Druki ulotne, efemera, wydawnictwa niekonwencjonalne, akcydensy. Dokumenty życia społecznego. Niegdyś bardzo ważne: zawiadamiały o nadchodzących wydarzeniach, reklamowały produkty, służyły propagandzie. Dziś stanowią źródło informacji o dawnym języku, o modzie czy o zwyczajach.
Aneta Kwiatkowska zebrała i skatalogowała kilkadziesiąt typów takich dokumentów pochodzących z Wolnego Miasta Gdańska. W jej leksykonie odnajdziemy opisy biletów, etykiet, formularzy urzędowych, folderów reklamowych, kart pocztowych, plakatów, ulotek… Całość ilustruje album z obszernym wyborem druków ulotnych zachowanych w PAN Bibliotece Gdańskiej.
Przez stulecia losy niemieckich mieszkańców Danzigu splatały się z polskimi. Niemcy, Polacy, Kaszubi razem pracowali, utrzymywali kontakty rodzinne i towarzyskie, byli sąsiadami. Mówili o sobie: jestem stąd. Ich życie runęło wraz z wybuchem drugiej wojny światowej. Wolfgang Kirchner autobiograficzną opowieść Tamten czas o losach swojej gdańskiej niemieckiej rodziny osadził w chwili zdobycia miasta i w pierwszych miesiącach po wkroczeniu wojsk radzieckich w 1945 roku. Sugestywnie opisał jego zaplanowaną zagładę, strach prześladowanej i brutalnie traktowanej ludności cywilnej. W takich okolicznościach dawny Danzig bezpowrotnie przestał istnieć i stał się polskim Gdańskiem. Zbrodnicza polityka III Rzeszy, decyzje zwycięskich mocarstw i polityka władz polskich sprawiły, że dla niemieckich mieszkańców Gdańska nie było miejsca w rodzinnym mieście, zostali z niego wysiedleni. Utracili swoją lokalną ojczyznę. Ich domy zajęli nowi przybysze
Czy to możliwe, że zwykły zjadacz chleba ochoczo zgwałci śpiącą żonę swojego sąsiada, jeśli tylko da mu się okazję? Jak łatwo jest zwerbować kilkudziesięciu mężczyzn gotowych zgwałcić nieprzytomną kobietę? Manon Garcia w 2024 roku przez kilka tygodni śledziła w sądzie proces Dominiquea Pelicot oskarżonego o odurzanie żony, Gisele Pelicot, i udostępnianie jej ciała innym mężczyznom. Niniejszy esej łączy kronikę procesu z polityczną, filozoficzną i prawną refleksją na temat gwałtu we współczesnym społeczeństwie. Z perspektywy badaczki, ale też kobiety i matki Garcia stawia fundamentalne pytania o relacje między kobietą a mężczyzną, o zło, przemoc, kazirodztwo, normy płciowe i patriarchat. Co rusz powtarza też natarczywe pytanie, które wiele z nas sobie czasem zadaje: czy możemy żyć z mężczyznami?
Na progu przeszłości to wybór esejów Siegfrieda Kracauera (1889-1966), wybitnego filozofa fotografii i sztuki filmowej oraz myśliciela historycznego. Wybór obejmuje zarówno teksty o charakterze teoretycznym, jak i z obszaru krytyki artystycznej. Kracauer rozważa role fotografii we współczesnym mu świecie, analizuje problem relacji fotografii do świata przedstawionego, zastanawia się nad naturą fotografii i filmu jako mediów oraz nad złudzeniami, które fotografia tak łatwo wywołuje w odbiorcy. Eseje te cechuje precyzja i elegancja wywodu, wyczulenie na paradoksy, wnikliwość obserwacji. Kracauer nieomylnie wyławia społeczne i polityczne implikacje obrazów fotograficznych i ukazuje rozmaite pułapki, jakie czyhają na tę dziedzinę twórczości w nowoczesnym świecie. Zaprezentowane teksty stanowić będą nieodzowny punkt odniesienia dla wszystkich, którym bliska jest sztuka fotografii.
