Anioły przeznaczenia
-
Autor: Andrzej Piotr Załęski
- ISBN: 9788360472392
- EAN: 9788360472392
- Oprawa: Miękka
- Wydawca: Ars Scripti - 2
- Format: 14.5x20.5cm
- Język: polski
- Liczba stron: 168
- Rok wydania: 2019
- Wysyłamy w ciągu: 48h
-
Brak ocen
-
25,21złCena detaliczna: 35,20 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 25,21 zł
x
Jeśli chcesz w życiu czegoś dokonać, osiągnąć sukces, być w zgodzie ze sobą i światem, dowiedz się co powinieneś robić, czym się zająć, a od czego trzymać się z daleka. Twój talent to nieodkryty skarb, a Ty musisz go znaleźć i wykorzystać. Zrobisz to, jeśli będziesz wiedział gdzie szukać. Przeznaczenie, a ściślej droga do niego to klucz, którym tylko Ty możesz otworzyć właściwe drzwi. A kiedy ruszysz z miejsca, pomagać Ci będą anielskie energie.
Fragment książki
Wstęp
W niewielkiej, zapomnianej przez Boga i ludzi wiosce, położonej pomiędzy wzgórzem z jednej a starym, ciągnącym się dziesiątki kilometrów lasem, urodził się chłopiec. Był początek kwietnia i ciepłe tchnienie nadchodzącej wiosny budziło powoli drzewa i trawy z zimowego snu. Już od tygodnia, kiedy tylko dziecko przyszło na świat, jego ojciec czuł się tak wspaniale, jak nigdy dotąd. Dziś również wstał przed świtem z ochotą i radością, co wcześniej nie zdarzało się mu zbyt często. Zbliżało się właśnie południe i do zaorania pozostało mu już niewiele. Chciał skończyć do obiadu, więc pogonił konie, a one posłusznie przyspieszyły kroku. Przez te dni rozpierała go radość i duma, że wreszcie ma następcę, dziedzica. Kiedy tak chodził za pługiem wdychając pachnące świeżo wzruszoną ziemią powietrze, zaczęły go nachodzić różne myśli. Najpierw dziękował Bogu, że po trzech latach dał mu wreszcie potomka, potem porwało go uczucie miłości i wdzięczności do żony, a gdy już trochę się uspokoił, począł się zastanawiać i rozważać, jak potoczy się życie jego syna.
Wiedział jedno, teraz już gospodarstwo i ziemia bez rąk do pracy i następcy nie zostaną. Uśmiechnął się do tej myśli i wyobraził sobie, jak będzie go wszystkiego uczył, pokazywał, radził. Pomyślał sobie, że przecież czasy się zmieniają, idzie nowoczesność i pewnie syn będzie chciał kupić ciągnik i snopowiązałkę albo też i zgrabiarkę do siana. Nigdy nie był entuzjastą tych nowych maszyn, ale we wsi są już przecież dwa traktory, a będzie pewnie jeszcze więcej.
- A niech tam! - mruknął pod nosem.
Zważywszy, że tyle hektarów, lżej będzie obrabiać maszynami niż w konie. Do tego uważał, że jego synowi powinno być w życiu lepiej niż jemu. Żeby nie musiał już tak harować od świtu do zmroku, schodząc sobie nogi za końmi w polu. Sam wykształcenia nie miał, skończył tylko 7 klas, ale uważał, że wystarcza mu to w zupełności. Sądził też, że wszystkie te szkoły, to tylko wymigiwanie się od pracy, na roli oczywiście, bo innego zajęcia za pracę nie uważał.
Ani się spostrzegł, jak pogrążony w myślach skończył robotę i wjeżdżał właśnie na podwórze. Po obiedzie zabrali się z żoną do przebierania ziemniaków do sadzenia, a że kilka razy trzeba było pójść do dziecka, zeszło im na tej robocie całe popołudnie. Kiedy już skończyli, zasiedli do kolacji i w jej trakcie przyszła w odwiedziny znachorka. Tak ją tu nazywali - starsza kobieta, która mieszkała na skraju wsi i całe dnie chodziła po lasach zbierając różne zioła i jagody, którymi leczyła ludzi z okolicy. Właśnie dowiedziała się o narodzinach i chciała zobaczyć maleństwo i sprawdzić, czy aby mu coś nie dolega. Usiadła na ławce przy oknie i dobre kilka minut przyglądała się dziecku. Pokiwała głową, zapatrzyła się następnie gdzieś w dal i cicho, choć stanowczo powiedziała:
- Nie zostanie on wam na gospodarce, w świat pójdzie, szkoły pokończy, kimś ważnym zostanie. Ludźmi będzie kierował, wielka przyszłość przed nim. W obce kraje nawet pójdzie, ale do kobiet szczęścia nie będzie miał długo, późno urodzą mu się dzieci.
