Danuta Elżbieta (Wanda) Rydzewska-Krych (1936) urodziła się w podwarszawskich Jelonkach, absolwentka Technikum Ekonomicznego przy ul. Brzeskiej, a następnie Filologii Rosyjskiej UW (1958). Nauczycielka w Zasadniczej Szkole Rzemiosł Artystycznych (1958-1964). Wykładowca SGPIS w latach 1961-1964. Autorka i współautorka Słownika Ekonomicznego Rosyjsko-Polskiego (PWN, PWE, SGPIS). Uczestniczka seminariów i sympozjówkrajowych i zagranicznych. Działaczka ZMP i ZNP wszystkich szczebli. Delegatka na Zjazd ZNP (Nauka) w 1981 r. Sekretarz Komisji ds. reformy gospodarczej prof. Józefa Balcerka, utworzonej na Zjeżdzie. Wykładowca Kursów Samokontroli Umysły Metodą Silvy (1994-1999).Aktywna uczestniczka Kregu Przyjaciół Nowej Filozofii Życia powołanej przez filozofa-psychologa-historyka Stefana Króla, co znalazło odzwierciedlenie w jej twórczości. Przez wiele lat utrzymywala i utrzymuje nadal liczne kontakty ze środowiskami literacko-artystycznymi. Obecnie należy do znanego Klubu Literackiego Awangarda ze Słupeckiej przy Domu Kultury OKO na Ochocie. Dorobek twórczy Danuty Elżbiety (Wandy) Rydzewskiej-Krych obejmuje głównie utworypoetyckie i satyryczne w językach polskim i rosyjskim. Charakteryzuje się realistyczno-analitycznym obserwowaniem rzeczywistości i wrażliwości na ważne problemy egzystencjonalne.Tom jak iskry to pierwsza tak obszerna prezentacja twórczości poetki. Dostrzegamy tu autentyczne zaangażowanie protest wobec nietolerancji, niesprawiedliwości , obojętności. Warto też zaznaczyć, że poetka zajmuje się również czynnie ezoteryką i spirytystyką, a także fotografią dokumentującą ważne wydarzenia literackie, artystyczne i społeczne
Młodzi Czytelnicy, zaczarowane światy istnieją naprawdę. Gdzieś daleko od waszego domu pnie się wysoko do nieba siódma góra, wśród dolin płynie wartko sidma rzeka zmierzająca do siódmego morza. Za nimi, w małych wioskach, ogromnych miastach, żyją nasi mali bohaterowie z baśni, dobre wróżki i źli czarownicy. W tym zaczarowanym świecie zawsze zwycięzca dobro, a droga po której kroczą nasi bohaterowie zawsze prowadzi w kierunku słońca. To wszystko prawda. Wystarczy zamknąć oczy i wkroczyć do tego świata w waszej wyobraźni.
Marzena Antoniak jest magistrem ekonomii, absolwentką SGH (b.SGPiS) oraz Prywatnej Wyższej Szkoły Biznesu i Administracji w Warszawie (Centrum Doskonalenia Kadr Kierowniczych), dyplomowanym ekspertem w zakresie: rachunkowości, badania sprawozdań finansowych, administracji publicznej, kontroli państwowej, z doświadczeniem m.in. w bankowości, administracji skarbowej, Najwyższej Izbie Kontroli. Z zamiłowania jest analityczką, naturalistką, estetką, autorką małej prozy pt. Sentymenty w sieci. Wiersze pisze od 2010 r. i tym darem dzieli się z czytelnikiem w publikacjach: Wiersze 2011-2013, Wiersze z szuflady, Myśleńki, Do powiedzenia bez niedomówień. W najnowszym tomie zaprasza na Ucztę na słowach w lirycznym guście, bo w słowinach wina, gar myśli podejrzanych a słowa są zdolne oznaczać wiele i słowach żyjemy, noszą nas głosy. KONFESJE DEPRESJI Nisko jest noc, długa, całkiem bez snu. Poniżej zszedł dzień, zupełnie bez sensu. Wszystko jest materią, wyrzuconą przez życie. I nic nie cieszy. Przez to, że nie ma wiary, nadziei i miłości podpowiada Duch Święty. SZADZENIE I SZYDZENIE PO WARSZAWSKU U nasz w Warszawie jest stolica, zdrobniale Warszawka, miasto na skarp(b)ie, o stu licach. Warszawiacy i Warszawianie na promie Powiśle, z rodowodem, czy nie nie pytam. Wszystkich wita: przystań na Kole, gościniec Ochota, Joli bór, Praga co kto woli. W środku miasta szklana panienka, w Pałacu radzieckim, za dwa złote odsłania ciało. Przy tym nauka w Nowym Świecie, gdzie PAN miejsce zajął. Też kultura z czterech stron świata. Pada światło na moje wzgórze, z akcentem francuskim Mon Coteau we wirydarzu. Nie ma już Drogi Kalwaryjskiej z grotami w Alejach, co wyszła od Mocnego Sasa. Oś króla Stasia wykręciła koło Ujazdowa, bez Chrystusa, plac na Rozdrożu. STO PIĘĆDZIESIĄT RÓŻ W imię Twoje, Ojcze nasz, ściskamy w dłoniach paciorki różane, zwieńczone krzyżykiem, które przyniósł Archanioł Gabryel pięknej Katerihumene Maryi. Ten codzienny różaniec dla Matki jest naszym przywiązaniem do Jej Syna.
