Tom Moje Czechy należy traktować jako swoistą summę romansu Babuchowskiego z krajem nad Wełtawą, jego kulturą, a zwłaszcza literaturą. O ile sam romans z Czechami nie budzi w Polsce zdziwienia, to oryginalne jest to, iż Babuchowskiego interesuje mało u nas znany nurt religijny i metafizyczny w literaturze naszych sąsiadów, związany często z katolicyzmem, a po II wojnie z antykomunizmem. (prof. Maciej Urbanowski)
Książka Krzysztofa Tyszki-Drozdowskiego to rzecz wartościowa zarówno jeśli chodzi o rzetelność i wnikliwość zawartych w niej analiz, opartych na uważnej lekturze źródeł i istniejących opracowań, jak i formę, która powinna przyciągać czytelników z rozmaitych środowisk. Maurras jawi się w niej jako interesujący myśliciel, mierzący się z wieloma problemami, które są wciąż aktualne, jak na przykład problem centralizmu i lokalnych różnic albo problem stabilności porządku politycznego. Autor nie stara się na siłę go aktualizować. Po prostu skrupulatnie i z wyczuciem niuansu zgodnie z najlepszymi wzorcami historii idei rekonstruuje jego stanowisko, pozwalając czytelnikom wyciągnąć wnioski.
Książka Elżbiety Morawiec „Stary Teatr, jaki był 1945-2000” powstała, jak pisze autorka w posłowiu, ze sprzeciwu wobec degrengolady świetnego niegdyś teatru, z potrzeby przypomnienia szeroko rozumianej publiczności czasów wielkości tej narodowej sceny. Autorka z rozmysłem ogranicza swoją opowieść do roku 2000, mając świadomość, że zbyt bliska perspektywa czasowa opisywania zjawisk artystycznych nie sprzyja obiektywizmowi. Od marca 1945, kiedy to scena przy pl. Szczepańskim po raz pierwszy otworzyła się dla publiczności, śledzimy kolejne dyrekcje, m.in. Jerzego Ronarda Bujańskiego, Andrzeja Pronaszki, Władysława Krzemińskiego, Zygmunta Hübnera, Jana Pawła Gawlika, Stanisława Radwana, kształtowanie się repertuaru, rekonstrukcje najwybitniejszych spektakli, sylwetki wybitnych reżyserów (m.in. Lidii Zamkow, Jerzego Jarockiego, Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdy, Jerzego Grzegorzewskiego), scenografów i aktorów. Zawsze na tle rzeczywistości pozaartystycznej i jej wpływu na teatr. Uzupełniają książkę – szczegółowy wykaz repertuaru oraz zagranicznych i krajowych występów Starego Teatru, zdjęcia.
Triumf literatury polskiej. Swoją nową powieścią Wiesław Helakprzywraca jej wielkość, bezpowrotnie zdawałoby się utraconąwraz z odejściem w przeszłość Sienkiewicza i Reymonta, Żeromskiegoi Orzeszkowej. Do tej ostatniej pisarz nawiązuje wprosttytułem swojej książki, najprostszym z możliwych, a przecieżmówiącym wszystko Nad Zbruczem.Odnalazł w niej Helak czysty, wręcz krystaliczny ton polszczyzny,stylistyką wywodzący się od Jana Kochanowskiego i Biblii JakubaWujka. Ewangeliczna nuta pobrzmiewa tu zresztą co i rusz; jeśliktoś nie wiedział, co to jest literatura katolicka i czym być możew najwspanialszych swoich porywach, to teraz już wie.Wiesław Helak opowiada o Polsce, której nie było, która istniałajedynie w pamięci i w snach naszych przodków, a której bronili przedrosyjską, a później sowiecką przemocą, przed terrorem germanizacji,ale i wynarodowieniem, do czego zachęcał trzeci z zaborcówaustriacki, może najbardziej podstępny. Opowiada o determinacjii heroizmie tych, o których Zygmunt Krasiński przedwcześnie, alejednak proroczo napisał, że zniknęli z powierzchni ziemi i wielkiemilczenie jest po nich. Otóż, Helak milczenie to przerywa. Nieprzypadkowosytuując fabułę swej powieści u stóp Okopów Świętej Trójcy.W trakcie lektury Nad Zbruczem nie natrafimy na choćby jedenfałszywy ton. Zgodnie z dewizą ojca