W latach 2015-2024 wydaliśmy siedemnaście książek w serii MIASTO SZCZĘŚLIWE. Zapoczątkowała ją książka Charlesa Montgomery’ego „Miasto szczęśliwe”. We wstępie do wydania z 2015 roku Filip Springer napisał wciąż aktualne słowa: Przeczytanie tej książki zakończone pisemnym i ustnym egzaminem z jej treści powinno być ustawowym obowiązkiem każdego polskiego urzędnika mającego jakikolwiek wpływ na kształt miasta.
Książka doczekała się kilku dodruków, jest dostępna w wersji e-book i audiobook. Jej sukces przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Książka popularna początkowo wśród aktywistów i osób zainteresowanych urbanistyką, została z czasem okrzyknięta lekturą obowiązkową dla wszystkich decydentów mających wpływ na kształt naszych miast. Zaczęli ją czytać prezydenci, burmistrzowie, radni i urzędnicy miejscy. Jej wpływ na zmiany w miastach widać gołym okiem.
Miasta są przyszłością ludzkości, to w nich już dziś mieszka większość ludności świata. Wedle szacunkowych danych WHO w 2050 r. będzie je zamieszkiwało około 66% globalnej populacji. Paradoksalnie jednak w krajach najbardziej rozwiniętych obserwujemy postępującą ucieczkę z miast, bowiem miasta jakie znamy są obarczone licznymi wadami. Autor mierzy się z pytaniem o przyszłość miast, podchodząc do zagadnienia z perspektywy ludzkiego szczęścia. Zdaniem autora miasto może i powinno być miejscem, w którym mieszkańcy prowadzą szczęśliwe życie, a osiągnąć to można przez właściwe rozwiązania urbanistyczne i projektowanie miast. „Miasto szczęśliwe” łączy po mistrzowsku stronę faktograficzną ze sferą osobistych obserwacji i odczuć autora.
Wydanie z 2024 roku posiada lekko zmienioną okładkę i dodatkowe słowo wstępne autorstwa redaktora naczelnego miesięcznika „Architektura Murator” Artura Celińskiego. Przeczytamy tam między innymi: „Miasto szczęśliwe” pojawiło się więc nie tylko we właściwym czasie i miejscu, ale także – co koniecznie trzeba zauważyć – w odpowiedniej formie. Montgomery’emu udało się opowieść o szczęściu zbudować na podstawie naukowej wiedzy, empirycznych dowodów i prawdziwych emocji przedstawianych ludzi. Dlatego to się tak dobrze czyta również dzisiaj w zupełnie przecież innej miejskiej rzeczywistości. Pierwsze 10 lat życia tej książki rodzi we mnie niezwykłą ciekawość tego, w jaki sposób jej lektura zdefiniuje nasze wyobrażenie o „mieście szczęśliwym” na kolejne dekady.
Książka została wydana przy wsparciu Canada Council for the Arts.
Charles Montgomery to wielokrotnie nagradzany autor, urbanista i lider działań na rzecz lepszej jakości życia w miastach na całym świecie. Jego książka MIASTO SZCZĘŚLIWE. JAK ZMIENIĆ NASZE ŻYCIE, ZMIENIAJĄC NASZE MIASTA zapoczątkowała globalny ruch na rzecz przeprojektowania miast w kierunku poprawy dobrostanu ich mieszkańców. Jest założycielem i szefem interdyscyplinarnego ośrodka doradczo-badawczego Happy Cities, pomagającego włodarzom miast na czterech kontynentach. Celem tych działań jest uczynienie ludzi w miastach zdrowszymi, szczęśliwszymi i aktywniejszymi społecznie. Instytut współpracuje ze Światową Organizacją Zdrowia, Muzeum Guggenheima oraz władzami w Vancouver, Auckland, Meksyku, Denver i Dubaju. W 2023 roku magazyn „Planetizen” umieścił Charlesa Montgomery’ego na liście 100 najbardziej wpływowych urbanistów na świecie. Mieszka w Vancouver w Kanadzie.
Pierwsza książka z serii MIASTO SZCZĘŚLIWE
W latach 2015-2024 wydaliśmy siedemnaście książek w serii MIASTO SZCZĘŚLIWE.
Czwartą z nich była książka brytyjskiego dziennikarza Petera Walkera „Jak rowery mogą uratować świat”. Wbrew temu, co mógłby sugerować tytuł, książka Petera Walkera charakteryzuje się całkowitym brakiem jakiejkolwiek ideologii – napisał o książce Olivier Schneider, Prezes Francuskiej Federacji Rowerzystów.
Przez większą część XX wieku wydawało się, że rower jest wynalazkiem, który prędzej czy później odejdzie do lamusa, oddając pola masowej motoryzacji, ewentualnie pozostanie tylko atrybutem ubranych w lycrę fanów sportu. Dla wielu ludzi powrót do rowerów jako codziennego środka transportu w miastach – który jest faktem – wciąż wydaje się czymś trudnym do wyobrażenia. Właśnie o tym niezwykłym fenomenie traktuje książka Petera Walkera.
Autor to powszechnie znany w Wielkiej Brytanii komentator polityczny dziennika „The Guardian” i jednocześnie zapalony użytkownik roweru. Jak na dziennikarza szanowanej brytyjskiej gazety przystało autor odwołuje się do licznych badań naukowych i literatury. Zabiera czytelnika w podróż w czasie – do miast sprzed 80 i 120 lat, gdzie ruch rowerowy był czymś powszechnym i masowym, ale także do miast przyszłości, w których z pewnością rower będzie jednym z kluczowych środków transportu. Autor pokazuje, jak wygląda sytuacja transportu rowerowego w wielu miastach na świecie – Londynie, Nowym Jorku, Montrealu, duńskim Odense czy Sewilli. Nie unika trudnych tematów jak: przestrzeganie przepisów przez rowerzystów, jazda w kasku czy ryzyko związane z jazdą rowerem wśród wielu aut.
Książka radykalna i do bólu merytoryczna. Jak rowery mogą uratować świat Petera Walkera to pozycja obowiązkowa na półce każdego obserwatora życia współczesnych miast. Nowy wstęp Huberta Barańskiego, uaktualnione przypisy, i lekko zmieniona okładka to znak rozpoznawczy odświeżonego wydania.
