Oto bezlitosna, prawdopodobnie najlepsza opublikowana jak dotąd charakterystyka postawy życiowej współczesnej klasy niższej, pozwalająca zrozumieć, na czym tak naprawdę polega „pułapka biedy”. W swojej karierze zawodowej lekarza psychiatry Theodore Dalrymple pracował w szpitalu przy slumsach, w więzieniu oraz w ubogich krajach Afryki Subsaharyjskiej – można więc sądzić, że widział już wszystko. A jednak przypadki, z którymi spotykał się na co dzień w Anglii, nie przestawały wprawiać go w niedowierzanie. Bezsens egzystencji, powtarzalność błędów, degeneracja, całkowity brak odpowiedzialności – oto czym zaowocowała polityka państwa opiekuńczego w społeczności jej beneficjentów. Swoje wymowne doświadczenia autor opisuje z pogardą dla poprawności politycznej, sporą dozą pesymizmu oraz domieszką czarnego humoru. Kunszt literacki doktora Dalrymple czyni lekturę Na dnie rozrywką intelektualną z najwyższej półki. Przeczytanie tej książki z pewnością skłoni do refleksji nad metodami walki z biedą i zagwarantuje odporność na bezwarunkowe pochylanie się nad losem nędzarzy – to bowiem, choć eliminuje ubóstwo w sensie materialnym, prowadzi do rozpowszechnienia być może mniej przykrego, lecz nie mniej przygnębiającego ubóstwa duchowego.
Książkę tę wydaliśmy po rekomendacji jednego z ulubieńców naszego wydawnictwa – Thomasa Sowella – który uważa ją za arcyważną i poleca przy każdej okazji.
Naprawdę warto przeczytać.
Wydawca
Rozmaite zagadnienia ekonomiczne na przemian zyskują i tracą na popularności w zależności od aktualnych polityczno-intelektualnych nastrojów. Obecnie, w dyskusjach na temat gospodarki, na absolutnym topie jest problem nierówności społecznych, o których znów zrobiło się głośno po publikacji książki o kontrowersyjnym tytule Kapitał (ze skromnym dopiskiem w XXI wieku), autorstwa Francuza, Thomasa Piketty'ego.Piketty, którego rodzice byli Trockistami (choć deklarują, że zmienili poglądy polityczne zanim narodził się młody Thomas), reprezentuje typową dla współczesnych socjalistów postawę: Jako że poprzeć socjalizmu wprost nadal nie wypada, przyznaje on wyższość gospodarki rynkowej nad centralnie planowaną. Po tym jednak dodaje, że wolny rynek ma niestety pewne wady, które wymagają interwencji państwa. Następnie przedstawia rzekome zawodności rynku, proponuje postępowe reformy iI wychodzi z tego wszystkiego system, który z wolnym rynkiem ma niewiele wspólnego, za to z socjalizmem wiele.Piketty wyjątkowo nie lubi bogatych. Generalnie uważa, że mają za dużo i chciałby im trochę pozabierać. Tym bardziej, że jego zdaniem bogactwo bogatych hamuje rozwój gospodarczy i przyczynia się do ludzkiej biedy. Neguje tym samym prawo Saya, że każda podaż ma swój popyt i tworzenie bogactwa samo w sobie wytwarza popyt ze strony tych, którzy je współtworzą. Kwestie takie jak tworzenie bogactwa czy produktywność nie mieszczą się w kręgu jego zainteresowań. Całkowicie pomija związek rozkładu bogactwa z procesem jego produkcji. Wkracza w sytuację zastaną bogactwo istnieje, a jego rozkład jest bardzo nierównomierny i oferuje swoją wizję lepszego świata. Pytania skąd to bogactwo się wzięło i dlaczego jego rozkład wygląda tak, a nie inaczej w ogóle nie zadaje.Na szczęście zadaje je Robert Gwiazdowski w swojej najnowszej, niezwykle interesującej i błyskotliwie napisanej książce, którą z dumą prezentujemy. Odpowiedź Autora, którą podpiera on szczegółowymi danymi i statystykami, zdejmuje z nierówności społecznych swoistą aurę mistyczności, która sprawia, że duża część społeczeństwa za ich przyczynę uznaje spisek bogatych.Otóż prawda jest taka, że równość i nierówność mają charakter moralnie neutralny, zaś przyczyn nierówności na świecie było i jest multum, a co najważniejsze nierówności pełnią bardzo ważną, korzystną rolę w rozwoju gospodarczym i poprawie standardu życia.Więcej (i zapewne w ciekawszy sposób) opowie Państwu o tym profesor Robert Gwiazdowski.Polecamy!Fijorr Publishing.
Teoria pieniądza i kredytu to pozycja unikalna w swej dziedzinie. Gdyby świat podążał drogą wytyczoną 100 lat temu przez Misesa nie mielibyśmy dzisiaj kryzysów monetarnych, groźby upadku euro, a także inflacji, która jest najczęstszą przyczyną zamieszek i konfliktów zbrojnych.
Książka ta, to po Ludzkim działaniu, niewątpliwie najwybitniejsza pozycja Wielkiego Austriaka urodzonego we Lwowie.
„(…) W 1953 roku ukazało się amerykańskie wydanie ‘Teorii pieniądza i kredytu’, co do istoty teoretycznego podejścia niezmienione, jedynie poszerzone i uzupełnione o doświadczenia ostatnich kilku dekad. To wydanie stało się podstawą polskiego tłumaczenia traktatu Misesa. Wydanie amerykańskie ukazało się w czterdzieści lat po wydaniu pierwszym (…)
Mimo upływu dekad praca Misesa nie starzeje się, a wręcz przeciwnie nabiera coraz to większej aktualności. Jest ona cenna z historycznego punku widzenia, jako źródło wiedzy o historii pieniądza, najciekawsze są jednak jej odniesienia do sytuacji współczesnej. Można powiedzieć, że dzieło Misesa ‘tchnie świeżością spojrzenia’, mimo, że upłynęło od jego wydania już 100 lat. W świetle tego co Mises napisał o pieniądzu widać jak naiwny, sztuczny i szkodliwy jest projekt stworzenia euro jako waluty fiducjarnej. (…) Z tych rozdziałów politycy i ekonomiści powinni być odpytywani jak z katechizmu.
Oddajemy w Państwa ręce książkę, która od chwili ukazania się (niewiele ponad pół roku temu) stała się bestsellerem, i okrzyknięta została drugą „Ekonomią w jednej lekcji”, zaś jej autor, John Tamny, młody publicysta magazynu Forbes, drugim Henry Hazlittem. Jesienią tego roku John odwiedzi nasz kraj na zaproszenie Fijorr Publishing, Fundacji FOR oraz Uczelni Asbiro, o czym wszystkich miłośników zdrowego rozsądku powiadomimy.
Ekonomię zdrowego rozsądku POLECAJĄ
Ekonomia zdrowego rozsądkuto wspaniałe dwudziestopierwszowieczne uzupełnienie Ekonomii w jednej lekcji Henry’ego Hazlitta. W książce, w której nie znajdziemy wykresów i niezrozumiałych równań (co należy uznać za jej ogromną zaletę), John Tamny przytacza ekscytujące historie z otaczającego nas świata, aby pokazać czytelnikowi, że nie ma nic prostszego niż wzrost gospodarczy. Ekonomia zdrowego rozsądku jest odpowiedzią dla wszystkich, którym ‘tradycyjna ekonomia’ zamąciła w głowie”.
