Czarodzieje Hateway
-
Autor: Marek Bartłomiej Cabak
- ISBN: 9788394209858
- EAN: 9788394209858
- Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
- Wydawca: Wieża Czarnoksiężnika
- Format: 13.5x25.0cm
- Język: polski
- Liczba stron: 460
- Rok wydania: 2021
- Wysyłamy w ciągu: niedostępny
-
Średnia ocena: 5,00 (1)
-
31,02złCena detaliczna: 44,99 złNajniższa cena z ostatnich 30 dni: 31,02 zł
Artykuł chwilowo niedostępny
x
Demetriusz Hateway jest zwykłym studentem medycyny ze Szczecina, dopóki jego życiem nie wstrząsa ciąg niezwykłych zdarzeń. Niespodziewana śmierć ojca w wypadku samochodowym sprawia, że na jaw wychodzą długo skrywane sekrety rodziny, ujawniają
się jej starzy wrogowie, a chłopaka zaczynają nawiedzać zjawiska coraz bardziej nadprzyrodzone. Wkrótce okazuje się, że Demetriusz należy do starego rodu czarodziejów, choć dotąd trzymano to przed nim w tajemnicy. Przytłoczony nowymi okolicznościami musi
rozwikłać zagadkę swojego pochodzenia, okiełznać rodzące się w nim magiczne moce i ocalić życie nestorce rodu – swojej babci Adelajdzie – która zapada w śpiączkę po nieudanym zamachu na nią. Czasu ma niewiele, a stawka jest wysoka – jeśli zawiedzie, straci wszystko, łącznie ze spadkiem po rodzicach, samymi rodzicami, a nawet nowoodkrytymi magicznymi zdolnościami.
Pełna niespodziewanych zwrotów akcji i zaskakujących rozwiązań historia, w której szaleństwo szczecińskiej codzienności przenika się z prozą życia czarowników i magicznych istot z odległych krain.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
HERBATKA, ocena: 5/5
2018-08-29
Świat potrzebuje nowego herosa! Czy będzie nim Demek Hateway?
Młody czarodziej na wojnie ze złem i w boju o najbliższych! Powieść i
autor w batalii o serca czytelników! Zachęcam do zapoznania się z
recenzją ”Czarodziejów Hateway” Marka Bartłomieja Cabaka od
Wydawnictwa Wieża Czarnoksiężnika!
Groteska w walce z rzeczywistością. Humor i wydarzenia, które wywołują
skrajne emocje. Odniesienia kulturowe, które podnoszą ciśnienie. Zagadki
fabularne, po których czytelnika zalewa krew. Styl autora, który mocno
dzieli czytelników. "Czarodzieje Hateway" z pewnością nie
pozostawią Was obojętnymi. Rozkochają albo rozzłoszczą do
czerwoności!
To nie jest książka dla każdego. Ta książka nie spodoba się każdemu!
Jeśli nie lubisz fantastyki - z pewnością Ci się nie spodoba. Jeśli
lubisz fantastykę - również może Ci się nie spodobać. Jeśli za to
lubisz Gombrowicza albo Lemony Snicket'a – ”Czarodzieje Hateway”
pewnie Ci się spodobają.
Demetriusz Hateway jest studentem medycyny ze Szczecina. Jego dziadek
Theodor, przeczuwając nadchodzące niebezpieczeństwo, podejmuje pierwsze
kroki, aby wprowadzić Demetriusza w świat magii. Jednak ginie w wypadku
samochodowym, a komuś zależy, żeby opowiadane przez niego historię
były postrzegane jako bajki. Wkrótce do Demka powracają uśpione moce, a
nestorkę rodu ktoś brutalnie atakuje, przez co wpada w śpiączkę. Od
tego momentu Demek rozpoczyna wyścig z czasem, aby móc uratować swoją
babcię. Będzie mu bardzo ciężko wyjść z tej wojny cało...
Marek Bartłomiej Cabak urodził się w Nowym Sączu, w 1994 roku. Studiuje
i pracuje w Szczecinie, gdzie rozgrywa się część akcji ”Czarodziejów
Hateway”. Pisanie zaczął od krótkiego opowiadania o bednarzu,
zauważonego przez Barbarę Paluchową, poetkę z południa Polski.