Czwarta książka z serii MIASTO SZCZĘŚLIWE
W 2021 roku autorstwa Melissy i Chrisa Bruntlettów ukazała się w Polsce książka „Rowerowe miasto. holenderski sposób na ożywienie miejskiej przestrzeni”. W swojej drugiej książce autorzy skupiają się na opisie miasta, które powinno i może być bardziej przyjazne mieszkańcom. Pandemia covid-19 odwróciła do góry nogami życie ludzi prawie całej rozwiniętej części świata. Nagle się okazało, że trzeba zmienić codzienne rytuały. Zamiast jechać autem albo zatłoczonym metrem do biura, należy żyć lokalnie. Okazuje się jednak, że to lokalne życie wcale nie jest wygodne, bo przestrzeń wokół nas jest mało wygodna i przyjazna. Ale jest jeden mały kraj nad brzegiem Morza Północnego, w którym niewiele się zmieniło. Mieszkanki i mieszkańcy Holandii nie musieli robić rewolucji w swoim życiu, bo u nich lokalnie żyje się bardzo komfortowo. Nawet jak trzeba pojechać do pracy, to i tak połowa z nich używa rowerów, bo cały kraj oplata sieć dobrze zbudowanych i bezpiecznych dróg dla rowerów. O tej wygodniej lokalności traktuje książka Miasto wolne od samochodów. Tytuł może wydawać się nieco prowokujący, a nawet utopijny. Melissa i Chris Bruntlettowie wyjaśniają jak w Holandii przez ostatnie pół wieku powstała ta wygodna lokalność, którą wiele miast i państw na świecie chce teraz naśladować.
Ta książka jest przewodnikiem jak takie zmiany wdrożyć w życie i u nas w Polsce.
Siedemnasta książka z serii MIASTO SZCZĘŚLIWE
Mamy do czynienia z nakładającymi się kryzysami – klimatu, zdrowia, bezpieczeństwa. Stąd narodziła się paląca potrzeba ograniczania ruchu samochodowego w dzielnicach mieszkaniowych i handlowych. Samochody mają jeździć wolniej, mają mieć ograniczony dostęp do tych przestrzeni i ma ich być mniej. Pandemia COVID-19 dodatkowo unaoczniła nam konieczność obalenia hegemonii samochodu. Wymogi dystansu społecznego nagle zmusiły mieszkańców do zastanowienia się nad nieefektywnym wykorzystaniem przestrzeni. Jednak ta debata często skupia się na faktach, liczbach i wykresach, zapominając o najważniejszym czynniku. O człowieku.
Fragment książkiI
Po znakomicie przyjętej książce Jak rowery mogą uratować świat Peter Walker zajął się tematem ruchu (aktywności) w mieście. Czym jest tytułowe cudowne lekarstwo, przynoszące tak ogromne korzyści zdrowotne, że gdyby zostało przekształcone w lek, byłoby najcenniejszym lekiem na świecie? Odpowiedzią jest ruch, a dobrą wiadomością jest to, że jest on bezpłatny, łatwy i dostępny dla każdego. Codzienny wysiłek był przez tysiąclecia nieodłączną częścią naszego życia, ale w ciągu zaledwie kilku dekad został praktycznie z niego wyeliminowany. Ta książka jest kroniką tej bardzo współczesnej i w dużej mierze niezbadanej katastrofy oraz historią ludzi próbujących ją odwrócić. Poprzez wywiady z ekspertami z różnych dziedzin – lekarzami, naukowcami, architektami i politykami – Peter Walker bada, jak wprowadzić więcej ruchu do współczesnego świata i, co najważniejsze, do życia każdego z nas.
Ta książka jest o ruchu, o tym, że najlepiej by było, gdybyśmy do pracy jechali rowerem, a już na miejscu co jakiś czas wstawali, podchodzili po szklankę wody, a na lunch szli do nieodległego bistro lub wychodzili na dziedziniec budynku, przy okazji pokonując kilka kondygnacji. Jak jednak można mówić o takich śmiałych marzeniach, skoro w Polsce bycie osobą pieszą oznacza ciągłe poczucie, że jest się gorszym? Dopóki nie przemodelujemy naszego podejścia i radykalnie nie zmienimy siły nacisku na to, kto ma priorytet w poruszaniu się na mieście, niewiele się zmieni.
ARCHITEKTKA, URBANISTKA, TWÓRCZYNI BLOGA PIEING
Książka otwiera ośmiotomową opowieść o Lwowie autorstwa Witolda Szogini, jednego z największych znawców tego miasta. Oblicze miasta to spojrzenie na Lwów z szerokiej perspektywy. To opis najważniejszych jego składników panoram, placów, parków, ogrodów, struktury wodnej, świątyń, gmachów publicznych czy pomników. Jest to opowieść Człowieka zakochanego bez pamięci w mieście swojej młodości przetykana cytatami i wspomnieniami wielkich lwowiaków Jana Parandowskiego, Stanisława Wasylewskiego, Józefa Wittlina, Stanisława Lema i innych. Po lekturze książki czytelnik może odczuwać pewien niedosyt. Można to porównać z pierwszą wizytą w jakimś nowym, pięknym mieście. Już coś się widziało, już coś się wie, ale to ciągle mało. W takiej sytuacji rodzi się często postanowienie ja tu muszę jeszcze wrócić. Tamten Lwów daje ogólny, ale bardzo systematycznie przedstawiony opis Lwowa. Zachęca do głębszego poznania tego pięknego miasta i jego złożonej historii.
Ostatni rozdział pt. Krajobrazy serdeczne to kilkanaście wierszy Autora pisane bałakiem językiem którym posługiwała się większość mieszkańców przedwojennego Lwowa przynajmniej w mniej oficjalnych kontaktach. Dziś język ten już nie istnieje, odszedł wraz z polskim Lwowem.
Zaprojektował Najlepszy Dom Świata i Najlepszą Przestrzeń Publiczną Europy. Zgarnął główną nagrodę na Światowym Festiwalu Architektury w Berlinie. Ale uważa, że najlepsze budynki jeszcze przed nim.
Robert Konieczny. Najbardziej znany polski architekt.
