KATEGORIE

Kategorie

Okładka książki Chodząc nędznymi ulicami

Chodząc nędznymi ulicami

Zbiór opowiadań Urban Fantasy

  • ISBN: 9788375108217
  • EAN: 9788375108217
  • Oprawa: oprawa: broszurowa
  • Wydawca: Rebis
  • Format: 15x22,5 cm
  • Język: polski
  • Seria: Fantasy
  • Liczba stron: 688
  • Rok wydania: 2012
  • Wysyłamy w ciągu: niedostępny
  • Średnia ocena: 4,00 (1)
  • 35,54
     zł
    Cena detaliczna:  59,90 zł
    Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 35,54
Artykuł chwilowo niedostępny
Wpisz e-mail, jeśli chcesz otrzymać powiadomienie o dostępności produktu
x
Chodząc nędznymi ulicami tworzą opowiadania mroczne, zabierające czytelników do miejsc tyleż niesamowitych co podejrzanych. Posiadłości wampirów czy złej sławy zaułki ponurych miast pełne są niezwykłych, częstokroć bezwzględnych i okrutnych stworzeń, a każda historia ma swą krwawą zagadkę i ekscytujące rozwiązanie. Ten zbiór to bez wyjątku opowiadania z nurtu urban fantasy, a zatem czytelnik odnajduje tu zarówno mocne wpływy horroru, jak i klasycznej powieści detektywistycznej. Gratka tak dla miłośników H.P. Lovecrafta i Anne Rice, jak i Raymonda Chandlera! Niezapomniane przeżycia gwarantują tacy autorzy, jak Charlaine Harris, Patricia Briggs, Steven Saylor, Simon R. Green, Diana Gabaldon czy Conn Iggulden. George R.R. Martin nazywany bywa „amerykańskim Tolkienem”, a jego książki są światowymi bestsellerami. Zasłynął zwłaszcza genialnym cyklem „Pieśń Lodu i Ognia”, który stanowi podstawę emitowanego przez telewizję HBO serialu Gra o tron. George R.R. Martin jest laureatem prestiżowych nagród Hugo, Nebula, Bram Stoker Award i World Fantasy Award. Gardner Dozois to znakomity redaktor i wydawca antologii. Za działalność wydawniczą otrzymał kilkadziesiąt nagród Hugo i Locus Award. Przez ponad dwadzieścia lat redagował znane branżowe pismo „Asimov's Science Fiction”. Jako pisarz współpracował m.in. z George'em R.R. Martinem. W 2011 roku trafił do Science Fiction Hall of Fame.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Natalia , ocena: 4/5
2014-01-09
Antologia to zbiór utworów lub ich fragmentów powiązanych wspólną tematyką albo należących do jednego gatunku literackiego, okresu i tym podobne. Najczęściej wybrane z twórczości różnych autorów. Taką definicję podaje nam Słownik Języka Polskiego. Chodząc nędznymi ulicami jest właśnie takim zbiorem opowiadań z gatunku urban fantasy. Wszystkie teksty zostały zredagowane przez Georga R.R. Martina oraz Gardnera Dozoisa. Wśród autorów, którzy stworzyli teksty na potrzeby powstania tejże książki, znalazły się między innymi Charlaine Harris, Patricia Briggs i Diana Gabaldon. Jednak to tylko kropelki w dość pokaźnym zbiorze najróżniejszych osobliwości, bo tak właśnie można określić niektóre z tekstów. W tym miejscu muszę jeszcze dodać, że to moje pierwsze spotkanie z antologią, a co tu dopiero mówić o stworzeniu jej recenzji. No dobra, pora w końcu przejść do tego co najważniejsze, a nie smęcić o nie wiadomo czym. To co najbardziej zachwyciło mnie? i to już na samym początku? to tekst wprowadzający i wyjaśniający czym tak naprawdę jest urban fantasy oraz skąd się wzięło jako gatunek literacki, ?popełniony? przez samego G.R.R. Martina. Pisarz doskonale nadbudowuje klimat i wciąga czytelnika w niecierpliwe oczekiwanie na kolejne teksty. Dlatego tym bardziej żałuję, że to doskonałe pierwsze wrażenie od razu zostaje popsute, chociaż w sumie mogłam się tego spodziewać patrząc przez pryzmat moich doświadczeń z twórczością tej autorki. Chodzi mi oczywiście o Charlaine Harris i jej tekst noszący tytuł Śmierć z ręki Dalii. Niestety historia w nim zawarta w ogóle nie wciąga, a jest nawet wręcz odwrotnie. Brak jakiejkolwiek emocjonalności powoduje, że tekst wydaje się być suchym sprawozdaniem. Właśnie to zaważyło na tym, że te kilkanaście stron lektury twórczości p. Harris było dla mnie istną drogą przez mękę. Jednak nie był to odosobniony