Niniejszy tom zawiera dwadzieścia trzy opowieści o postaciach związanych z dworami i pałacami dzisiejszego województwa podkarpackiego, m.in. w: Babicy, Bachórcu, Bratkówce, Cisnej, Dwerniku, Korczynie, Lesku, Nozdrzcu, Mikulicach, Myczkowie, Strzegocicach, Zarzeczu i Żubraczem. W sposób przekrojowy ukazuje niezwykłe zróżnicowanie warstwy ziemiańskiej. Jej przedstawicieli, wśród których znajdziemy pisarzy, malarzy, naukowców, polityków, powstańców i żołnierzy, dzieliły poglądy i kondycja finansowa. Jedni byli majętni, jak należący do galicyjskiej elity Włodzimierz Dzieduszycki, inni, jak Kazimierz Józef Turowski, oddani swojej życiowej pasji, stali się z czasem bankrutami. Obok rodzin, których rola w dziejach jest dobrze znana – Fredrów, Krasickich czy Starowieyskich – znajdziemy tu historie osób już niestety zapomnianych, jak Celina Dominikowska czy Jerzy Janowski.
Świat ziemian przeminął bezpowrotnie wraz z reformą rolną z 1944 roku. Odebrano im dwory i majątki, a oni musieli się odnaleźć w zupełnie nowych realiach. Pomimo trudności wielu z nich zaznaczyło trwały ślad na niwie polskiej nauki, kultury, gospodarki i polityki.
Dr Łukasz Bajda – historyk, przewodnik beskidzki, autor licznych opracowań poświęconych przeszłości oraz atrakcjom turystycznym województwa podkarpackiego. Opublikował m.in. książki: Balowie. Z bieszczadzkich lasów na salony Krakowa i Lwowa (2011), Szlachta w Bieszczadach i na Pogórzu. Czasy saskie i stanisławowskie (2017), Baligród. Historia bieszczadzkieg omiasteczka (2018), Bieszczady. To, co najważniejsze (2020, 2024), 555 zagadek o Bieszczadach (2021), Bieszczady. Opowieści przewodnika (2022).
Opracowanie w formule podręcznika tradycyjnej fotografii czarno-białej, swym zakresem obejmujące: optykę, chemię procesu fotograficznego, zasady oświetlenia i najważniejsze reguły kompozycji. Omówione zostały także podstawowe typy sprzętu fotograficznego, jak również praca w ciemni, w tym procesy pozytywowy i negatywowy.
„Z pewnością brakuje dziś opracowania przekazującego podstawową wiedzę z zakresu czarno-białej fotografii. Z myślą o osobach, które interesuje tradycyjny zakres omawianej dziedziny sztuki, przedstawiam pracę wykorzystującą wiedzę i wieloletnie doświadczenie dydaktyczne w szkołach fotograficznych, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że najskuteczniej zdobywa się podstawową wiedzę o fotografii, posługując się prostym sprzętem i nieskomplikowanymi technikami pracy ciemniowej”. [Fragment wstępu]
Jan Żyszkowski (ur. w 1939 r.). Po ukończeniu studiów pracował w dziale reprodukcji fotograficznej Wydawnictwa Kartograficznego (PPWK). Następnie w zakładzie fotogrametrii i pracowni fotograficznej Instytutu Geotechniki Politechniki Wrocławskiej. W 1994 r. został wykładowcą w prywatnych szkołach fotograficznych PHO-BOS i AFA we Wrocławiu, a od 2002 r. także w Szkole Wyższej Rzemiosł Artystycznych. Fotografuje od 50 lat, korzystając w pierwszych latach z fachowej opieki i życzliwości wybitnego artysty fotografika Bronisława Kupca. Jest członkiem Fotoklubu RP.
