapisał w tamtym czasie, co znajduje wyraźne odzwierciedlenie w wielu wierszach, dziś nie jest już opoką, tylko ruderalną skarpą umożliwiającą rozwój i wzrost takich chwastów jak pychawiec toruński (Bodziszek cuchnący) czy generalska pijaczyna gdańska, nie wspominając nawet o pospolitej psiance czarnej (Solanum nigrum), która zatruła niejedno dziecko w naszym kraju.
Zaśniedziała (ześniadkowana) i zdziadziała (zdudziała) Solidarność nie ma nic wspólnego z tą, którą współtworzyłem, w której współuczestniczyłem, o którą walczyłem. Jest obecnie tworem niczym nieróżniącym się od peerelowskich związków zawodowych.
Dlatego zebrałem siły do krzyku i mam nadzieję, że nie będzie to ostatni krzyk rozpaczy, bo odpowiednik czasowy „Śladów”, dokumentujący dzisiejsze czasy, ukaże się jeszcze przed wyborami do parlamentu, chyba że „noc długich noży” albo „noc kryształowa” pokrzyżuje mi plany. A oni bardzo lubią działać pod osłoną nocy…
Józef Staniszewski
Jeden dzień, jedna chwila i zwykły przypadek mogą wywołać prawdziwe piekło i na zawsze odmienić życie wielu osób. Nie każdy jednak jest w stanie poradzić sobie w nowej sytuacji.
Julia Donovan po powrocie z Nowego Jorku walczy z męczącymi ją koszmarami i regularnymi atakami migreny. Co więcej, nie może przypomnieć sobie, co wydarzyło się pewnej nocy podczas pobytu w Stanach. Wkrótce Julia poznaje Michaela Dowsona, który z nieznanych powodów przyleciał do Polski właśnie z Nowego Jorku.
W miasteczku dochodzi do tajemniczych morderstw, a przyjaciółka Julii znika bez śladu... Kiedy Julia odzyskuje wspomnienia, jej znajomość z Mikiem staje się bardziej skomplikowana. Mike jest pewien, że za porwaniem Joasi stoi Frank Jacklin, naukowiec specjalizujący się w mutacji międzygatunkowej.
Dlaczego Jacklin miałby porwać Joasię i co łączy go z Michaelem?
Co Julia ma z tym wspólnego?
A przede wszystkim, co wydarzyło się w Nowym Jorku?
Pewien chłopiec wchodzi w posiadanie przedmiotu o nadzwyczajnej mocy. Roztropne jego używanie pozwala na przeżycie niezwykłych, zarówno strasznych, jak i wesołych przygód toczących się w szkole podstawowej i w jej bezpośrednim sąsiedztwie, w tym także pod ziemią, gdzie rozumny szympans stworzył niebo i piekło dla dobrych i złych zwierząt. Wśród osobliwych postaci powieści znajdują się gadający kościotrup, anioł, zła dusza, dwa diabły (nie licząc tasmańskich), a dzieci oglądają żywe prehistoryczne dinozaury oraz urodzinowe prezenty z niedalekiej przyszłości.
Anna energicznie otworzyła wejście i wpadliśmy do środka mieszkania. Zamek ponownie został zaryglowany. Nawet nie wiedziałem, kiedy staliśmy w objęciach i gorączkowo całowaliśmy się. To już nie były zwykłe pocałunki. To było istne szaleństwo z obu stron, to była już gra wstępna. Nasze ręce oplatały nasze ciała i przytulały nas do siebie. Po chwili znalazły się pod ubraniem. Ja chyba śnię niedowierzałem. Ale to nie był sen. To czysta jawa. Na potwierdzenie tego trzymałem w rękach jej dorodne piersi. W tym momencie były moje zdobywałem je.Co za radość i podniecenie. Pieściłem je jak szalony. Dotykałem językiem i całowałem. Coraz mniej ubrań mieliśmy na sobie. W końcu poczułem jej owłosiony kwiatuszek. Moje serce waliło jak młotem. Jej noga oplotła mnie w udzie, a ręka trzymała za moją pełną męskość. W lekkim półmroku dotarliśmy do łóżka.""***""To, co zrobiła teraz u księdza, przekracza wszelkie granice przyzwoitości. Matka i żona spędza noc na plebanii z księdzem i zabawia się z nim. Brak słów na to dziadostwo. Okryłem się hańbą i wstydem, jakiego jeszcze w swoim życiu nie zaznałem.""***Zaletą książki jest zrozumiały język, który bez żadnych podtekstów dociera bezpośrednio do czytelnika, rozpala zmysły i wyobraźnię. Książkę czyta się lekko, wciąga od pierwszych stron, oferując przyjemne doznania. Może stanowić podstawę scenariusza do filmu
Divine Mystery Order, czyli Zakon Czcicieli Świętej Tajemnicy, to gałąź nowoczesnej magii opartej na wiedzy sprzed 18 000 lat. Jej źródłem są nie tylko osobiste objawienia dostępne dla każdego po wpłaceniu 108$ na konto zakonu, ale przede wszystkim odwieczna wiedza szamańska i przekazy od bóstw niedualnej sfery.