przypadek. Tak samo było bowiem z historiami stworzonymi przez Joe R. Landsdale (Krwawiący cień), Stevena Saylora (Mury i lemury), Carrie Vaughn (Wciąż ta sama stara historia), czy też Johna Maddoxa Robertsa (Strzeż się węża). Z każdym z tych opowiadań nie mam niestety zbyt dobrych skojarzeń. Fakt, w niektórych sam pomysł wydawał się ciekawy, ale szwankowało wykonanie, postacie czy tez po prostu okres w jakim zostały osadzone poszczególne historie. No bo bądźmy szczerzy, starożytności nie bardzo współgra (przynajmniej dla mnie) z urban fantasy. Jeżeli chodzi natomiast o wspólną cechę powyższych tekstów (moim zdaniem również tego napisanego przez Harris) to fakt świadczący o tym, iż ich autorzy nie zbyt dobrze i pewnie czują się w tym gatunku literackim. Jeszcze nim przejdę do tego, co uważam za plusy w Chodząc nędznymi ulicami, koniecznie muszę zatrzymać się przy opowieści jaką zaserwował nam Glen Cook, a nosi ona tytuł Złodzieje cienia. Kompletnie nie mam pojęcia co myśleć na temat tegoż opowiadania, szczególnie że do tej pory nie mam również pojęcia o co w nim tak naprawdę chodziło i jakim cudem autor doszedł do takiego, a nie innego rozwiązania w takim galimatiasie jaki stworzył. Wiem tylko, że sam zamysł autora na całą fabułę być naprawdę intrygujący. No i jest oczywiście Dama lubi krzyczeć Conna Inguldena, która ani mnie nie zachwyciła, ale także i nie zirytowała jak to miało miejsce w przypadku tekstów wymienionych ciut wyżej. Tutaj prym wiedzie czarny humor, muszę przyznać, że parę razy na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech. Sama treść fabuły jest interesująca na tyle, aby czytelnik zechciał je doczytać do końca. Jednak na pewno nie tak bardzo, żeby wyobrażać sobie jak wyglądałaby powieść bazująca na tym samym pomyśle. Pierwszym opowiadaniem, które zaczęło rozbudzać mój optymizm względem Chodząc nędznymi ulicami, był tekst Głodne serca stworzony przez Simona R. Green?a. Autor doskonale wyczuwa proporcje odkrywania najważniejszych informacji, chociaż wiadome jest, że opowiadania nie są zbyt obszerną formą. Jednak nawet tuta autor poradził sobie wyśmienicie, dzięki czemu zachęcił mnie do sięgnięcia po kolejne, nieco dłuższe formy, jego twórczej działalności jako pisarza. Zresztą to samo mogę spokojnie powiedzieć o Lordzie Johnie i pladze zombii Diany Gabaldon, czy też W czerwieni i perłach Patrici Briggs. We wszystkich trzech przypadkach historie zachwycają doskonałym rozplanowaniem i bardzo przystępnym językiem jakim posługują się ich autorzy. Naprawdę świetnym odkryciem okazały się teksty S.M Stirlinga (Ból i cierpienie), Laurie R. King (Błotny diabeł), Melindy M. Snodgrass (Żadnej tajemnicy, żadnego cudu), M.L.N. Hanover (Różnica między zagadką, a tajemnicą), Lisy Tuttle (Osobliwa opowieść o deodandzie) oraz Bradley?a Denton?a (?Orzeł Adacki?). Dlaczego okazały się dla mnie takim odkryciem? Po pierwsze dlatego, że do tej pory nie miałam styczności z twórczością tych autorów i autorek. Ba! Ja nawet o nich do tej pory nie słyszałam. Po drugie i chyba najważniejsze, opowieści przez nich stworzone tak bardzo mnie wciągnęły i zachwyciły doskonałym przemyśleniem oraz inwencją twórczą w zakresie fabuły, kreacji bohaterów, czy też tworzenia zupełnie nowych elementów magicznej rzeczywistości (tak nawet w przypadku zwykłych opowiadań jest to możliwe), że nie miałam ochoty docierać w tak szybkim tempie do ich zakończenia. Podsumowując. W ogólnym rozrachunku muszę stwierdzić, że Chodząc nędznymi ulicami jest naprawdę dobrym, ale nie zachwycającym zbiorem opowiadań, które miały reprezentować jeden z moich ulubionych gatunków fantastycznych. To nic, że spodziewałam się czegoś ciut lepszego. Ważne jest jednam, iż wiele tekstów uchroniło mnie przed ogromnym rozczarowaniem. Jeżeli chodzi natomiast o polecanie czy czytać, czy też dać sobie spokój, to pozostawię ten temat pod całunem milczenia.
 
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj