Trzytomowy Teatr przynosi nam żywiący się codziennością i konkretem surrealizm, fantastyczną cudowność, nagle dziwniejącą rzeczywistość. Prawda wyobraźni dominuje tu nad prawdą doświadczenia. Zjawisko Ionesco obejmuje sprzeczności: ja pożerające cały teatr, cały świat nawet, oraz ja, które ukrywa się, roztapia w tzw. obiektywnej rzeczywistości dzieła. Punktem wyjścia jest dla Ionesco komedia. Komedia i moralitet, który jest komedią serio. Fabułą sztuki zaś może być niemoc jej napisania. Pokazujemy, przypominamy, uklasyczniamy trzynaście awangardowych utworów Ionesco wciąż aktualnych, niepozostawiających czytelnika obojętnym, nieustannie domagających się lektury.
Trzytomowy Teatr przynosi nam żywiący się codziennością i konkretem surrealizm, fantastyczną cudowność, nagle dziwniejącą rzeczywistość. Prawda wyobraźni dominuje tu nad prawdą doświadczenia. „Zjawisko Ionesco” obejmuje sprzeczności: ja pożerające cały teatr, cały świat nawet, oraz ja, które ukrywa się, roztapia w tzw. obiektywnej rzeczywistości dzieła. Punktem wyjścia jest dla Ionesco komedia. Komedia i moralitet, który jest komedią serio. Fabułą sztuki zaś może być niemoc jej napisania. Pokazujemy, przypominamy, uklasyczniamy trzynaście awangardowych utworów Ionesco – wciąż aktualnych, niepozostawiających czytelnika obojętnym, nieustannie domagających się lektury.
Trzytomowy Teatr przynosi nam żywiący się codziennością i konkretem surrealizm, fantastyczną cudowność, nagle dziwniejącą rzeczywistość. Prawda wyobraźni dominuje tu nad prawdą doświadczenia. Zjawisko Ionesco obejmuje sprzeczności: ja pożerające cały teatr, cały świat nawet, oraz ja, które ukrywa się, roztapia w tzw. obiektywnej rzeczywistości dzieła. Punktem wyjścia jest dla Ionesco komedia. Komedia i moralitet, który jest komedią serio. Fabułą sztuki zaś może być niemoc jej napisania. Pokazujemy, przypominamy, uklasyczniamy trzynaście awangardowych utworów Ionesco wciąż aktualnych, niepozostawiających czytelnika obojętnym, nieustannie domagających się lektury.
W połowie 1905 roku dwudziestosiedmioletni Robert Walser ukończył w Berlinie kurs dla lokajów. Nabyte umiejętności miał okazję wypróbować w czasie służby na zamku rodziny von Hochberg w Dąbrowie Niemodlińskiej. Podobna instytucja stała się scenerią Jakoba von Guntena, może najbardziej fantasmagorycznej powieści Walsera.Instytut Benjamenty kształtuje lokajów doskonałych. Bezmyślnych i niezdolnych do buntu, zgodnie z zasadą Odzwyczaić się od własnej natury. W gruncie rzeczy wcale nie jest jasne, czy Instytut, ów przedsionek pokojów mieszkalnych i paradnych sal życia, wciąż żyje pisze w posłowiu Piotr Paziński. Wszystko jest tu przejściowe, nietrwałe, zawieszone w powietrzu: czuwanie, jedzenie, spanie i nauka. Wszystko pogrążone we śnie: panowie wychowawcy i nauczyciele śpią albo pomarli, albo są w letargu, albo zamienili się w kamienie. Nic dziwnego, że pewnego dnia szkoła skojarzy się Jakobowi z domem umarłych. A polskim czytelnikom zmierzch i upadek Instytutu Benjamenty, a wcześniej ów osobliwy stan zawieszenia między jawą a snem oraz życiem i nieżyciem, tudzież sekrety wychowawców, starannie poukrywane w niedostępnych dla uczniów pomieszczeniach budynku, może przypominać dwie książki, których Walser znać nie mógł, ale mógł je wyśnić: Sanatorium pod Klepsydrą i Akademię pana Kleksa.Na kanwie powieści Walsera oniryczny film nakręcili bracia Quay.
Wznowienie cenionej biografii Justyniana I, cesarza bizantyńskiego i jego żony Teodory uzasadnia wyjątkowość tej książki, bowiem - jak wspomina Robert Browning w przedmowie - jest ona próbą odmalowania takiego obrazu wydarzeń, jaki zapewne rysował się samemu cesarzowi i jego zadziwiającej, obdarzonej niezwykłą urodą, inteligencją i temperamentem małżonce. Mimo iż cesarze rzymscy nie byli samowładnymi dyktatorami i tak w zakresie informacji, jak i wprowadzania w życie swych decyzji byli uzależnieni od osobistych doradców oraz machiny biurokratycznej, niewątpliwie Justynian i Teodora odcisnęli na epoce piętno swoich osobowości mocniej niż którykolwiek z ich poprzedników, poczynając od Augusta przed pięciu i pół wiekami.
Jak napisał we wstępie do niniejszego wydania Jego Świątobliwość Dalajlama:W tej książce próbowałem opowiedzieć, co przeszedł mój naród, odpierając ataki komunistycznych Chin na wszystko, co tybetańskie, i w jaki sposób staraliśmy się zachować skarby dziedzictwa naszej kultury na wychodźstwie. Zasady niestosowania przemocy i współczucia, na których zbudowana była nasza cywilizacja, mają ogromny potencjał i mogą dobrze służyć sprawie pokoju i harmonii na całym świecie.Mam więc nadzieję, że ten przekład pomoże polskiemu Czytelnikowi w lepszym zrozumieniu nie tylko tragedii Tybetu, ale także znaczenia niestosowania przemocy oraz pokojowej walki o wolność i godność.
Pierwszy ukazujący się w Polsce zbiór opowiadań współczesnych pisarzytajwańskich to pokaz różnorodności i bogactwa głosów literackich płynących zpięknej wyspy. Wszyscy prezentowani w tomie autorzy Hwang Chun-Ming,Huang Fan, Pai Hsien-yung, Wu Ching-Fa, Li Ang, Chu T'ien-wen, Ch'enJo-hsi i Ping Lu należą do najwybitniejszych i najbardziejrozpoznawalnych na świecie prozaików tajwańskich. W ich gronie znajdziemyzarówno modernistów, pisarzy nurtu xiangu, podkreślających istnienie odrębnejregionalnej tożsamości, postmodernistów, jak i twórców aborygeńskich,odwołujących się do kultury rdzennych ludów Tajwanu.
Czwarta dostępna w tłumaczeniu na język polski książka Yan Lianke nie pozostawia żadnych wątpliwości ? oto mamy kolejne dzieło jednego z najbardziej utalentowanych i bezlitosnych kronikarzy współczesnych Chin. Na pozór mamy do czynienia z komedią, lecz trudno o komedię czarniejszą ? urzędnicy są bez reszty skorumpowani i cierpią na gigantomanię, poddana ich władzy społeczność kalek - brutalna, nieuczciwa i podstępna, a mające przynieść wszystkim dostatek mauzoleum Lenina ? absurdalnie przeskalowane (położone w zagubionej w górach wiosce, wymiarami odpowiada dokładnie pekińskiemu mauzoleum Mao Zedonga). Gorzki śmiech zamiera równie szybko, jak się rodzi, a wymazywana prawda o historii ? motyw powracający w twórczości Yan Lianke - choć ubrana w niecodzienną formę, nie staje się przez to mniej przejmująca.
Dwa i pół roku. Tyle zajęło Hermanowi Melville'owi napisanie szesnastu krótkich (krótkich w porównaniu z ogromnym Moby Dickiem) utworów prozą. Wśród nich dwie uznawane za arcydzielne nowele, Kopista Bartleby i Benito Cereno (wciąż mocne i inspirujące). Gromadzimy je pod jedną okładką i tytułem Nowele i opowiadania. Niemal wszystkie w nowych przekładach. Mamy więc (chciałoby się rzec kafkowskiego z ducha) Kopistę Bartleby'ego o niebywałym potencjale znaczeniowym w na nowo przeczytanym przekładzie Krystyny Korwin-Mikke, Benita Cerena w wykonaniu Krzysztofa Majera, Encantadas w przekładzie Tomasza S. Gałązki oraz krótsze utwory w tłumaczeniu Barbary Kopeć-Umiastowskiej, Adama Lipszyca, Marcina Rychtera, Marcina Szustra, Mikołaja Wiśniewskiego. Tom wieńczy ogromne (dla kontrastu z krótkimi formami prozatorskimi) posłowie Adama Lipszyca i Mikołaja Wiśniewskiego, wnikliwe, mnożące tropy interpretacyjne, odsłaniające kolejne pokłady znaczeń.
Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w roku 1979 była niewątpliwie wydarzeniem o znaczeniu światowym, nie tylko w sensie politycznym, ale także społecznym, religijnym, kulturowymi, a nawet metafizycznym. Skutki tych czerwcowych dziewięciu dni, które zmieniły świat, bezpośrednie i pośrednie, pozwalają mówić o tym, że znaczenie pielgrzymki z czasem staje się tylko coraz większe. Skibiński daje pierwszą próbę całościowego, wieloaspektowego, syntetycznego spojrzenia na to wydarzenie wykorzystując nowe źródła i reinterpretując szereg dotychczasowych ustaleń oraz dodając nowe obserwacje i wnioski. Książka głęboko przemyślana, świetnie napisana i ożywczo inspirująca do myślenia.
Podróże antycznych bohaterów od razu kojarzymy z Odyseuszem. Tymczasem Raimund Schulz pokazuje, że prawdziwych Odyseuszy było całkiem wielu. Na wyprawy w nieznane, na odkrywcze przygody, na przecieranie nowych szlaków kupieckich decydowali się śmiałkowie greccy, feniccy, chińscy, indyjscy czy wreszcie Rzymianie. Ich dokonania autor starannie zebrał śledząc przekazy ze wszystkich bez mała kultur starożytnych. Zdumiewa rozmach tych wypraw i ich opisów ? od koła podbiegunowego na północy do południowych krańców Afryki, od wysp atlantyckich do dalekich Chin.
Andrzeja Dobosza znają wszyscy miłośnicy kultowego filmu Rejs, gdzie zagrał pamiętnego Filozofa. Ale na koncie ma więcej ról, m.in. u Żuławskiego (Trzecia część nocy), Morgensterna (Trzeba zabić tę miłość), Łomnickiego (Poślizg), a nawet w serialu Stawiam na Tolka Banana. Od strony literackiej że jest znakomitym felietonistą, uczniem Słonimskiego, Kołakowskiego i Kotta, kolegą po piórze (i nie tylko) Herberta, Jana Józefa Lipskiego i Giedroycia zna go grupa mniej liczna, ale za to na wagę złota, bo oddana. Aby uzależnić się od pisarstwa Andrzeja Dobosza, celności spostrzeżeń, rzeczowości (wyrażonej np. informacjami o formacie, grubości i wadze książki), a także złośliwości, którą potrafi niuansować jak skalę szarości potrzeba niewiele, praktycznie wystarczy przeczytać jego jeden felieton. Którykolwiek.Dobosz, z wykształcenia polonista i filozof, z życiowej konieczności kierownik literacki Ateneum, twórca indeksów książek naukowych i księgarz, publikował m.in. w Życiu Literackim, Literaturze, Współczesności, Kulturze (w latach 19742009 mieszkał w Paryżu), Tygodniku Powszechnym czy Rzeczpospolitej. W formie książkowej jego felietonistyczny dorobek dokumentują cztery zbiory: Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia (1993), Generał w bibliotece (2001), Ogrody i śmietniki (2008) oraz Z różnych półek (2014). Najnowszy tom, Andrzeja Dobosza znają wszyscy miłośnicy kultowego filmu Rejs, gdzie zagrał pamiętnego Filozofa. Ale na koncie ma więcej ról, m.in. u Żuławskiego (Trzecia część nocy), Morgensterna (Trzeba zabić tę miłość), Łomnickiego (Poślizg), a nawet w serialu Stawiam na Tolka Banana. Od strony literackiej że jest znakomitym felietonistą, uczniem Słonimskiego, Kołakowskiego i Kotta, kolegą po piórze (i nie tylko) Herberta, Jana Józefa Lipskiego i Giedroycia zna go grupa mniej liczna, ale za to na wagę złota, bo oddana. Aby uzależnić się od pisarstwa Andrzeja Dobosza, celności spostrzeżeń, rzeczowości (wyrażonej np. informacjami o formacie, grubości i wadze książki), a także złośliwości, którą potrafi niuansować jak skalę szarości potrzeba niewiele, praktycznie wystarczy przeczytać jego jeden felieton. Którykolwiek.Dobosz, z wykształcenia polonista i filozof, z życiowej konieczności kierownik literacki Ateneum, twórca indeksów książek naukowych i księgarz, publikował m.in. w Życiu Literackim, Literaturze, Współczesności, Kulturze (w latach 19742009 mieszkał w Paryżu), Tygodniku Powszechnym czy Rzeczpospolitej. W formie książkowej jego felietonistyczny dorobek dokumentują cztery zbiory: Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia (1993), Generał w bibliotece (2001), Ogrody i śmietniki (2008) oraz Z różnych półek (2014). Najnowszy tom, Dni powszednie niepospolitych ludzi i 99 innych felietonów, jest wydawnictwem jubileuszowym, które ukazuje się z okazji 85. urodzin Andrzeja Dobosza, to wybór stu najlepszych, najcenniejszych felietonów dokonany przez samego Autora.Prawdziwym crme de la crme wydawnictwa jest płyta DVD z wyborem telewizyjnych felietonów Andrzeja Dobosza z cyklów Spis treści i Z pamięci.
Metaforyczny obraz świata walczącego ze złem, którego symbolem jest tytułowa dżuma, pustosząca Oran w 194? roku. Wybuch epidemii wywołuje różne reakcje u mieszkańców, jednak stopniowo uznają słuszność postępowania doktora Rieux, który od początku aktywnie walczy z zarazą, uznając to za swój obowiązek jako człowieka i lekarza.
Pierwsze polskie wydanie tomu esejów Itala Calvina, które po jego śmierci zebrała i ułożyła żona, zawiera trzydzieści pięć esejów poświęconych pisarzom ¬¬- od Homera po Queneau – którzy w różnym stopniu i z rozmaitych powodów byli dla Calvina ważni lub wzbudzali jego podziw. „Lubię przede wszystkim Stendhala, bo tylko u niego jednostkowe napięcie moralne, napięcie historyczne, pęd życia są jednym i tym samym […]. Lubię Puszkina za jego przejrzystość, ironię i powagę. Lubię Hemingwaya, bo jest […] wolą szczęścia, smutkiem. Lubię Stevensona, bo mam wrażenie, że lata. Lubię Czechowa, bo nie zmierza tam, dokąd zmierza. Lubię Conrada, bo żegluje po otchłani i nie tonie. Lubię Tołstoja, bo czasem wydaje mi się, że jestem bliski zrozumienia, jak on to robi, a jednak nic z tego. […] Lubię Gogola, bo zniekształca z precyzją, przewrotnością i umiarem. Lubię Dostojewskiego, bo zniekształca konsekwentnie, z pasją i bez umiaru. Lubię Balzaka, bo jest wizjonerski. Lubię Kafkę, bo jest realistą. […] Lubię Sveva, bo trzeba się będzie zestarzeć. Lubię…”
Arcymanipulator, centralista, architekt własnego kultu jednostki, dyktator, mający na sumieniu większą ilość ofiar niż Hitler i Stalin pospołu, stworzył coś, co w Pekinie nazywane jest „myślą Mao Zedonga”. I to o niej właśnie – oraz jej światowych reperkusjach ? opowiada książka Julii Lovell. Poczynając od Edgara Snowa, który swą książką Red Star over China zapoczątkował w 1936 r. światową karierę maoizmu, autorka przedstawia całą galerię zafascynowanych postacią Wielkiego Sternika „postępowych” postaci, kreśli historię budowy komunizmu w ChRL, konfliktu sowiecko-chińskiego, przede wszystkim jednak jest skrupulatną i bezlitosną kronikarką spustoszeń, jakie przyniosła ta zbrodnicza „myśl” poza granicami Chin. Mamy tu rewolucyjne eksperymenty lat ’60, ze szczególnym uwzględnieniem Malajów, Indonezję, Afrykę z kopiującymi tam rozwiązania chińskie dyktatorami, kambodżańskich Czerwonych Khmerów, Peru, Indie z tamtejszą partyzantką naksalitów, Nepal, w końcu zaczadzonych maoizmem przedstawicieli zachodniego pokolenia rewolucji 1968 r. W efekcie autorka skutecznie obala mit, jakoby maoistowskie Chiny nie angażowały się w działania poza swymi granicami, podczas gdy w rzeczywistości poświęciły mnóstwo czasu, pieniędzy i energii propagując swą zbrodniczą utopię. Podsumowaniem i gorzką prognozą jest kończący książkę opis renesansu maoizmu w samej ChRL, pod władzą gotowego rządzić dożywotnio Xi Jinpinga.
Klucz to jedno z najbardziej rozpoznawalnych dzieł Tanizakiego Jun'ichiro (pierwsze wydanie w 1957 roku). Powieść ta oparta jest na zapisach dwóch dzienników (żony i męża) prowadzonych potajemnie, opisujących ich skomplikowane życie rodzinne, uczuciowe oraz erotyczne. Tanizaki w typowy dla siebie sposób odsłania kulisy życia z pozoru zwyczajnej japońskiej rodziny ? to swoisty dziennik niezdrowej fascynacji oraz teatru małżeńskiego. W tej niewielkiej książce czytelnik odnajdzie najbardziej charakterystyczne elementy pisarstwa Tanizakiego, które od lat fascynują i szokują.Niniejsze wydanie Klucza jest pierwszym polskim tłumaczeniem dokonanym przez Annę Zielińską-Elliott, autorkę znaną z przekładów m.in. Złotej pagody Yukia Mishimy i dzieł Harukiego Murakamiego.
Pierwsza w Polsce wydawana biografia jednego z najważniejszych władców czasów kontrreformacji i wojny trzydziestoletniej w Europie. To cesarz, którego polityka ukształtowała mapę wyznaniową i polityczną Europy na dobre ponad 100 lat od zakończenia Wojny Trzydziestoletniej. To główny przeciwnik francuskiego króla Ludwika XIII i kardynała Richelieu oraz wojowniczego Gustawa Adolfa ze Szwecji. Bez dobrej znajomości postaci tego nietuzinkowego władcy, jego planów, dokonań, myśli, nie sposób zrozumieć zagmatwanych dziejów Europy przełomu XVI-XVII wieku i później.
Pierwsze zbiorcze wydanie wspomnień Bohdana Korzeniowskiego, wybitnej osobowości polskiego teatru: naukowca, nauczyciela, organizatora, reżysera i krytyka. W tomie Było, minęło… Korzeniewski wraca pamięcią nie do teatru jednak, ale do zdecydowanie mniej znanych kart swojego życiorysu sprzed 1945 roku, m.in. małoletniego obserwatora rewolucji październikowej na Białorusi, więźnia Auschwitz, ratownika Biblioteki Uniwersyteckiej i „detektywa”, po wojnie tropiącego wywiezione przez Niemców księgozbiory.
Niezwykle oszczędna, jakby wykuta w marmurze, proza Korzeniewskiego jest równocześnie świadectwem historii i opowieścią o niezwykłych przygodach. Jerzy Timoszewicz, wieloletni współpracownik Korzeniewskiego z redakcji „Pamiętnika Teatralnego” uważał, że w ogóle nie powinien zajmować się praktyką teatralną: reżyserią i kształceniem reżyserów, lecz poświęcić się wyłącznie pisarstwu. O literaturze Korzeniewskiego pisał w swoim Alfabecie Czesław Miłosz:
„(…) Cała racjonalistyczna zaprawa tego wielbiciela pisarzy osiemnastego wieku zaowocowała znakomitą, oszczędną w środkach i zwartą prozą. Ponieważ rzeczywistość wykraczała poza prawdopodobieństwo, wiernie odtworzone szczegóły można wziąć za pomysły surrealisty, na przykład chłopczyk w mundurze Hitlerjugend, syn komendanta Auschwitz, musztrujący swojego małego braciszka, czy daremne próby ostrzeżenia sowieckich sołdacików, którzy dorwali się do słojów z preparatami w formalinie i wypili, a następnego dnia trzeba było ich pogrzebać. Albo pociąg wyładowany łupem wojennym, same zegary, chodzące i bijące, każdy w swoim rytmie. Tego nikt by nie wymyślił, i proza Korzeniewskiego utrwala niepowtarzalne szczegóły wielkiej historii. Prawdziwość tej prozy przewyższa nawet opisy, na które zdobył się Tadeusz Borowski, bo nie ma w niej sadomasochistycznej delaktacji. Znajdzie się w podręcznikach i będzie trwałą częścią polskiej literatury”.
Na tom Było, minęło… Wspomnienia złożyły niedostępne dziś publikacje: Książki i ludzie, wspomnieniowy cykl Było, minęło i nie wróci publikowany wyłącznie w miesięczniku „Znak”, opowieść Korzeniewskiego z filmu dokumentalnego Drzewa i ludzie, spisane przez Wacław Borowego wspomnienie Korzeniewskiego z okresu powstania warszawskiego. Całość uzupełniają osobiste eseje o Autorze pióra Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej oraz Andrzeja Kruczyńskiego.
Chantal Delsol jedna z najciekawszych i najważniejszych postaci współczesnej myśli filozoficznej z właściwą sobie erudycją przedstawia wielką syntezę współczesnej kultury i stanu ducha zachodniego społeczeństwa, wskazując kierunek przemian i stojące za nimi zagrożenia. Rezygnacja z poszukiwania prawdy na rzecz hedonistycznie i utylitarnie pojmowanego dobra, zastąpienie dogmatów stanowiących podstawy moralności mitami o podatnej na rozmaitą interpretację symbolice czy pozbawienie idei równości i demokracji filozoficznego umocowania i oparcie go wyłącznie na społecznym konsensusie oznaczają radykalny w istocie zwrot myślenia.Jaka zatem będzie przyszłość? Nihilistyczna? Niekoniecznie. Raczej rozpięta między dwoma paradygmatami wielkimi ideałami, których najlepszym nośnikiem było myślenie religijne, a królestwem rozumu i techniki desakralizującym kulturę. Czy to jednak wystarczy, by ocalić naszą europejską zachodnią duchowość?
Eksplozja w katedrze domyka powieściowy tryptyk Alejo Carpentiera, twórcy teorii „rzeczywistości cudownej”, którego dwie pierwsze odsłony: Królestwo z tego świata i Podróż do źródeł czasu miały niedawno swoje wznowienie w naszej serii. Spina te trzy powieści napięta, pełna dramatyzmu i zawirowań relacja między Ameryką Łacińską a Europą, którą nicuje Carpentier z wielką wnikliwością. Eksplozja, uznana za arcydzieło (tytuł oryginalny można by przełożyć jako Wiek Oświecenia, obnażając ironiczną intencję autora), to fascynująca wędrówka trójki kreolskich sierot przygarniętych przez francuskiego rewolucjonistę i wrzuconych w zamęt historii. To – niepozbawione elementów magicznych i przesycone egzystencjalizmem - spojrzenie z perspektywy karaibskiej na czasy Rewolucji Francuskiej, czasy jakobińskiego terroru i Napoleona.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?