Alicja Patey-Grabowska poetka, pisarka, literaturoznawczyni, autorka kilkunastu tomików poezji tłumaczonych na wiele języków, autorka sztuk scenicznych (komediofarsy) i utworów dla dzieci. Za działalność literacką i propagowanie poezji w kraju i za granicą otrzymała wiele nagród, między innymi W. Huldewicza (2018 r.), medal Gloria Artis (2023) i gutuł prof. hon. Damy Poezji od Uniwersytetu La Crisalide w Katanii w 1997 r. Krótkie opowiadania-groteski i humoreski umieszczone w książce W lustrze na opak w sposób dowcipny, ostry, ale nie złośliwy, częściowo bajkowy, ukazują przywary ludzkie z odnośnikami do współczesnej rzeczywistości. Zez rozbieżny Poszukuję do handlu. Zez rozbieżny mile widziany. Wysokie zarobki Widzisz zwróciła się do męża zakręcając w łazience na mokre, rudo-fioletowe włosy plastikowe lokówki. Widzisz jak u Harodsa, dla zmylenia złodziei poszukują takich jak ja. Jestem cenna, mogę nareszcie uniezależnić się od ciebie. Spojrzała z aprobatą na swoje odbicie w lustrze. Miała niezwykłe oczy. Zez absolutnie rozbieżny. Tak że widziała jednocześnie oddalone od siebie kąty łazienki. Niepotrzebna ci praca, Kiciu, masz wszystko. Wystarczy, że Kiciusia godnie reprezentuje mężusia powiedział ni to żartobliwie ni to poważnie mężczyzna o pokaźnej tuszy (ach te bankieciki), łysiejący, z nerwowym tikiem twarzy i mrugających co chwila przekornie? prześmiewczo? oczkach. Mogłabym być od ciebie niezależna powiedziała gardłowym szeptem przeciągając się zalotnie, ubrana w różową, jedwabną podomkę kobieta o pełnych kształtach. Mąż nachylił się nad nią. Objął. Jego powieki zaczęły zamykać się i otwierać z podwójną energią. To jego atut. Tak ważny w różnych czasach, spokojnych i niespokojnych. Atut, który dał mu władze, a tym samym pieniądze. Nikt z wyborców miasteczka D. nie wiedział, czy go akceptuje czy nie. Co oznacza mrugnięcie? Zgodę czy protest? Cierpiał przy tym od dzieciństwa na rozbieżny zez psychiczny. Nie, nie cierpiał. To jego dodatkowy walor umożliwiający wspinanie się po szczeblach. Oboje więc pasowali do siebie. Ona z zezem zewnętrznym a on z wewnętrznym, psychicznym. A gdy leżeli obok siebie na szerokim łożu, jej oko spoglądało na niego a drugie na ścianę upstrzoną kolorowymi, abstrakcyjnymi obrazkami i rogami jeleni, które niegdyś upolował, nie wiedział, czy go akceptuje, czy nie. I to go pociągało. Nie był jej pewny. A dla niej jego mrugnięcia oznaczały zachwyt, pożądanie i co jeszcze? Był zagadkowy, nie do rozszyfrowania, mimo wspólnie spędzonych lat na spienionym morzu życia. Zawsze unosiła go fala. I dawniej i teraz. Dzięki tikom na nalanej twarzy o podwójnym podbródku, raz ogolonej na gładko, raz przystrojonej sumiastymi wąsami lub kozią bródką, zależnie od politycznych okoliczności, jak również dzięki mruganiu malutkich oczu przykrytych bezrzęsnymi powiekami, zwanymi nie wiadomo dlaczego świńskimi. Tak pomyślała Kicia spoglądając w lustru na pochylonego nad nią mężczyznę pasujemy do siebie. Płyniemy na tej samej fali. A swoją drogą przydałyby mi się moje absolutnie własne pieniążki, a może i życiowa niespodzianka? Jestem atrakcyjna. Mało kobiet ma tak jak ja rozbieżnego zeza. Jej oczy rozbiegły się na dwie strony. Mąż spoglądając na odbita w lustrze pucułowatą twarz żony i jej w tej chwili niezwykłe, niedościgłe w tajemnicy kobiecego jestestwa oczy, zamrugał nerwowo. Jej rozbieżny zez napawał go jak zawsze niepokojem.