Ojciec popatrzył ze złością na znachorkę, odwrócił głowę w stronę żony i rzekł:
- Gada byle co, co ona tam może wiedzieć.
- Może wiem, może nie wiem - odrzekła i po chwili zapytała. _ A jakie dacie mu imię?
- Jan, po dziadku - odpowiedziała żona.
Zapadła cisza i wszyscy rozważali słowa, które padły, aż przerwało ją stukanie do drzwi, najpierw krótkie, ciche, potem coraz głośniejsze, natarczywe. Dźwięk zaczął się zmieniać i przeszedł w jednostajne, przerywane na krótko dzwonienie telefonu. Obudził on śpiącego mężczyznę, który gwałtownie się zerwał i podniósł słuchawkę.
- Panie dyrektorze, przepraszam, że dzwonię pod ten numer, ale nigdzie nie mogłam pana znaleźć. Przyjechali prawnicy w sprawie umowy i nie wiem, co mam im powiedzieć - sekretarka chciała dodać coś jeszcze, ale mężczyzna zdążył już otrząsnąć się ze snu i szybko jej przerwał:
- Wy nigdy nie wiecie, co robić! Po co tam tkwicie? Zaraz będę, niech siedzą i czekają! - grzmotnął słuchawką o widełki, zaklął głośno, potem rozejrzał się po pokoju, jakby czegoś szukał, ale dał spokój, odetchnął głęboko, usiadł na łóżku i zamyślił się nad tym, co mu się śniło. Zbyt wiele nie pamiętał, były to bardziej odczucia niż treść, próbował sobie przypomnieć, lecz nie bardzo mu to wychodziło. Wtem, zupełnie nieoczekiwanie, naszły go wspomnienia. Przeniósł się myślami do czasów młodości, kiedy to walczył z ojcem o to, żeby pójść do ogólniaka, a potem jak uciekł z domu na studia. Przez 2 lata nie pokazywał się u rodziców, choć przez ten czas ledwie dawał sobie radę i nieraz nie miał co jeść. Ojciec nigdy mu nie wybaczył, że zostawił gospodarstwo i poszedł do miasta. Zawsze powtarzał, że jego miejsce jest we wsi, na roli. Jan przyjeżdżał teraz czasem na wieś, najczęściej w czasie urlopu, rzadko na święta, ale z ojcem nie miał o czym rozmawiać, a dawny konflikt położył się między nimi przeszkodą nie do pokonania. W pracy awansował szybko, był zdolny, bystry i pracował za dwóch. Zawsze mówił, co myślał w oczy i dlatego podpadł szefowi. Nie chciał pozwolić sobą pomiatać, więc się zwolnił. Kiedy już sądził, że jego kariera się skończyła, dostał taką propozycję od zagranicznego koncernu, że na początku nie mógł w to uwierzyć. Pracuje tam już od 10 lat i od dwóch jest dyrektorem na cały kraj.
Zaproponowali mu niedawno pracę w centrali i wyjazd za granicę, ale on ciągle jeszcze się wahał i zastanawiał. Pomyślał jeszcze o swych nieudanych związkach, kłótniach, o tym, że jest do niczego i tylko pracować potrafi, a dla tej, na której mu zależy nie ma czasu. W końcu dobiegał już czterdziestki, a tu ani żony, ani dzieci, ani komu to wszystko, czego się dorobił, zostawić. Przez te niewesołe myśli ulotniło się jednak wspomnienie wczorajszego wieczoru spędzonego przy świecach, romantycznej muzyce... Choć bał się kolejnego rozczarowania, pomyślał, że znów musi spróbować. Czas wyjść przeznaczeniu naprzeciw.