Ta pięknie wydana, bogato ilustrowana książka zabierze Was do świata smaków i aromatów prostej, ale pysznej kuchni Beskidu Niskiego. To jednocześnie wyjątkowy skarbiec tradycji, obrzędów codziennych i świątecznych Łemkowszczyzny. Adzymki, meryndia, mastyło, homiłki to słowa brzmiące egzotycznie, ślady udziału Łemków w przebogatym świecie karpackich kultur. Ale za tymi słowami (a także za swojskimi dla naszego ucha kołaczami, plackami, pierogami) kryją się potrawy, w których łatwo zdołamy się nasycić i poczuć w domu, siadając przy piecu Pani Grażyny. Ziemniaki, kapusta, cebula, mąka, mleko, jajka, grzyby z tego wszystkiego zrobicie sobie niejedną bogatą w smaki i wrażenia ucztę, nawet jeśli mieszkacie daleko od Ropek i Swystowego Sadu. [Paweł Bravo, felietonista kulinarny Tygodnika Powszechnego] Jest to niezwykle cenna pozycja kulinarna nie tylko dla Łemków. Pisząc o kuchni, podając przepisy, autorka dzieli się jak chlebem opowieścią o dzieciństwie, swojej rodzinie. Wspomina historię wsi i jej mieszkańców, przywołuje rytuały obrzędowe świąteczne i te codzienne. Doskonale wie, o czym pisze, i robi to w sposób bardzo czytelny i sugestywny. Do tego stopnia, że jest się głodnym i ma się ochotę samemu przygotować każdą zaproponowaną przez nią potrawę. [Julia Doszna, łemkowska pieśniarka ludowa] Niektórzy o Beskidzie Niskim piszą, inni go malują, ale tylko Grażyna potrafi zamknąć Beskid w smaku i zapachu, a potem podarować nam w książce, abyśmy mogli wyczarować go we własnym domu. [Maria Strzelecka, malarka, ilustratorka i pisarka, autorka m. in. książek z serii Beskid bez kitu] Częstujcie się! udowadnia, że kuchnia pomaga nam utrzymać więź z naszymi przodkiniami i uświadamia, jak wiele wysiłku wymagało wytworzenie smacznych, acz prostych dań: przepisy kuchni łemkowskiej, jak wszystkie potrawy chłopskiej kuchni, powstawały przede wszystkim z tego, co się samemu uprawiało i wyhodowało. Pod egzotycznymi często nazwami, jak palatka komperiany czy kiesełycia, odnajduję również smaki mojego dzieciństwa przenoszone z pokolenia na pokolenie przez moje babki z Lubelszczyzny i Kujaw. Zachęcam do tej kojącej, kulinarnej podróży w czasie. [Joanna Kuciel-Frydryszak, dziennikarka i pisarka, autorka m. in. książki Chłopki. Opowieść o naszych babkach]
Mikołaj Gospodarek dzieli się z nami swoją osobistą opowieścią o Bieszczadach, od piętnastu lat przemierzanych przez niego z ciekawością, fascynacją tutejszą historią i zachwytem wyjątkowym kolorytem tego regionu. Ta książka powstała z potrzeby serca oraz chęci podzielenia się tym, co przeżyłem w Bieszczadach. Jej rdzeniem są opowieści, między które wplotłem wszystko to, co ważne w tym zakątku Karpat. Piszę o spotkanych ludziach, cudach natury, pysznościach lokalnej kuchni, a także muzeach tworzonych z pasją. Mam wielką nadzieję, że Po prostu Bieszczady. Przewodnik sercem pisany stanie się dla Was inspiracją do odkrywania fenomenu tych gór. Mikołaj Gospodarek rocznik 1987, absolwent Wydziału Filmu i Fotografii w WSSiP w Łodzi. Od 18 lat zawodowo zajmuje się fotografią, głównie krajobrazową. Od 8 lat stale współpracuje z Mazdą Polska, prowadząc projekt Slow Road. Na swoim koncie ma kilkanaście przewodników po Polsce.
W Polsce bobry dzięki swoim niesamowitym zdolnościom budowlanym gromadzą co najmniej 200 mln m3 wody. Tym samym zapobiegają suszom i powodziom. Tworzą warunki bytowania dla zagrożonych gatunków roślin i zwierząt. Opowieść o bobrach, prawowitych władcach zarówno maleńkich potoków, jak i sporych rzek, jezior, bagien czy wyrobisk. Mimo swojej kluczowej roli w środowisku są niedoceniane, traktowane jak szkodniki i tępione. Jakby zapomniano, że ich populacja nie tak dawno z wielkim trudem została w Polsce odtworzona. Autor nie tylko przedstawia unikatową biologię i ekologię gatunku, ale też wskazuje, jak przeciwdziałać konfliktom między bobrami i ludźmi, jak żyć z tymi zwierzętami w zgodzie, chronić je i korzystać z ich unikalnych umiejętności renaturalizacyjnych i retencyjnych. Do tej książki nie można nic dodać, oprócz zachwytu. Dowiedziałam się z niej niemal wszystkiego o bobrach, które od kilku lat są moimi najbliższymi, dyskretnymi sąsiadami. Andrzej Czech ujawnia ich tajemnice, udowadniając, że zastały Polskę melioracyjnie zdewastowaną, żeby zmienić ją w wodnie uregulowaną, o ile nie będziemy im przeszkadzać. Nie są jak ludzie czyniący ziemię sobie poddaną, tylko wilgotną, zachowując równowagę między suszą a powodzią. Książka stawiająca tamę regulowaniu i prześladowaniu przyrody. [pisarka Manuela