W „Marcowym strychu” znani czytelnikom „Październikowej pralni” dziecięcy bohaterowie dojrzewają do dorosłości. Następna po bierutowskiej dekada, gomułkowska, kojarzona jest z wydarzeniami Marca 1968 r., które zastają ich akurat na strychu. Tak samo, jak ich ojców Październik 1956 r. zastał w pralni tego samego podwórka.
Młodzi mieszkańcy zielonogórskiego podwórka są świadkami i uczestnikami ulicznych walk o Dom Katolicki w 1960 r. i biorą udział w działaniach harcerzy ze szczepu Makusynów, tych prowadzonych przez fenomenalnego pedagoga, druha Zbigniewa Czarnucha, który znajdował i rozwijał u dzieci i młodzieży wszystko to, co najlepsze.
Znani z „Październikowej pralni” Grażynka i Mariusz mimo kategorycznego zakazu skonfliktowanych mam ciągle ze sobą dyskutują, spierają się i naradzają. Na ostatnich stronach powieści mają co do swoich relacji plany wiążące na całe życie.
Halina Grochowska jest autorką trylogii: „Pokłon” (2013 r.), „Poklask” (2015 r.) i nagrodzonej w 2019 r. Lubuskim Wawrzynem Literackim powieści „Poprawiny” (2018 r.).
Fragment „Październikowej pralni” zatytułowany „Imieniny” okazał się najlepszy w dziedzinie prozy szóstego Konkursu Literackiego o tematyce zielonogórskiej w 2020 r. Inny fragment tej książki został wybrany do zamieszczenia w wydanym z okazji osiemsetlecia powstania Zielonej Góry almanachu pt. „Zielona Góra w poezji i w prozie”. „Marcowy strych”jest dalszą częścią „Październikowej pralni”.
Dlaczego pralnia i dlaczego październikowa? Bo powieść Haliny Grochowskiej przedstawia losy pięciu rodzin zamieszkałych w kamienicach otaczających jedno z zielonogórskich podwórek w latach 1952–58, a więc w czasach, w których Październik pełni funkcję symbolu.
Pralnia, oprócz tego, że była pralnią, dawała bezpieczną przestrzeń wspólnego słuchania zabronionych przez władzę rozgłośni radiowych i swobodnych dyskusji na wszelkie tematy dotyczące niełatwej sytuacji w kraju i za granicą. Sąsiedzi spędzają ze sobą wiele czasu, a wiążą ich tajemnice nielegalnych interesów i rozlicznych problemów, możliwych do rozwiązania tylko przy wzajemnym zaufaniu i wsparciu.
W warunkach gdy dorośli doświadczają zagrożenia aresztowaniem i represjami, ich dzieci przeżywają swoją Arkadię dzieciństwa – na przekór tym ponurym czasom. Jednak niepostrzeżenie i systematycznie oblepia ich i kształtuje socrealistyczna indoktrynacja. W szkole stykają się z wynikającymi z dramatycznych przeżyć wojennych dziwnymi zachowaniami nauczycieli. Wymyślają niebezpieczne zabawy, nie stroniąc od strzelania z procy i forsowania okolicznych przybudówek, szop i płotów. Organizują kończące się fatalnie wyprawy na szaber do pobliskich ogrodów. Nieustannie wprowadzają dorosłych w konsternację, gdy ujawniają zupełnie inne ambicje i plany niż ich rodzice, gdy byli w ich wieku.
Przez te wszystkie lata rozwija się przyjaźń Grażynki i Mariuszka – kilkulatków droczących się przy każdej okazji, ale pomagających sobie w opiece nad młodszym rodzeństwem i wspierających się w podwórkowych konfliktach.
Znana z poprzednich powieści Haliny Grochowskiej Pokłon i Poklask Zuzanna wkroczyła w dorosłe życie, podejmując, załatwioną za wydziergany przez jej mamę sweterek, pracę urzędniczki. Zdaniem podwórkowych kumoszek w biurze jest cieplutko, czyściutko i wystrojona jak motylek piękność może zrobić karierę. Złapie jakiegoś inżyniera i zostanie potem panią domu, zamiast przez całe życie urabiać się po łokcie w fabryce.Bohaterowie Poprawin przekonają się, jak ich wyobrażenia o małżeństwie i rodzinie mają się do jakże skomplikowanej rzeczywistości lat 70-tych ubiegłego wieku i jak naprawdę jest z sojuszem robotniczo-chłopskim w epoce PGR-ów, do których, jak uważano, wysyła się ostatnich mętów na resocjalizację.
W ponurej epoce stalinowskiego PRL-u mieszkańcom zielonogórskiego podwórka sąsiedzka więź pozwalała wyjść cało z niejednej opresji, uzyskać dobrą radę, wsparcie w wychodzeniu z analfabetyzmu, a nawet, sprowadzić uśmiech.Bohaterów powieści scaliła trudna codzienność, wzajemna pomoc w zdobywaniu nieosiągalnych w oficjalnej sprzedaży towarów, hodowli, w zamaskowanym na podwórku miejscu królików czy wieprzka i podziału wykopanego przy zakładaniu podwórkowego warzywniaka skarbu.Zaufanie, jakie do siebie mieli, pozwalało im, przy samogonie albo wódce wypitej w podwórkowej pralni, swobodnie rozmawiać o tym, co było zatajone w publicznych środkach przekazu.Swoim pociechom rodzice wpoili zasadę wypowiadania się o podwórkowych i rodzinnych sprawach dwoma słowami nie wiem"". Nie zdołali za to, nawet używając paska albo dyscypliny, skutecznie zakazać im niebezpiecznych zabaw: strzelania z procy, podchodów"" po okolicznych przybudówkach i wypraw na szaber.Wśród dziecięcej ferajny kwitła przyjaźń Grażynki i Mariuszka. Droczyli się ze sobą z tak silnym upodobaniem, jakby miało ono przetrwać wiele lat...
"Miłość w czasach PRL-u
W ponurych i siermiężnych czasach, gdy szczytem marzeń był Fiat Mirafiori, telewizor i para prawdziwych dżinsów, a zdobycie kilku rolek papieru toaletowego stawało się nie lada wyczynem, romantyczne porywy serca były co najmniej nie na miejscu. Tym bardziej, jeśli rzecz dotyczyła niepokornej, temperamentnej dziewczyny z miasta i wiejskiego chłopaka z PGR-u...
Ta mocno zakorzeniona w realiach Polski Ludowej opowieść o skomplikowanych relacjach rodziców i dzieci, partii i społeczeństwa, robotników i chłopów przenosi czytelnika do świata, który przeminął, a jednak wciąż pozostaje żywy w pamięci kilku pokoleń Polaków. Świata, w którym – mimo sztywno wytyczonych celów, norm i standardów ustroju socjalistycznego – nic nie było tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać...
Powiew luksusu wnosiła do biura Bogusia, najlepiej ubrana dziewczyna wydziału. […] Bogusia pierwsza na całym wydziale miała płaszcz z ortalionu, koronkową sukienkę i moherowy sweterek. Płaszcze z ortalionu miała nawet dwa: najpierw taki jak wszystkie, bo koloru butelkowej zieleni, a potem inny, pewnie z Peweksu, bo granatowy. Skórzaną minispódniczkę (z dermy, ale bardzo dobrze udającą skórę) też miała w całym kombinacie pierwsza. Wywoływała wysoką jakością wszystkiego, co miała na sobie, podziw i narzucała dystans. Na pierwszy rzut oka robiła wrażenie takiej, która z byle kim się nie zadaje.
Halina Grochowska
Rocznik 1952. Wychowana w Zielonej Górze. Absolwentka Wydziału Elektrycznego Politechniki Śląskiej. Zanim przeszła na emeryturę była specjalistą w kombinacie metalurgicznym i nauczycielką przedmiotów zawodowych . Obecnie jako szczęśliwa babcia, mama i żona prowadzi maleńkie jednohektarowe gospodarstwo.
W 2013 roku ukazała się jej powieść "" Pokłon"" poświęcona powojennemu pokoleniu repatriantów w Zielonej Górze, natomiast w 2015 roku ""Poklask"", oddający rzeczywistość PRL-u lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Zanim została wydana będąca dopełnieniem trylogii trzecia książka, autorka uznała, że pisanie przestaje już być dla niej hobby, bo staje się pasją, której nie ma sensu się wypierać.
"
Mieszkańcy podwórka jednego z miast na Ziemiach Odzyskanych chcą zapomnieć o krzywdach doznanych w minionej wojnie. Te, które poraniły dusze, ujawniają się w codziennych sytuacjach:
- okrucieństwie i przemocy wobec dzieci,
- nawykach żywieniowych - rozmoczony suchy chleb to już posiłek,
- strachu przed kontaktem z jakąkolwiek władzą,
- prowadzących zazwyczaj do bójek dyskusjach o władzy i przyszłości ojczyzny,
- krwawych porachunkach, którymi kończy się prawie każda potańcówka,
- lukach edukacyjnych i analfabetyzmie.
Krzywdy wyrządzone przez bolszewików w wypadku kresowej szlachcianki Marii to sieroce zapracowane dzieciństwo. Wrażliwa i ambitna kobieta usiłuje mimo poważnych braków w wykształceniu i wychowaniu "udawać kogoś lepszego". Z fatalnym skutkiem…
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?