Studenci walą drzwiami i oknami na jego wykłady. Za granicą od lat zbiera laury, w kraju wielu kolegów po fachu uważa, że ma wielkie ego. Na architekturę poszedł, bo na studia nie miał lepszego pomysłu. Szybko okazało się, że z braku pomysłu na studia wyszedł pomysł na życie.
Nigdy nie chciał projektować tego, co Polacy lubią najbardziej, czyli domów z kolumienkami i czerwoną dachówką. Kiedy jego budynkami zachwycało się międzynarodowe jury, on siedział w nielegalnie zajmowanym nieogrzewanym biurze. Latami nie mógł finansowo stanąć na nogi, choć nieraz pracował z milionerami.
Konieczny architekturą oddycha i o architekturę walczy. Ta walka doprowadza go nieraz na skraj wytrzymałości. Fizycznej i psychicznej. Aby dopilnować jednego detalu potrafi przejechać pół Polski. Gdy odbiera telefon, najczęściej mówi: „Sorry, ale mamy ostatnio niezły hardkor”.
Kariera szefa KWK Promes to prawdziwa jazda bez trzymanki, która nie pasuje do nudnego stereotypu pracy architekta. Szaleństwo i chaos krętą drogą prowadzą jednak do wybitnych realizacji, których precyzja zdumiewa nie tylko ekspertów.
Jednakże za ścianami szkicowanymi przez Koniecznego stoją ludzie i ich prawdziwe historie. A bohater tej książki nie tylko potrafi genialnie projektować, ale również angażująco opowiadać o swojej pracy.
Jednak opowieści Koniecznego autorom nie wystarczyły. Ruszyli w Polskę – na Śląsk, pod Warszawę, do Szczecina, a także do Ostrawy – żeby spotkać się z jego klientami. Z ludźmi, którzy żyją lub pracują w zaprojektowanych przez niego budynkach. Z jego pracownikami i z urzędnikami, dla których jego pomysły są często początkiem prawnej ekwilibrystyki. – Niektóre z tych historii są śmieszne. Niektóre bolesne. Za niektóre wstydzę się do dziś. Ale gdy godziłem się na swój udział w tej książce, wiedziałem, że albo robię to na całego, albo wcale. I że to będzie jazda po bandzie – mówi Konieczny.
KONIECZNY. NA STYK to zbiór reportaży o ludziach, relacjach, miejscach i budynkach. O potrzebie bezpieczeństwa,
o ambicjach, potknięciach, mierzeniu się z systemem, o zawiści i środowiskowych niesnaskach. O tworzeniu czegoś, czego nikt jeszcze nigdy nie stworzył. O pasji i o posuniętym czasami do ekstremum dążeniu do doskonałości.
Takiej książki o architekturze jeszcze w Polsce nie było.
Książka dostępna w twardej i miękkiej oprawie oraz jako e-book.
O autorach:
Piotr Kozanecki
Rocznik 1983. Dziennikarz Onetu od 2007 do 2022 roku. Od 2023 roku w TVN24.pl. Regularnie opisuje polską architekturę i przestrzeń publiczną. Dwukrotny laureat Nagrody Dziennikarzy Małopolski. Przewodnik beskidzki, górołaz, pasjonat książek. Mieszka w Krakowie.
Bartosz Paturej
Rocznik 1987. Politolog, dziennikarz, ekspert branży mediów. Od 2013 do 2023 roku redaktor, dziennikarz i menedżer w Onecie, od maja 2023 roku związany z Deutsche Welle. Laureat Nagrody Dziennikarzy Małopolski (2017).
Zaprojektował Najlepszy Dom Świata i Najlepszą Przestrzeń Publiczną Europy. Zgarnął główną nagrodę na Światowym Festiwalu Architektury w Berlinie. Ale uważa, że najlepsze budynki jeszcze przed nim.
Robert Konieczny. Najbardziej znany polski architekt.
Studenci walą drzwiami i oknami na jego wykłady. Za granicą od lat zbiera laury, w kraju wielu kolegów po fachu uważa, że ma wielkie ego. Na architekturę poszedł, bo na studia nie miał lepszego pomysłu. Szybko okazało się, że z braku pomysłu na studia wyszedł pomysł na życie.
Nigdy nie chciał projektować tego, co Polacy lubią najbardziej, czyli domów z kolumienkami i czerwoną dachówką. Kiedy jego budynkami zachwycało się międzynarodowe jury, on siedział w nielegalnie zajmowanym nieogrzewanym biurze. Latami nie mógł finansowo stanąć na nogi, choć nieraz pracował z milionerami.
Konieczny architekturą oddycha i o architekturę walczy. Ta walka doprowadza go nieraz na skraj wytrzymałości. Fizycznej i psychicznej. Aby dopilnować jednego detalu potrafi przejechać pół Polski. Gdy odbiera telefon, najczęściej mówi: „Sorry, ale mamy ostatnio niezły hardkor”.
Kariera szefa KWK Promes to prawdziwa jazda bez trzymanki, która nie pasuje do nudnego stereotypu pracy architekta. Szaleństwo i chaos krętą drogą prowadzą jednak do wybitnych realizacji, których precyzja zdumiewa nie tylko ekspertów.
Jednakże za ścianami szkicowanymi przez Koniecznego stoją ludzie i ich prawdziwe historie. A bohater tej książki nie tylko potrafi genialnie projektować, ale również angażująco opowiadać o swojej pracy.
Jednak opowieści Koniecznego autorom nie wystarczyły. Ruszyli w Polskę – na Śląsk, pod Warszawę, do Szczecina, a także do Ostrawy – żeby spotkać się z jego klientami. Z ludźmi, którzy żyją lub pracują w zaprojektowanych przez niego budynkach.
Z jego pracownikami i z urzędnikami, dla których jego pomysły są często początkiem prawnej ekwilibrystyki. – Niektóre z tych historii są śmieszne. Niektóre bolesne. Za niektóre wstydzę się do dziś. Ale gdy godziłem się na swój udział w tej książce, wiedziałem, że albo robię to na całego, albo wcale. I że to będzie jazda po bandzie – mówi Konieczny.
KONIECZNY. NA STYK to zbiór reportaży o ludziach, relacjach, miejscach i budynkach. O potrzebie bezpieczeństwa,
o ambicjach, potknięciach, mierzeniu się z systemem, o zawiści i środowiskowych niesnaskach. O tworzeniu czegoś, czego nikt jeszcze nigdy nie stworzył. O pasji i o posuniętym czasami do ekstremum dążeniu do doskonałości.
