Poradnik dla zielonych rodziców
-
Autor: Reni Jusis Magda Targosz
- ISBN: 978-83-930598-6-7
- EAN: 9788393059867
- Oprawa: Miękka
- Wydawca: Mamania
- Format: 14.5x20.5cm
- Język: polski
- Liczba stron: 303
- Rok wydania: 2011
- Wysyłamy w ciągu: niedostępny
-
Brak ocen
-
21,41złCena detaliczna: 38,90 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 21,54 zł
„Poradnik dla zielonych rodziców” to setki pomysłów na rodzicielstwo bliskie naturze: przepisy na zdrowe potrawy i domowe kosmetyki, porady jak przygotować się do narodzin dziecka i karmienia piersią, instrukcje masażu niemowląt i bezpiecznego noszenia malucha, a ponadto do wycięcia: plan porodu, wykrój pieluszki, chusty i nosidła.
Książka zainspirowana cyklem Eko Mama w Dzień Dobry TVN, w którym Reni Jusis wraz z zaproszonymi gośćmi od wielu miesięcy przekonuje widzów, że zielony to dziś najmodniejszy kolor!
Fragment książki Poradnik dla zielonych rodziców
Mleko mamy
Monika Staszewska
mama dwójki dorosłych dzieci, Janka i Marysi, babcia Jaśka, mama-teściowa Piotra. Położna od 20 lat. Pomogła rzeszy karmiących piersią kobiet, przez lata pracowała w telefonie zaufania dla mam karmiących, odpowiadała na pytania kobiet na forum internetowym.
Magda Targosz: Dlaczego coś tak naturalnego, jak karmienie piersią jest dla kobiet w XXI wieku czymś tak bardzo trudnym? Fora internetowe pękają od postów kobiet poszukujących pomocy w karmieniu.
Monika Staszewska: Myślę, że żyjemy w czasach, kiedy rzeczy nienormalne stały się normalne, na przykład karmienie piersią jest czymś dziwnym, a karmienie mlekiem modyfikowanym jest oczywistością.
Reni Jusis: Przeczytałam na stronie Fundacji Mleko Mamy, że od 30 lat liczba karmiących mam w Polsce cały czas się zmniejsza. Dlaczego tak się dzieje?
Monika Staszewska: To nie jest problem tylko Polski, tak jest na całym świecie. Na forum, gdzie przez długi czas odpowiadałam na pytania mam, spotykałam się z informacjami, że w innych krajach karmienie piersią jest postrzegane wręcz jako średniowiecze. Podobnie było długi czas z chustami, które teraz już na szczęście wróciły do użytku. A wszystkich osób, które mówiły, że karmienie piersią, noszenie w chuście jest złe i szkodliwe, pytam: to jak przetrwała ludzkość? Jak żyją ludzie w Afryce? Przecież tam dzieci są karmione długo piersią i noszone w chuście. Zawsze mnie to bawiło, kiedy ktoś mi mówił „nie noś na rękach, bo dziecko się przyzwyczai". Ale ja już je do tego przyzwyczaiłam przez 9 miesięcy noszenia w brzuchu i teraz tylko ponoszę konsekwencje tego „strasznego" działania, które popełniłam, będąc w ciąży.
Reni Jusis: A czy nie uważa pani, że my, kobiety, jesteśmy same sobie winne? Może to, że przez ostatnich kilkadziesiąt lat skupiłyśmy się na walce o równouprawnienie płci i emancypacji kobiet, ukręciło łeb tej naturalności. Francuzki na przykład uważają dziś karmienie piersią za odrażające i deformujące ciało.
Monika Staszewska: W tym zwracaniu uwagi na to, że jesteśmy tak samo ważne, jak mężczyźni, zgubiłyśmy to, że jesteśmy inne. A kobieta z natury nie jest taka sama, jak mężczyzna. Rzeczywiście, ostatnio coraz częściej się zdarza, że ktoś -widząc mamę karmiącą piersią dziecko powyżej roku - powie, że to jest obrzydliwe. Mam niestety wrażenie, że tu chodzi często o pewien społeczny problem z seksualnością. W naszym kraju wiele osób uważa, że ssanie przez dziecko piersi to coś nienormalnego, czasem wręcz wstydliwego.
Reni Jusis: Wiele mam spotyka się dziś z mało sympatycznymi komentarzami, karmiąc swoje dzieci piersią w miejscach publicznych.