Książka prezentuje prosty, intuicyjny światopogląd magiczny, łatwy w użytku. Genialny w swojej prostocie, uniwersalny i pozbawiony ideologii pozwala adeptowi na samodzielne odkrycie tajemnic istnienia, głównie podczas płatania figli. W związku z tym nie jest ścisłym wywodem filozoficznym, ma raczej charakter symboliczny i, nie ukrywajmy, rozrywkowy, zabawa jest bowiem najlepszą nauką.
Przez książkę Toma Hexa miałem same kłopoty. Nie mogłem się od niej oderwać, a byłem w trakcie przygotowywania rytuału miłosnego z czterema nawiedzonymi laskami. Zapowiadała się ostra imprezka! Niestety zamiast wzywać boskie imię EROS, przez pomyłkę wzywaliśmy ERIS, boginię chaosu i zamętu. Co tam się później działo! Ratownicy medyczni przyszyli mi członki, ale mam nauczkę do końca życia.
Malaklipsa Starszy
Znam Hexa z potajemnych spotkań w krypcie. Wciągnęła mnie w to koleżanka, a ją jej koleżanka. W ogóle w tej misteriańskiej loży jest za dużo koleżanek, nie można się dopchać, jak rozdają rytualne sushi. Kiedyś robiłam tam za ołtarz, ale potem się przeziębiłam, bo wiało, a później przydzielono mi czyszczenie mioteł. Książki nie czytałam, ale jeden z akolitów przekazał mi jej treść drogą kropelkową, to znaczy pierwsze cztery rozdziały. Resztę otrzymam, jak wypoczniemy. Nauka zawsze była dla mnie męcząca.
Johanna Sinn vel Siostra Ostra
Książka Hexa to bełkot i naciąganie naiwnych. A tych, jak wiadomo, nie sieją, sami się rodzą. Ja się nie dałem oszukać, zadzwoniłem gdzie trzeba i oto wyniki śledztwa: Hex zamieszany w ciemne interesy z narkotykiem Chew-Z, a także Can-D, obecnie objęty jest programem ochrony świadków i pracuje niby jako bibliotekarz, ale to tylko przykrywka. Wszyscy oglądaliśmy film Bibliotekarz i wiemy, co oni tam wyprawiają.
Craig Misbehave, „Dunwich Daily”
Przed przeczytaniem zapoznaj się z treścią dołączonych recenzji bądź skonsultuj się z rejonową czarownicą, gdyż książka ta, niepotrzebnie przeczytana, może zagrozić twojemu rozsądkowi.
Ela jest pięćdziesięciolatką, miłośniczką klimatów rockowych i dobrej literatury, która za sprawą kilku przypadkowych kliknięć w sieci nawiązuje niezobowiązującą znajomość przeradzającą się w rodzaj flirtu. Zdaje sobie sprawę z lekkomyślności działania pod fałszywym imieniem, budząc w sobie zarazem impuls do przemyśleń nad swym dotychczasowym życiem: minioną wielką miłością do męża, wypalonym uczuciowo małżeństwem, monotonią egzystencji, skomplikowaną przeszłością rodziny. Kiedy przypadkiem wychodzą na jaw oszustwa męża – zarówno zdrada, jak i kłamstwa w sprawie syna – rewiduje swe życie z jeszcze głębszą skrupulatnością, odkrywając przy okazji prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje się również, że mężczyzna, z którym flirtowała w sieci, też oszukiwał i ostatecznie związał się z jej szaloną przyjaciółką.