Takiej książki o architekturze jeszcze w Polsce nie było.
Książka dostępna w twardej i miękkiej oprawie oraz jako e-book.
O autorach:
Piotr Kozanecki
Rocznik 1983. Dziennikarz Onetu od 2007 do 2022 roku. Od 2023 roku w TVN24.pl. Regularnie opisuje polską architekturę i przestrzeń publiczną. Dwukrotny laureat Nagrody Dziennikarzy Małopolski. Przewodnik beskidzki, górołaz, pasjonat książek. Mieszka w Krakowie.
Bartosz Paturej
Rocznik 1987. Politolog, dziennikarz, ekspert branży mediów. Od 2013 do 2023 roku redaktor, dziennikarz i menedżer w Onecie, od maja 2023 roku związany z Deutsche Welle. Laureat Nagrody Dziennikarzy Małopolski (2017).
Niejednokrotnie czytelnicy i fani Roberta Makłowicza zadawali mu pytanie (i pewnie nadal będą je zadawać) gdzie nauczył się gotować, czy chodził do jakieś szkoły kucharskiej. A może Robert Makłowicz jest kulinarnym samoukiem? Nie jest to do końca prawdą, bo ulubiony gotujący podróżnik pobierał w tej materii naukę. Ale jak sam podkreśla – tylko raz – w Tajlandii. Tam po raz pierwszy i ostatni w mym życiu uczęszczałem na kursy gotowania, które zakończył całodzienny, praktyczny egzamin.
Nie można się więc dziwić, że w drugim swoim odcinku na Youtube Makłowicz pokazał, jak przyrządzić Tajskie placuszki kukurydziane. Internet oszalał, lajków i pozytywnych komentarzy nie było końca (ponad pięćset tysięcy wyświetleń, prawie tysiąc komentarzy). Okazało się, że proste, aromatyczne danie kuchni azjatyckiej może wybornie smakować nad Wisłą. To drobne z pozoru wydarzenie sprawiło, że zarówno autor jak i wydawca podjęli decyzję o rozpoczęciu praca nad nową książką, którą czytelniku trzymasz właśnie w rękach.
Ponad 80 przepisów pochodzi między innymi z takich krajów jak Tajlandia, Wietnam, Malezja, Singapur, Filipiny czy Kambodża. Choć inspiracji innymi kuchniami azjatyckimi jest o wiele więcej, mowa tu choćby o wielkim dziedzictwie Chin i Indii. Kulinarne recepty zostały podzielone na kilka działów: Sałatki i przekąski, Zupy, Makarony i ryże, Mięso, Ryby i owoce morza, Jarzyny oraz Desery. Warto zaznaczyć, że przy daniach mięsnych autor podaje roślinne zamienniki, dzięki czemu potrawy te będą mogli przygotowywać również wegetarianie i weganie. Książka ilustrowana jest przepięknymi zdjęciami potraw i fotografiami z podróży Roberta Makłowicza w ten zakątek świata. A o tym jak te dania gotuje się w Polsce autor pisze we wstępie tak:
Wszystkie zamieszczone tu przepisy własnoręcznie przygotowałem. Nawet jeśli niektóre gotowałem przed kamerą w miejscach, skąd pochodzą, przygotowywałem je raz jeszcze w Krakowie, by mieć pewność, że da się je zrobić i u nas, zważywszy na dostępność składników. Rzecz jasna nie wszystko kupicie u siebie za rogiem, jednak gwarantuję, że wszystko u nas kupić da się, choć czasami, jak się nie mieszka w dużym mieście lub jego pobliżu, łatwiej to zrobić przez Internet. Przy oryginalnych przepisach staram się podawać ich lokalne nazwy, są jednak takie dania, przy których figurują jedynie nazwy polskie. Najczęściej chodzi tu o potrawy, które sam stworzyłem, inspirując się oryginalnymi daniami. Część z nich należy do naszego domowego kanonu kulinarnego. Choć wiem świetnie, że żyjemy w kraju ziemniaków, kapusty i jabłek, wiem, że jadać winno się przede wszystkim to, co dana ziemia rodzi, to wiem również, że w ponury listopadowy polski dzień tajskie curry jest najlepszym remedium na ból istnienia. Daje nadzieję, pieści mózg i obiecuje słońce. Takowych doznań życzę Wam jak najwięcej!