Konstantego, bohatera powieścipodporządkowana jest ona dwu zasadom: harmonii i piękna. Dobronazywane jest tu po imieniu, podobnie jak zło; o żadnych relatywizmachczy względach poprawnościowych nie ma mowy. Kto to powiedział?Jestem Polakiem więc mam obowiązki polskie; są onetym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiamtyp człowieka. No więc, Nad Zbruczem jest książkąo dążeniach do osiągnięcia możliwie najwyższego stopnia człowieczeństwa.Na drodze tej Konstanty upada, lecz podnosi się, ponosiklęski, by w rezultacie zwyciężyć, dokonuje błędnych wyborów, alepotrafi winy te odkupić.Od lat nie odezwał się w naszej literaturze tak donośny głos.Krzysztof Masłoń
Autor od lat opisuje burzliwe dzieje ziem kresowych. Otrzymujemy fascynującą opowieść, w której splatają się losy wielu bohaterów, Polaków, Ukraińców, Żydów, Niemców, Rosjan, Ormian i Karaimów. Miłośnicy Lwowa odnajdą w niej niepowtarzalny klimat przedwojennego miasta, jego życia duchowego, towarzyskich spotkań. Wielka i tragiczna miłość polskiej dziewczyny i ukraińskiego chłopca ujawnia sens ludzkiej egzystencji w poszukiwaniu prawdy w podzielonym świecie. Porywająca akcja, klarowny i piękny język, a przede wszystkim głębia psychologiczna nadają koloryt i smak autentycznym wydarzeniom. Ukraiński kochanek stawia podstawowe pytania o wartość ludzkiego życia i sens historii. To ZNAKOMITY KRESOWY EPOS, w którym odkrywamy polskie losy i naszą zagubioną pamięć.
Zbigniew Janowski - wykładowca Towson University w Baltimore; absolwent The Catholic University of America w Waszyngtonie oraz The Committee on Social Thought na University of Chicago. Należał do Centre National du Livre w Paryżu; wykładał na The University of King's College w Halifax (Kanada) oraz University of Colorado w Denver.
Henryk Skwarczyński (ur. w 1952 w Felicjanowie k. Koluszek) były wykładowca Defense Language Institute w Monterey w Kalifornii. Jako pisarz amerykański debiutował w roku 1995 w antologii Paris Transcontinental opowiadaniem A Poet, Gamblers and Blackjack. W Polsce ukazała się m.in. Uczta Głupców i Garota, a w Stanach Zjednoczonych ostatnio powieść Green Sea of Darkness. Pisarz mieszka na przedmieściach Chicago w La Grange.Sądziłem, że należy przekazać pewien zasób wiadomości o odległych cywilizacjach, a że nie jestem fachowcem, ale amatorem, zrezygnowałem ze wszystkich uroków erudycji, bibliografii, przypisów, indeksów. Zamierzałem napisać książkę do czytania, a nie do naukowych studiów pisał Zbigniew Herbert w Barbarzyńcy w Ogrodzie. Henryk Skwarczyński w Królach Zachodu Słońca oprowadza po Sewilli, Maderze, dopływa do archipelagu San Blas. Jego Ucztę Głupców nazwał Andrzej Leja w Warszawskiej Gazecie fenomenalną.
Wojciech Chmielewski, ur. 1969 w Warszawie, prozaik, autor tomów opowiadań Biały bokser (2006) wyróżnionego w VI edycji Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza, Brzytwa (2008) nominowanego do Nagrody Mediów Publicznych Cogito, Najlepsza dentystka w Londynie (2014), powieści Kawa u Doroty (2010) nominowanej do Nagrody Angelus w 2011 r. i Belweder gryzie w rękę (2017). W 2017 r. został laureatem pierwszej edycji Nagrody Literackiej im. Marka Nowakowskiego przyznawanej dla autorów opowiadań. W 2018 r. otrzymał Nagrodę Literacką im. Cypriana Kamila Norwida za powieść Belweder gryzie w rękę. Autor słuchowisk dla Teatru Polskiego Radia. Opowiadania, eseje i recenzje publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Odrze”, „Borussii”, „Wyspie”, „Dialogu”, „Arcanach”, „Nowych Książkach”, „W drodze”, „Czterdzieści i Cztery”.