W końcu Ela decyduje się na diametralne zmiany, które dodatkowo przyspieszy otrzymany przez jej matkę niespodziewany list z łotewskiego miasteczka.
Historia bohaterki to opowieść o tym, że wbrew stereotypom na zmiany nigdy nie jest za późno. Ciekawostką może być fakt, że powieść z perspektywy kobiety napisał mężczyzna.
Akcja humoresek rozgrywa się współcześnie w Łodzi. Opowiadania spajają wydarzenia z życia głównej bohaterki, a jednocześnie narratora – rozwiedzionej nauczycielki z dwójką dorosłych dzieci. Widzimy ją w różnych sytuacjach życia codziennego: w pracy, w teatrze, u fryzjera, u lekarza, na działce, na wakacjach itp. Towarzyszą jej przyjaciółki z pracy i ze szkoły średniej. Każda z pań ma za sobą osobiste doświadczenia związane z dawnymi i obecnymi związkami.
Dystans do siebie i świata pozwala im zachować równowagę psychiczną. Nie ma wokół nich ani rycerzy, przybywających na białym koniu po wybrankę serca, ani domów otrzymywanych w nieoczekiwanym spadku. Jest po prostu zwyczajne życie, w którym trzeba odnaleźć najjaśniejsze strony.
Cechą wyróżniającą książkę jest poczucie humoru i spojrzenie na świat z przymrużeniem oka. Jest to lektura przede wszystkim dla kobiet… Mają zapomnieć o problemach i monotonii codzienności i po prostu się śmiać.
Opowiadania celowo napisane są językiem potocznym i nieco dosadnym, który ma je czynić podobnymi do gawędy. Dodatkowo ilustrowane są satyrycznymi rysunkami.
"Podmuch" to powieść fantasy oparta na legendach podhalańskich i motywach z wielu mitologii, której akcja rozgrywa się w ciągu kilkunastu lat po stworzeniu świata.
W wiosce nieopodal gór ludzie wiodą spokojne życie, aż tu pewnego dnia zaczynają dziać się niepokojące rzeczy.
Niedługo później krainę nawiedzają niespotykane wcześniej zjawiska, a nad ludzkością zawisa złowróżbna przepowiednia.
Pół wampir, pół człowiek, specjalnie wyszkolony do walki ze złem, reprezentujący klan Upadłych Aniołów Borwar chroni Tomasza, potomka klanu Atlantis przed wilkołakami i innymi wysłannikami ciemnej mocy chcącej przeciągnąć go na swoją stronę. Zadaniem Trapera – bo i taką nosi ksywkę nasz bohater – jest dotrzeć ze swoim opiekunem na zjazd klanów w Szwecji.
W tym czasie młody uczeń poznaje tajną historię walki dobra ze złem, swojego rodu, a także przedstawicieli innych klanów na Ziemi oraz pozostałych planetach, m.in. krasnoludów, smoków, yeti, skrzatów, syren, wampirów, aniołów, którzy wędrują dzięki magicznym portalom, budując stopniowo coraz większą drużynę. Dzielni wojownicy podejmują nierówną walkę z czyhającymi na nich niebezpieczeństwami, zagadkami, a nawet zdradą. Na szczęście rozkwita powoli promyk nadziei w postaci miłości, która potrafi prowadzić do zwycięstwa.
W miejscowości Koci Pazur dzieją się rzeczy magiczne. Profesor Leon Kotowski, uwielbiany przez wszystkich pedagog, wielki miłośnik zwierząt, pewnego dnia, pod wpływem wybuchu gniewu, dochodzi do wniosku, że powinien zażyć eliksir młodości od Maga Madama, ponieważ jest już coraz starszy i nie panuje nad emocjami. Leoś, bo tak nazywają profesora przyjaciele, oznajmia im, że musi wyjechać, a w jego zastępstwie do Kociego Pazura przybędzie jego bratanek. Nikt nie wie, że tym bratankiem będzie sam profesor, tylko młodszy o kilkadziesiąt lat!