Andrzej Podlewski, absolwent Wydziału Prawa i Administracji UMCS w Lublinie, tłumacz języka angielskiegow specjalności ochrona środowiska. W młodości marynarzORP, płetwonurek morski, ratownik WOPR. Przezkilkadziesiąt lat menedżer HR spółki giełdowej w Ropczycach.
Po zakończeniu pracy zawodowej tylkoaforysta i poeta. Pisze aforyzmy oraz wiersze.
W 2019 r. wydał tomik aforyzmów pt. Ona i On. Rozmyślania. W 2020 r. ukazało się II wydanie rozszerzone.
,,Bosonogie szczęście'' to pierwszy tomik wierszy autora.
Jak sam mówi: - Kochamksiążki, swój wielki ogród i pracęw nim do wieczora. Kiedy robi się ciemno korzystamz czasu zadumy i układam słowa w pojęcia, które pozwalają dostrzec codzienność z innej, tej nieznanej strony.
Nie przestrzegam żadnych diet, niekontrolujęBMI . Chodząc nie liczę kroków. Nie szukam w ludziach słabości, ale tego co pozwala nam trwać.
Zachęcam do lektury.
SZEPTY Z KLEPSYDRY
Bez pieniędzy życie cię przytłoczy
Bez cech ludzkich sam przytłoczysz życie
Im więcej za nami piasku z klepsydry
Tym większe nasze zdumienie
Każdym porankiem ze słońcem w doniczce
Każdym zmierzchem z księżycem w chmurach
Nieliczni z nas potrafią już zatrzymać czas
Choć on dalej sobie płynie
I nie zostają przez to w tyle
Za tymi, którzy biegają stale
Codziennie zabija nas nieznane
Pomimo tego staramy się być sobą
Ze wzrokiem utkwionym wyżej
Niż nasze JA
Wiemy już kim Bóg nie jest
Nadal nie wiemy kim jest
Gdzie mieszka
Czy kiedyś przyjmie nas na swoje łąki zielone
Nas ni białych, ni czarnych
Ciągle potykających się w drodze
Ale ufnych
Że choć w dobrą idziemy stronę
Wspomnienia i spotkania dwa kluczowe aspekty naszego życia Wspomnienia, szczególnie te z dzieciństwa, wyznaczają nasz wewnętrzny krajobraz. Spotkania z kolei budują naszą dojrzałość, sprawiają, że przeglądając się w tym drugim, stajemy się bardziej sobą. Ale jest też zależność inna to wspomnienia w dużej mierze decydują, na jakie spotkania jesteśmy gotowi, jakie drzwi staną przed nami otworem Jej odbicie Poznały się, jak to dzisiaj bywa, przez Internet. Rozczarowana rozwodem i nieudanym romansem z fotografem postanowiła odnaleźć swoją drugą stronę. Która zawsze w niej była. Wychowana wśród kobiet, tęskniła za kobiecą czułością i delikatnością. Za empatią. Z mężczyznami jakoś nigdy jej nie wychodziło, tak naprawdę nie rozumiała ich, nie potrafiła z nimi rozmawiać. W subtelnej, smukłej blondynce, tak różnej od niej samej, odnajdzie to wszystko, o czym zawsze marzyła, ukrywając te marzenia nawet przed własną świadomością. A przynajmniej tak jej się wydawało. ? ? ? To nie było objawienie. Seks z A. właściwie ją rozczarował. Ziemia na pewno nie zadrżała. A., wychowana w jednej z religijnych sekt, nie dopuszczała do siebie ognia. Była właściwie dość pruderyjna. Nad ich łóżkiem wyrzut sumienia wisiał jak ponury baldachim z malowidłem Boga-Sędziego. Stopniowo zaczynała się czuć jak nakręcana do orgazmu laleczka. Było to wszystko pozbawione finezji i jakichś wyższych uniesień, mechaniczna powtarzalność i przewidywalność doprowadzała ją do psychicznego znużenia. ? ? ? Niemniej od A. nie było się łatwo uwolnić. Stuprocentowa lesbijka, była emocjonalnie drapieżna , zaborcza i apodyktyczna. Owijała ją coraz ciaśniejszym kokonem swoich emocji, usiłując wykreować na własny obraz i podobieństwo. W końcu to dla A. zaczęła nosić dżinsy, ścięła włosy, a nawet zaczęła znowu jeść mięso. Odnajdywała jednak w A. silną wolę i opiekuńczość, to dawało złudne poczucie bezpieczeństwa. Zupełnie jak z matką. ? ? ? Coś, co miało być krótkim romansem, zamieniło się w osiem lat ucieczek i powrotów. Odchodziła i wracała, nie potrafiła odmówić błaganiom A., a ta umiała być bardzo przekonująca. Snuła opowieści o wyjątkowym, wręcz mistycznym połączeniu między nimi. Jednocześnie, przyjmując rolę rozkapryszonej księżniczki, A. wciskała j ą w rolę rycerza. Tyle, że w damskiej skórze. W końcu nie wiedziała już, kim jest naprawdę mężczyzną, kobietą, a może czymś pomiędzy. Patrzyła na swoje odbicie w lustrze i widziała, jak jej własna twarz staje się coraz bardziej obca. Wybawienie przyszło z daleka, bo aż zza oceanu. Także przez Internet. Ale to nieistotne. Zafascynował ją najpierw intelektualnie, potem także erotycznie. Dużo pisali, powoli zbliżali się do siebie. Był inny niż wszyscy, których dotąd znała, nadwrażliwy, trudny, owładnięty jakąś własną ciemnością, która ją coraz bardziej wciągała. Jego poezja także. Nie potrafiła już i nie chciała udawać przed A. Nie mogła też kłamać samej sobie. ? ? ? Łatwo się domyślić, że A. nie przyjęła tego spokojnie. Próbowała, w jej mniemaniu, walczyć o swój związek. Czyli osaczyła ją atakami nienawiści i agresji. Skondensowanymi. Ale nawet to powoli przestawało na niej robić wrażenie. Wszystko, co związane z A., nagle jakby zbladło i wypłowiało. Rzuciła się w nową miłość jak w ocean, który ich dzielił, szukając w wodzie swojego odbicia. Twarzy kobiety. Kobiety kochanej przez mężczyznę.
Oddajemy do rąk czytelników tom wierszy, który jest poetyckim debiutem Wiesława Nappy Czerwińskiego, muzyka-instrumentalisty i kompozytora (utwory Biała Dama, Grażyna i inne przeboje lat 60.) oraz sportowca szermierza. Karierę muzyczną zaczął w Polsce (zespoły: Big Bit Sex-tet, Kawalerowie, Tajfuny i Chochoły, z którymi często gościł w Polskim Radiu, telewizji, a także na festiwalach w Opolu).Współpracował z wieloma artystami i muzykami: Violettą Villas, Ludmiłą Jakubczak, Emilią Cywik-Czerwińską, Stenią Kozłowską, Randią Mieczysławem Wojnickim, Wojciechem Młynarskim, Mateuszem Święcickim, Zbigniewem Namysłowskim. 28 lat mieszkał i odnosił sukcesy w Szwecji, gdzie wraz ze swoją orkiestrą współpracował m. in. z: Cornelis Vreeswijk, ABBA, Swenne i Lotte oraz brał udział w programach rozrywkowych Casino Revy. Równolegle z pracą muzyczną zajmował się szermierką jako zawodnik (np. drużynowe wicemistrzostwo Polski), następnie jako ceniony trener. W Szwecji 15 lat prowadził kadrę szablową tego kraju, a jego wychowankowie zdobywali tytuły mistrzowskie Szwecji i Skandynawii. Po powrocie do Polski zajmuje się głównie pisaniem tekstów piosenek i wierszy. Jest członkiem ZAIKSU i jego odpowiednikiem Szwecji STIM-u. KRASNOLUDEK DEMOLUDEK Ballada W pewien wieczór, do STODOŁY stuku-puku - KRASNOLUDEK, Stary, siwy, z długą brodą, taki KRASNAL Demoludek. Więc przyjęto z honorami, posadzono tam gdzie trzeba, No i pięknie ugoszczono: Kufel piwa, ogórasek i ze smalcem pajda chleba ! KRASNAL, to się strasznie wzruszył, bo PRESLEYem zasuwają, Bardzo dobra ta Kapela, no i bardzo ładnie grają ! Twisty, również Rock and rolle, KRASNAL oczy ma zamglone, Sam by hyc na parkiet wskoczył i zatańczył w drugą stronę ! Już nas żegna KRASNAL miły, coś pod nosem pomrukuje: nic dziwnego i nie szkodzi, Ale w progu, jak nie wrzaśnie: Ach Wy, Starsi Stodolarze, jacy Wy jesteście młodzi ! ! ! Poszedł KRASNAL, no i smutno się zrobiło w naszej kochanej STODOLE, A, nie jeden cicho mruknął: ja - to wszystko Rock and rolleę. Jak byście szli do parku, albo może gdzieś do lasu, To popatrzcie za KRASNALEM, nazrywajcie Koperwasu ! Przeglądajcie wszystkie kąty, rozglądajcie się w około, Nuż znajdziecie KRASNOLUDKA i znów będzie nam WESOŁO ! ! ! Pilawa, noc z 18 na 19-VIII-2024 r. ZBYSZEK NAMYSŁOWSKI IN MEMORIAM No i po co żeś tam poszedł żeby grać między Anioły ? Czyż nie lepiej Ci tu było i zaglądać do STODOŁY ? Już nie mówię o HYBRYDACH, toż to były piękne czasy, Tam dopiero, to żeś błyszczał wygrywając wygibasy ! Jest jedyne pocieszenie że się spotkasz z Kolegami, Myślę - miłe te spotkanie z Niebieskimi Zespołami ! No, a jest tam Tuzów kilku, którym sławy pozazdrościć, Ty tam wnet do Nich dołączysz, śmiało zdołasz się umościć. Nam na ziemskim tym padole jeszcze trochę zostać trzeba, Ale nasłuchiwać będziem Twoich pieśni Pieśni z Nieba ! ! ! Pilawa 8-II-2022 r.
Oddajemy do rąk Czytelników najnowszy tomik poezji Tomasza Jedza. Są to krótkie formy, a ich treść świadczy o dużej wrażliwości i mądrości poety.
Do teraz ukazały się następujące zbiory poezji tego autora: Przeklęta równowaga, Inna godzina, Czasu nie mam, Smutna zabawa,
Jolantę Golonkiewicz-Rybską znam od lat i cenię za zaangażowanie w liczne lokalne inicjatywy kulturalne i historyczne. Jola przed laty własnym sumptem wydała niezwykle cenne wspomnienia swojego dziadka z okresu I wojny światowej, teraz postanowiła zapisać dla potomnych swoje prywatne wspomnienia.
I chwała jej za to, niech będzie wzorem dla innych.
W swej dziennikarskiej i historycznej pracy wielokrotnie spotyka się z czymś co nazywa się spóźnieniem się. Ileż to razy wspominając dawne czasy słyszymy: a gdyby żył ojciec, dziadek, to oni by powiedzieli. Niestety w czasach gdy żyli, nie miał ich kto przepytać, nie miał kto ich zachęcić do spisania wspomnień. Przeszłość odeszła wraz z nimi. Dla dobra kolejnych pokoleń dbajmy o utrwalenie historycznej pamięci, także tej lokalnej, prywatnej. Takie wspomnienia jak Joli za kilkadziesiąt lat będą skarbnicą wiedzy o przeszłych czasach.
Mało kto z nas potrafi zajrzeć do głowy innego człowieka, a tym bardziej osoby po udarze. Refleksje i dzielenie się sobą oraz swymi, przeżyciami, czasem bolesnymi, a czasem już zabawnymi, pozwolą czytelnikowi lepiej zrozumieć i oswoić się z tematyką udaru, Świadomość, w jaki sposób można zapobiegaćoraz okazję udzielenia pomocy, kiedy liczy się czas, to ważne elementy, jakie wywiady tu zamieszczone niosą ze sobą. Książka ta poszerza wiedzę czytelnika i daje możliwość zauważenia potrzeby promowania tego tematu wśród Polaków. Polecam z całego serca i mózgu. Andrzej Kamiński
Wybór poezji Krystyny Koneckiej to 347 pozycja wydawana w serii „Biblioteka Poetów”.
Pierwszy tomik serii zawierającej najcelniejsze utwory poetów polskich ukazał się pięćdziesiąt osiem lat temu. Od 1967 roku Czytelnicy LSW-sowskiej BP zapoznają się z twórczością poetów reprezentujących różne szkoły, kierunki i style.
Publikujemy w niej, często po raz pierwszy w Polsce, między innymi lirykę najwybitniejszych twórców z całego świata.
W „Bibliotece Poetów” poza zbiorkami twórczo sci indywidualnej prezentujemy antologie, np. poezji legionowej, miłosnej czy religijnej. Czytam sonety Krystyny Koneckiej i zastanawiam się dlaczego w swej ars poetica wybrała sonety, a więc formy zdecydowanie klasyczne – co nie oznacza zamierzchłe lub archaiczne?... Przeciwnie…
...Córka repatriantów z Wilna, urodzona w Dobiegniewie, przy wojennym niemieckim obozie jenieckim Woldenbergu (nota bene spędził tam wojnę mój wujek, znany pisarz-oficer Marian Brandys), obecnie związana z Białymstokiem, przez całe twórcze życie – niezwykłe i bogate – pisała wyłącznie sonety. Oczywiście równolegle z prozą publicystyczną, reportażową, eseistyczną, literacką... i z charakterystyczną fotografią...
Istnieją teorie estetyki łączące biografię artysty z konkretnym systemem piękna... „Niech każdy dzień mego życia będzie dziełem sztuki” – ta dewiza Eugène Delacroix czy Jacques-Louisa Davida i innych wielkich... Jednak obserwując uważnie znaną mi dotychczasową działalność artystyczną, podróżniczą, fotograficzną, dziennikarską autorki zbiorów Ultima Thula – Głosy Islandii i Ogrodów Szekspira skojarzenia nie budzą wątpliwości…
Krystyna Konecka – poetka wszechstronna, utalentowana artystka, kobieta pełna energii i pasji twórczych stara się i żyje tak, aby efekty jej życia też można było uznać za ambitne, wyjątkowe, ponadczasowe. Praca przynosi sukcesy, a praca ściśle związana z talentem – arcydzieła. Praca wymaga jednak porządku, ładu, wzoru. I tu, moim zdaniem, odnaleźć możemy ideę – przyczynę zaistnienia sonetu jako jedynej formy poetyckiej ważnej i pozwalającej na pełną odpowiedzialną wypowiedź. A więc nie kaprys wrażliwej poetki, poirytowanej nonszalancją naszej mowy codziennej i defektami języka, lecz autentyczna, głęboka potrzeba planu kolejnego powstającego utworu...
(fragment przedmowy Andrzej Zaniewskiego)
SPOWIEDŹ Tobie, rozumna Wilio, patronko poetów dyskretna jak spowiednik w chmur konfesjonale w nadbrzeżnych traw kaplicy z pokorą i żalem zawierzam grzech śmiertelny pisania sonetów. Więc – pośród szkół, programów, wzorców i estetyk, pomiędzy wariacjami kanonów i szaleństw ten rygor zwiódł mnie. Stary Mickiewicz omamił choć to takie żałosne na granicy wieków. Grzeszę też zadurzeniem w bliskoznacznych rymach które wers archaiczny potrafią utrzymać jak sprawna restauracja kruchego gotyku. I odpuść mi metafor barok i rokoko gdyż uczę się pokornie konstrukcyjnych zasad od wileńskich ołtarzy, portali i fasad
Popularne powiedzenie mówi, że wszyscy będą lub byli chorzy. Książka T. Reni Konarzewskiej, napisana z potrzeby podzielenia się swoimi doświadczeniami w walce z ciężką chorobą, to szczera, niemal realistyczna opowieść o przeżyciach pacjentki walczącej o życie, a potem o powrót do sprawności psychofizycznej, do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie życiu prywatnym i zawodowym. Ukazując realia polskiej służby zdrowia, nie stroniąc przy tym od horroru, a niekiedy scen wręcz humorystycznych Autorka podkreśla rolę tych lekarzy i pielęgniarek, które wykonują swoja pracę z oddaniem i zrozumieniem także psychicznych potrzeb pacjentów. Wiele miejsca poświęca problemom, zazwyczaj długotrwałej rehabilitacji.Podkreśla, że podstawowym elementem w procesie dochodzenia do stanu sprzed choroby jest psychika samego pacjenta, jego wiara w odzyskanie zdrowia.Idą one bowiem w parze ze starannością i konsekwencją w wykonywaniu ćwiczeń prowadzonych pod opieką doświadczonych rehabilitantów. Polecamy tę książkę jako niemal paradokument autentyczną historię osoby, której się udałoMimo początkowego braku nadziei.
