Lecę dalej. Tanie podniebne podróże
-
Autor: Marzena Filipczak
- ISBN: 978-83-929512-5-4
- EAN: 9788392951254
- Oprawa: Miękka
- Wydawca: Media Rodzina
- Format: 14,5x20,7 cm
- Język: polski
- Liczba stron: 278
- Rok wydania: 2012
- Wysyłamy w ciągu: niedostępny
-
Brak ocen
-
21,94złCena detaliczna: 39,90 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 22,60 zł
Artykuł chwilowo niedostępny
x
Marzena Filipczak, dziennikarka i podróżniczka, autorka wydanej w 2009 roku
książki „Jadę sobie. Azja. Przewodnik dla podróżujących kobiet” tym razem
zabiera nas w fascynujący świat tanich lotów.
„Lecę dalej. Tanie podniebne podróże” to książka składającą się z dwóch części. W pierwszej autorka opisuje dwanaście podróży, które odbyła w ciągu nieco ponad roku (jedna w 2010, i jedenaście w 2011 r.): korzystając z promocji w tanich i regularnych liniach lotniczych Cześć druga to nieocenione kompendium wiedzy na temat tanich lotów, z którego można się dowiedzieć min. gdzie i kiedy szukać promocji; jak kupić bilet za 3 euro do Fezu i dlaczego na Ibizę najlepiej lecieć przez Sztokholm; jak płacić, żeby nie przepłacić; co zrobić, żeby nie musieć urywać kółek od walizki; jak się wyspać na terminalu; dlaczego warto czytać regulaminy oraz do czego może służyć płachta budowlana i ołówki.
Byłam na Via Appia sama. Ten jej kawałek leży z dala od antycznych budowli Rzymu i turyści tu raczej nie zaglądają. Spotkałam tylko dwóch rowerzystów, jednego amatora biegania i kilku robotników pracujących przy konserwacji zabytków, a nad głową słyszałam odgłosy kolejnych startujących maszyn - na Ciampino trwał poranny szczyt.
Najpierw poszłam w lewo, w kierunku Neapolu i Brindisi, bo tak przed wiekami wytyczono tę trasę. Wiódł mnie piaszczysty dukt, na którym tylko czasami między kałużami widziałam resztki bazaltowych bloków. W trawie leżały pozostałości kolumn i płyty o dziwnie regularnych kształtach. Kiedy się nad nimi pochyliłam, zobaczyłam, że to omszały marmur, czasem nawet z pozostałościami zdobień sprzed wieków.
W prawo prosta jak strzała droga prowadziła - odnowionym fragmentem - do serca Wiecznego Miasta. Szłam nią dobrych kilka kilometrów, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę: wyglądała jak droga przez polską prowincję, ale po obu jej stronach co chwila wyrastały mniejsze lub większe fragmenty ścian, a odbijające na boki, okolone cyprysami dukty prowadziły do widocznych w oddali willi. Czasem o miejscu, w którym stała antyczna budowla, świadczyły tylko regularne zarysy dawnych murów, a czasem trafiałam na resztki tablicy z zatartym łacińskim napisem albo fragmenty starych zdobień. Im było bliżej Rzymu, tym więcej pozostałości po starożytnym świecie - po obu stronach pojawiły się kolumny, kawałki płaskorzeźb i pojedyncze figury bez głów. Weszłam na niewysoką górkę oddzielającą Via Appia od sąsiedniego gospodarstwa. Za płotem stało kilka uli, w śmieciach grzebały kury, a ja przysiadłam na fragmencie ściany liczącym sobie kilka tysięcy lat. Widok z tego kamienia miałam niespotykany: po lewej na bloki na przedmieściach Rzymu, a po prawej - na akwedukt kończący się w czyimś polu.
Lecę dalej
„Lecę dalej. Tanie podniebne podróże” to książka składającą się z dwóch części. W pierwszej autorka opisuje dwanaście podróży, które odbyła w ciągu nieco ponad roku (jedna w 2010, i jedenaście w 2011 r.): korzystając z promocji w tanich i regularnych liniach lotniczych Cześć druga to nieocenione kompendium wiedzy na temat tanich lotów, z którego można się dowiedzieć min. gdzie i kiedy szukać promocji; jak kupić bilet za 3 euro do Fezu i dlaczego na Ibizę najlepiej lecieć przez Sztokholm; jak płacić, żeby nie przepłacić; co zrobić, żeby nie musieć urywać kółek od walizki; jak się wyspać na terminalu; dlaczego warto czytać regulaminy oraz do czego może służyć płachta budowlana i ołówki.