Jest to książka przeznaczona dla ludzi, którzy uważają, że podwyższenie podatków podnosi – wbrew elementarnej logice – dobrobyt społeczeństwa. Autor, szwedzki ekonomista pochodzenia kurdyjskiego ujawnia prawdę o szwedzkim (a właściwie ogólnoskandynawskim) sukcesie gospodarczym. Oto fragment Posłowia: (…) Wbrew temu, co twierdzi miłośnik Skandynawii, prof. Grzegorz Kołodko, wszystko wskazuje na to, że pomimo wysiłków rządu i polityków, o czym pisze m.in. Nima Sanandaji, autor niniejszej książki, z tym szczęściem nie jest wcale tak różowo. Gdyby bowiem było, nie trzeba by namawiać Duńczyków, Szwedów czy Norwegów do prokreacji. Posiadanie dużej rodziny, posiadanie dzieci to – zdaniem wybitnego psychiatry, prof. Antoniego Kępińskiego – jeden z najważniejszych przejawów szczęścia i chęci do życia. Tymczasem w Danii, w Norwegii – wbrew twierdzeniom, że są to kraje najbardziej przyjazne matce i dziecku – dzieci rodzi się coraz mniej chętnie. Dzietność duńskich matek należy do najniższych w świecie. Młodzi ludzie niechętnie wchodzą w związki partnerskie czy małżeńskie – zarówno te formalne, jak i nieformalne. Niektóre badania dowodzą, że jeszcze gorzej jest ze wskaźnikiem współżycia płciowego. Blisko 30 procent duńskich par heteroseksualnych wyeliminowało ze swego życia tak spontaniczną sferę życia, jaką jest seks. Czy to ma świadczyć o poczuciu szczęściu tych ludzi?
Najnowsza książka autora bestselleru „Demokracja, bóg który zawiódł”. Pierwsze światowe recenzje książki są entuzjastyczne. Oto konkluzja z wstępu do wydania polskiego:
(…) Krótka historia człowieka to kolejna książka Hansa-Hermanna Hoppego, która zarówno w sposobie argumentacji, jak i treści argumentów przełamuje wiele współczesnych polityczno-poprawnościowych mitów i wymyka się tradycyjnym podziałom czy to na poszczególne nurty myśli politycznej, czy to na dyscypliny naukowe. Jeden z takich niekonwencjonalnych aspektów filozofii politycznej Hoppego starałem się choć trochę przybliżyć: tezę o prakseologicznej, socjologicznej i kompatybilności anarchokapitalizmu i konserwatywnego ładu kulturowo-moralnego[1]. Z twierdzeniem tym, ale i z innymi tezami prezentowanymi przez Hansa-Hermanna Hoppego – o wyższości monarchii nad demokracją, o plutokratycznej naturze tej drugiej, o różnicach w inteligencji pomiędzy rasami, o niemoralnej naturze instytucji państwa etc. – Czytelnik niniejszej książki będzie miał niewątpliwą przyjemność się zmierzyć, kontynuując lekturę (…)
Łukasz Dominiak
Państwowa kontrola pieniądza stała się fundamentem rządowej centralizacji gospodarki, która na całym świecie doprowadza gospodarki kapitalistyczne do zniszczenia. Poprzez nieustanne zastraszanie sektora finansowego procesami, obciążanie go karami i opłatami, legislatorzy uczynili sobie z systemu bankowego własny harem, w którym roi się od spasionych eunuchów, których od czasu do czasu biczuje się na pokaz. Efektem takiej polityki jest nasilający się marazm.
Tym razem proponujemy nowe wydanie klasycznej książeczki Bastiata, uzupełnione o życiorys legendarnego ekonomisty.Nie przesadzę, jeśli stwierdzę iż jest to jeden z najmądrzejszych i najbardziej pouczający wykładów myśli ekonomicznej. Na niespełna 80 stronach, prawie dwa wieku temu Bastiat wyłożył zasady, które są aktualne do dzisiaj. I będą aktualne do dnia Sądu Ostatecznego. Problem w tym, że bardzo niewielu ekonomistów je rozumie, a jeszcze mniej stosuje.Najsmutniejsze jest to, że mimo upływu od śmierci Bastiata ponad 150 lat nadal obowiązuje paradygmat o dobrej interwencji państwa, które w trosce o obywateli niszczy owoce naszej działalności. Trudno się dziwić. Parady/gmat Ptolomeusza istniał ponad 160 lat po śmierci Kopernika. Te 160 lat od publikacji książki minęło 2 lata temu!
