Motylki - wstrząsająca opowieść anorektyczki
wstrząsająca opowieść anorektyczki
-
Autor: Halse Laurie Anderson
- ISBN: 9788362502004
- EAN: 9788362502004
- Oprawa: Miękka
- Wydawca: Lucky
- Format: 12.3x19.0cm
- Język: polski
- Liczba stron: 278
- Rok wydania: 2010
- Wysyłamy w ciągu: niedostępny
-
Średnia ocena: 4,50 (2)
-
19,72złCena detaliczna: 29,90 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 19,72 zł
Każda osiemnastolatka pragnie być piękna, a piękno wymaga wyrzeczeń, szczególnie jak ktoś chce być szczupłym mimo wszystko.
Liz przy wzroście 165 centymetrów waży niecałe 45 kilogramów i chudnie dodatkowe sześć.
Zdaje sobie jednocześnie sprawę z tego, że tak naprawdę liczba kilogramów nie ma znaczenia.
"Jeśli dojdę do 32, będę chciała ważyć 29. Gdybym ważyła cztery kilo, chciałabym zejść do dwóch.
Jedyna liczba, która tak naprawdę by mnie zadowoliła to 0"
I to prawie udało się jej najlepszej przyjaciółce, niestety wcześniej... zmarła.
Anderson tworzy postacie głęboko zapadające w pamięć. Wciąga czytelnika w wir przeżyć wewnętrznych bohaterki, a nam uświadamia, co to znaczy ANOREKSJA.
Fragment Książi
051.00
Dwa dni później, dwa dni przed Bożym Narodzeniem orzekają, że jestem na tyle gruba i zdrowa psychicznie, że można mnie wykopać ze szpitala. Plan, żeby odesłać mnie prosto do New Seasons, nie wypali. W gospodzie nie ma miejsca dla skórzanej Lii wypchanej bałaganem. Jeszcze ie. Dyrektor obiecał mamie doktor Marrigan, że będzie mieć dla mnie łóżko w przyszłym tygodniu. Jestem na tyle stabilna, żeby do tego czasu być w domu. wszyscy mówią, że jestem stabilna. Oblałam jedzenie, oblałam picie, oblałam nierozcinanie się na kawałki. Oblałam przyjaźń. Oblałam bycie córką i siostrą. Oblałam lustra, wagi i rozmowy telefoniczne. Dobrze, że przynajmniej jestem stabilna. Tata odbiera mnie ze szpitala. Odwiedzał mnie co-dennie bez Jennifer (upewniwszy się, że nie wpadnie na mamę) i płakał z głową na moim materacu, ale nie mówił wiele, nawet wtedy, gdy pomagał mi wsiąść do samo-lodu. Gdy byłam podłączona do rurek, spadł śnieg. Białe )lany odbijają słońce, co sprawia, że stają się prawie zbyt snę, żeby można było na nie patrzeć. Podnoszę klapkę i osłonie przeciwsłonecznej i z lusterka zaczyna mi się przyglądać jakaś dziewczyna. ...