Gretkowska] Bardzo dziś potrzebujemy uczciwych opowieści o zwierzętach, ich prawie do własnego życia i zasadach, na których możemy z nimi współistnieć. Ta książka taka właśnie jest. I choć bez wątpienia ma walor edukacyjny, nie jest jedynie przystępnie podaną wiedzą o biologii i zachowaniach bobrów jest czymś znacznie więcej. Uczy wychodzić poza antropocentryczne myślenie, otwiera drogę do fascynacji bobrzymi talentami i pokazuje, że pilnie powinniśmy przedefiniować nasze podejście do tych zwierząt. Zróbmy bobrom miejsce, a sami zaczniemy żyć w lepszym świecie! [Karolina Kuszlewicz, adwokatka, obrończyni zwierząt i przyrody, Polskie Towarzystwo Etyczne] Piękna książka opisująca życie bobrów i ich rolę w zwiększaniu bioróżnorodności i retencji wody, bez robienia betonowych tam. Napisana bardzo interesująco, dobrze zilustrowana. Ma szansę zaciekawić każdego: od ucznia po specjalistę. [prof. Łukasz Łuczaj, botanik, wykładowca akademicki, popularyzator nauki, działacz na rzecz ochrony przyrody] Z tej znakomitej książki dowiecie się, jakie są bobry, jakie są ich rodziny, co jedzą, jak radzą sobie w wodzie i dlaczego budują tamy. Dowiecie się bardzo wielu rzeczy o tym niezwykłym gatunku, ale co najważniejsze: zrozumiecie, jak bardzo my, ludzie, bobrów i ich pracy potrzebujemy. Zresztą nie tylko my, ale także wiele ryb, płazów, ptaków i ssaków. Dlatego gorąco ją polecam! [Adam Wajrak, dziennikarz i przyrodnik] Andrzej Czech doktor nauk biologicznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, leśnik i przedsiębiorca ukierunkowany na rozwiązania naśladujące naturalne procesy. Właściciel proprzyrodniczego gospodarstwa rolnego EcoFrontiers Ranch w Bieszczadach, w którym 30 hektarów gruntów zostało oddane naturze. Członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Od wielu lat bobry są w centrum jego zainteresowań naukowych i popularyzatorskich.
Format: 330 x 480 mm, 14 stron, 7 kart, spiralaFotografie: Karol Nienartowicz Najwyższe i najchętniej odwiedzane przez turystów polskie góry, urzekają swym pięknem o każdej porze.Wieloplanszowy kalendarz z fenomenalnymi fotografiami Karola Nienartowicza będzie nam o nich przypominał przez cały rok.
Format: 330 x 480 mm, 14 stron, 7 kart, spiralaFotografie: Karol Nienartowicz Wieloplanszowy, autorski kalendarz Góry 2025 z mistrzowskimi fotografiami Karola Nienartowicza zawiera zapierające dech w piersiach widoki z polskich Tatr, peruwiańskiej Kordyliery Białej, włoskich Dolomitów, gór tęczowych w Peru, greckich Meteorów, Wysp Owczych, norweskich Lofotów, szwajcarskich Alp Walijskich, francuskich Alp Delfinackich i amerykańskiego pasma Sierra Nevada.
Wieloplanszowy kalendarz Karkonosze 2025 z wyjątkowymi fotografiami Karola Nienartowicza zawiera ujęcia z tego najwyższego i najbardziej popularnego pasma Sudetów malownicze wodospady, słynne Śnieżne Kotły, świątynię Wang w Karpaczu, usytuowany na szczycie góry średniowieczny zamek Chojnik, zadziwiające formacje skalne, jak Słonecznik czy Pielgrzymy, a także górującą nad nimi Śnieżkę.
Bieszczady to nie tylko piękne góry, wciąż dzika przyroda czy słynne Jezioro Solińskie – to także doliny i skryte w nich historie ich dawnych i obecnych mieszkańców. „Bieszczady. To, co najważniejsze” to książka, w której każdy – zarówno ten, kto zaczyna przygodę z Bieszczadami, jak i ten, który zna je na wylot – znajdzie coś dla siebie. To fakty, sensacje i ciekawostki zebrane w przystępnej, bogato ilustrowanej formie.
Publikacja została podzielona na 30 haseł, opowiadających między innymi o bieszczadzkich jeziorach, ochronie przyrody, wilkach i niedźwiedziach, wypale drewna, parkach konnych i kowbojach, Bojkach i Łemkach, nieistniejących wsiach, cerkwiach i kościołach, drogach i bezdrożach, kolejce, harcerzach, narciarstwie i szybownictwie, straży granicznej, UPA, więzieniach, regionalnej kuchni, a w końcu o Marianie Hessie – twórcy legendy o Biesie i Czadzie.
Dr Łukasz Bajda (ur. 1986 r.) – historyk, przewodnik beskidzki, od urodzenia związany z Bieszczadami. Autor licznych publikacji poświęconych przeszłości i atrakcjom turystycznym województwa podkarpackiego.
Bieszczady to nie tylko piękne góry, wciąż dzika przyroda czy słynne Jezioro Solińskie – to także doliny i skryte w nich historie ich dawnych i obecnych mieszkańców. „Bieszczady. To, co najważniejsze” to książka, w której każdy – zarówno ten, kto zaczyna przygodę z Bieszczadami, jak i ten, który zna je na wylot – znajdzie coś dla siebie. To fakty, sensacje i ciekawostki zebrane w przystępnej, bogato ilustrowanej formie.
Publikacja została podzielona na 30 haseł, opowiadających między innymi o bieszczadzkich jeziorach, ochronie przyrody, wilkach i niedźwiedziach, wypale drewna, parkach konnych i kowbojach, Bojkach i Łemkach, nieistniejących wsiach, cerkwiach i kościołach, drogach i bezdrożach, kolejce, harcerzach, narciarstwie i szybownictwie, straży granicznej, UPA, więzieniach, regionalnej kuchni, a w końcu o Marianie Hessie – twórcy legendy o Biesie i Czadzie.
Dr Łukasz Bajda (ur. 1986 r.) – historyk, przewodnik beskidzki, od urodzenia związany z Bieszczadami. Autor licznych publikacji poświęconych przeszłości i atrakcjom turystycznym województwa podkarpackiego.
Kalendarz wieloplanszowy dla wielbicieli architektury cerkiewnej, Bieszczadów i Pogórza Przemyskiego. Znalazły się w nim fotografie świątyń w Smolniku nad Sanem, Równi, Grąziowej (w skansenie w Sanoku), Piątkowej, Posadzie Rybotyckiej, Łopience, Moczarach, Hoszowie, Krywem, Uluczu, Sokolikach Górskich, Bystrem i Żłobku.
Zawiera kalendarium juliańskie.
Cerkwie są nierozerwalnie wpisane w krajobraz Łemkowszczyzny. W swych wnętrzach kryją często cenne, kilkusetletnie ikony, stanowiąc niezwykłe dziedzictwo kulturowe tej krainy – jej dawnych i obecnych mieszkańców. W kalendarzu znajdziemy fotografie cerkwi w Kwiatoniu, Owczarach (Rychwałdzie), Powroźniku, Ropkach (w skansenie w Sanoku), Kotani, Szczawnem, Brunarach Wyżnych, Olchowcu, Daliowej, Bereście, Świątkowej Małej, Turzańsku i Wojkowej.
Zawiera kalendarium juliańskie.
Bieszczady to niezaprzeczalnie magiczny zakątek Polski. Wspaniałe góry, szumiące trawami połoniny, wciąż dzika przyroda – to wszystko sprawia, że kto raz wyjechał w Bieszczady, będzie tam wracał przez całe życie. Fenomenalne fotografie, zawarte na kartach tego kalendarza, przeniosą nas do tej krainy o każdej porze roku.
Erudycyjne, pełne zadziwiających kontekstów historycznych i kulturowych, awanturnicze, a zarazem sentymentalne opowieści o wyprawach na Bałkany – do Serbii, Bułgarii, Macedonii, Grecji, Rumunii i Mołdawii – w ostatnich dekadach minionego wieku.
„Tam, na Bałkanach, szukaliśmy upragnionego słońca, ciepła, przygody, egzotyki i radości, jakie one niosą. Także duchowego pouczenia i związku z tym, co ciągle żywe, choć zatarte w naszych sercach. [...] Dla tych, których młodość przypadła na czasy peerelowskiej biedy i urzędowych ograniczeń, Bałkany były wszystkim, co los mógł nam dać najlepszego, jeśli chodzi o młodzieńcze marzenia. Były pierwszą przygodą, radością podróży, obietnicą odmienności i egzotyki, nade wszystko jednak spotkaniem z pełnym słońcem. Pogonią za nim i fascynacją. O takich wyprawach tu opowiadam, wspominając czasy, gdy w życiu wszystko było większe – nadzieje, oczekiwania, szaleństwa i ich spełnienia”. [Fragment wstępu]
Zdzisław Skrok – archeolog, podróżnik, publicysta. Jest autorem książek zawierających eseje historyczne i archeologiczne, m.in. „Podolska legenda” (2007), „Wielkie Rozdroże. Ćwiczenia terenowe z archeologii wyobraźni” (2008), „Mądrość prawieków” (2009), „Wymowność rzeczy” (2012), „Czy wikingowie stworzyli Polskę?” (2013) oraz „Okruchy Atlantydy” (2017).
Pakiet zawiera książki: „Beskid bez kitu”, „Beskid bez kitu. Zima”, „Hajda. Beskid bez kitu”
W każdym z tomów autorka łączy moc słów i przepięknych ilustracji, by pokazać bogactwo beskidzkiej przyrody oraz łemkowskiej kultury, jak również współzależność człowieka i otaczającej go natury. Każda z trzech opowieści dzieje się na innej płaszczyźnie czasowej: tom I to lata 60. XX wieku i czasy współczesne, w tomie II mamy dwudziestolecie międzywojenne, a w tomie III Łemkowszczyznę powojenną, czasy wysiedleń i akcji „Wisła”.
