KATEGORIE [rozwiń]

Kristeva Julia

Okładka książki Czas odczuwalny. Proust i doświadczenie literackie

150,00 zł 120,99 zł

Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 120,78 zł

Po Prouście francuska literatura celebruje szaloną miłość razem z Bretonem i Aragonem, przemienia się w filozofię wraz z Sartrem, staje się polityką z Malraux, moralnością wraz z Camusem czy też spojrzeniem flaubertowskim wraz z minimalizmem Blanchota i Nouveau Roman, i w końcu, wraz z Clinem, rywalizuje z proustowskim poszukiwaniem emocji, choć sprawia wrażenie, jak gdyby odrzucała jego francusko-jidyszowy styl i seksualność. Spośród nielicznych autorów zwracających uwagę na Prousta to Blanchot i jego orfizm uprzywilejowuje implozję pustki, która powiększa sferę Czasu odnalezionego. Niemniej jednak owa przenikliwość pozostaje zależna od milczenia w kwestii brutalności zła, które u Prousta jest samotnym rewersem niestałości Bytu. Upierać się przy amoralizmie proustowskiego dzieła będzie dwóch podziwiających go pisarzy: katolicki moralista interesujący się rozkoszami piekielnymi, który go opłakuje czyli Mauriac oraz badacz doświadczenia mistycznego, który go wychwala którym jest Bataille. Natomiast poważny Walter Benjamin będzie się zastanawiał nad tym eleackim szczęściem tych odmiennych materii. Pełnia proustowskiego doświadczenia zmysłowa, sztuczna, bluźniercza ciągle nam się wymyka.   Gilles Deleuze komentuje tę proustowską koncepcję homoseksualizmu z rzeczowością filozofa, który zrozumiał odkrycie Freuda: odróżnia homoseksualizm ogólny i ścisły od homoseksualizmu lokalnego i nieścisłego. Ten ostatni opiera się na współistnieniu fragmentów dwóch płci, cząstkowych przedmiotów, które nie mogą się ze sobą porozumieć, oraz na oddzieleniu od siebie płci-narządów. Całość zmierza tutaj w kierunku transseksualizmu jako ostatecznego poziomu Proustowskiej teorii.   Homoseksualista jest produktem społecznego odrzucenia, a jego poczucie winy nie istniałoby bez owego wykluczenia, bez owego ostracyzmu, na jaki skazuje go kontrakt społeczny. Proust podkreślał, jak bardzo homoseksualizm jest społecznym artefaktem, i połączył homoseksualistę z Żydem, jako że oboje są ofiarami normatywnej nietolerancji. Do tego protestu narrator dodaje również szczegółowy opis psychotycznej mocy uniwersalnego transseksualizmu. Wszyscy jesteśmy hermafrodytyczymi roślinami i bąkami, lecz niektórzy są nimi bardziej niż inni, aż do szaleństwa, tak jak Palamed z Guermantesów, baron Charlus, książę Brabancki, książę de Carency, książę des Dunes, dziedzic de Montargis, książę dAgrigente, etc. Pani de Guermantes nie waha się mówić, w jego kontekście, o szaleństwie. Szaleństwie, które narrator wydaje się sam znać na tyle, że o nim śni: Otóż śniło mi się, że pan de Charlus ma sto dziesięć lat i że wyciął właśnie kilka policzków własnej matce; że pani Verdurin kupiła za pięć miliardów bukiecik fiołków. Nikt nie potrafiłby być bardziej szalony. Jeśli wierzyć Freudowi, w postaci ze snu zawsze jest coś ze śniącego. Zatem Charlus policzkujący swoją matkę Verdurin Cierpienie i śmiech narratora. Bezsprzecznie, baron wykazuje osobliwe symptomy. Najpierw jego oczy, rozszerzone uwagą, nadzwyczaj żywe, rzucają żarliwe spojrzenie, śmiałe, ostrożne, szybkie i głębokie zarazem, raz po raz roztargnione z natrętną przesadą. Oczy niby szczelina, niby strzelnica, której nie mógł zatkać, spuszczone jezuicko, zdradzają cechy uwięzionej i rozregulowanej energii bąka albo, jeszcze brutalniej, maszyny palnej, niezbyt bezpiecznej nawet dla tego, kto, nie będąc całkowicie jej panem, nosił ją w sobie, w stanie chwiejnej równowagi i zawsze gotową wybuchnąć. Na szczęście najczęściej owemu materiałowi wybuchowemu udaje się znaleźć odpowiednie zastosowanie, np. w racach jego wymowy. Lecz niekiedy pewien rodzaj obraźliwej i raniącej werbalnej niewstrzemięźliwości odkrywa nagle maszynę rozregulowaną.  
Okładka książki Historie miłosne