Tymczasem mama Kacpra, Kaśka, próbuje pisać dalszy ciąg bajki o pięknej krainie, gadających zwierzętach i wspaniałym profesorze, z różnych jednak przyczyn nie może dokończyć historii. Bohaterowie opowieści siedzą cały czas w jej głowie i domagają się kontynuacji swoich losów.
W świecie Madama wrze jak w ulu. Bajka o profesorze stanęła w miejscu! Mag postanawia więc wysłać do świata ludzi kota Szarusia, który kiedyś mieszkał z Kacprem i Kaśką, i sprowadzić chłopca do podziemia.
Kacper na polecenie Maga pisze list do mamy, w którym prosi ją o kontynuowanie bajki.
Profesor pakuje się i następnego ranka rusza do nieodległego miasta Bursztyn. Tam wynajmuje pokój w hotelu i zamierza wypić miksturę odmładzającą. Odmierza jednak w roztargnieniu zbyt dużo kropli i zamienia się w… niemowlę! Płaczące dziecko odnajduje obsługa hotelu.
Bratanek profesora wciąż nie zjawia się w Kocim Pazurze. Madam zaczyna się niepokoić i postanawia wysłać Kacpra na poszukiwania Leosia. Chłopiec otrzymuje krople mające go zamienić w mężczyznę i razem z psami profesora, Puszkiem i Przytulakiem, wyrusza na wyprawę…
To piękna opowieść, w której świat realny splata się ze światem magii i fantazji, a jej główne przesłanie, dotyczące szacunku dla zwierząt, jest niezwykle ważne, szczególnie we współczesnej rzeczywistości.
Inspiracją do napisania tej historii obdarzył mnie tajemniczy byt, którego sukcesywnie rozrastające się spektrum lawirowało poza domeną świadomości, a ściślej rzecz ujmując, ocierało się o oś jaźni – tę subtelną granicę, za którą wszystko jest możliwe…
Rzecz jasna, to musiało mieć wpływ na efekt finalny – książkę, w której surrealizm przeplata się z wydarzeniami historycznymi, a zapętlone w iluzji czasu retrospekcje próbują zagarnąć i zdominować teraźniejszość.
Tajemnice z zaświatów, rozterki natury egzystencjalnej, intrygujące ultraszerokie kwestie czy też te ocierające się o ekstremum pojmowania wysublimowane pytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi.
Nie mam pojęcia, jak ta dość niestandardowo napisana książka zostanie odebrana, ale mogę zapewnić Czytelników, że nikogo nie pozostawi obojętnym.
Leszek Machała
To książka dla wszystkich, złożona w niespotykanej formie, w której – jak w komiksie – obraz (fotografia) i tekst mają równą wagę. Przypomina muzykę reggae, gdzie krótkie, lapidarne teksty stanowią staccato perkusji, a liryczna melodia płynie z obrazów. Każdy znajdzie coś dla siebie: obrońcy przyrody i ich przeciwnicy, niespokojne duchy i domatorzy, starzy i młodzi, nawet rodzice i dzieci mogą zasiąść do wspólnej lektury.
Guziec to mędrzec i błazen w jednej postaci. Beztroski do granic pustoty, niedbający o jutro, a wrogów odstraszający samym wyglądem.
Guziec Pumba w musicalu „Król Lew” wielokrotnie powtarza zabawną maksymę „hakuna matata”, co znaczy: „wyluzuj”. Doskonale określa ona zarówno usposobienie tego zwierzaka, jak i naturę Afryki.
W Afryce nastąpiły zasadnicze zmiany, a stary obraz kontynentu trwa. Dla wielu to kraina wielkich przygód i twardych ludzi, gdzie poszukiwacze znajdowali skarby, awanturnicy wywoływali awantury, myśliwi polowali na lwy a lwy na myśliwych. Tam nie było miejsca dla mięczaków.
(…) ratel, zwany też miodożerem (…) to Orland szalony Afryki, podobno najodważniejsze zwierzę świata. W buszu nie ustępuje nikomu: jadowite kobry jada na śniadanie, a z lwów sobie drwi.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?