Misjonarz werbista z Zambii, autor popularnych audycji w radio kontestacja.com, autor książki „Dwaj ludzie z Galicji”, w której porównuje koncepcję osoby ludzkiej u Karola Wojtyły i Ludwiga von Misesa, dowodzi w swoich kazaniach, że przedsiębiorca może być dobrym katolikiem, żyjącym i działającym zgodnie z nauką Ewangelii i przykazaniami Boskimi; że Bóg oczekuje od swoich wyznawców pracy, gospodarności, a zarabianie pieniędzy i pragnienie wolności nie jest sprzeczne z misją człowieka na Ziemi. Pouczająca lektura dla wszystkich tych, którzy zawiścią i pychą próbują degradować moralnie ludzi biznesu.Wartko napisana, mądra książka Polecamy!
Już w trzy dni od debiutu nasze akcje poszybowały na 14 dolarów za udział. My wprawdzie dostaniemy za nie tylko po sześć dolarów, ale satysfakcja jest ogromna. Siedzimy z Richem i mnożymy, ile też jesteśmy teraz warci. Wyszło, że po 14 milionów. Każdy! Za głowę się złapałem. Dla faceta, który przyjechał tu kilkanaście lat temu z zabitej dechami Polski, gdzie chodził w połatanych spodniach i podartych butach, który w Ameryce mieszka w tanim apartamencie czynszowym, a za najdroższy garnitur zapłacił kilkanaście dolarów na przecenie - zostać milionerem to szok. Tym bardziej, że od razu stałem się multimilionerem! Miałem trzydzieści trzy lata. Jak na ten wiek całkiem nieźle - myślałem, sycąc się dusznym, choć ożywczym powietrzem Wall Street. (z prologu)
Od dawna nikt tak przystępnie i rzetelnie nie napisał książki, która byłaby podręcznikiem szkoły austriackiej. Styl, w jakim książkę tę napisał Randall G. Holcombe porównać można do sposobu pisania Murraya N. Rothbarda. Przy czym autor rozszerzonego wprowadzenia do szkoły austriackiej nie ma ambicji pisania rozprawy naukowej, lecz autentycznie chce, aby Czytelnik zainteresował się stworzoną przez Carla Mengera teorią, a jeśli tak, to żeby ją szybko pojął. Dlatego Holcombe omija problemy kontrowersyjne i spory, skupiając się na pięknie, prostocie i logice Austriaków.
Książkę czyta się lekko, a jednocześnie z wypiekami na twarzy. Na każdej stronie czuć oddech Kamila. Treści to wartościowe, mówiące prawdę o tym, jak jest u nas, a nie w wypocinach amerykańskich teoretyków od biznesu.
Ważne jest to, że wiedza ta jest w stanie uratować tyłek niejednemu optymiście. Pod warunkiem, że uwierzy w tę książkę i ją przeczyta!
Marcin Osman, autor książki Biznes Ci ucieka
Ta potężna książka powinna jak najszybciej wyprzeć z polskich szkół wyższych anachroniczny już i wręcz szkodliwy podręcznik Paula Samuelsona, oparty na teorii keynesizmu i innych doktrynach antykapitalistycznych, które święciły triumfy w latach 1917 1989. Logika ekonomii staje się akademickim podręcznikiem ekonomii w coraz liczniejszych szkołach wyższych w USA, a także w Australii, Gwatemali, Brazylii i w kilku innych krajach. W Polsce jest ona zalecana jak dotąd wyłącznie w szkołach ASBIRO.