Janusz Wachowski (1948r.), absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Pancernych, studiował też polonistykę na Uniwersytecie Gdańskim, zadebiutował w połowie lat 80-tych XX w. opowiadaniami drukowanymi w „Życiu Literackim”. Publikował również w „Tygodniku Kulturalnym” i „Twórczości”. W 1985 r. wydał w Wydawnictwie „Iskry” zbiór opowiadań pt. „Podpalacz”, a kilka lat później tom pt. „Zmierzch pułkowników”.
W 2019 roku nakładem Ludowej Spółdzielni Wydawniczej ukazał się trzeci tom opowiadań Autora „Nasz ostrowski celebryta” przedstawiający życie wielkiego miasta obserwowane przez starszego człowieka zafascynowanego współczesnością.
Prezentowany, czwarty tom opowiadań Autora brawurowo i z nieprzeciętnym humorem (także tym „ogólnowojskowym) przedstawia jedną z elitarnych szkół oficerskich PRL-u. Działalność szkoły pokazuje przez pryzmat sukcesów i potknięć jej słuchaczy – podchorążych w czasie służby, a także w życiu prywatnym. To się czyta jednym tchem, z rozbawieniem, ale i z zadumą.
Ja VIII Z plastiku nie jestem, Ani workiem z kośćmi W kości gram owszem Ale nie w brydża. Uwielbiam Gdy jest nad morzem bryza. Wciąż młoda i wolna I do kochania zdolna. Mam zdjęcia w negliżu Gdzie widać z daleka Że moje ciało Pieszczot się domaga I zasługuje Bo całe życie tylko kułam Każda wiedzę wchłaniałam Jak gąbka Astrofizyka moje ostatnie hobby Choć takich przestworzy się boje I nie rozumiem Za to odpoczywać umiem i lubię I pragnę zawzięcie Nadmiar pracy mnie zniszczył I pokonał i Znieważył Nadszarpnął słabe zdrowie I było mi z tym Nie do twarzy
Marek Jarzyński (1948) warszawiak, żeglarz i szybownik, absolwent renomowanej Szkoły Brukarskiej na Powiślu. Autor kilkunastu opowiadań.W 1971 r. jego opowiadanie Wiejski Quasimodo ukazało się w tygodniku Kultura. Opowiadania Na Wisłostradzie oraz Ślepy i bergmani, chociaż były zapowiedziane na tylnej okładce miesięcznika Nowy Wyraz, nie ukazały się z powodu sprzeciwu cenzury. Opowiadanie Na Wisłostradzie zostało wydrukowane w 2024 r. w miesięczniku Twórczość, który w tym samym listopadowym numerze zamieścił także opowiadanie Tereska i marynarze.Trzeci dzień pracujemy na Wisłostradzie jako czynownicy. Pobraliśmy nowe drelichy i tytułują nas tutaj inżynierami. Zostaliśmy skierowani na budowę przez kolegia orzekające i znamy się na niejednej robocie. Uczymy, jak brać zamach kilofem, żeby nie okaleczyć przełożonego lub kolegi, który stoi obok i wybiera szuflą odspojony grunt. Odpowiadamy za harmonogram robót i tempo pracy.Niosąc baner głoszący hasło: Naród z Partią, Partia z narodem budują nową Polskę wyszli z autokaru przedstawiciele najwyższych władz państwowych i sekretarze Komitetu Centralnego PZPR. Nasi dzisiejsi podwładni, chociaż stanowią awangardę klasy robotniczej, nigdy wcześniej fizycznie nie pracowali. Jedynie towarzysz Edward Gierek, były górnik w kopalni Arenberg, chwycił za łopatę i w mig wykopał złotą klamkę.