Leksykon architektów i budowniczych pochodzenia żydowskiego w Krakowie w latach 18681939, to pierwsza taka publikacja w Polsce. Znajdą w niej Państwo 91 biogramów oraz informacje o przeszło tysiącu obiektów. Praca powstała w oparciu o źródła archiwalne, poszerzone o informacje od rodzin przedstawionych osób i jest efektem dwudziestoletnich zainteresowań autorki dziedzictwem krakowskich Żydów. Leksykon to książka nie tylko o architekturze, lecz również o ludziach, których dokonania w istotny sposób wpłynęły na współczesny obraz Krakowa. Niniejsza praca jest konsekwentną kontynuacją i ważnym rozszerzeniem dotychczasowych pionierskich badań archiwalnych i opracowań autorki, która dała się już poznać jako wnikliwy badacz historii krakowskich Żydów przełomu XIX i XX wieku, a zwłaszcza wkładu społeczności żydowskiej w budowanie nowoczesnego Krakowa. () Praca Barbary Zbroi imponuje jak w poprzednich jej publikacjach zarówno rzetelnością przeprowadzonej kwerendy archiwalnej, jak i wnikliwością badawczą. Widać przy tym wyraźne dążenie do maksymalnego przekazania nieznanej dotychczas wiedzy zarówno o społeczności żydowskiej Krakowa, jak i o samym mieście. Znana już dobrze z jej poprzednich prac detektywistyczna żyłka autorki umożliwiła uzyskać liczne unikalne relacje i materiały od rozsianych po całym świecie rodzin żydowskich architektów i budowniczych. Fragment recenzji prof. dr hab. Jacka Purchli
Doświadczenie lockdownu podczas pandemii covid-19 stało się dla Stefana Boeriego impulsem do rozmyślań nad istotą miasta. W marcu 2020 roku, wsłuchując się we wszechogarniającą ciszę Mediolanu, którego mieszkańcy zostali przymusowo zamknięci w swych domach, Boeri rozpoczął w mediach społecznościowych serię wykładów mających przybliżyć słuchaczom czekającą ich przyszłość. Te rozmyślania w wersji spisanej stanowią coś na kształt notesu architekta. Jak przyznaje Boeri, jest to swoista włóczęga po tekstach, czasach i przestrzeniach jego życia. Dowiemy się z niej, między innymi, czym jest antymiasto – „ciągnąca się przestrzeń budynków, bez centrum ani końca”. Tym właśnie, zdaniem autora Urbanii, są przedmieścia. Według niego, aby zaistniało miasto, muszą pojawić się dwa główne czynniki – gęsta zabudowa i zróżnicowana kulturowo społeczność o wspólnej tożsamości lokalnej. Ale to nie wszystko – miasto musi być zielone. Boeri jest przekonany, że przyszłością świata są miejskie lasy wertykalne, czyli wysokie budynki obrośnięte roślinnością, czego przykładem jest jego mediolańska realizacja o nazwie Bosco Verticale (Pionowy Las). Włoski architekt jest wizjonerem, który przekonuje, że nasza planeta powinna być połączona międzynarodowym systemem zieleni, który mógłby nas uratować przed katastrofą klimatyczną. Nie tylko zresztą flora, ale też fauna pozostaje w kręgu jego bliskich zainteresowań. Boeri uważa, że człowiek powinien zrezygnować z dominacji nad innymi gatunkami zamieszkującymi Ziemię na rzecz próby koegzystencji z nimi w miastach. Te przemyślenia są jak najbardziej aktualne wobec faktu, że nieudomowione zwierzęta – lisy, sarny czy dziki – coraz częściej stają się współmieszkańcami europejskich metropolii. Rozbudowując w nieskończoność ludzkie habitaty, przecinając tereny zielone liniami autostrad, zniszczyliśmy naturalne ekosystemy i zaburzyliśmy bioróżnorodność naszej planety. Zmierzamy w stronę cywilizacyjnej apokalipsy – zdaje się nam mówić Boeri – ale możemy się jeszcze przed nią uchronić. Taka myśl towarzyszy melancholijnym rozważaniom włoskiego architekta. Czy rysowana przez niego przyszłość to utopia? Czas pokaże.
Przyznajmy to wprost: jako ludzkość zrobiliśmy wiele, by wywołać chorobę – zmianę klimatu. Książka Recepta na lepszy klimat nie jest jednak o tym, że nasz miejski organizm i tworzący go ludzie kierują się coraz szybciej na łoże śmierci. Przede wszystkim jest o tym, jak zmieniać ten organizm tak, by był zdrowszy, bardziej odporny i mniej zarażał. I byśmy korzyści z tego odczuli już teraz. Natychmiast.
Przykłady, że można działać w tym kierunku, znajdziemy również w Polsce. Wiele z nich w Recepcie na lepszy klimat zebrał Szymon Bujalski – dziennikarz z kilkunastoletnim doświadczeniem znany w mediach społecznościowych jako „dziennikarz dla klimatu".
Bujalski wiele stron zapisał doświadczeniami i opowieściami ludzi, którzy niczym białe krwinki walczą o to, by nie dać się chorobie i stworzyć zdrowsze miasta dla nas wszystkich. W swej premierowej książce pokazuje też, dlaczego tak bardzo potrzebujemy w nich natury, zrównoważonego transportu i czystego powietrza. A wszystko w oparciu nie tylko o naukową wiedzę i fakty, lecz także konkretne działania wdrażane w polskich miastach. W ten sposób Bujalski udowadnia, że troska o nasze tu i teraz oraz troska o klimat nie są czymś przeciwstawnym. To historie o tym samym.
Spis treści
WSTĘP Marcin Popkiewicz
WPROWADZENIE Na zdrowie
ROZDZIAŁ I Co za dużo, to niezdrowo
ROZDZIAŁ II Czym się strułeś, tym się nie lecz
ROZDZIAŁ III Co naturalne, to wzmocni
ROZDZIAŁ IV Lepiej zapobiegać niż leczyć!
PODSUMOWANIE Układ odpornościowy
Wywiad z Pawłem Jaworskim
Wywiad z Tomaszem Toszą
Wywiad z Marcinem Popkiewiczem
Przypisy
O autorze:
Szymon Bujalski - prowadzi profil „Dziennikarz dla klimatu”, który obserwuje 25 000 osób na Facebooku i 50 000 osób na Instagramie. Przez wiele lat był związany z łódzkim oddziałem „Wyborczej". Obecnie współpracuje z kilkoma największymi portalami informacyjnymi w Polsce. Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Łódzkim. Zaangażowany w tematykę zmiany klimatu, ochrony środowiska, zrównoważonego rozwoju miast i praw zwierząt.
Poddajcie się buntowniczej mocy tekstów zebranych w tej książce – każdy z nich będziecie smakować niczym mistrzowskie danie, które zachwyca geniuszem prostoty i wyrafinowania. Bravo, uważny i wrażliwy na sprawy społeczne, widzi w jedzeniu klucz do zrozumienia sensu istnienia człowieka, obnaża absurdy decyzji polityków i powierzchownych mód – efektownych, lecz pustych w środku niczym beza. Autor nazywa siebie skromnie filozofem widelca i zwraca naszą uwagę na trafne włoskie powiedzenie: tutto fa brodo – ze wszystkiego jest rosół. Bo w życiu, jak i w gotowaniu każdy szczegół jest ważny. Erudyta i błyskotliwy obserwator codzienności prowadzi nas czytających po fascynujących ścieżkach kultury kulinarnej – zjawiska, którego istnienie wciąż kwestionuje się w kraju nad Wisłą. „Półki z książkami to siedlisko sił nieczystych” – pisze przewrotnie Paweł Bravo. Niech jak najwięcej półek zapełnia się takimi książkami jak ta.