110,00 zł 61,37 zł

Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 61,22 zł

Jestem pirotechnikiem. Wytwarzam coś, co posłuży ostatecznie do oblężenia, wojny i destrukcji. Nie znaczy to, że opowiadam się za destrukcją – jestem kimś, kto chce usunąć wszystkie przeszkody, zburzyć wszystkie mury i w ten sposób wciąż torować sobie drogę naprzód. Pirotechnik musi mieć w sobie coś z geologa. Jego praca polega najpierw na analizie warstw terenu, jego wszystkich szczelin [les plis] i wgłębień. Gdzie można łatwo zrobić przekop? Co będzie stawiało opór? Geolog obserwuje wznoszenie i osadzanie fortyfikacji, szczegółowo bada rzeźbę terenu, aby wykorzystać ją do ukrycia się lub przypuszczenia szturmu. Po analizie sytuacji jego praca wciąż naznaczona jest eksperymentowaniem – to metoda prób i błędów. Pirotechnik czeka na sygnały stójkowych i raporty zwiadowców. Dopiero wtedy ustala rodzaj taktyki. Czy będzie to ciche podejście wroga, bez wzniecania alarmu? Czy może walne oblężenie? Podkop czy też może bezpośrednie natarcie? Ostatecznie metoda walki bierze się właśnie z takiego planowania i obranej strategii. Miałem zamiar napisać coś, co zdmuchnie wszystko, i poniekąd wciąż tak tę książkę postrzegam: jako rzeczywisty, materialny wręcz podmuch eksplozji, zmiatający okna i drzwi. Moim marzeniem było napisanie książki skutecznej jak dynamit i zarazem pięknej niczym pokaz ogni sztucznych. Absolutnie tak! Prawdą jest również i to, że aby książka stała się dla naszego czytelnika czymś pożytecznym, i on powinien czerpać z niej przyjemność. Przedmiot, ten rzemieślniczy wyrób, jakim jest książka, musi posiadać ten element. Książka musi dostarczać radości! Tak. Bardzo podoba mi się ta oto myśl: niech te wszystkie zabiegi stylistyczne dają przyjemność zarówno piszącemu, jak i czytającemu. Nie ma żadnego powodu, abym odmawiał sobie w pisaniu przyjemności, nie ma także żadnego powodu, abym pozbawiał jej tych, którzy zasiądą nad moją książką. Chodzi o to, aby to wszystko, o czym będzie traktował tekst, było absolutnie transparentne, a przy tym żeby sam tekst był rodzajem błyszczącej powierzchni, która sprawia, że się go pieści, używa, myśli o nim, i w końcu z przyjemnością do niego powraca. Oto jest niejako moja „moralność” książki.Nie mówimy tu jednak o „pisarstwie”. Nie darzę sympatią pisarstwa. Bycie pisarzem wydaje mi się czymś śmiesznym. Jeśli miałbym się zdefiniować, podać choćby jakąś pretensjonalną definicję, zarazem ośmieszającą i taką, która miałaby być od tej pory moją wizytówką, jeśli miałbym określić siebie samego w jakiś pretensjonalny sposób w dziedzinie pisania, stanąć obok siebie i samemu sobie nadać jakieś miano, powiedziałbym, że jestem rzemieślnikiem oraz, jeszcze raz to powtórzę, sztukmistrzem ognia. Uważam, że moje książki to miny, ładunki wybuchowe… Mam nadzieję, że nimi są!Moje książki mają i we mnie samym wywołać pożądany efekt, dlatego też, jeśli mogę sobie pozwolić na niewyszukane określenie, chciałbym je wypychać trotylem. Sama książka, niczym ładunek wybuchowy, powinna wywołać efekt, po czym zniknąć. Tak samo jest z pisaniem – podobnie jak książka jest tylko środkiem do celu. Sytuowanie którejś z mych książek w szeregu innych i określenie takiego zbioru w kategoriach jednego, kompletnego dzieła, byłoby nieporozumieniem.
Okładka książki Semeiotike Studia z zakresu semanalizy

59,00 zł 42,34 zł

Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 30,68 zł

W połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku we Francji rozpoczyna się nie tylko rewolucja społeczna i obyczajowa, której kulminacją jest maj 1968 roku, ale również prawdziwa rewolucja w dziedzinie badań humanistycznych, przebiegająca pod znakiem strukturalizmu i semiotyki. Niepoślednią rolę odgrywa w tej rewolucji młoda Bułgarka, która kilka lat wcześniej przybyła do Paryża, aby pracować nad doktoratem. Séméiotike to jej pierwsza książka, opublikowana w roku 1969. Kristeva wnosi w posagu do francuskiej myśli koncepcję dialogowości i polifoniczności tekstu literackiego Michaiła Bachtina. Przeciwstawia się strukturalistycznej koncepcji dzieła jako obiektu zamkniętego, skończonego, samowystarczalnego, rozpatrując je jako obszar wzajemnego oddziaływania wielu kodów, języków i podmiotów wypowiedzi. W tym kontekście wprowadza termin „intertekstualność”, który zrobi niebywałą karierę w całym świecie i stanie się zaczynem dla wielu kierunków i szkół badawczych. Kristeva od początku była odbierana jako autorka niełatwa w lekturze, posługująca się hermetycznym niekiedy językiem, zaskakująca zbijającymi z tropu odwołaniami do rozmaitych dziedzin wiedzy i teorii naukowych – marksizmu, filozofii, językoznawstwa czy wyższej matematyki. Z jednej strony budziło to respekt dla jej wszechstronnego wykształcenia, z drugiej – zniechęcało do dokładnej lektury jej tekstów, a także ograniczało liczbę przekładów na języki obce. Zawsze jednak towarzyszyło jej przekonanie, że jest to książka historycznie ważna, prawdziwie klasyczna, która wywarła na badania literackie bardzo istotny wpływ.
Okładka książki Czas odczuwalny Proust i doświadczenie literackie

150,00 zł 83,68 zł

Artykuł chwilowo niedostępny
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 83,48 zł

Po Prouście francuska literatura celebruje szaloną miłość razem z Bretonem i Aragonem, przemienia się w filozofię wraz z Sartrem, staje się polityką z Malraux, moralnością wraz z Camusem czy też spojrzeniem flaubertowskim wraz z minimalizmem Blanchota i Nouveau Roman, i w końcu, wraz z Célinem, rywalizuje z proustowskim poszukiwaniem emocji, choć sprawia wrażenie, jak gdyby odrzucała jego „francusko-jidyszowy” styl i seksualność. Spośród nielicznych autorów zwracających uwagę na Prousta to Blanchot – i jego orfizm – uprzywilejowuje implozję pustki, która powiększa sferę Czasu odnalezionego. Niemniej jednak owa przenikliwość pozostaje zależna od milczenia w kwestii brutalności zła, które u Prousta jest samotnym rewersem niestałości Bytu. Upierać się przy amoralizmie proustowskiego dzieła będzie dwóch podziwiających go pisarzy: katolicki moralista interesujący się rozkoszami piekielnymi, który go opłakuje – czyli Mauriac – oraz badacz doświadczenia mistycznego, który go wychwala – którym jest Bataille. Natomiast poważny Walter Benjamin będzie się zastanawiał nad tym „eleackim” szczęściem tych odmiennych „materii”. Pełnia proustowskiego doświadczenia – zmysłowa, sztuczna, bluźniercza – ciągle nam się wymyka. Gilles Deleuze komentuje tę proustowską koncepcję homoseksualizmu z rzeczowością filozofa, który zrozumiał odkrycie Freuda: odróżnia homoseksualizm „ogólny i ścisły” od homoseksualizmu „lokalnego i nieścisłego”. Ten ostatni opiera się na „współistnieniu fragmentów dwóch płci, cząstkowych przedmiotów, które nie mogą się ze sobą porozumieć”, oraz na „oddzieleniu od siebie płci-narządów”. Całość zmierza tutaj w kierunku „transseksualizmu jako ostatecznego poziomu Proustowskiej teorii”. Homoseksualista jest produktem społecznego odrzucenia, a jego poczucie winy nie istniałoby bez owego wykluczenia, bez owego ostracyzmu, na jaki skazuje go kontrakt społeczny. Proust podkreślał, jak bardzo homoseksualizm jest społecznym artefaktem, i połączył homoseksualistę z Żydem, jako że oboje są ofiarami normatywnej nietolerancji. Do tego protestu narrator dodaje również szczegółowy opis psychotycznej mocy uniwersalnego transseksualizmu. Wszyscy jesteśmy hermafrodytyczymi roślinami i bąkami, lecz niektórzy są nimi bardziej niż inni, aż do szaleństwa, tak jak Palamed z Guermantes’ów, baron Charlus, książę Brabancki, książę de Carency, książę des Dunes, dziedzic de Montargis, książę d’Agrigente, etc. Pani de Guermantes nie waha się mówić, w jego kontekście, o „szaleństwie”. Szaleństwie, które narrator wydaje się sam znać na tyle, że o nim śni: „Otóż śniło mi się, że pan de Charlus ma sto dziesięć lat i że wyciął właśnie kilka policzków własnej matce; że pani Verdurin kupiła za pięć miliardów bukiecik fiołków”. Nikt nie potrafiłby być bardziej szalony. Jeśli wierzyć Freudowi, w postaci ze snu zawsze jest coś ze śniącego. Zatem Charlus policzkujący swoją matkę Verdurin… Cierpienie i śmiech narratora. Bezsprzecznie, baron wykazuje osobliwe symptomy. Najpierw jego oczy, „rozszerzone uwagą”, „nadzwyczaj żywe”, rzucają „żarliwe spojrzenie, śmiałe, ostrożne, szybkie i głębokie zarazem”, raz po raz roztargnione „z natrętną przesadą”. Oczy „niby szczelina, niby strzelnica, której nie mógł zatkać”, „spuszczone jezuicko”, zdradzają cechy uwięzionej i rozregulowanej energii bąka albo, jeszcze brutalniej, „maszyny palnej, niezbyt bezpiecznej nawet dla tego, kto, nie będąc całkowicie jej panem, nosił ją w sobie, w stanie chwiejnej równowagi i zawsze gotową wybuchnąć”. Na szczęście najczęściej owemu materiałowi wybuchowemu udaje się znaleźć odpowiednie zastosowanie, np. w „racach jego wymowy”. Lecz niekiedy pewien rodzaj obraźliwej i raniącej werbalnej niewstrzemięźliwości odkrywa nagle „maszynę” rozregulowaną.
Okładka książki (Bez)sens słabości. Dialog wiary z niewiarą...