Książki zostały docenione przez czytelników oraz jury licznych konkursów: „Beskid bez kitu”otrzymał Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego dla najlepszej książki dziecięcej wydanej w 2019 roku oraz nagrodę graficzną w konkursie Książka Roku 2020 Polskiej Sekcji IBBY. Tę samą nagrodę w 2022 roku, tym razem zarówno za tekst, jak i za ilustracje, otrzymał „Beskid bez kitu. Zima”, nominowany do Nagrody Literackiej Miasta st. Warszawy, zwycięzca plebiscytu „Lokomotywa”. Z kolei „Hajda” otrzymał nagrodę literacką Książka Roku 2023 PS IBBY.
Książki polecają:
Pewna dziewczyna z miasta przyjechała kiedyś w Beskid Niski i pokochała go. Dobrze, że przyjechała, bo temu przyjazdowi zawdzięczamy „Beskid bez kitu” – książkę tak pełną kolorów i zapachów, jak krajobrazy, które opisuje. Książkę, w której występują fantastyczne, mądre kobiety i odważne, ciekawe świata dziewczynki, a także rośliny i zwierzęta, na równych prawach z ludźmi. Książkę, w której obrazy i słowa są równorzędnymi bohaterami, a jedne drugim nie ustępują urodą. To wspaniała lektura dla dzieci, ale po kryjomu będą ją czytać też dorośli. Oczywiście tylko ci, dla których wycie wilka jest najmilszą muzyką świata. [Monika Sznajderman]
Mój Boże, jaki piękny analog! [Andrzej Stasiuk]
Piękna opowieść z pięknymi ilustracjami o zimowym Beskidzie Niskim, czyli o mojej ulubionej porze roku w jednym z najpiękniejszych miejsc w naszym kraju. To nie tylko opowieść o przyrodzie, ale przede wszystkim o kulturze i ludziach, którzy tam żyli jeszcze nie tak dawno temu. Bardzo polecam. Bez tej książki trudniej byłoby zrozumieć to miejsce dzisiaj. [Adam Wajrak]
Maria Strzelecka znów nie wciska nam kitu o łemkowskim Beskidzie. Z jednej strony żałuję, że kiedy zaczęła publikować swoje teksty i rysunki, moje dzieci były już za duże na jej książki. Z drugiej strony, czytając „Hajdę”, mam poczucie, że ta wielogłosowa opowieść zwierząt i ludzi o naturze, kulturze i historii w tle jest także dla dorosłych. Włócząc się po lasach i pagórkach południa, zbyt łatwo zapominamy, że do czasu akcji „Wisła” we współczesnej pustce stały ogromne wsie tętniące życiem. Tak więc – Hajda! W prawdziwe opowieści o Beskidzie. [Max Cegielski]
Maria Strzelecka — doktor sztuk plastycznych, malarka, ilustratorka, autorka filmów animowanych, absolwentka, a obecnie wykładowczyni warszawskiej ASP. Mama dwójki dzieci i opiekunka psa malamuta. Od ponad ćwierć wieku ma swój kawałek ziemi w Beskidzie Niskim. Przemierzyła północne wybrzeże Norwegii sam na sam z rowerem. Przez cztery sezony stanowiła połowę dwuosobowej załogi jachtu wożącego naukowców lub turystów w trudno dostępne rejony Spitsbergenu.
Odkryj tajemnice Puszczy. Poznaj jej mieszkańców i fascynujące zależności między nimi. Podążaj tropem największych puszczańskich drapieżników: niedźwiedzi, wilków, żbików i rysi. Spójrz na świat oczyma szybujących ptaków, skrytych płazów i owadów. Wsłuchaj się w szum bukowych liści, stukot dzięcioła i chichot popielicy. Przyjrzyj się sędziwym drzewom, mikroświatom próchniejących kłód, sieci współpracujących grzybów, konstelacjom mchów i porostów. A potem spróbuj odnaleźć je w naturze.
Jola Richter-Magnuszewska, czerpiąc z karpackiego mitu Vincenza, opierając się na informacjach naukowych i obserwacjach, zanurza nas w baśniową opowieść, wypełnioną zachwycającymi, akwarelowymi ilustracjami. Z pietyzmem i czułością opisuje niezwykły, świetnie funkcjonujący organizm, w którym życie toczy się swoim odwiecznym rytmem, wszyscy są tak samo ważni, potrzebni i każdemu należy się szacunek. Ta książka pokazuje, że Puszcza to mądra, czująca istota. Możemy się wiele od niej nauczyć – nie tylko o prawach natury, ale również o nas samych.