Od siedmiu lat Paweł Bravo częstuje czytelników „Tygodnika Powszechnego” felietonami o polityce, kulturze i sztuce. Pretekstem do ich pisania jest kuchnia – gotowanie, smakowanie, karmienie. Są te teksty dowodem na to, że przez żołądek do serca, ale też do mózgu. Książka Czekolada i kapuśniak. Felietony do czytania przy zagniataniu masy na ciasto albo karmelizowaniu cebuli jest esencją tych ponad 400 tekstów opublikowanych na łamach „Tygodnika”. Zbiór otwiera wstęp Tessy Capponi-Borawskiej, którą z autorem łączy włoskie pochodzenie i miłość do polskiej kuchni. Osiemdziesiąt trzy felietony i nieco więcej przepisów na ulubione potrawy Pawła Bravo wybrała Paulina Bandura. Teksty zostały ułożone w rytmie pór roku, by pozostać wiernym ideom, które głosi autor – lokalności i sezonowości właśnie. Felietonowy kalendarz zaczyna się więc w styczniu, gdy w piwnicach zostały ostatnie korzenie buraków, przez nowalijki, majowe szparagi, letnie czereśnie i szprycery, jesienne kapuśniaki i ogórkowe, aż po zimowy comfort food.
Smacznego! I miłej lektury!
Paweł Bravo – felietonista kulinarny „Tygodnika Powszechnego”, przez kilka lat kierował także jego działem krajowym. Współtwórca książki Kuchnia Dantego, z której autorami organizował warsztaty kuchni włoskiej. Prowadził też niszowe działania kateringowe dla warszawskiej Stacji Muranów, był współwłaścicielem włoskiej knajpki Culinaria Italiana. Przez kilka lat członek zespołu redakcyjnego „Magazynu Wino”, dziś winem zajmuje się w BARaWino na krakowskim Kazimierzu. Z urodzenia pół-Włoch, ale skoro uwielbia buraki, to polskie geny w nim zdecydowanie przeważają. Krąży między warszawskim Wolumenem a krakowskim Starym Kleparzem, ale byłby gotów zamieszkać gdziekolwiek, gdzie jest dobry targ.
Wizja budowania społeczeństwa, w którym nie chodzi tylko o pieniądze, ale o maksymalizację wartości, dla których warto żyć, przedstawiona przez jednego z założycieli Kickstartera. Społeczeństwo zachodnie wpadło w pułapkę trzech założeń: 1) że sensem życia jest maksymalizacja własnego interesu i bogactwa; 2) że jesteśmy jednostkami uwięzionymi w świecie pełnym przeciwności; oraz 3) że jest to naturalne i nieuniknione. Takie założenia dzielą nas, pozbawiają mocy i ograniczają to, jak widzimy przyszłość. Postrzegamy je jako prawdę. Nie są nią. Są punktem widzenia, który przyjęły poprzednie pokolenia. Nadszedł czas, by zastąpić je czymś nowym. Książka To jest nasza przyszłość opowiada o tym, jak znaleźliśmy się w tym miejscu i jak zmienić kurs. Nie chodzi o to, żeby pozbyć się pieniędzy, ale by poszerzyć nasze kategorie wartości. Przypisując racjonalną wartość innym wartościom poza pieniędzmi - takim jak wspólnota, cel i zrównoważony rozwój - możemy ponownie skupić energię na budowaniu społeczeństwa, które jest szlachetne, sprawiedliwe i gotowe na przyszłość. Zmieniając definicję wartości, świat niedoboru może stać się światem obfitości. Dająca nadzieję, ale mocno osadzona w realiach, pełna konkretnych rozwiązań i przepełniona kreatywnością książka To jest nasza przyszłość w błyskotliwy sposób poddaje analizie świat, w którym żyjemy i pokazuje nam drogę do świata, który możemy stworzyć.
Czytając ""Cafe Museum"", pragnąłem natychmiast zjeść te wszystkie opisane ze znawstwem i miłością potrawy, zaraz potem wypić wszystko, czego picie jest tu opisane, a jeszcze bardziej natychmiast wsiąść do samochodu i pojechać w miejsca, które na łamach tej zbyt skromnej objętościowo książki wymienia Makłowicz - Krzysztof Varga.""Cafe Museum"" to połączenie książki podróżniczej i kulinarnej z szerokim tłem historycznym i wieloma rodzinnymi wspomnieniami. Robert Makłowicz, w bardzo osobistej narracji, pokazuje nam kawałek swojego świata. Miejsca dla niego niezwykle ważne, których spoiwem jest ck Europa. Wraz z autorem przemierzamy kraje wielonarodowościowej monarchii habsburskiej. To nie jest jednak zwykła podróż Makłowcz zatrzymuje się w miejscach, które bardzo rzadko pojawiają się w przewodnikach. Nie znajdziemy tu długich opisów zabytków, autor pisze przede wszystkim o ludziach i jedzeniu. Przywołuje często świat już nieistniający, próbuje go wskrzesić, bo dobrze wie, że pamięć potrafi przetrwać w smakach i zapachach. Nieważne czy spacerujemy po Wiedniu, szeklerskiej wiosce w Transylwanii czy Sarajewie w jakiś przedziwny sposób Makłowicz zawsze wie, gdzie ma się udać, gdzie zapukać, jakie drzwi otworzyć. Może to lata praktyki, a może to opiekuńczy duch cesarza Franciszka Józefa I czuwa nad naszym autorem. Cafe Museum jest też wielką adoracją różnorodności narodowej, językowej, kulturowej czy wreszcie kulinarnej. Makłowicz udawania, że właśnie tam, gdzie mieszają się narodowości, języki, kultury i smaki człowiek może czuć się naprawdę szczęśliwy.
Tematem książki Kształt zieleni. O estetyce, ekologii i projektowaniu jest zrównoważona architektura i design w kontekście estetyki. Autor, amerykański architekt Lance Hosey (1964-2021), stawia czytelnikowi trudne pytania: czy wszechobecnie panująca brzydota jest nieunikniona, czy „zielone” projektowanie musi być nieatrakcyjne i czy piękno może uratować planetę. Autor argumentuje, że ludzka natura kieruje nasze zmysły i uwagę na kształt rzeczy. Piękno nas intryguje, zatrzymuje, działa na emocje. Dlatego ludzie przekonają się do ekologicznych produktów, budowli i rozwiązań tylko wtedy, jeśli będą miały atrakcyjną formę. Hosey, opierając się na badaniach i przytaczając własne obserwacje, udowadnia, że projektowanie można nazwać zrównoważonym dopiero wtedy, gdy uwzględnia ono piękno. Książka przedstawia jasny zestaw zasad, które mają wypełnić lukę między standardami „dobrego projektu” i „zielonego projektu”. Czy miasto może zmienić kształt świata? Czy samochód, krzesło, filiżanka albo łyżka może powołać do istnienia nowe nawyki? Czy budynki mogą nas zachęcić do utożsamienia się z miejscem wokół nas? Autor argumentuje, że nie tylko mogą, ale i powinny. Dlatego oszczędny energetycznie budynek musi być także przyjemny dla oka, a ekologiczny samochód - uwodzić kształtem. Ta książka otworzy oczy wszystkim tym, którzy rozczarowani są brzydotą farm fotowoltaicznych czy ekologicznych biurowców, pojazdów, ubrań czy urządzeń. Tematyka książki wpisuje się, w mocno obecne w debacie publicznej, rozważania dotyczące ekologii, zrównoważonego rozwoju i świadomego używania zasobów naturalnych. Pozwala z większą świadomością przyglądać się otaczającemu nas światu i zmusza do refleksji na temat projektowania, zarówno pod względem treści, jak i stylu. We wstępie do książki Dominika Janicka pisze o odnowionej, białej elewacji w geometryczne wzory na wieżowcu przy ul. Lelewela 7-9 w Gdyni. Książka Hoseya pozwala nam zrozumieć, dlaczego podoba nam się akurat ten budynek, a na inne bloki, położone dwie ulice dalej, nikt z nas nie zwróci już uwagi. Kształt zieleni. O estetyce, ekologii i projektowaniu jest dziesiątym tytułem w serii MIASTO SZCZĘŚLIWE.
Robert Makłowicz , urodzony w 1963 roku w Krakowie, dziennikarz, autor książek i programów telewizyjnych o tematyce kulinarnej, kulturowej oraz historycznej, od niedawna także zawołany youtuber. Nauki pobierał na wydziałach prawa i historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, wszakże w sposób wysoce niesystematyczny oraz wybiórczy, gdyż żadnego z tych kierunków nie ukończył. Historią pasjonuje się od zawsze, zwłaszcza dziejami Europu Środkowej w dobie panowania Habsburgów, szczególnie zaś dwóch ostatnich władców tejże dynastii - cesarza Franciszka Józefa i cesarza Karola. Pozostałe zainteresowania nazwać można szeroko rozumianą konsumpcją - od literatury (ulubieni autorzy: Joseph Roth i Andrzej Bobkowski), poprzez muzykę (od punk rocka po Bartóka, ze szczególnym uwzględnieniem pieśni ludu Csango), po destylaty owocowe (zwłaszcza z gruszek Williams, morwy, pigwy, śliwek, jabłek, moreli oraz mieszane), wina (koniecznie grüner veltliner i pinot noir) oraz kuchnie (przedziwna predylekcja do mamałygi z bryndzą oraz skwarkami z wędzonej słoniny). DALMACJA. Książka kucharska po raz pierwszy ukazała się w roku 2016, niniejsze drugie wydanie zdaje nam się jeszcze ładniejsze, choć i pierwsze cieszyło się uznaniem Szanownej Publiczności, gdyż się wyczerpało, czego i tym razem sobie życzymy.
Szacunek do jedzenia to coś dużo więcej niż radość z organicznej marchewki czy kawałka dobrego sera; to nasza jedyna droga przeżycia.
Dlaczego jedzenie uratuje świat? Bo wszyscy jemy. Bo gotując i jedząc wspólnie, dowodzimy swojego człowieczeństwa. Bo proces produkcji jedzenia ma ogromy wpływ na planetę i na nasze zdrowie, a zmieniając nasze menu, możemy uratować świat i pomóc sobie nawzajem.
Industrializacja osłabiła lub nawet zerwała nasze więzi z naturą. Bogaci są coraz bogatsi i szczuplejsi, a biedni, nie mając czasu i pieniędzy, jedzą tanie przetworzone jedzenie co ma ogromny, negatywny wpływ na ich zdrowie. Carolyn Steel ostrzega, że jeśli nie zsynchronizujemy się z naturą na wzór naszych przodków i nie zmienimy swojego stosunku do tego, co i jak jemy – zniszczymy naszą planetę bezpowrotnie.
W siedmiu rozdziałach, poświęconych odpowiednio zagadnieniom jedzenia, ciała, domu, społeczeństwa, miasta i wsi, natury oraz czasu autorka zastanawia się nad rolą i wartością pożywienia i nad naszym stosunkiem do niego. „Szacunek do jedzenia […] to nasza jedyna droga przeżycia.” - pisze. Dlatego marzy o samożywiących się miastach z ogrodami na dachach i farmami wertykalnymi, analizuje poglądy starożytnych filozofów i osiągnięcia współczesnej nauki. W skrócie - marzy o sitopii. Dobra sitopia to naturalnie zeroemisyjne społeczeństwo, ponieważ całe pożywienie wywodzi się z natury, a dobre praktyki rolnicze dbają o naturalne cykle ekologiczne i je naśladują.
Nie uczą tego w szkole, ale intuicja moralna ci podpowiada, że możesz mieć dobre życie tylko jeśli zatroszczysz się o swój świat. Niekoniecznie jednak wiesz, co możesz zrobić, zaczynając od swojej kuchni, spiżarni, lodówki, zamiast czekać aż ktoś znów wymyśli za nas uniwersalne rozwiązanie. Które jak wszystko co uniwersalne, jest dobre dla wszystkich a zatem dla nikogo. Słusznie zatem dałeś się skusić przez tę książkę. Zacznij od siebie, zacznij czytać.
Paweł Bravo [fragment wstępu]
Profesor Carolyn Steel, architektka, wykładowczyni, prezenterka BBC, dzięki swojej pierwszej książce, Hungry City, zdobyła międzynarodowe uznanie i została obwołana wiodącą wizjonerką w obszarze jedzenia i miast, a magazyn „The Ecologist” uznał ją za jeden z najważniejszych umysłów XXI wieku. W swoich wykładach, wygłaszanych w różnych krajach świata, porusza tematy związane z życiem codziennym, miastem i jedzeniem, które są ze sobą, jak mówi, nierozłącznie związane. Wykładała na University of Cambridge, London Metropolitan University, Wageningen University oraz London School of Economics, a jej wystąpienie w ramach konferencji TED w 2009 roku obejrzano ponad milion razy. Obecnie mieszka aktualnie w Londynie, gdzie uprawia na dachu ogórki i inne warzywa, z których wykonuje swoje przetwory.