Monika Staszewska: A przecież nasze społeczeństwo uważa się za wierzące, czyli wierzy w to, że człowiek jest piękny, że seksualność i współżycie jest czymś wspaniałym, a dziecko jest tego dopełnieniem. To jak dla mnie oznacza, że coś tu się gdzieś pogubiło. Pierś zaczęła być traktowana jako obiekt seksualny i kompletnie zapomniano o tym, że służy przede wszystkim do karmienia człowieka. Do tego, żeby była miła i przyjemna w wyglądzie i do miłych doznań dla obu stron również, ale nie jest to podstawowa funkcja piersi, l co ciekawe - wielu ludzi nie oburza ulotka z gołą panią za wycieraczką samochodu i pismo erotyczne wystawione w kiosku, ale kobieta karmiąca publicznie dziecko wzbudza sensację i oburzenie.
Magda Targosz: Chyba najważniejsze, to usłyszeć swój wewnętrzny głos i zaufać mu: jeśli chcę karmić, to karmię, nie oglądając się na innych. A co, jeśli nie chcę? Co mówi pani mamom, które wybierają butelkę?
Monika Staszewska: Nie mówię, że to źle, jak ktoś karmi butelką. To jest osobista decyzja i wybór, więc się nie wtrącam. Natomiast jeżeli ktoś mnie spyta, czy uważam, że lepiej jest karmić piersią, to zawsze powiem, że tak, lepiej mlekiem matki niż mlekiem krowy.
Magda Targosz: Myślę, że jest grono mam, na które ta presja karmienia piersią działa zniechęcająco - przez co poddają się przy najmniejszym kryzysie. Według mnie doradca laktacyjny powinien wspierać te osoby, które proszą o wsparcie, a nie potępiać tych, które wybrały inaczej.
Monika Staszewska: Ja nie zamierzam nikogo potępiać. Mój starszy syn Jasiek też bardzo krótko był karmiony piersią. Dokładnie dlatego, że odczuwałam presję. Wtedy dzieci karmiło się co 3 godziny. On i tak miał lepiej, bo urodził z niską masą urodzeniową, więc mogłam go karmić co 2,5 godziny, a nie co 3. A w nocy nie musiał czekać na jedzenie 6 godzin, tylko 5. Jaki normalny człowiek to wytrzyma?
Magda Targosz: Też byłam tak karmiona...
Monika Staszewska: Dlatego często tłumaczę zachowanie obecnych babć. Większość z nich karmiła dzieci mlekiem krowim, bo wmówiono im, że mleko krowie jest lepsze od ich własnego.
Reni Jusis: Kto miał taki wpływ? Lekarze, rodzina, poradniki?
Monika Staszewska: Niestety świat medyczny. W poradni matki słyszały, że ich dzieci mają jeść co 3 godziny w dzień, co 6 w nocy, że nie wolno dzieci nosić, a soczek jabłkowy podawać od 3. tygodnia. Więc kiedy w takim domu nadchodził wreszcie czas karmienia, po rozpaczliwym płaczu opuszczonego w łóżeczku samotnego małego człowieka, dziecko łapało pierś do buzi i... usypiało, uspokojone tym, że wreszcie jest blisko mamy. A kiedy dziecko zasnęło, matki uznawały, że zjadło, czyli odkładały je do łóżeczka. A ono znów zaczynało płakać... Oczywiście zaraz pojawiały się problemy, bo dziecko nie przybiera na wadze -a jak ma przybierać, jeśli jada rzadko, właściwie wcale, bo natychmiast usypia? To były dzieci, które po tym, jak spędziły 8 czy 9 miesięcy w brzuchu mamy, przywykły do tego, że mama jest zawsze blisko i nagle wylądowały zupełnie same w łóżeczku. W ramach pomysłów przetrwania tych 3 godzin płaczu między karmieniami podawano dziecku smoczek i starano się, żeby go nie wypluło. Więc to dziecko miało problemy z techniką ssania, jak nie od początku, to po 2 miesiącach, albo najpóźniej po czterech. Według mnie jest oczywiste, że ówczesne kobiety nie miały szans karmić inaczej. Też to przerabiałam, chociaż czułam, że coś jest nie tak. Gdy urodziłam młodszą córkę, Marysię, to pomyślałam o nie, to jest jakaś paranoja, l zbuntowałam się.
Reni Jusis: Czyli doszła pani do tego intuicyjnie?