„Najbardziej chciałabym iść teraz do lasu, usiąść pod bukiem i tam poczytać tę książkę. A potem poszukać liści, żołędzi, igieł i posłuchać drzew”. [Aniela, lat 7]
„O lasach jest. Ja bym wziął taką książkę, bo traperem jestem…” [Jędruś, lat 3,5]
„Tę książkę można oglądać i czytać bez końca. Mnóstwo ciekawych informacji i przepiękne ilustracje. Skarbnica wiedzy o przyrodzie”. [Pola, lat 12]
„Chciałbym kiedyś zobaczyć wilka”. [Kuba, lat 6]
„Dobrze, że są takie mądre i ciekawe książki. Nie wiedziałam, że tyle pięknych zwierząt żyje w puszczy”. [Alicja, lat 10]
„Fajna ona jest, o żukach z plamkami i długimi wąsami, zwierzętach i lesie, i ptaszkach”. [Szymek, lat 5,5]
„Chciałabym tak malować. Zwierzęta, cała przyroda są tu jak żywe”. [Paula, lat 7]
Jola Richter-Magnuszewska – ilustratorka, autorka książek dla dzieci. W swoim dorobku ma ich kilkadziesiąt. Niektóre z nich były wyróżniane i nagradzane, jak Dzika książka o dzikach i o ich kuzynach, a także tłumaczone na inne języki, jak Rok na targu. Mieszka zmężem, synami i gromadką zwierząt na skraju Beskidu Niskiego, w drewnianej chacie otoczonej jodłowym lasem. Tutaj na co dzień może obserwować świat przyrody i zależności, jakie w nim zachodzą. Ceni życie w zgodzie z naturą.
Niemal czterdzieści poruszających relacji mieszkańców Łemkowszczyzny zilustrowanych reportażowymi fotografiami autorstwa Krzysztofa Pierzgalskiego. Publikacja zawiera opowieści o czasach wojennych, dramatach wysiedleń, tęsknocie i powrotach. Historie Łemków i Polaków wzajemnie się uzupełniają, tworzą pełniejszy, pierwszy taki, obraz tej krainy. Czym są Ślady? Powrotem do źródeł, zaginionego mikroświata, który mimo tylu zawirowań wciąż nie pozbył się swojej tożsamości i odrębności. Migawki z tragicznej historii, ludzie i miejsca zatrzymane w czarno-białych kadrach przejmujące świadectwo, które autor albumu przekazuje Czytelnikom. Dla ich wiedzy, artystycznych wrażeń, lecz przede wszystkim dla pamięci. [Krzysztof Potaczała, fragment Wstępu] Tu w okolicy nie było roboty, więc mój dziadek pracował na Słowacji. Wracał do domu co dwa tygodnie. Raz wraca, a tu nikogo nie ma! Dom rozgrabiony i pusty! Potem dopiero się dowiedział, że wszystkich wywieźli na Ukrainę. Szukał ich. Jak znalazł, to już tu nie wrócili. [Mikołaj Gałczyk, Łemko z Polan] Tato był w polu, przychodzi do kuchni i mówi: Szykujcie się, za dwie godziny musimy być na drodze. Rodzice płakali, a człowiek młody jeszcze se z tego sprawy nie zdawał. Bo jakby przyszło dzisiaj Jezus kochany![Maria Pyrcz, Łemkini z Kwiatonia] W 1947 roku ojca zamknęli w Jaworznie. Centralny Obóz Pracy Jaworzno tak nazwano to więzienie. Trzymali go trzynaście miesięcy bez wyroku. Mówił później, że gdyby nie nadzieja, że jutro wyjdzie, toby tego nie przetrzymał. Teraz ma dodatek do emerytury za ten obóz, bo niewinnie siedział. Z Myscowej był tam też taki Harowicz. Razem na jednej pryczy spali. [Piotr Repak, Łemko z Myscowej] Nasza wieś znalazła się na linii frontu. Wszędzie kule biły. Chowaliśmy się do piwniczki na ziemniaki albo uciekaliśmy na dół, do potoczka. Jak było trochę spokojniej, ojciec z krewnymi obłożyli tę ziemiankę sągami drzewa, żeby większe pociski jej nie przebiły. Kilka takich zawaliło się ludziom na głowy. Sąsiad się nie ukrywał. Wyszedł na gołe pole z dziećmi i krowami. Spadła bomba między nich i wyrwało mu trzewia. [Kazimierz Delimata, Polak z Myscowej, ur. w Hucie Polańskiej] Ojciec był gajowym. Podejrzewali, że współpracuje z banderowcami. W czerwcu 1947 roku wsadzili go do Jaworzna. Zbili Stłukli deską od łóżka. Współwięźniowie przynieśli go po tym na kocu i przewracali z boku na bok. Był cały czarny. Po dziewięciu miesiącach wyszedł z obozu, ale do zdrowia już nie wrócił. Zmarł jesienią 1958 roku. [Jan Ciura, Łemko z Myscowej] Myśmy też na pace jechały z siostrą. Płakałyśmy obie bardzo, bo to było wysoko, bałyśmy się. Pamiętam, miałam 6 lat. Kotek mi uciekł pod stodołę, a tak