Wstęp 9
1. Przeznaczenie albo wolność - oto jest pytanie 13
2. Dyskretny urok świata subtelnego, czyli w duszę
z butami 24
3. Drogowskazy losu 39
4. Energetyczne aspekty świata duchowego 53
5. Anielskie archetypy energetyczne 68
5.1. Metatron 71
5.2. Waawija 72
5.3. Yelajel 73
5.4. Saitel 74
5.5. Olmija 75
5.6. Maashija 76
5.7. Lelael 77
5.8. Akaija 78
5.9. Keatiel 79
5.10. Azaiel 80
S.ll.Aladiah 81
5.12. Lawija 82
5.13.Yaija 83
5.14. Yezalel 84
5.15. Mebael... 85
5.16. Araiel 86
5.17. Okmija 87
5.18. Lewija 89
5.19. Kelial 90
5.20. Liwoija 91
5.21.Fenlija 92
5.22.Nlokiel 93
5.23.Yejaiel 94
5.24. Meloel 95
5.25. Haawija 96
5.26. Nitaija 98
5.27. Aajo 99
5.28.Yirtiel 100
5.29. Saio 101
5.30. Reijael 102
5.31. Ewamel 104
5.32. Lekabel 105
5.33. Weshirija 106
5.34. Leahija 107
5.35. Yehawija 108
5.36. Kewekija 109
5.37. Mendial 110
5.38. Aniel 112
5.39. Haamija 113
5.40. Rehael 114
5.41. Yeyeziael 115
5.42. Eiel 117
5.43.Mihael 118
5.44. Wawalija 119
5.45.Yelaija 120
5.46. Salija 121
5.47. Ariel 123
5.48. Aslajo 124
5.49. Mihal 125
5.50. Weoel 126
5.51. Deneiel 127
5.52. Ihaschia 129
5.53. Amamia 130
5.54. Nanael 131
5.55. Nitael 132
5.56. Mibhaija 133
5.57. Puiael 135
5.58. Nemamija 136
5.59. Yeyelel 137
5.60. Erohiel 138
5.61.Micrael 139
5.62.Wemibael 140
5.63. Jahoel 142
5.64. Anewal 143
5.65. Mahauel 144
5.66. Damabija 145
5.67. Menkel 147
5.68. Aioel 148
5.69. Habuija 149
5.70. Grael 150
5.71. Yabomaija 151
5.72.Aijael 153
5.73. Mewamaija 154
6. Wybór drogi życiowej zgodnej z przeznaczeniem 156
Zakończenie 163
Bibliografia 167
Wstęp
W niewielkiej, zapomnianej przez Boga i ludzi wiosce, położonej pomiędzy wzgórzem z jednej a starym, ciągnącym się dziesiątki kilometrów lasem, urodził się chłopiec. Był początek kwietnia i ciepłe tchnienie nadchodzącej wiosny budziło powoli drzewa i trawy z zimowego snu. Już od tygodnia, kiedy tylko dziecko przyszło na świat, jego ojciec czuł się tak wspaniale, jak nigdy dotąd. Dziś również wstał przed świtem z ochotą i radością, co wcześniej nie zdarzało się mu zbyt często. Zbliżało się właśnie południe i do zaorania pozostało mu już niewiele. Chciał skończyć do obiadu, więc pogonił konie, a one posłusznie przyspieszyły kroku. Przez te dni rozpierała go radość i duma, że wreszcie ma następcę, dziedzica. Kiedy tak chodził za pługiem wdychając pachnące świeżo wzruszoną ziemią powietrze, zaczęły go nachodzić różne myśli. Najpierw dziękował Bogu, że po trzech latach dał mu wreszcie potomka, potem porwało go uczucie miłości i wdzięczności do żony, a gdy już trochę się uspokoił, począł się zastanawiać i rozważać, jak potoczy się życie jego syna.
Wiedział jedno, teraz już gospodarstwo i ziemia bez rąk do pracy i następcy nie zostaną. Uśmiechnął się do tej myśli i wyobraził sobie, jak będzie go wszystkiego uczył, pokazywał, radził. Pomyślał sobie, że przecież czasy się zmieniają, idzie nowoczesność i pewnie syn będzie chciał kupić ciągnik i snopowiązałkę albo też i zgrabiarkę do siana. Nigdy nie był entuzjastą tych nowych maszyn, ale we wsi są już przecież dwa traktory, a będzie pewnie jeszcze więcej.
- A niech tam! - mruknął pod nosem.
Zważywszy, że tyle hektarów, lżej będzie obrabiać maszynami niż w konie. Do tego uważał, że jego synowi powinno być w życiu lepiej niż jemu. Żeby nie musiał już tak harować od świtu do zmroku, schodząc sobie nogi za końmi w polu. Sam wykształcenia nie miał, skończył tylko 7 klas, ale uważał, że wystarcza mu to w zupełności. Sądził też, że wszystkie te szkoły, to tylko wymigiwanie się od pracy, na roli oczywiście, bo innego zajęcia za pracę nie uważał.
Ani się spostrzegł, jak pogrążony w myślach skończył robotę i wjeżdżał właśnie na podwórze. Po obiedzie zabrali się z żoną do przebierania ziemniaków do sadzenia, a że kilka razy trzeba było pójść do dziecka, zeszło im na tej robocie całe popołudnie. Kiedy już skończyli, zasiedli do kolacji i w jej trakcie przyszła w odwiedziny znachorka. Tak ją tu nazywali - starsza kobieta, która mieszkała na skraju wsi i całe dnie chodziła po lasach zbierając różne zioła i jagody, którymi leczyła ludzi z okolicy. Właśnie dowiedziała się o narodzinach i chciała zobaczyć maleństwo i sprawdzić, czy aby mu coś nie dolega. Usiadła na ławce przy oknie i dobre kilka minut przyglądała się dziecku. Pokiwała głową, zapatrzyła się następnie gdzieś w dal i cicho, choć stanowczo powiedziała:
- Nie zostanie on wam na gospodarce, w świat pójdzie, szkoły pokończy, kimś ważnym zostanie. Ludźmi będzie kierował, wielka przyszłość przed nim. W obce kraje nawet pójdzie, ale do kobiet szczęścia nie będzie miał długo, późno urodzą mu się dzieci.
Ojciec popatrzył ze złością na znachorkę, odwrócił głowę w stronę żony i rzekł:
- Gada byle co, co ona tam może wiedzieć.
- Może wiem, może nie wiem - odrzekła i po chwili zapytała. _ A jakie dacie mu imię?
- Jan, po dziadku - odpowiedziała żona.
Zapadła cisza i wszyscy rozważali słowa, które padły, aż przerwało ją stukanie do drzwi, najpierw krótkie, ciche, potem coraz głośniejsze, natarczywe. Dźwięk zaczął się zmieniać i przeszedł w jednostajne, przerywane na krótko dzwonienie telefonu. Obudził on śpiącego mężczyznę, który gwałtownie się zerwał i podniósł słuchawkę.
- Panie dyrektorze, przepraszam, że dzwonię pod ten numer, ale nigdzie nie mogłam pana znaleźć. Przyjechali prawnicy w sprawie umowy i nie wiem, co mam im powiedzieć - sekretarka chciała dodać coś jeszcze, ale mężczyzna zdążył już otrząsnąć się ze snu i szybko jej przerwał:
- Wy nigdy nie wiecie, co robić! Po co tam tkwicie? Zaraz będę, niech siedzą i czekają! - grzmotnął słuchawką o widełki, zaklął głośno, potem rozejrzał się po pokoju, jakby czegoś szukał, ale dał spokój, odetchnął głęboko, usiadł na łóżku i zamyślił się nad tym, co mu się śniło. Zbyt wiele nie pamiętał, były to bardziej odczucia niż treść, próbował sobie przypomnieć, lecz nie bardzo mu to wychodziło. Wtem, zupełnie nieoczekiwanie, naszły go wspomnienia. Przeniósł się myślami do czasów młodości, kiedy to walczył z ojcem o to, żeby pójść do ogólniaka, a potem jak uciekł z domu na studia. Przez 2 lata nie pokazywał się u rodziców, choć przez ten czas ledwie dawał sobie radę i nieraz nie miał co jeść. Ojciec nigdy mu nie wybaczył, że zostawił gospodarstwo i poszedł do miasta. Zawsze powtarzał, że jego miejsce jest we wsi, na roli. Jan przyjeżdżał teraz czasem na wieś, najczęściej w czasie urlopu, rzadko na święta, ale z ojcem nie miał o czym rozmawiać, a dawny konflikt położył się między nimi przeszkodą nie do pokonania. W pracy awansował szybko, był zdolny, bystry i pracował za dwóch. Zawsze mówił, co myślał w oczy i dlatego podpadł szefowi. Nie chciał pozwolić sobą pomiatać, więc się zwolnił. Kiedy już sądził, że jego kariera się skończyła, dostał taką propozycję od zagranicznego koncernu, że na początku nie mógł w to uwierzyć. Pracuje tam już od 10 lat i od dwóch jest dyrektorem na cały kraj.