Najnowszy zbiór opowiadań Wojciecha Chmielewskiego jest fascynującym portretem współczesnego miasta i jego zwyczajnych na pozór mieszkańców. Miasto przypomina tu labirynt, w którym krążą bohaterowie, błądząc, szukając, często upadając, ale czasem też znajdując jakieś światło, które daje im wolność i nadzieję. Chmielewski jest wnikliwym obserwatorem tego świata, bywa brutalny i okrutny w swoich opisach i diagnozach, ale przecież nigdy nie opuszcza go miłosierdzie dla jego bohaterów i ich skomplikowanych losów. Magiczne światło miasta zamyka przejmujący hołd dla Marka Nowakowskiego, który jest chyba adresatem, ale także patronem tej książki, zrodzonej z miłości do Warszawy. Tom potwierdza, że Chmielewski jest obecnie jednym z najważniejszych prozaików polskich.
(Maciej Urbanowski)
Cóż, w każdej epoce spora część ludzkości mogła stwierdzić/stwierdzała przynajmniej raz, że młodość nie radość, a w każdym razie nie sama radość od świtu do nocy, problemów nie brak, dorosłym też nielekko, co zauważa się najpóźniej pod koniec podstawówki, jeśli nie jest się tępakiem albo księciem z bajki wyrosłym w luksusie.Bohaterowie tej powieści, trzynasto-czternastolatki z krakowskiego osiedla, wiedzą, na jakim świecie żyją i chociaż ta akurat gromadka nie trafiła najgorzej w życiu rodzinnym, to jednak każde z nich czuje się oszukane przez dorosłych.A dookoła skrzeczy Peerel, od czasu do czasu pomachując zomowską pałą, chociaż stan wojenny oficjalnie zawieszony czy odwołany, dzieci dokładnie tego nie wiedzą, nie informuje się ich o niczym i bardzo wiele jest tematów, przy których nawet we własnych mieszkaniach dorośli ściszają głos i oglądają się za siebie.Jest połowa lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, do przemian ustrojowych jeszcze parę lat zostało, niewielu wierzy, że nadejdą, wielu zastanawia się nad emigracją, ale niektórzy wracają, co wydarzyło się w sąsiedztwie Kokosanek. I na takim tle pączkuje uczucie dwojga bohaterów, nieśmiało, delikatnie i, niestety, z perspektywą rozstania.
Kosmos Uczty Głupców to nieprzerwany strumień narracji oraz fascynującej sztuki opowiadania Henryka Skwarczyńskiego, który posiada dar dramatyzacji fabuły, wyśmienity zmysł humoru, zdolność stwarzania sytuacji powieściowych wyjątkowych i niepowtarzalnych. Opowiadanie tego mikro- i makrokosmosu zaprasza do stołu, do którego zasiada Cervantes, Velázquez, Boccaccio i Botticelli, oraz grupa stałych i przygodnych bohaterów czy pseudobohaterów. Powieść ta nie jest w żadnym wypadku popisem erudycji autora. Choć skądinąd jego erudycja jest wspaniała, zdumiewająca i funkcjonalna. Włodzimierz Krysiński w Posłowiu do pierwszego polskiego wydania powieści, Montreal, 2007.
W amerykańskim „News from the Republic of Letters” założonym przez Saula Bellowa i Keitha Botsforda, ukazał się w roku 2008 obszerny fragment Uczty Głupców. Keith Botsford był także autorem blurbu wydania anglojęzycznego. Profesor Andrzej Nowak porównywał powieść do Rękopisu znalezionego w Saragossie. Wojciech Chmielewski w wywiadzie z autorem stwierdzał, że jest ona gorzką satyrą świata, w którym TV staje się wyrocznią z Delf. Festiwalem snów, do którego należałoby zaprosić Barona Munchausena nazwał książkę Mieczysław Orski. Henryk Siewierski z Universidade de Brasilia utrzymuje, że proza Henryka Skwarczyńskiego jest prozą, ale jest też ponad nią. Marek Nowakowski przywoływał Ucztę Głupców jako „brawurową powiastkę typu szkatułkowego". Poeta Marek Baterowicz stwierdził, że autor jest prawnukiem francuskiego prześmiewcy z XVI wieku, Rabelais.