"Czarodzieje Hateway" to świetna propozycja wydawnicza, ale
zatargetowana (przepraszam za tak brutalne określenie względem
literatury) bardzo źle i sprzedawana jako kompletnie coś innego, od tego,
czym w rzeczywistości jest. Już sama okładka sugeruje, że
”Czarodzieje Hateway” będą na wzór Pottera. Opis też jakby chciał
to sugerować, a i nawet tytuł. Nie oszukujmy się! Było to celowe
zagranie marketingowe, które niestety zemściło się boleśnie! Okładka
mi się podoba i nie podoba! Przede wszystkim nie pasuje do tej książki,
bo sugeruje nam naiwną historię dla dzieci. Dzieciom tej książki bym
nie dała (ze względu na wulgaryzmy, brutalne sceny) i to jest trochę
słabe, że jest tak promowana. Według wydawcy ta powieść należy do
gatunku urban fantasy. Moim zdaniem, nie jest to pełna wiadomość, jaką
czytelnik powinien otrzymać. Fabularnie jest to prawda, ponieważ akcja
toczy się w mieście, do którego wpadają dziwacznie magiczne stwory. W
takim razie, co wydawca powinien dopowiedzieć? Czy jak skorygować
zapisanie gatunku? ”Czarodzieje Hateway” wymykają się jednemu
konkretnemu gatunkowi, więc zadanie nie jest proste. Na użytek tej
recenzji spróbuję to zrobić. Na pewno należy wspomnieć, że jest to
fantastyka. Co do tego nie ma wątpliwości. Czy jest to fantastyka
miejska, czyli urban fantasy? Myślę, że na poziomie ogólnym tego
podgatunku, tak! Chociaż zastrzegam, że samego miasta ukazanego w
powieści jest bardzo mało, i to bez znaczenia czy mówimy o powieściowym
Szczecinie czy San Francisco. Zatem, ”Czarodzieje Hateway” należą do
fantastyki, a dokładnie do jej podgatunku – urban fantasy, z elementami
kryminału, powieści drogi i grozy, romansu, wykorzystującego groteskę
do budowania/przekrzywiania świata. Szkoda, że nie dostajemy tak pełnej
informacji od wydawcy. Według mnie, stąd się głównie biorą krytyczne
opinie o tej powieści, bo czytelnik nie jest przygotowany na dość dużą
dawkę absurdu, przed którą samoczynnie się broni. Przyjęło się,
żeby oceniać książki w ich kategoriach. Dlatego królowa polskich
kryminałów wystrzega się mówienia o jej książkach – właśnie
kryminały! Nazywa je powieściami z wątkiem kryminalnym. Dlatego o
”Czarodziejach Hateway” powinno mówić się – fantastyka groteskowa.
Jest to bardzo niszowy, a zatem niezagospodarowany kawałek fantastyki.
Cieszę się, że i takie książki są współcześnie wydawane i wnoszą
na rynek coś nowego.
Świat "Czarodziejów Hateway" to głównie Szczecin, San
Francisco, Segowia oraz Kraina Zagubionych Strapień. W tej jednej historii
występuje dwóch równorzędnych bohaterów pierwszoplanowych. Pierwszym z
nich jest Demetriusz Hateway, który porusza się głównie po Szczecinie i
San Francisco. Drugim z nich jest bednarz Bartolome, który porusza się
głównie po Segowii oraz Krainie Zagubionych Strapień. Każdy z tych
bohaterów ma zamkniętą i osobną historię fabularną. Światy tych
dwóch bohaterów stykają się ze sobą w punkcie kulminacyjnym, co dla
czytelnika jest wisienką na torcie. I to jest naprawdę super!
Bardzo polubiłam Demetriusza (czyli po prostu Demka), mimo że był
momentami bardzo porywczy, czasami naiwny i sporadycznie działał mi na
nerwy swoim brakiem pomyślunku. Muszę jednak pamiętać, że oceniam go z
perspektywy blisko już trzydziestoletniej kobiety. I zarzucać naiwność
i nierozgarnięcie dwudziestolatkowi – uważam za absurdalne (O ironio!)