Zaproponowali mu niedawno pracę w centrali i wyjazd za granicę, ale on ciągle jeszcze się wahał i zastanawiał. Pomyślał jeszcze o swych nieudanych związkach, kłótniach, o tym, że jest do niczego i tylko pracować potrafi, a dla tej, na której mu zależy nie ma czasu. W końcu dobiegał już czterdziestki, a tu ani żony, ani dzieci, ani komu to wszystko, czego się dorobił, zostawić. Przez te niewesołe myśli ulotniło się jednak wspomnienie wczorajszego wieczoru spędzonego przy świecach, romantycznej muzyce... Choć bał się kolejnego rozczarowania, pomyślał, że znów musi spróbować. Czas wyjść przeznaczeniu naprzeciw.
Anioły przeznaczenia
Spis treści
Spis treści
Wstęp 9
1. Przeznaczenie albo wolność - oto jest pytanie 13
2. Dyskretny urok świata subtelnego, czyli w duszę
z butami 24
3. Drogowskazy losu 39
4. Energetyczne aspekty świata duchowego 53
5. Anielskie archetypy energetyczne 68
5.1. Metatron 71
5.2. Waawija 72
5.3. Yelajel 73
5.4. Saitel 74
5.5. Olmija 75
5.6. Maashija 76
5.7. Lelael 77
5.8. Akaija 78
5.9. Keatiel 79
5.10. Azaiel 80
S.ll.Aladiah 81
5.12. Lawija 82
5.13.Yaija 83
5.14. Yezalel 84
5.15. Mebael... 85
5.16. Araiel 86
5.17. Okmija 87
5.18. Lewija 89
5.19. Kelial 90
5.20. Liwoija 91
5.21.Fenlija 92
5.22.Nlokiel 93
5.23.Yejaiel 94
5.24. Meloel 95
5.25. Haawija 96
5.26. Nitaija 98
5.27. Aajo 99
5.28.Yirtiel 100
5.29. Saio 101
5.30. Reijael 102
5.31. Ewamel 104
5.32. Lekabel 105
5.33. Weshirija 106
5.34. Leahija 107
5.35. Yehawija 108
5.36. Kewekija 109
5.37. Mendial 110
5.38. Aniel 112
5.39. Haamija 113
5.40. Rehael 114
5.41. Yeyeziael 115
5.42. Eiel 117
5.43.Mihael 118
5.44. Wawalija 119
5.45.Yelaija 120
5.46. Salija 121
5.47. Ariel 123
5.48. Aslajo 124
5.49. Mihal 125
5.50. Weoel 126
5.51. Deneiel 127
5.52. Ihaschia 129
5.53. Amamia 130
5.54. Nanael 131
5.55. Nitael 132
5.56. Mibhaija 133
5.57. Puiael 135
5.58. Nemamija 136
5.59. Yeyelel 137
5.60. Erohiel 138
5.61.Micrael 139
5.62.Wemibael 140
5.63. Jahoel 142
5.64. Anewal 143
5.65. Mahauel 144
5.66. Damabija 145
5.67. Menkel 147
5.68. Aioel 148
5.69. Habuija 149
5.70. Grael 150
5.71. Yabomaija 151
5.72.Aijael 153
5.73. Mewamaija 154
6. Wybór drogi życiowej zgodnej z przeznaczeniem 156
Zakończenie 163
Bibliografia 167