chciałam go zabrać. Strasznie mi było żal tego kotka... Ludzie zabierali ze sobą kury w pozbijanych skrzynkach. Każdy z płaczem. Krowy i konie potem w wagonach głodne, wszystko ryczało. [Stefania Hładyk, Łemkini z Kunkowej] Ale jeszcze panu powiem! Kiedyś to tu była taka wieś, po sąsiedzku. Nazywała się Zawadka Morochowska. Teraz tam nie ma domów, proszę pana, bo wszystkich po wojnie wymordowali. I to zrobił oddział Ludowego Wojska Polskiego. Że niby mieli kontakty z UPA. A to byli biedni i spokojni ludzie, bardzo pracowici. Nikomu nie zrobili nic złego, a taka kara ich spotkała [Józef Żurat, Łemko z Morochowa]
Fotografie: Andrzej i Zbigniew Kożuchowscy, Piotr Morawski, Tadeusz Poźniak, Dariusz Tyrpin, Hubert Sobiczewski, Krzysztof Motyka, Krystian Kłysewicz, Jacek Stankiewicz i inni; Tekst: Marek A. Stańkowski W widłach Wisły i Sanu rozciągała się niegdyś prastara puszcza. Ziemia mielecko-kolbuszowska była jej sercem. Dziś na zachód od Wisłoki przeważają obszary o charakterze rolniczym, natomiast na wschód od niej bezkresne lasy. Pomimo że nie są one tak rozległe jak dawniej, Puszcza Sandomierska nadal stanowi jeden z największych zwartych kompleksów leśnych w Polsce. Majestatyczne bory sosnowe z fragmentami dębiny i buczyny, rozlewiska i stawy, malowniczo meandrujące rzeki, tajemnicze bagna i torfowiska, śródlądowe wydmy, nietknięte ludzką ręką ostępy wszystko to tworzy cenny ekosystem, ostoję dzikich zwierząt, w tym łosi, licznych drapieżników i niemal dwustu gatunków ptaków. W puszczańskim krajobrazie kulturowym wyróżniają się sięgające dawnych dziejów zamki, pałace i dwory, z najcenniejszymi w Rzemieniu, Przecławiu, Weryni oraz Niwiskach. Natrafimy tu także na niekwestionowane perły architektury drewnianej siedemnastowieczne kościoły w Cmolasie, Porębach Dymarskich i Gawłuszowicach, a także gromadzące rzesze wiernych sanktuaria z cudownymi obrazami, otoczonymi kilkusetletnim kultem, jak choćby te w Ostrowach Tuszowskich, Padwi Narodowej czy Chorzelowie. Ślady dawnej wielokulturowości tych ziem znajdziemy na cmentarzach ewangelickich w Czerminie i Sarnowie, gdzie pochowano józefińskich osadników niemieckich i ich potomków. Jednak solą tej ziemi są Lasowiacy. To lud wytrwały, zaradny i pracowity, z barwnym folklorem, bogactwem obrzędowości, rzemiosła oraz tradycji pilnie strzeżonej w lasowiackich sercach i duszach.
Opracowanie w klarowny i bogato ilustrowany sposób przedstawia dzieje herbu Rzeszowa od czasów staropolskich po XXI wiek. Najważniejszym źródłem do dziejów własnych herbów są dla większości miast dawne pieczęcie. Rzadko dotrwały one do naszych czasów, ale zwykle zachowały się oczywiście w różnym stopniu dokumenty, na których pieczęcie te były odciśnięte. Tak jest i w przypadku Rzeszowa. [...] Ponieważ godło w postaci krzyża kawalerskiego występuje na pieczęciach od XVI do XVIII wieku, a pośrednio udokumentowane jest dla wieku XV, w okresie późniejszym uległo heraldyzacji, więc nie może być wątpliwości, że herbem Rzeszowa, co najmniej od XV wieku, był krzyż kawalerski. W tej kwestii panuje zresztą zgoda wśród historyków, natomiast spory budziła i budzi nadal kwestia genezy herbu i jego barw w okresie staropolskim. [...] Aż do pierwszego rozbioru w 1772 roku herbem Rzeszowa był bez wątpienia krzyż kawalerski (srebrny?). Nie ma pewności co do proweniencji krzyża oraz barwy pola herbowego: czy było ono błękitne jak w XIX wieku, czy czerwone, na co mogłyby wskazywać późniejsze pieczęcie. [...] Po pierwszym rozbiorze Polski Rzeszów znalazł się w granicach monarchii austriackiej. Kilkanaście lat później, w latach osiemdziesiątych XVIII wieku, herb Rzeszowa został dość istotnie zmieniony. [...] Centralne miejsce herbu zajmował teraz postument ze schodkami (określany czasami jako mensa ołtarzowa), na którym położona jest otwarta księga oraz skrzyżowane miecz i kaduceusz (laska Merkurego). Na frontowej ścianie postumentu umieszczona była tarcza z dotychczasowym herbem miasta krzyżem kawalerskim (niekiedy krzyż nałożony był na postument bez tarczy). Wzdłuż postumentu i po jego bokach zwisały girlandy (festony).Trzeba też przyjąć, że nieformalnie, bo bez stosownych aktów prawnych. [...] Herbem Rzeszowa w okresie PRL był herb w wersji staropolskiej. Potwierdzają to liczne zachowane sztandary, odznaki, publikacje lokalne, gdzie występuje herb miasta w formie srebrnego krzyża kawalerskiego w polu błękitnym. [...] Sytuację prawną herbów miejskich zmieniły przemiany ustrojowe i restytucja samorządów. Ustawa o samorządzie terytorialnym z marca 1990 roku zezwoliła samorządom na podejmowanie uchwał w sprawie herbów. Uchwała Rady Miasta Rzeszowa nr IV/18/90 z 30 sierpnia 1990 roku stanowi, że herbem miasta jest krzyż kawalerski srebrny w polu błękitnym. [fragmenty ksiązki]
Książka otrzymała nagrodę literacko-graficzną Książka Roku 2022 Polskiej Sekcji Ibby. W łemkowskopolskiej przestrzeni wyobraźni fascynującej młodej pisarki Marii Strzeleckiej odkrywam magię swojego dzieciństwa. Zaczarowana niezwykłą opowieścią, patrzę na świat oczyma zadziwionej dziewczynki. Powracają wspomnienia, wzruszenia, lęki, a nawet zapachy i smaki z okolic Bożego Narodzenia. [Julia Doszna] Piękna, stara baśń. [Andrzej Stasiuk] Piękna opowieść z pięknymi ilustracjami o zimowym Beskidzie Niskim, czyli o mojej ulubionej porze roku w jednym z najpiękniejszych miejsc w naszym kraju. To nie tylko opowieść o przyrodzie, ale przede wszystkim o kulturze i ludziach, którzy tam żyli jeszcze nie tak dawno temu. Bardzo polecam. Bez tej książki trudniej byłoby zrozumieć to miejsce dzisiaj. [Adam Wajrak] Maria Strzelecka (ur. 1975) Doktor sztuk plastycznych. Malarka, ilustratorka, autorka filmów animowanych, projektantka plakatów, gitarzystka basowa i wokalistka zespołów punkowych, aktorka, absolwentka warszawskiej ASP. Mama dwójki dzieci i opiekunka psa malamuta. Od ponad ćwierć wieku ma swój kawałek ziemi w Beskidzie Niskim, który jest jej samotnią lub miejscem spotkań z przyjaciółmi. Przemierzyła północne wybrzeże Norwegii sam na sam z rowerem. Przez cztery sezony stanowiła połowę dwuosobowej załogi jachtu wożącego naukowców lub turystów w trudno dostępne rejony Szpicbergenu. ,,Beskid bez kitu, będący jej debiutem książkowym, otrzymał Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego dla najlepszej książki dziecięcej wydanej w 2019 roku oraz nagrodę graficzną w konkursie Książka Roku 2020 Polskiej Sekcji IBBY. Książka otrzymała nominację do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy Treść Laudacji wygłoszonej przez Agnieszkę Sowińską 18 czerwca 2022 r., podczas gali Nagrody Literackiej m.st. Warszawy: Beskid bez kitu. Zima to ksia?zka, ktora z szacunkiem i wrazliwoscia? otwiera drzwi do wielowarstwowej historii Beskidu, przywraca na te ziemie? jej prawowitych mieszkancow Łemkow z ich tradycjami, wierzeniami, pieczołowicie odtworzona? codziennoscia?. Wysiedleni podczas tzw. akcji Wisła, dzie?ki Marii Strzeleckiej wracaja? na swoje ziemie, a ich chyze wypełniaja? sie? zapachami, piesniami, odgłosami codziennej krza?taniny, w kamieniołomach słychac stukanie młotow kamieniarzy, na opustoszałych dzis cerkwiskach rozbrzmiewaja? dzwony. A do wigilijnego stołu znow zaprasza sie? gradownikow, płanetnikow, wilki i niedzwiedzie. Swiat przedstawiony w ksia?zce Marii Strzeleckiej odrzuca perspektywe? antropocentryczna? mowi do nas głosami ludzi, zwierza?t, roslin, przedmiotow. Budzi te?sknote? za swiatem, w ktorym kazdy z tych głosow byłby rownoprawny. Beskid bez kitu zachwyca spojnoscia? tresci, obrazu i formy. Drzeworyty, na ktorych rozgrywa sie? warstwa wizualna tej zimowej opowiesci, powstały na deskach z beskidzkich drzew, w ktorych słojach zapisana jest złozona tozsamosc regionu. I ktora? Maria Strzelecka umie wydobyc i opowiedziec nam tak, bysmy chcieli stac sie? jej cze?scia?.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?