Błogosławiony stan umysłu
Bajki terapeutyczne dla kobiet w ciąży
-
Autor: Karolina Korwin-Piotrowska
- ISBN: 978-83-65442-08-6
- EAN: 9788365442086
- Oprawa: twarda
- Wydawca: Vivante
- Format: 210x140x15mm
- Język: polski
- Liczba stron: 224
- Rok wydania: 2016
- Wysyłamy w ciągu: niedostępny
-
Brak ocen
-
22,56złCena detaliczna: 39,90 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 22,64 zł
Artykuł chwilowo niedostępny
x
Błogosławiony stan umysłu. Bajki terapeutyczne dla kobiet w ciąży – Karolina Piotrowska
Błogosławiony stan umysłu to zbiór bajek terapeutycznych dla kobiet w ciąży. Książka powstała, aby pomóc kobietom w przejściu przez niezwykły czas, jakim jest oczekiwanie na narodziny dziecka. Karolina Piotrowska jest doświadczoną psycholożka, która rozumie dylematy rodzące się w głowie ciężarnej kobiety.Karolina Piotrowska
Karolina Piotrowska jest psychologiem, hipnotyzerką i seksuologiem, a także doulą – osobą, która psychicznie spiera kobiety w czasie ciąży, podczas porodu i po nim. Jej kariera zawodowa związana jest z pomaganiem ciężarnym – przygotowuje do macierzyństwa i porodu. Zainicjowała akcję Lepszy poród, w której działa na rzecz polepszenia warunków kobiet rodzących w Polsce.Stan błogosławiony
Karolina Piotrowska ma ogromne doświadczenie w pracy z kobietami w ciąży. Przygotowane przez nią bajki terapeutyczne powinny stać się obowiązkowa lekturą każdej przyszłej mamy. Ich lektura pomoże uporać się z problemami emocjonalnymi, zdrowotnymi i psychologicznymi czasu ciąży. To normalne, że kobieta w ciąży ma wiele dylematów – dzięki książce takiej jak ta znajdzie ukojenie dla swojej niepewności. Błogosławiony stan umysłu pokazuje ciążę jako wyjątkowy, duchowy czas oczekiwania na zmianę. Podpowiada, jak się do niej przygotować i jak ją przeżywać. Jest to książka dla wszystkich kobiet, które chcą doświadczyć głębokiego, duchowego wymiaru ciąży i macierzyństwa.Fragment książki
Mówiono o nas „synowie morskiej ziemi”, co zwykle irytowało wolne i niezależne kobiety zamieszkujące wyspę. Zresztą myślę, że właśnie w tym celu to określenie powstało. Cieszą- ce się nieskrępowaną wolnością osadniczki wyspy stanowiły mocny kontrast dla zależnych, żyjących w cieniu swych mężów kobiet ze stałego lądu. „Synowie morskiej ziemi” to po d rugi księżyc niosący wieści po prostu żart… mówiący, że żadna przedstawicielka płci pięknej nie mieszka na wyspie.To, co niegdyś miało być drwiną, poprzez nieustanne powtarzanie w karczmach i tawernach stało się legendą. Opowieścią powtarzaną małym dzieciom, które w przypływie entuzjazmu za głośno krzyczą, straszakiem na niesfornych łobuziaków: „Jeśli nie zaczniesz mnie słuchać, oddam cię synom morskiej ziemi”, powtarzały lądowe matki swoim urwisowatym chłopcom, lub co gorsza córkom.
Żart ten bowiem urósł do tego stopnia, iż wierzono, że na wyspie nie rodzą się dzieci, a wszystkie maluchy żyjące w wiosce zostały uprowadzone lub dobrowolnie oddane przez swoich rodziców. Tym samym wyspa w legendach stała się miejscem ostatecznego schronienia dla drobnych przestępców, innowierców i wygnańców.
Wszystko to sprawiło, że nasza kraina omijana była przez żeglarzy i turystów. Od zawsze byliśmy małą, zamkniętą społecznością, żyjącą według swoich praw i obyczajów. Stosunki utrzymywane z lądowymi kupcami ograniczały się zwykle do szybkiej wymiany handlowej dokonywanej w porcie. Jednym zdaniem: ani nam nie spieszyło się do nich, ani im do nas.
Czasem jednak nasze drogi się krzyżowały