Teresa Czekaj jest poetką i autorką związaną artystycznie i emocjonalnie z Podlasiem. Poza ciekawymi i mądrymi wierszami pisze piosenki i jest ich wykonawczynią; w 2022 r. ukazały się dwa single Życie chwilą i Widoki jak sen (także teledysk), grane na antenach wielu rozgłośni radiowych. Występowała w teatrach Teatrze Collegium Civitas i Teatrze Słowa. Jako ceniona aktorka drugoplanowa grywa w filmach; debiutowała w 2011r. W filmie Basia z Podlasia. Artystka kabaretowa. Występowała w kabarecie TEN, do którego także pisała skecze, oraz jako wokalistka. W roku 2023 ukazała się jej dobrze przyjęty tom wierszy pt. Sztuka umiaru. Działanie zamiast myślenia Gdy przeszłość i przyszłość z siebie zrzucimyTylko teraźniejszość zostawimyPojawia się działanieChęć na życia układanie Działanie zamiast myśleniaSamo myślenie życia nie zmieniaGdy na działaniu się skupiamyTo o reszcie zapominamy Tylko teraźniejszość jest żywaPrzeszłość i przyszłość w martwych spoczywaTu i teraz jest autentyczneNaturalne i spontaniczne Gdy nawyk obecności utrwalimySzczyt szczęśliwości zobaczymyNasze szczęście jest możliweW teraźniejszości ciągle żywej
Płonące słowo to wiersze i krótkie opowiadania (proza poetycka), przepuszczone przez moją wrażliwość. Obrazują świat z mojego punktu widzenia. Płonące słowo jest pragnieniem i marzeniem unicestwienia złych intencji człowieka międzypaństwowych, międzyludzkich, rodzinnych, towarzyskich (fragment Sowa od Autorki) Odgłosy Pamięci wychodzą z ziemi z ust z książek z głów płyną w przestrzeni jak ziarnko dmuchawca poprzez cienie twardych akcentów buta Hitlera i swastyk ciągnione sieci marzeń pod błękitem zranionego nieba oddechy i westchnienia nad śladami mordów nagrobki jak łzy skamieniałe z nazwiskami i bez nich ciężkie brzemię ziemi wyszli z czasu za siódmy sen wieczny niezwykły Matka słowa tam gdzie światło maksimum dla świata gdzie temperatura dociera do sedna źródło porozumień nie wystarczy ujrzeć miejsce podziwiać pobudzać przenieść SŁOWO w chłodne najchłodniejsze punkty Ziemi stwory intelektem przystosować dla trwania dobra przetwarzania dzieci SŁOWA latarnią
Portsmouth, duże portowe miasto na południu Anglii, nad kanałem La Manche. Tutaj żyją bohaterowie Małego utworu na flet i fortepian Julia, jej czarnoskóra przyjaciółka Newo, ich paczka z ostatniej klasy gimnazjum Holy Angels School, Dylan, więcej niż kolega i Miłosz, więcej niż przyjaciel. I wszyscy dorośli im przypisani w tym nietuzinkowi nauczyciele w nietuzinkowej szkole. Konglomerat osobowości, nacji, koloru skóry, ojczystych języków rodziców i ich samych. Są młodzi, pełni marzeń i wiary w szczęśliwe jutro; planują dalszą naukę uzyskanie świadectwa maturalnego, a potem studia, Są zdeterminowani Wierzą w siebie, spełnienie zamiarów i życzliwość Losu. Cóż Los robi, co chce. Obdarowuje ich tym, do czego dążą i cofa obietnice sukcesu. Pokazuje, czym jest szczęście, powodzenie i zabiera to, w co kazał wierzyć. Przynosi czyjąś tragiczną śmierć, której nie można zrozumieć, zdrady najbliższych i stawia przed skutkami złych decyzji. Ale potrafi dać w prezencie przyjaźń, a nawet miłość...
Drodzy miłośnicy poezji. Do waszych rąk trafia kolejny po Czerwono i zielono i Mon expiation. Les images de ma vie. Wyznania. Obrazki z mego życia tomik wierszy Małgorzaty Gołęgiowskiej. (15)cierpiętnicamęczennicastałaś sięjako czarownicaGdzie diabły rajcująSzkodzą, trapiąZdrowie szczęście odbierają.Wciąż główkująJak odebraćSzczęście dane namOd BogaI coś ty zrobiła najlepszegoNieboga? (23)bies się zbiesiłposłał swego pomocnikaczartaby zaniósłstarą babę do diabłaplotkował, plotkowałakażdą przyjaźń obmawiałanie licząc się z niczymani z nikimbędziesz złym człowiekiem.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?