i niemądre. Demek odpowiada w tej historii za trzon realizmu. To wokół
niego dzieją się dziwne i absurdalne rzeczy, ale on sam jest jak
najbardziej normalnym dwudziestolatkiem. Opowieści dziadka o magii uważa
za bajki. Żyje normalnie. Kocha swoją babcię i gdy ona staje się celem
zamachu – jego świat roztrzaskuje się. Wtedy właśnie rozpoczyna się
główna fabuła powieści. Rozwój Demetriusza w toku całej fabuły jest
znaczny. W pierwszym rozdziale dostajemy dość symboliczną scenę i wcale
nieświadczącą o nim dobrze. Jest to scena, w której Demek za pomocą
podstępu pozbywa się z domu Klementyny, aby móc na spokojnie
porozmawiać ze swoją babcią. Wtedy nie zapałałam do niego sympatią. W
moich oczach jawił się jako rozkapryszony chłopak, który uważa, że
cały świat musi się do niego dostosować. Zauważyłam również, że
główny bohater zanika w całej fabule. Jest to o tyle dziwne, bo jest on
jednocześnie narratorem większości rozdziałów w powieści. Czasami
miałam wrażenie, że Demetriusz pełni rolę tylko przekaźnika,
ponieważ często zapominałam, że to on opowiada tę historię (taką
rolę po prostu spełnia narrator trzecioosobowy, który świetnie sprawdza
się w powieściach wielowątkowych). Można uznać to za plus, czemu nie?
Takie rozwiązanie (celowe czy niecelowe) pozwala wyeksponować innych
bohaterów niż ten jeden główny. I tak tutaj właśnie jest. Przy bardzo
silnych i charakternych postaciach z drugiego planu można by pomyśleć,
że Demek na ich tle wypada bardzo słabo. Moim zdaniem jednak tak nie
jest, a i można kibicować innym bohaterom, gdy Demek komuś się nie
spodoba. Z tego, co wyczytałam ta postać wzbudza skrajne emocje. I
rozumiem dlaczego! Najwięcej Demkowi oberwało się za miłosne podboje, a
autorowi za wprowadzenie wątku miłosnego. Bardzo cieszy mnie fakt, że
ten wątek został mimo wszystko wprowadzony do fabuły. Smuci mnie
natomiast fakt, że nie został dostatecznie rozwinięty. Powieść ma 460
stron zapisanych malutką czcionką i tak mało jest o miłości, szkoda.
Miało to potencjał. Jednak najwięcej kontrowersji wywołał ślub Demka
z Lady Morgan w dniu dwóch pogrzebów. Dodam tylko, że były to pogrzeby
osób bardzo bliskich Demkowi. Pan Marek Bartłomiej Cabak decydując się
na takie rozwiązanie fabularne mocno zaryzykował i wprawił w niemałe
osłupienie czytelników. Długo nad tym myślałam i szukałam
wyjaśnienia tej sytuacji. W pierwszym odruchu stwierdziłam, że nie
miało to sensu. Później to zaakceptowałam, choć było to rozwiązaniem
bardzo na granicy racjonalności i tutaj jak najbardziej rozumiem głosy
oburzenia i niezrozumienia.
Coś, co totalnie urzekło mnie w ”Czarodziejach Hateway” to siły,
jakie posiadał główny bohater. Pierwszą z nich, czyli teleportację
poznajemy już na początku książki. Drugą, czyli panowanie nad wiatrem
(aerokineza) w połowie książki. A trzecią, czyli empatię na samym
końcu. I tak naprawdę Demek nie miał za dużo okazji, aby używać
empatii. Dodam tylko, że empatia działała zupełnie na innych zasadach
niż dwie poprzednie moce Demetriusza. Empatia wyrywała się wszelkim
zasadom i panowanie nad nią było rzeczą prawie, że niemożliwą.
Niesamowicie ciekawym zabiegiem było obdarzenie Demka również czarną
magią, po matce Nieve. Przez to otrzymaliśmy herosa nie do końca
dobrego. Ten Demek, który miał być do krzty dobry (przez co mdły),
okazał się o wiele bardziej skomplikowaną postacią, co coraz bardziej
sprawiało, że kupowałam go w całości, aż do totalnego polubienia.
Książka jest napisana bardzo dobrze, stylem wydającym się jako prosty.
Jednak ten styl jest na tyle charakterystyczny, że nie pozwala czytać tej
książki jednym ciągiem. Ja czytałam po rozdziale dziennie (czasem po
dwa), dokładnie przez miesiąc. Czasami gubiłam się w wątkach, bo jest
ich sporo, ale zawsze z przyjemnością, dzień w dzień, wracałam do tej
historii. I gdy skończyłam i nawet mając w zanadrzu inne książki –
odczuwałam pustkę po ”Czarodziejach Hateway”.
Reasumując, polecam ”Czarodziejów Hateway”. Mi ta książka
przypadła do gustu. I to bardzo. Nie oczekujcie idealnej opowieści.
Nastawcie się na wiele absurdalnych scen, dużo wątków, szybką akcję i
lekko przekrzywiony świat czarodziejów, w którym tylko miłość i
cierpienie nie uległy deformacji.