Lecę dalej – Fragment książki
W drodze do domu, czyli dróg królowa
Rzymskie lotnisko Ciampino jest doskonałym przykładem na to, dlaczego warto dokądś przylecieć choćby na parę godzin. Wcale nie mam zamiaru wybierać się do centrum Wiecznego Miasta, choć teoretycznie byłoby to możliwe - gdybym po spędzonej na terminalu nocy (przyleciałam z Fezu tuż przed północą) wsiadła w pierwszy poranny autobus, zdążyłabym zobaczyć Koloseum o wschodzie słońca, Palatyn bez codziennych tłumów i wrócić na kolejny południowy lot. Ale po co? Wystarczy wyjść z lotniska i przejść przez rondo, by dostać się na Via Appia Antica - najstarszą drogę rzymską (jej budowę rozpoczęto w IV wieku p.n.e.), przez starożytnych nazywaną królową dróg, od terminalu dzieli ją kilkaset mętów.Byłam na Via Appia sama. Ten jej kawałek leży z dala od antycznych budowli Rzymu i turyści tu raczej nie zaglądają. Spotkałam tylko dwóch rowerzystów, jednego amatora biegania i kilku robotników pracujących przy konserwacji zabytków, a nad głową słyszałam odgłosy kolejnych startujących maszyn - na Ciampino trwał poranny szczyt.
Najpierw poszłam w lewo, w kierunku Neapolu i Brindisi, bo tak przed wiekami wytyczono tę trasę. Wiódł mnie piaszczysty dukt, na którym tylko czasami między kałużami widziałam resztki bazaltowych bloków. W trawie leżały pozostałości kolumn i płyty o dziwnie regularnych kształtach. Kiedy się nad nimi pochyliłam, zobaczyłam, że to omszały marmur, czasem nawet z pozostałościami zdobień sprzed wieków.
W prawo prosta jak strzała droga prowadziła - odnowionym fragmentem - do serca Wiecznego Miasta. Szłam nią dobrych kilka kilometrów, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę: wyglądała jak droga przez polską prowincję, ale po obu jej stronach co chwila wyrastały mniejsze lub większe fragmenty ścian, a odbijające na boki, okolone cyprysami dukty prowadziły do widocznych w oddali willi. Czasem o miejscu, w którym stała antyczna budowla, świadczyły tylko regularne zarysy dawnych murów, a czasem trafiałam na resztki tablicy z zatartym łacińskim napisem albo fragmenty starych zdobień. Im było bliżej Rzymu, tym więcej pozostałości po starożytnym świecie - po obu stronach pojawiły się kolumny, kawałki płaskorzeźb i pojedyncze figury bez głów. Weszłam na niewysoką górkę oddzielającą Via Appia od sąsiedniego gospodarstwa. Za płotem stało kilka uli, w śmieciach grzebały kury, a ja przysiadłam na fragmencie ściany liczącym sobie kilka tysięcy lat. Widok z tego kamienia miałam niespotykany: po lewej na bloki na przedmieściach Rzymu, a po prawej - na akwedukt kończący się w czyimś polu.
Lecę dalej
Spis Treści
- Część I Lecę sobie
- Zimowe truskawki w Fezie
- Jeśli na karnawał, to tylko do Wioch
- Szampan z lodem na norweskich fiordach
- Ibiza - sielska wyspa przed sezonem
- Do Portugalii na wino, i dalej na Maderę
- U Gruzinów w gościnie
- Letni bazar Ukraina
- Rumuńska szosa: przejezdna tylko w wakacje
- Laponia - złota pora roku
- Odessa tańczy jesienią
- Wyspy Kanaryjskie - spacerkiem po wulkanach
- Na przedświątecznym jarmarku
- Część II Lecę tanio
- Odlecieli beze mnie, czyli jak to się zaczęło
- Planujemy: opłaca się zawsze, czyli nie zawsze
- Polujemy: chcę do Afryki, ląduję w Norwegii
- Kupujemy: o szybkości szlachtowania barana
- Pakujemy się: z temperówką na koło podbiegunowe
- Zasypiamy: kiedy łóżkiem ci terminal
- Reklamujemy: prawa pasażera
- Jak może wyglądać twój dzień, gdy skończysz czytać tę książkę