Szósty tom „Tamtego Lwowa” ukazał się po raz pierwszy w 1994 roku. We wstępie Witold Szolginia pisał: Szósty i ostatni tom „Tamtego Lwowa” zatytułowałem niezbyt pomysłowo i nie za bardzo powabnie – po prostu ROZMAITOŚCI. Ten wybitny i uwielbiany przez tysiące czytelników piewca Lwowa pomylił się w tym zdaniu aż dwa razy. Szósty tom nie był ostatni, ukazały się bowiem jeszcze dwa kolejne, zamykając opowieść o tamtym Lwowie w ośmioksięgu. A podtytuł Rozmaitości niezwykle trafnie współgra z treścią książki. Każda z pięciu poprzednich części była poświęcona osobnym zagadnieniom, m.in. lwowskim krajobrazom, parkom, ulicom, placom, świątyniom, słynnym budynkom, pomnikom, a także mieszkańcom Lwowa, ich obyczajom, świątecznemu i codziennemu życiu. W Rozmaitościach, w siedmiu rozdziałach, autor sięgnął do tych wszystkich tematów, które nie pojawiły się w poprzednich książkach, i do tych wątków, które chciał uzupełnić.
W obszernym rozdziale Arcylwowianie, będącym swojego rodzaju pocztem wybranych najwybitniejszych lwowian dwudziestego stulecia, znajdziemy opis przyjaźni autora z Janem Parandowskim, przypomnienie zapomnianej już prawie zupełnie postaci Janusza Witwickiego – autora słynnej Panoramy Plastycznej Dawnego Lwowa, a także sylwetki Henryka Zbierzchowskiego, Mariana Hemara, Stefana Banacha, Rudolfa Weigla i Waldemara Markowskiego. Niezwykle interesujący jest rozdział o „Lwowskiej Fali”, znakomitej audycji dawnej Lwowskiej Rozgłośni Polskiego Radia. W kolejnych rozdziałach autor m.in. wspomina lwowskich Żydów, udaje się na słynne Targi Wschodnie, przedstawia wielką historię rodziny Baczewskich – producentów wyśmienitych alkoholi, opisuje nawet konie i psy, które towarzyszyły lwowianom.
W obecnym wydaniu skorygowano zauważone omyłki i nieścisłości merytoryczne oraz dodano informacje, których autor nie mógł znać w czasie, gdy pisał ten tom. Tekst wzbogacono o przypisy i indeks osób. W książce jest ponad 150 ilustracji – dołożono kilkadziesiąt nowych, niektóre są publikowane po raz pierwszy.
Wielu jest winiarzy na świecie, lecz tylko niektórzy wytwarzają naprawdę dobre wina. Wielu ludzi pisze książki, lecz niewiele z nich zasługuje na przeczytanie. Krzysztof Fedorowicz od lat wytwarza świetne wina, a teraz napisał wybitną książkę. Takie rzeczy się niemal nie zdarzają (Robert Makłowicz).
Makłowicz ma rację. Tylko wrażliwy poeta, pisarz i winiarz mógł napisać wybitną książkę o świecie wina, który komunistycznym barbarzyńcom niemal udało się wyrzucić na śmietnik.
W swej konstrukcji Zaświaty przypominają Biegunów Olgi Tokarczuk. Książka składają się z opowieści na pozór nie związanych ze sobą, których akcja dzieje się na przestrzeni kilkuset lat, między wojną trzydziestoletnią, a współczesną pandemią. Tak jak motywem przewodnim u Tokarczuk jest ruch, tak tutaj – korzenie. Nawet, gdy czytamy o podróży do Australii – żeglujemy w głąb czasu, bohaterów i przyszłości, bo korzenie dają moc nieprzemijania.
Nie bez znaczenie jest miejsce akcji. „Ten kawałek ziemi - gdzie Odra płynąc na północ zwraca się na zachód - jest w nieco innym czasie niż pozostała część globu” – pisze Fedorowicz.
Karol Maliszewski zauważa, że Czytelnikowi pozwala się zapomnieć o podziale na niemieckie i polskie, obce i swoje, bo w tej opowieści wszystko śląskie, ludzkie, poetyckie. Erudycyjna i eseistyczna, gęsta od metafor i materii skumulowanego czasu, proza dla smakoszy dobrego wina i kunsztownego stylu.
„Przez lata wmawiano nam, że musimy wybrać: albo zieleń i spokój albo mieszkanie w mieście. Ta alternatywa jest fałszywa, bo tylko połączenie tych pozornych sprzeczności tworzy jakość, o którą nam chodzi – dobrze funkcjonujące przyjazne miasto. Więc tym, czego powinniśmy żądać są: zieleń, cisza, spokój i bezpieczeństwo, a to wszystko w mieście, blisko usług potrzebnych na co dzień” napisała w przedmowie do polskiego czytelnika Joanna Erbel.
Wysoka jakość życia i gęsta zabudowa w Polsce brzmi jak para przeciwieństw. Większość nowych inwestycji, które wyrastają w ostatnich latach, to nieprzyjazne do życia blokowiska pozbawione sąsiedzkiej bliskości, dostępu do zieleni, pełnowymiarowych przestrzeni rekreacyjnych i niezbędnych usług. Jednocześnie wiemy, że przestrzeń w mieście jest niezwykle cenna, a rozlewanie się miast jest negatywnym zjawiskiem. Wydaje się zatem, że jesteśmy rozdarci pomiędzy potrzebą dobrego życia, a pochłanianiem kolejnych obszarów pod zabudowę. Może być jednak inaczej. David Sim – szkocki architekt, od lat związany z biurem architektonicznym Gehl Architects, daje nam gotową instrukcję jak budować przyjazne miasta o dużej gęstości. Autor prowadzi nas przez europejskie miasta, które mogą być dla nas wzorem do naśladowania. To nie abstrakcyjne, akademickie dywagacje, ale działające rozwiązania, które autor przekazuje nam w postaci prostych dziewięciu zasad. Ta książka sprawia, że z nadzieją patrzymy na przyszłość naszych miast.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?