Inspiracją dla warstwy historycznej książki stała się legendarna organizacja podziemna w stanie wojennym i po nim: Solidarność Walcząca i jej niezłomni przywódcy, Kornel Morawiecki i Hanna Łukawska-Karniej, a także inni bohaterowie tamtych czasów. Autor posługuje się bezlitosną satyrą na współczesną Polskę, na pogrążone w mistyfikacji intelektualne elity. Pokazuje absurdy władzy, spustoszenie moralne i duchowe społeczeństwa. Powieść pełna gorzkiej ironii, w której świat realny miesza się ze światem magicznym.
Powieść Lustro dzieciństwa Autor pisał przez 25 lat. Ukazała się w 1998, a osiem lat później – z okazji pięćdziesiątej rocznicy wybuchu rewolucji węgierskiej – na jej podstawie powstał film fabularny pt. Chłopcy z Budakeszi.
„Musiałem napisać swą powieść. Przede wszystkim po to, by dać wyraz wdzięczności wobec matki oraz jednej i drugiej babci. Ale także dlatego, że chciałem złożyć hołd osobom, którym wiele w dzieciństwie zawdzięczałem… (…) Musiałem tę powieść napisać również w imię szacunku dla męczenników i bohaterów węgierskiego Października. Główny bohater filmu Chłopcy z Budakeszi, powstałego na kanwie Lustra dzieciństwa, to starszy ode mnie o siedem lat László Márity, który podczas akcji – opisanej zwięźle w powieści – został postrzelony w kręgosłup i zmarł, zanim zdążyli go powiesić.” - ze Wstępu Autora
„Czarna Jedynka” sama snuje swą opowieść. Czterdzieści lat od powstania Komitetu Obrony Robotników mówi po raz pierwszy i… nie ostatni…?
Antoni Macierewicz:
Spotkaliśmy się z Wojtkiem Onyszkiewiczem, Piotrkiem Naimskim i chyba Darkiem Kupieckim u Piotrka Naimskiego. Koledzy zlecili mi przygotowanie naszego tekstu programowego, ponieważ następnego dnia byłem umówiony z Janem Józefem i Janem Olszewskim. W tym tekście po raz pierwszy użyta została przeze mnie nazwa Komitet Pomocy Robotnikom. Piotrek i Wojtek zaaprobowali sformułowania programu i nazwę komitetu. […] Rano doszedłem do wniosku, że lepsza będzie jednak nazwa Komitet Obrony Robotników.
Piotr Naimski:
Świadomość historyczności chwili... To zabawne. Kiedy usiłuję sobie przypomnieć tamten czas, to wiem, że byłem niezwykle zadowolony, kiedy w końcu udało się nam dopchnąć ten „Komitecik” do powstania. We wrześniu 1976 r. wykonaliśmy ciężką robotę. Daliśmy radę, ot co. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że może się to skończyć więzieniem. Każdy, kto decydował się na podanie do publicznej wiadomości swojego nazwiska i adresu, traktował to poważnie.
Powieść Przełom ukończył Janusz Krasiński tuż przed swoją tragiczną śmiercią w roku 2012. Stanowi ona piąty tom głośnego cyklu, na który składają się powieści: Na stracenie, Twarzą do ściany, Niemoc oraz Przed agonią. Przełom jest ciągiem dalszym tetralogii. Jej fabuła opowiada o losach Szymona Bolesty w latach 80. XX wieku, zamykając się w momencie odzyskania przez Polskę niepodległości. Centralnym wydarzeniem powieści jest walka prowadzona przez głównego bohatera o ocalenie wyspy na Bugu, która stanowi miejsce wypasu okolicznego bydła, a którą chce zlikwidować miejscow nomenklatura, mając nadzieję na uzyskanie atrakcyjnych gruntów. Bolesta, niczym Don Kichot i Józef K., błądzi po rozmaitych instytucjach państwowych starając się udaremnić te zakusy. W powieści znajdziemy ciekawy, panoramiczny obraz Polski stanu wojennego, kraju zdegenerowanego już komunizmu, rozdartego między oporem a kolaboracją. Mamy tu również elementy autobiograficzne, quasi-reportażowe, znakomite mini-portrety pisarzy, urzędników i zwykłych mieszkańców Polski znijaczonej"", bo taki obraz naszego kraju wyłania się z kart Przełomu.
Rzeczpospolita w najmniejszym stopniu nie jest dla angielskiego historyka egzotyką, a równocześnie Butterwick ma także perspektywę zewnętrzną, która pozwala mu na stawianie odkrywczych pytań i na stałe porównywanie przemian Kościoła w Polsce z „rewolucjami” w innych krajach, zwłaszcza w józefińskiej Austrii oraz rewolucyjnej Francji. Niezwykle szeroka baza źródłowa pracy (zaczynając od Archivio Segreto Vaticano, a kończąc na archiwaliach kościelnych w Polsce, nieznanych naszym historykom) oraz świetna znajomość całej światowej literatury pozwoliły autorowi zarysować wielowątkowy i wielowarstwowy obraz problemów współżycia Kościoła i społeczeństwa, aktualny nie tylko w latach 1788-1792. Śledzimy z Butterwickiem stanowisko Stolicy Świętej wobec reform dotyczących duchowieństwa, problemy majątkowe i finansowe Kościoła (porównawczo także kościołów unickiego i prawosławnego), role polityczne jego hierarchów, związki między Kościołem a edukacją społeczeństwa, funkcje zakonów i zgromadzeń, stosunek opinii szlacheckiej do Kościoła i jego problemów, religijność społeczeństwa i personalne oblicze episkopatu Kościoła katolickiego, wpływy oświecenia na Kościół i dokonywane w nim przemiany. Dla tytułowej problematyki jest to książka fundamentalna, z uwagi na walory warsztatu historycznego – wybitna. (prof. Zofia Zielińska)
Zdrada"" dodrugi tomsagi kresowej Stanisława Srokowskiego. Dzieła pełnego dramatyzmu, w którym indywidualne losy bohaterów splatają się z wielką historią europejską, a tragiczne wątki miłosne oraz żywa narracja odsłaniają głębię ludzkich uczuć i tajemnicę człowieczego losu.Zdrada znakomicie kontynuuje główne motywy Ukraińskiego kochanka, bezlitośnie obnaża ludzką naturę, nienawiść, barbarzyństwo, pogardę i upodlenie, a także bezsens zadawania cierpień. Pełną napięcia fabułę wspierają realne wydarzenia, dokumenty, relacje świadków, a przede wszystkim szokujące obrazy dzikiego okrucieństwa, w którym pogrąża się człowiek i świat.
Czas hieny to zbiór prawie 60 miniatur prozą, impresji, ale i klasycznych opowiadań poświęconych życiu kresowej wsi na Ziemi Zamojskiej. Akcja większości utworów dzieje się w czasach współczesnych, ale poprzez opowieści bohaterów, wspomnienia zahaczają o pierwszą wojnę światową a nawet okres ją poprzedzający.
Jeszcze parę słów osamej antologii. Dlaczego zestawiłem razem te - tak przecież różne - teksty? W pytaniu ,,dlaczego?"" mieści się pytanie: ,,z jakiego powodu?"" oraz: ,,W jakim celu?"" Otóż powodów, dla których podjąłem tę pracę - tak jak je sobie uświadamiam -było co najmniej dwa. Po pierwsze, taka tradycja - tradycja miłości nieprzyjaciół - wnaszej myśli religijnej, politycznej inarodowej po prostu istnieje. Do dziś mam wpamięci doświadczenie jakiegoś po-nadziemskiego światła, którego doznałem, kiedym po raz pierwszy się zetknął ztekstami Waleriana Łukasińskiego iRafała Krajewskie-go. Człowiek sam czuł się jakby oczyszczony przez zetknięcie ztak niepospolitą czystością ducha.I powód drugi. Obawiam się, że otej wspaniałej tradycji dziś pamiętamy za mało. Wyszło to na jaw zwłaszcza wlatach 1965/66, kiedy prasa, radio, telewizja iróżne publiczne trybuny rozjazgotały się furią nienawiści wzwiązku ze słowem przebaczenia, które znalazło się w milenjjnym orędziu naszych biskupów do biskupów niemieckich. Dzisiaj, po latach, jakie upłynęły od tych wydarzeń, warto przeczytać jeszcze raz tamto orędzie. Kto pamięta ówczesną atmosferę, przetrze zapewne ze zdumienia oczy: że tak piękny tekst mógł się stać powodem tak zajadłych ataków. Zresztą niepierwsze to -- a zapewne inie ostatnie - świadectwo, że nienawiść zaślepia iwyzwala zczłowieka najgorsze instynkty: każe mu posługiwać się kłamstwem, pogardą, lekceważyć zasady moralne.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?