Moje Nalewki to pełna uroku opowieść o dorastaniu w warszawskiej dzielnicy żydowskiej przełomu XIX i XX wieku. Scenki z życia żydowskiej Warszawy oddają atmosferę miasta z jego gwarem, zapachami i przede wszystkim niepowtarzalnymi mieszkańcami.
Obfitość realiów, podsuwanych przez usłużną pamięć, talent wydobycia wymownego szczegółu i świetna obserwacja socjologiczna sprawiają, że scenki te są żywe, że je widzimy i słyszymy, a równocześnie mają w sobie duży ładunek poznawczy, doskonale wprowadzają w swoisty i skomplikowany układ stosunków życia na Nalewkach. Coś jak studium socjologiczne w migawkach. Cheder, bożnice, kantory i warsztaty, bogaty dom chasydzki, kawiarnie i herbaciarnie, przekupki na Muranowie, targ na Wołówce, służące i mamki, stróże i policja, pokątni doradcy i lekarze – aż dziw, że tak dużo treści dało się zamknąć na stronach tej książki. […]
[Singer] chciał przede wszystkim ocalić od zapomnienia świat swego dzieciństwa i młodości, z którego dzisiaj – najdosłowniej – kamień na kamieniu nie pozostał.
z recenzji Wiktora Waintrauba, „Kultura” 1960, nr 4/150.
Głównym celem zen, jeżeli można w ogóle mówić o jakimś celu, jest czułe serce. Dogen mistrz zen, XIII w. Niewiele jest książek, w których uznani nauczyciele duchowi dzielą się doświadczeniami z czasu, gdy sami byli uczniami. Z punktu widzenia kogoś, kto chciałby rozpocząć medytację wielka szkoda. Niniejsza książka, ilustrowana niebywałą poezją, dotyczy właśnie Drogi ucznia zen podróży, w której nie znajdziemy ani początku, ani jakiegoś jej końca. Carl Gustaw Jung ujął to tak: Jedyna prawdziwa podróż to podróż do wewnątrz. Ta książka stawia ważne pytania o poszukiwaniach. Któż z nas nie chciałby być otoczony troskliwymi ludźmi i samemu być takim? Skoro całkiem często żyjemy w sposób, który nas unieszczęśliwia dlaczego to robimy? Czym jest nienawiść? Jak przenieść zrozumienie z medytacyjnej maty w codzienne życie? Cóż to za cichy głos, ten nasz wewnętrzny GPS? Jak go rozpoznać pośród hałaśliwego ja!/mnie!/moje!? Co tak naprawdę dzieje się w środku medytującej postaci milczącej, siedzącej nieruchomo w charakterystycznej pozie? Mądrość podpowiada, żeby trzymać kurs na gwiazdy, a nie na światła przepływających statków. Tylko jak tu nie dać się zwieść migotliwym, magnetycznym podszeptom naszego niesłychanego umysłu? * To do bólu szczera, głęboka i poruszająca relacja buddysty zen z trudnej wewnętrznej podróży ku urzeczywistnieniu jego prawdziwej natury/tożsamości. Inspiracja, wsparcie i przewodnik dla innych strudzonych wędrowców. Dla ciekawych i poszukujących kompendium rzetelnej wiedzy o buddyzmie zen, o praktyce wybudzania się z egoistycznego pseudożycia a także ukazanie wagi tych wysiłków dla naszego indywidualnego i zbiorowego istnienia. Teraz, gdy doświadczamy bolesnych konsekwencji naszego odwiecznego zbiorowego snu przekaz nie do przecenienia. Wojciech Eichelberger Książka dla wierzących i niewierzących, starych i młodych, stabilnych i wątpiących. Zenon Kruczyński o życiu duchowym opowiada w poprzek tego, czego dziś domaga się, ba, żąda!, kultura gotowych odpowiedzi, podsumowań, wskazówek, definicji. Autora uproszczenia nie interesują, przeciwnie, on sprawy związane z istotą człowieczeństwa komplikuje i tym samym zbliża się do tego, co wiarygodne. Świetnie napisane! Z doświadczenia jednostkowego i intymnego przechodzi w to, co wspólnotowe i uniwersalnie. Czyni to łagodnie, a przy tym odważnie, swobodnie i bez zadęcia. Trochę jakby stanął przed nami nagi i krzyknął: Ej, ludzie, można nie wiedzieć! Błądźcie! Ryzykujcie! To świetny stan umysłu do odkrywania porządku rzeczy. Katarzyna Kubisiowska Wyjątkowa to książka! Mamy bowiem okazję usłyszeć głos adepta zen, w odróżnieniu od całkiem licznych przekazów nauczycieli i mistrzów buddyzmu. Zenon Kruczyński dzieli się skarbami, które odnalazł na drodze do natury buddy, czyli absolutnej natury wszystkiego. To poruszające i piękne świadectwo zawierające odniesienia do buddyjskich nauczycieli, poetów, terapeutów, ale również osobistych doświadczeń z bliskiego kontaktu z przyrodą. Książka pełna życia! Ryszard Kulik
to nie jest opowieść o lęku to nie jest opowieść o znikaniu zanikaniu zgubieniu zagubieniu to nie jest opowieść o zawiedzeniu o tym że kiedy słońce wstaje to rodzi się nowa historia od nowa i w koło w koło to nie jest opowieść o mięsie o mrówkach o dziewczynach o osobach o muchach i koniach o kretach i jajach to nie jest opowieść o miłości o zniknięciu ludzi z planety to nie jest żadna opowieść to tylko obrazek kropla na suficie śniegKilkoro bohaterów zostaje uwięzionych w mieszkaniu, w którym rozmnażają się muszki owocówki. Kobieta coś sobie uświadomiła, osoba-kret zupełnie się nie zmieniła, chłopak-lornetka posklejał z rozbitego jaja poród, a ja-drzewo-koń zagubiło się i odnalazło, aby zaraz znowu się zgubić.Narracje rozrastają się jak pleśń na pomidorach. Muszki lubią pomidory, muszki lubią podglądać świat.
W okresie transformacji kasety wideo zawładnęły wyobraźnią Polaków. Podczas gdy pozbawione państwowego mecenatu kina pustoszały lub były przerabiane na sklepy i magazyny, wideo przeżywało prawdziwy rozkwit Polacy masowo kupowali magnetowidy, wypożyczalnie VHS powstawały na każdym rogu, a zakładane przez sprawnych przedsiębiorców firmy dystrybucyjne oferowały setki nowych filmów miesięcznie. W ciągu zaledwie kilku lat Polska stała się prawdziwą potęgą wideo nie tylko na tle innych państw byłego bloku wschodniego, ale także wielu krajów zachodnich. Elektroniczny bandyta to nostalgiczna podróż do czasów, kiedy polscy widzowie uwolnili się od jarzma zarówno cenzury, jak i arbitrów gustu, by masowo oglądać reglamentowane wcześniej filmy gatunkowe pochodzące ze zgniłego Zachodu. To także opowieść o czasach drapieżnej transformacji obejmującej wszystkie dziedziny życia, która z jednej strony dawała Polakom dostęp do nieznanych wcześniej doznań, ale z drugiej wymagała ukończenia przyspieszonego kursu kapitalizmu, który niejednokrotnie miał więcej wspólnego z gangsterką niż z dojrzałym biznesem.
Dlaczego pies mimo swych licznych zasług jest przedmiotem pogardy w tak wielu kulturach? Dlaczego jego imię od czasów biblijnych do dziś jest synonimem obelgi? Dlaczego jego rola decydująca z punktu widzenia ludzkiej ewolucji jest cenzurowana przez wszystkie religie? Książka Marka Alizarta to brawurowy esej o relacji, jaka łączy nas z naszymi najlepszymi czworonożnymi przyjaciółmi. Zdawać by się mogło, że na ten temat równie stary, dowodzi autor, jak Homo sapiens napisano już wszystko. Krótkie i zdumiewające dzieło francuskiego filozofa ma jednak czym zaskoczyć czytelników i czytelniczki. Alizart z erudycją i w klarownym stylu zbiera psie fakty i mity, a także proponuje ich oryginalne odczytania, w których psom przysługuje status niemalże metafizyczny, powiązany z zagadką pochodzenia samego życia. Książka, mimo swych małych rozmiarów, imponuje śmiałością skojarzeń, głębią argumentu i rozpiętością historycznej perspektywy. To lektura obowiązkowa dla wszystkich psiar i psiarzy.
Kapitalizm nie jest niczym innym niż systemem zaprzęgania natury również natury ludzkiej! do darmowej lub bardzo nisko płatnej pracy. Kapitalistyczne prawo wartości to, czemu i w jaki sposób kapitalizm nadaje priorytet w sieci życia zawsze było prawem Taniej Natury. (Tak, to absurd! Natura bowiem nigdy nie jest tania). Dziwny i dynamiczny proces zaprzęgania natury do pracy tanim kosztem stał u podstaw osiągnięć epoki nowoczesnej jej łaknienia i zdolności pozyskiwania Czterech Tanich Dóbr: pożywienia, energii, surowców i ludzkiego życia. Zdolności te właśnie się wyczerpują. Sprzeczności kapitalizmu, podsycane przez niestabilność biosfery, ujawniają, że osiągnięcia epoki nowoczesnej opierały się na aktywnej i postępującej kradzieży: naszego czasu, życia planetarnego, przyszłości naszej i naszych dzieci. Oryginalna, anglojęzyczna wersja książki Antropocen czy kapitałocen? ukazała się w 2016 roku nakładem wydawnictwa PM Press. Zawiera poza wstępem napisanym przez Jasona W. Moorea siedem szkiców. Ich autorkami i autorami są: Eileen Crist, Donna Haraway, sam Moore, Justin McBrien, Elmar Altvater, Daniel Hartley oraz Christian Perenti. Badacze ci podejmują dyskusję z najważniejszą teoretyczno-historyczną koncepcją środowiskową naszych czasów, czyli z dyskursem antropocenu. Z jednej strony doceniają termin antropocen jako nazwę nowej epoki geologicznej, w której człowiek osiągnął sprawczość równą wielkim siłom przyrody i zaczął kształtową geologię planety Ziemia, czego najdobitniejszym, ale nie jedynym, dowodem są postępujące zmiany klimatu. Z drugiej strony autorzy i autorki szkiców zauważają, że koncepcja antropocenu, przeniesiona na grunt nauk społecznych i humanistycznych, przynosi więcej szkód niż pożytków. Antropocen bowiem naturalizuje ludzki wpływ na Ziemię, nie różnicując samych sprawców współczesnych zmian planetarnych i traktując człowieka jako ich zbiorczego agenta. W koncepcji antropocenu nie są widoczne ani nierówna odpowiedzialność poszczególnych ludzi za kryzys ekologiczno-klimatyczny, ani nierówności w obrębie ludzkich społeczeństw, ani też historyczne przyczyny dzisiejszego stanu planetarnego. Zdaniem autorów i autorek warunkiem możliwości wszystkich tych zmian był ustanowiony w XVI wieku system kapitalistyczny, w którego logikę od początku wpisana była ideologia Taniej Natury traktowanie natury (w tym natury ludzkiej) jako dostarczycielki tanich zasobów, a także jako przestrzeni zewnętrza, do której eksternalizować można koszty środowiskowe działalności kapitalistycznej. Akumulacja kapitału stoi jednak w radykalnej sprzeczności z biologicznymi podstawami życia na Ziemi, a doświadczany przez nas dziś kryzys ekologiczno-klimatyczny ujawnia, że sprzeczności tej nie da się już dłużej ignorować. Dlatego autorzy i autorki proponują alternatywną wobec antropocenu nazwę epoki, w której żyjemy kapitałocen.
Czytelnicy twórczości Gombrowicza od lat czekali na tę książkę. Publikowane przez kilkanaście lat szkice i artykuły Boleckiego o Gombrowiczu należą bowiem do głównego nurtu badań twórczości tego pisarza, ale pozostawały dotąd rozproszone. Pod prowokacyjnym tytułem Czy Gombrowicz miał oczy? Bolecki w sposób spójny i wszechstronny przybliża twórczość pisarza, który niezmiennie przyciąga dziś uwagę krytyków na całym świecie. Zebrane w tym tomie szkice wyróżnia różnorodność, wielość sposobów i interpretacji. Mamy tu zarówno precyzyjne analizy języka pisarza, jak i intrygujące zestawienia komparatystyczne, np. pomiędzy Gombrowiczem a Schulzem i Witkacym, czy Gombrowiczem a Słowackim i Sienkiewiczem. Książka bardzo potrzebna, nawet konieczna - zwłaszcza w edukacji szkolnej i uniwersyteckiej.
Sztuka i życie Marka Rothki (19031970), jednego z najsłynniejszych ekspresjonistów abstrakcyjnych, zostają pokazane na nowo w książce napisanej przez jego syna. Łącząc rygorystyczną krytykę z osobistymi anegdotami, Christopher Rothko oferuje unikalne spojrzenie na mistrza sztuki współczesnej. Autor czerpie z intymnej znajomości dzieł artysty i bada, w jaki sposób poprzez formę, kolor i skalę wpływają one na powstawanie głębokiej więzi między widzem i malarzem. Omawia słynne arcydzieła i prace mniej znane, sięga do pism artysty z lat trzydziestych i czterdziestych, analizuje związki malarstwa Rothki z muzyką, zastanawia się nad trwającymi nieustannie zmaganiami publiczności z abstrakcją wizualną. Wreszcie w poruszający sposób pisze o relacji z ojcem, o podobieństwach do niego i o swojej roli jako syn artysty. Książka Mark Rothko: Od środka wprowadzi w twórczość słynnego abstrakcjonisty czytelników dopiero ją odkrywających i zaoferuje świeżą perspektywę tym, którzy świetnie ją znają. Perspektywy otwierające się na to, co nieuchwytne; odstręczające, bo wydaje się, że pokazują tak niewiele. Wywierające natychmiastowy wpływ, a jednak tchnące nieskończonością kolory. Głęboko nasycone powierzchnie, które pozostają eteryczne i kruche. Odkąd pod koniec lat czterdziestych prace Marka Rothki zaczęły budzić zainteresowanie, zatrzymują odbiorców w pół kroku i skłaniają ich do zastanawiania się nad tym, co właściwie zobaczyli i czy w ogóle coś zobaczyli. Z Prologu Christophera Rothki * Dziękujemy Izabeli Grocholskiej za inicjatywę i nieocenione wsparcie przy wydaniu książki
Mózgi elektronowe wielkie jak wieżowce, robotyczni zabójcy, cyfrowe homunkulusy, pralki podszywające się pod ludzi, elektropoeci oraz ośmiopiętrowy kalkulator z liliowymi narożnikami i deseniem na froncie, który uważa, że dwa razy dwa równa się siedem. To tylko niektóre z nie-ludzkich istot pojawiających się w Intelektronice Stanisława Lema. Książka obejmuje zróżnicowane gatunkowo i napisane w różnych okresach teksty poruszające problem sztucznej inteligencji i pozaludzkiej świadomości. Lektura Intelektroniki jest podróżą przez artystyczne uniwersum Lema od fantastyki pełnej grozy i niesamowitości, poprzez baśnie i traktaty filozoficzne, klasyczne science fiction o podróżach kosmicznych i eseje futurologiczne, aż po recenzje nieistniejących książek. Tom wieńczy traktat filozoficzny o sztucznej inteligencji oraz intelektronicznych dylematach, kontrowersjach i zastosowaniach praktycznych. Wydanie zawiera rysunki Daniela Mroza, ulubionego ilustratora Stanisława Lema.
Poruszająca opowieść o Stefanie Zweigu (18811942), wiedeńczyku, wielkim humaniście i pisarzu, w latach 30. XX wieku najczęściej tłumaczonym autorze na świecie. Zweig był ucieleśnieniem wysokiej kultury europejskiej, hojnym mecenasem, miłośnikiem sztuki, a zarazem literackim celebrytą i bywalcem salonów. W epoce nazizmu ten zasymilowany Żyd, dumny ze swojego ateizmu, stał się jednym z najważniejszych emigrantów literackich. Wyjechał do Anglii, stamtąd do Nowego Jorku, by wreszcie zamieszkać na przedmieściach Rio de Janeiro. Odcięty od okupowanej Europy, gdy jego książki były palone przez nazistów, a język niemiecki stał się powodem do wstydu popełnił samobójstwo. George Prochnik rekonstruuje świat, z którego wywodzi się pisanie Zweiga, atmosferę tamtych czasów. Pokazuje niemożność odnalezienia twórczego ducha w krajach, których język, zwyczaje i tradycje są obce uchodźcy. Książka jest głębokim namysłem nad kondycją wygnania, ważnym spojrzeniem na intelektualne i emocjonalne koszty wysiedleń w najmroczniejszych czasach Europy. * Wes Anderson złożył hołd Zweigowi filmem Grand Budapest Hotel, inspirowanym twórczością i biografią pisarza. Książka zdobyła National Jewish Book Award for Biography 2015.
Książka niniejsza, chociaż wpisuje się w szeroki nurt refleksji nad starością, pozostaje jednak na jego obrzeżu. Nie jest kolejnym przyczynkiem do rozległej historii starości i ludzi starych. Mówi o sztuce. O sztuce wobec starości, o ich wzajemnych relacjach. O sztuce, której w różnych okolicznościach starość niespodzianie staje na drodze. Wypierana lub przyjmowana z rezygnacją, starość może ponaglać albo obezwładniać, wywoływać panikę albo bunt, napawać przerażeniem albo spokojem. W żadnym razie nie pozwala o sobie zapomnieć. Odsłania niedoświadczane przedtem strony życia. Także niezauważane czy nieprzeczuwane strony sztuki. Każda starość jest inna. Zebrane tu niespójne teksty nie są więc ani opowieścią o starości, ani rozpatrującymi wybrane przykłady studiami przypadków. Są idąc za sugestią Miłosza, że lepiej o starości nie pisać zaledwie dotknięciami i odbiciami tej kondycji, która czeka i nieuchronnie nadchodzi. Bogusław Deptuła w rozmowie z Marią Poprzęcką, Jak malować staruszki| Dwutygodnik, nr 409, kwiecień 2025
Wznowienie słynnych esejów o sztuce Michała Rusinka. Książka stanowi próbę odczytania obrazu za pomocą narzędzi wypracowanych przez retorykę rozumianą jako teorię dyskursu, skoncentrowaną na perswazji, topice i figuratywności. Można też rozumieć ją na odwrót: jako próbę potraktowania struktur dyskursywnych tak, jakby to były struktury obrazowe. Mówi więc ona zarazem o obrazie językiem literaturoznawstwa, jak i o słowie językiem teorii sztuk plastycznych: nosi tytuł Retoryka obrazu, ale dotyczy także obrazowości retoryki.
Świat obrazów twórcy Damy z łasiczką i Mona Lizy zna każdy, natomiast świat myśli Leonarda: naukowej, filozoficznej, technicznej pisze we wstępie Maria Rzepińska ciągle jeszcze nie jest całkowicie zbadany i ogarnięty. Niniejsze wznowienie traktatu, pisanego przez całe niemal dorosłe życie artysty, stanowi summę poglądów artysty na temat malarstwa. Uporządkowany przez uczniów rękopis, złożony w postaci książki, stał się jedną z najważniejszych rozpraw teoretycznych poświęconych sztukom plastycznym. W dobie wzmożonego zainteresowania spuścizną genialnego Włocha posłużyć może jako klucz do jego twórczości, która mimo upływu wieków wzbudza coraz więcej kontrowersji. Nie tylko naukowców, ale również świata popkultury.
Kotka Eponina o manierach dobrze wychowanej panienki, pies Zamore oddający się ukradkiem swojej tanecznej pasji, kot opiumista Zizi, zbyt ładny, by pracować, szczurza rodzina żyjąca w przyjaźni z kocią dynastią – to tylko niektórzy reprezentanci intymnego zwierzyńca Théophile’a Gautiera. Pater familias tej menażerii opisuje ją z wnikliwością badacza, a zarazem czule – choć nigdy czułostkowo – tworząc humorystyczną i autoironiczną refleksję na temat relacji ludzi i zwierząt. Wśród zmian targających dziewiętnastowieczną Francją bardziej martwi się losem umierającego psa niż problemami monarchii lipcowej, bardziej niepokoi go konieczność sprzedania ukochanych koni niż wypadki rewolucji lutowej. To próba zrozumienia życia duchowego naszych „braci mniejszych”, świadcząca o wrażliwości wykraczającej daleko poza czasy, w których powstała.
Książka Gautiera to dowód na to, że w sercu wrażliwego człowieka zawsze było miejsce dla zwierzęcia. To swoisty hołd złożony istotom, które same nie potrafią dojść do głosu. A może jednak potrafią? Po przeczytaniu Intymnego zwierzyńca nic nie jest już oczywiste. Tam każde zwierzę ma swoją historię, osobowość, wady i zalety. Ma duszę. A wyobraźnia i humor, z jakimi opisuje je francuski pisarz, nie znają granic.
Trzecia edycja kultowej książki Agnieszki Taborskiej Spiskowcy wyobraźni. Surrealizm wpisuje się w obchody stulecia powstania ruchu. W 2024 roku minął bowiem wiek od ukazania się Manifestu surrealizmu Andr Bretona. Spiskowcy opisują odkrycie surrealistek w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia oraz przywrócenie wagi technikom bardziej efemerycznym od malarstwa czy rzeźby: kolażom, rysunkom automatycznym, fotografii i tworzeniu przedmiotów. Jubileuszowa edycja Spiskowców dodatkowo dokumentuje zmianę w myśleniu, jaką na przełomie 2021 i 2022 roku przyniosła wystawa Surrealizm bez granic, którą zorganizowano w nowojorskim Metropolitan Museum of Art. Okazało się, że to ruch ogarniający cały świat, bo cytując Wilhelma Freddiego surrealizm nie jest ani stylem, ani filozofią, lecz stanem ducha. Surrealizm ma sto lat, nowy rozdział Spiskowców, podsumowuje dokonania ruchu i jego wpływ na takie kierunki sztuki i literatury, jak ekspresjonizm abstrakcyjny, popart, Międzynarodówka Sytuacjonistyczna, Nowa Krytyka, metafikcja, teatr absurdu, poezja bitników, performance, instalacja, afrosurrealizm, nurt Negritude oraz sztuka artystów nieprofesjonalnych.
Nie chcąc myśleć o logice roślinnego życia poza jego biochemicznymi, komórkowymi czy mikromolekularnymi procesami i układami ekologicznymi filozofowie z łatwością założyli, że w szerokich ewolucyjnych ramach odniesienia istnienie roślin jest słabiej rozwinięte lub mniej zróżnicowane niż istnienie ich zwierzęcych czy ludzkich odpowiedników i że w związku z tym byty roślinne bezwarunkowo udostępniają się nieograniczonemu użyciu i eksploatacji. Tego rodzaju stłumienie najbardziej podstawowego pytania o rośliny legło u podstaw ich etycznego zaniedbania. Choć podobnie jak my są one istotami żywymi, nie potrafimy wychwycić w nich nawet najmniejszych podobieństw z naszym życiem. Marginesy filozofii zamieszkiwane są przez nie-ludzkie i nie-zwierzęce istoty w tym rośliny. Podczas gdy współczesna filozofia raczej wystrzega się ontologicznego i etycznego namysłu nad roślinnym życiem, Michael Marder stawia je na pierwszym planie dokonującej się obecnie dekonstrukcji metafizyki. Autor wskazuje wybrane aspekty istnienia i zachowania roślinnych organizmów oraz roślinnego dziedzictwa ludzkiej myśli. Dowodzi, że rośliny są w stanie oprzeć się totalizującej logice i wyjść poza ciasne granice instrumentalizacji. Rekonstruując życie roślin po metafizyce, Marder skupia się na ich wyjątkowej czasowości, wolności oraz materialnej wiedzy i mądrości. W jego ujęciu myślenie roślin to zarówno niekognitywny, nieideacyjny i nieobrazowy tryb myślenia właściwy roślinom, jak i proces sprowadzania ludzkiej myśli z powrotem do jej korzeni i uroślinniania jej.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?