Thomas Piketty[1] i jego Kapitał w XXI wieku, to kolejna pozycja napisana przez przedstawiciela klubu ludzi o mentalności antykapitalistycznej, takich jak choćby Jeremy Rifkin[2], Naomi Klein[3], a także laureaci ekonomicznej nagrody Nobla za rok 1981 James Tobin[4], za rok 2008, Paul Krugman[5], oraz w roku 2014, Jean Tirole[6] że wymienię tylko tych bardziej znanych. W Polsce do grupy tej należą m. in. prof. prof. Zdzisław Sadowski, Ryszard Bugaj, Stanisław Gomułka[7]. Slogan, który najlepiej charakteryzuje ten nurt brzmi: maksimum równości i etatyzmu, przy minimum wolności i rynku. Zacietrzewienie klubowiczów antykapitalistycznych jest tak silne, że ludzie ci gotowi pójść na kompromis z samym diabłem a konkretnie: poprzeć nieudolne państwo byleby tylko dostało się kapitalistom. Dla zmylenia czujności biznesu, występują nierzadko w roli obrońców konkurencji (byle doskonałej), pionierów wolnego rynku (byle regulowanego), wojowników o sprawiedliwość (byle społeczną), oraz czempionów wzrostu gospodarczego (byle zrównoważonego). W głębi serca jedynym modelem gospodarczym, jaki im odpowiada jest kolektywizm, monopol oraz władza namaszczonych elit, do których ludzie ci aspirują. Gardzą przy tym przedsiębiorczością, indywidualizmem, a zwłaszcza wolnością osobistą, przed którą nas energicznie chronią.Książka Thomasa Piketty'ego to najświeższa wydana w kwietniu 2014 roku pozycja wpisująca się w tematykę antykapitalistyczną. To, że George Reisman[8] zajął się nią nie wynika z jakichś szczególnych talentów czy odkrywczych myśli francuskiego ekonomisty (ekonomisty?); z tego, że autor książki kwestionuje w niej zasady ekonomii wolnorynkowej, takie jak podział pracy, konkurencja, preferencja czasowa, czy przedsiębiorczość. Nie on pierwszy, nie on jeden. Ignorancja w ekonomii szerzy się od lat, i to nawet wśród laureatów Nagrody Nobla, o czym świadczy chociażby aprobata z jaką spotyka się wśród niektórych noblistów absurdalna polityka monetarna banków centralnych Japonii, Stanów Zjednoczonych czy ostatnio także Unii Europejskiej. Tym, co Reismana niepokoi szczególnie jest entuzjazm, wręcz podziw ze strony tzw. elit intelektualnych Zachodu wobec książki Piketty'ego, a szczególnie wobec jego niechęci do kapitału i kapitalizmu.
Charakterystyczną cechą naszej epoki dyktatorów, wojen i rewolucji jest jej antykapitalistyczne nastawienie. Większość rządów i partii politycznych gorąco pragnie ograniczyć sferę inicjatywy prywatnej i wolnej przedsiębiorczości...
Nikt prawie nie kwestionuje dogmatu, że państwo lub rząd stanowi ucieleśnienie wszystkiego, co jest dobre i korzystne, i że wszyscy obywatele to nieszczęśni najemnicy, którzy są nastawieni wyłącznie na krzywdzenie się nawzajem i bardzo potrzebują opiekuna. Kwestionowanie tego dogmatu choćby w najmniejszym stopniu stało się tematem tabu. Ten, kto ogłasza boskość państwa i nieomylność jego kapłanów, czyli biurokratów, uważany jest za bezstronnego badacza nauk społecznych. Wszyscy zaś, którzy zgłaszają sprzeciwy, są piętnowani jako stronniczy i ograniczeni.
To nieprawda, że masy gwałtownie domagają się socjalizmu i że nie ma sposobu, aby się im oprzeć. Masy wolą socjalizm, ponieważ ufają socjalistycznej propagandzie intelektualistów. To intelektualiści, a nie cała ludność, kształtują opinię publiczną. Konieczność ustępowania masoni to tylko słaba wymówka intelektualistów. To oni sami stworzyli socjalistyczne idee i dokonali indoktrynacji mas.
W niniejszej książce dyskutujemy nie na temat osób, lecz systemów organizacji społecznej. Nie oznacza to, że urzędnik pocztowy jest gorszy od kogokolwiek innego. Musimy sobie jedynie zdać sprawę, że ciasny kaftan biurokratycznej organizacji paraliżuje inicjatywę jednostki, podczas gdy w ramach społeczeństwa rynku kapitalistycznego wynalazca ma ciągle szansę na odniesienie sukcesu. Organizacja biurokratyczna oznacza stagnację i zachowanie przestarzałych metod, natomiast rynek kapitalistyczny oznacza postęp i poprawę. Kapitalizm jest postępowy, socjalizm nie. I tego argumentu nie obala pokazywanie, jak to bolszewicy naśladowali rozmaite usprawnienia amerykańskie. Tak przecież postępowały wszystkie ludy Wschodu, z czego jednak nie wynika, że cywilizowane narody muszą naśladować rosyjskie metody organizacji społecznej.
Oddanie dzieci do przymusowej instytucji szkolącej jest jak korzystanie z dworcowego bufetu na małej prowincjonalnej stacyjce. Każdy dostaje tacę, na której, w przypadkowych naczyniach, ustawia się rozmaite dania przygotowane i dobrane przez obcych ludzi, których nasze poczucie smaku czy preferencje kulinarne zupełnie nie obchodzą. Każda potrawa ma swój numer, tak jak każde zamówienie. Kolejność wydawania odbywa się według niego, anonimowo, bezimiennie. Taki system jest dla prowadzących bufet wygodny, przewidywalny i skalkulowany zgodnie z ich interesem. U klientów wywołuje obcość, czują się traktowani przedmiotowo, a co gorsze, jedzenie w takiej placówce różni się diametralnie od tego, co i jak jemy w domu. Tam mama, żona czy siostra przygotowują posiłki wedle preferencji i potrzeb domowników, których dobrze znają i na których dobru im zależy. Istnieje cała gama nastrojów i emocji we wzajemnych relacjach. Każdy ranek jest inny. Każdy posiłek jest inny. Często razem decydujemy o tym, co będziemy wspólnie jedli. Czasem ktoś sam dla siebie lub dla rodzeństwa czy też dla części rodziny przyrządzi coś niezwykłego. Jest w tych działaniach dobroć, łagodność, czułość, a nie tylko mechanizmy i odruchy. Jest człowieczeństwo, a nie tylko zimna kalkulacja. Czy lubisz zabawę: otwórz usta, zamknij oczy? Ja jej nie lubię, i to nawet wtedy, gdy proponuje mi ją nasz dwunastoletni syn, z którym szczerze się kochamy.Posyłając dzieci do państwowej instytucji szkolnej, oddajemy je w ręce obcych ludzi. Nie dość, że ludzie ci nie znają naszych dzieci, to na dodatek nie znamy ich my ani dzieci. My zamykamy oczy, a oni karmią dzieci. I wtedy często zdarza się, że te najbardziej twórcze, samodzielnie myślące i wrażliwe dzieci wcale nie chcą bezmyślnie otwierać ust. Widząc obcych ludzi karmiących je papką, buntują się albo zamykają. Dzieci, zwłaszcza te wrażliwsze i bardziej kreatywne, potrzebują kuchni domowej: obiadów rodzinnych, dobranych do ich gustów i upodobań. One same chcą wybierać to, czego domaga się ich wnętrze na aktualnym poziomie rozwoju.Ludzie dzielą się na samouków i nieuków.(fragment książki)
Na tytułowe pytanie odpowiadają w tej interesującej książce pod redakcją Toma G. Palmera intelektualiści, pisarze, uczeni z całego globu - od Chin po Peru, od Południowej Afryki po Stany Zjednoczone -wśród nich laureaci Nagrody Nobla: Vernon Smith (ekonomia), Mario Llosa Vargas (literatura).Mimo swych niewątpliwych sukcesów i osiągnięć odczuwanych niemal przez każdego z nas, kapitalizm nie cieszy się wzięciem. Żaden inny ustrój, na czele z socjalizmem, który miał być optymalnym rozwiązaniem problemów materialnych ludzkości, nie jest w stanie równie tanio, z równą obfitością i bez jakiejkolwiek dyskryminacji dostarcza ludziom żywności, odzieży, dachu nad głową, elementarnych i wyszukanych usług, przyczyniających się do duchowego i fizycznego rozwoju człowieka.Najdziwniejsze jest to, że pretensje do kapitalizmu mają nierzadko sami kapitaliści. I trudno im się dziwić. Jest to bowiem bardzo nieprzyjemny ustrój. Trzeba się w nim narobić, nakonkurować, i mimo tego wysiłku zbankrutować. Z tego właśnie powodu kapitalizm jest najbardziej sprawiedliwym ustrojem świata. Zastanawiałem się nie raz, jaki slogan powinien charakteryzować gospodarkę rynkową, zwaną też kapitalizmem i doszedłem do wniosku, że zawołanie, które najlepiej odda ich piękno będzie: Każdy ma to na co zasługuje! Może nie każdy, i nie dokładnie to, ale w dużym stopniu tak jest. Starasz się, dbasz o konsumenta, o pracownika, ryzykujesz, modernizujesz i jesteś gospodarny, zbierzesz dobre owoce swego działania. Nie starsza się, jesteś byle jaki, bałamutny i źle traktujesz ludzi, zbankrutujesz. Jak widać, nie jest łatwo, albo może, jak to mawia mój znajomy Kazik: urobić się i zarobić, każdy głupi potrafi, co sprowadza się do tęsknoty za działaniami na skróty, dzięki którym można sobie ten nieludzki system ułatwić. O ile jednak w tej wersji trudnej, jak napisałem: nieludzkiej, kapitalizm jest moralny, sprawiedliwy i skuteczny, o tyle działania uproszczone, czyli korupcja, kumoterstwo, kapitalizm kolesiów nie tylko nie są moralne, krzywdzące i niesprawiedliwe, to na dodatek nie mają z kapitalizmem nic wspólnego.I tu jest właśnie pies, a nawet kot pogrzebany: to, co widzimy często na co dzień w wiadomościach sądowych i programach policyjnych to nie jest kapitalizm. To jest jego kumoterska karykatura, zwana też przedsiębiorczością polityczną. Polega ona na przywilejach ze strony władzy, która swoich faworytów przywilejami i bonusami. Milcząca większość nazywa to kapitalizmem, ale to nim nie jest. i właśnie podkreśleniu i wyjaśnieniu tego faktu służy lektura niniejszej książki.
Jest to jedna z najciekawszych książek zajmujących się omówieniem zasad i konsekwencji istnienia państwa opiekuńczego, czyli tego, co w języku codziennym nazywamy socjalem, albo państwem socjalnym. Autorem kilku tekstów, a zarazem całego wyboru, jest Tom G. Palmer, na co dzień wiceprezes Instytutu Katona z Waszyngtonu. Palmer wybrał kilka esejów napisanych przez siebie, oraz kilku wybitnych współczesnych ekonomistów wolnorynkowych, próbujących odbrązowić mitologię towarzyszącą państwu opiekuńczemu i ukazać prawdziwe oblicze tej szarlatanerii. Książka zawiera empiryczne i teoretyczne argumenty przeciwko absurdalnej koncepcji państwa opartego na manipulacji władzy i marnotrawstwie wysiłku obywateli. Zwięzły styl i prostota sprawiają, że może być ona pomocna w przekonywaniu lewicy, dowodząc że to co z założenia miało służyć ludziom, w praktyce obraca sie przeciwko nim, szkodząc wszystkim. Czyta się jak kryminał! Bo i jest to kryminał.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?