Monika Staszewska: Większość rodziców czuje intuicyjnie, co jest w porządku, a co im nie pasuje. Nie uważam, że jestem gorsza z tego powodu, że mama karmiła mnie sztucznym mlekiem. Zresztą do mojej mamy z czasem dotarło, dlaczego nie była w stanie mnie karmić: bo było ważenie po karmieniu, przed karmieniem i ważenie ubranek. Ile czasu człowiek tracił na rzeczy, które odciągają od intuicji, a prowadzą do myślenia, nazywanego przeze mnie „całkowo-różniczkowym"? A to przy dziecku nie działa. Zresztą nie bez powodu. Niektórzy się śmieją, że kobieta robi się głupsza, jak już urodzi. Ona się nie robi głupsza, ona często ma utrudnione takie właśnie myślenie „całkowo-różniczkowe". Natura robi to po to, zęby kobieta kierowała się głównie intuicją. Bo dziecka się nie da zrozumieć, wpisać w schemat. Trzeba je po prostu intuicyjnie pojąć.
Reni Jusis: Jak długo udało się pani karmić piersią pierwsze dziecko? Monika Staszewska: Niewiele ponad 3 miesiące.
Magda Targosz: A co się wydarzyło przy drugim dziecku? Monika Staszewska: Marysia straciła zainteresowanie piersią, kiedy miała półtora roku, ale przez 11 miesięcy piła tylko mleko. Bo nie chciała jeść nic innego, a ja nie nadaje karmienia na siłę.
Magda Targosz: Ile lat ma dziś Marysia?
Monika Staszewska: Dwadzieścia.
Magda Targosz: Dwadzieścia lat temu to nie była utarta ścieżka postępowała z dziećmi...
Monika Staszewska: Zdecydowanie nie. Idąc do przychodni, dostawałam za każdym razem wytyczne, że już koniec z piersią, że teraz jabłuszko i marchewka, Na początku było mi trudno stawić czoło tym płynącym zewsząd dobrym radom. Potem już się przyzwyczaiłam, że niektórzy uważali, że źle wychowuję swoje dzieci. Pomyślałam, że najwyżej kiedyś poniosę tego konsekwencje, ale nie Jestem w stanie robić tego inaczej, niż czuję. Bo nie jestem w stanie nie szanować
człowieka tylko dlatego, że jest ode mnie młodszy. Bo jak nauczyć dziecko szacunku do innych ludzi, jeśli ja go nie będę szanowała? „Dlaczego ty pozwalasz dziecku zdecydować, w co ono się ubierze?"- pytała mnie jedna pani. A dlatego, że ja nie lubię, jak ktoś mi mówi, w co mam się ubrać. Poza tym -ja nie wiem, czy dziecku jest ciepło, czy zimno, to ono wie najlepiej.
Magda Targosz: Wydaje mi się, że matki często potrzebują większego zaufania do siebie, l wiary w to, że potrafią wykarmić swoje dziecko. To chyba jest największy lęk matki, bardzo często potęgowany przez osoby z otoczenia. Moim zdaniem od doradcy laktacyjnego częściej potrzebujemy wsparcia, niż instrukcji przystawiania dziecka do piersi. Matki chcą usłyszeć:„dasz radę, nie zagłodzisz swojego dziecka!".
Monika Staszewska: Szczerze mówiąc, nigdy nie czułam się doradcą laktacyj-nym. Częściej mówię o sobie jako o kobiecie, żonie, mamie i do tego położnej. Według mnie pomaganie w karmieniu jest takim samym zadaniem położnej, jak pomaganie przy porodzie czy pomaganie starszej kobiecie przy klimakterium. Położna jest kimś, kto towarzyszy kobiecie. Uważam, że jest to niesamowity zawód.
Reni Jusis: Co pani czuje, gdy pani podopieczna w końcu rezygnuje z karmienia piersią i wybiera butelkę? Czy jest pani rozczarowana?
Monika Staszewska: Mogę się tylko zastanowić, czy zrobiłam wszystko, co powinnam była zrobić, żeby tej kobiecie pomóc, czy dostała ode mnie to, czego potrzebowała. Nie mam pretensji do kogoś, że karmi inaczej, to bardzo osobista sprawa. Być może czasami jest mi zwyczajnie przykro, że się nie udało.
Magda Targosz: Czasem za taką decyzją stoją powody, na które nie mamy wpływu...
Monika Staszewska: Ale często tez chcemy kontrolować wszystko wokół siebie, co jest moim zdaniem na tyle zabawne, że nie jesteśmy w stanie kontrolować niczego, bo nie wiemy nawet, czy dożyjemy wieczora. Ale rodziców uspokaja to, gdy widzą, ile dziecko zjadło, l co z tego? Profesor Fijałkowski* powiedział kiedyś: „Gdyby trzeba było wiedzieć, ile dziecko zjada, to pierś kobieca byłaby przezroczysta z podziałką. A nie jest. Widać ta wiedza nie jest nam do niczego potrzebna." - bardzo lubię ten cytat.
Reni Jusis: Taka chyba już nasza ludzka natura. Często dziecko, które dostanie raz butelkę, już nie chce piersi. Zazwyczaj wybieramy to, co łatwiejsze.
Monika Staszewska: Chociaż nie zawsze. Do dziś pamiętam takie dzieci, które jadły przez miesiąc z butelki, a potem nagle decydowały, że nie będą już jadły Z butelki, tylko z maminej piersi. Konsultowałam też przez telefon dziewczynę, która chciała wrócić do karmienia piersią, kiedy jej córka miała 8 miesięcy, a ona nie karmiła od pięciu. Powiedziałam jej szczerze, że nie wiem, czy się jej uda, ale może spróbować ściągać pokarm, żeby karmić dziecko przynajmniej swoim mlekiem, l co? Nie dość, że udało jej się pobudzić laktację, to jeszcze dziecko zaczęło ssać pierś. Więc to też nie jest tak, że jak już podamy smoczek, to na pewno się nie uda.
Magda Targosz: A co powinna pani zdaniem wiedzieć mama, która wkrótce urodzi dziecko i chciałaby karmić piersią? W jaką moc należałoby ją wyposażyć?
Monika Staszewska: Należałoby ją przede wszystkim zostawić w spokoju. Michel Odent*, promujący porody naturalne, obserwował kobiety, którym nikt się nie wtrącał, gdy naturalnie rodziły i odkrył, że to jest najlepsza metoda na rodzenie - nie przeszkadzać kobiecie. Dokładnie tak samo jest z karmieniem: jeśli nikt nie będzie się wtrącać, to nawet jeśli to jest pierwsze dziecko, kobieta weźmie je na ręce i nakarmi.
Reni Jusis: Często głównym problem jest to, że każda z nas słyszała mnóstwo dobrych rad albo głosów wątpiących. Myślę, że stwierdzenia typu „dziecko się nie najada" albo „masz za mało mleka", lub „kup na zapas butelkę i mleko modyfikowane" powinny być karalne! Chyba nic bardziej nie podcina młodej mamie skrzydeł, niż brak wiary w to, że da radę wykarmić swoje dziecko.
Monika Staszewska: Gdybym miała powiedzieć, co jest najlepszym przygotowaniem kobiety do bycia matką, to myślę, że to jest wzrastanie przy własnej matce. A jeśli nie przy własnej matce, to przy jakiejś innej kobiecie, l to wsparcie innej kobiety jest jej bardzo potrzebne na początku drogi macierzyństwa.
Magda Targosz: Tę ciągłość dziś zastępują eksperci, którym ufamy bardziej, niż własnym matkom i babciom. [...]
Poradnik dla zielonych rodziców
Spis treści:
- Wstęp
- O porodzie naturalnym
- Jak zaplanować poród
- Mleko mamy
- Poradnik- karmienie piersią
- Dotyk miłości
- Dotyk miłości - kilka porad
- Siedem filarów rodzicielstwa bliskości
- Siła przytulania
- Siła przytulania - zalety noszenia dziecka w chuście
- Posłuchaj mnie mamo
- Bobomigi
- Jak mądrze kochać
- Odżywianie w zgodzie z naturą
- Poradnik - zdrowe odżywianie
- Przepisy Joanny Mendeckiej
- Dieta roślinna - z czym to sieje
- O miłości do wielorazówek
- Poradnik - pieluszki
- Kosmetyki? Naturalnie!
- Poradnik - kosmetyki naturalne
- Przepisy - ekologiczne kosmetyki domowej roboty
- Zabawa w robienie zabawek
- Poradnik - zabawki
- Eko znaczy tanio
- Eko(logicznie) eko(nomicznie) w domu
- Jak uszyć chustę kółkową
- Jak uszyć nosidło MeiTai
- Wykrój pieluszki formowanej
- Plan porodu do wycięcia