11,00 zł 6,65 zł

Artykuł chwilowo niedostępny
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 6,63 zł

Ta książka jest rozmową i spotkaniem dwóch osób, które wiele różni, ale łączy wola dialogu, pragnienie poznania i zrozumienia. To zetknięcie się dwóch światów, dwóch punktów widzenia i dwóch osobowości, które podejmują próbę określenia, czym w istocie jest niepełnosprawność i wykluczenie. Kristeva i Vanier wierzą w potrzebę dokonania cywilizacyjnej korekty. Oboje zdają sobie sprawę, że ?Kościół podupada i zajmuje coraz mniej miejsca w naszych społeczeństwach i w umysłach ludzi?. Trzeba budować nowy humanizm, taki, w którym ?wiara religijna niekoniecznie będzie miała swoje miejsce?. Będą go tworzyć ateiści razem z wierzącymi, w imię wartości wspólnych dla humanizmu i Ewangelii. O tym mówi ta książka. Na tym polega jej rewelacyjność. Ten dwugłos nie ma odpowiedników na polskim gruncie. Vanier mówi głosem, jakiego nie słychać w naszym Kościele. Kristeva ma inną perspektywę niż polski neo-ateizm. To są głosy przyszłości, w które warto się wsłuchać. z przedmowy Tadeusza Sobolewskiego Julia Kristeva znana lewicowa intelektualistka pisząca po francusku i mieszkająca we Francji, zainteresowana szczególnie rolą kobiety, a także opcją na rzecz ubogich i niepełnosprawnych obecną na różne sposoby w historii Kościoła. Zaangażowana w ruch społeczny walczący o podmiotowość osób niepełnosprawnych. Prywatnie matka upośledzonego umysłowo mężczyzny. Jean Vanier założyciel rozsianych po całym świecie wspólnot L?Arche, w których osoby upośledzone żyją i pracują razem z opiekunami różnych narodowości, kultur i wyznań. L?Arche dokonała ?przewrotu kopernikańskiego?: Do tej pory mówiliśmy, że należy pomagać ludziom ubogim, lecz L?Arche daje świadectwo o tym, że to ubodzy nam pomagają.
  • Poprzednia

    • 1
  • Następna

Bestsellery
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 39,98 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 26,95 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 29,42 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 29,10 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 38,90 zł
Okładka książki Kuracja Breussa

6. Kuracja Breussa

Rudolf Breuss

33,90 zł
49,90 zł

Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 34,90 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 38,90 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 26,45 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 38,90 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 28,04 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 56,90 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 26,90 zł
Okładka książki Kapłanka Tafti

35,90 zł
49,49 zł

Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 35,90 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 69,00 zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 48,90 zł

Promocje

Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj