Książki o religiach pierwotnych i świata starożytnego: mitologia, wierzenia pierwotne i pogańskie z całego świata, wiedza i wierzenia Słowian, tajemnicza wiedza i rytuały słowiańskich przodków o kapłanach, światyniach, kultach, obrzędach, magii, wróżbach, czarach w życiu naszych pogańskich przodków. Wierzenia, kalendarze, zwyczaje. Tutaj przeczytasz o czasach swobodnego pogaństwa, ogarniającego całe społeczeństwo.
ORFIZM to ruch religijny, który od lat fascynuje uczonych. Jeszcze do niedawna traktowano go z przymrużeniem oka, raczej jako zjawisko niż jako ruch religijny. Było tak głównie ze względu na brak bezpośrednich dokumentów orfickich. Ten stan uległ jednak zmianie w 1962 roku, kiedy w jednym z grobów niedaleko Salonik, w małej miejscowości Derveni na terenach dawnej Macedonii znaleziono pewien papirus — najstarszy papirus zawierający tekst grecki, jaki do tej pory odczytano, datowany na lata 340–320 przed Chr. Nikt nie przypuszczał, że dokona on swoistej rewolucji w poglądach na literaturę, religię i filozofię starożytnej Grecji, a jednak tak się stało, orfizm zaś na stałe powrócił do badań naukowych.
W Polsce nie ukazała się dotąd żadna dotycząca orfizmu publikacja naukowa uwzględniająca najnowsze odkrycia tekstologiczne (papirus z Derveni oraz złote i kościane tabliczki orfickie). Tylko pojedyncze artykuły sygnalizowały zainteresowanie tą tematyką i potrzebę szerszego opracowania, uwzględniającego rozmaite płaszczyzny działalności starożytnego Greka, które dzisiaj przekładają się na różne dziedziny nauki: filologię klasyczną, historię, historię sztuki, filozofię, socjologię, pedagogikę, a także wpływ religii orfickiej na Biblię czy literaturę.
Niniejsza publikacja jest owocem projektu kilkunastu polskich uczonych, reprezentujących różne dziedziny nauki i różne ośrodki badawcze, oraz — mamy nadzieję — początkiem systematycznych badań nad tradycją orficką w Polsce.
Siedzący Byk, wódz Siuksów Hunkpapa, powtarzał: „Ziemia nie należy do człowieka, to człowiek należy do ziemi”. Ta myśl dobrze oddaje charakter tej małej książeczki Claire Payment. Autorka wprowadza czytelnika w duchowość Indian, w ich tradycje i pełną mądrości filozofię życiową, opartą na poszanowaniu życia w każdej jego formie i na jego świętości. Razem z Białą Gęsią Nocy, bo tak brzmi indiańskie imię Claire, poznajemy dawne obyczaje i obrzędy rdzennych mieszkańców Ameryki, odkrywając w nich konkretne recepty na ból istnienia.
Złota gałąź"" sir Jamesa Georga Frazera uważana jest za jedną z najważniejszych książek antropologii społecznej, a na pewno jest w tej chwili już pozycją klasyczną w tej dziedzinie wiedzy. Przywołując obraz J.M.W. Turnera, zatytułowany ,,Złota Gałąź"" (,,The Golden Bough"", 1834) Frazer rozpoczyna snucie opowieści o pewnym tajemniczym rytuale, odbywającym się cyklicznie nieopodal jeziorka, zwanego przez starożytnych ,,Zwierciadłem Diany"".W starożytności ów leśny pejzaż był miejscem dziwnej i powtarzającej się stale tragedii. Na północnym brzegu jeziora, tuż pod przepaścistą skałą, na której osiadła współczesna wioska Nemi, znajdował się święty zagajnik i sanktuarium Diany Nemorensis, czyli Diany Leśnej. Niekiedy zwano je również jeziorem i zagajnikiem Arycji. Lecz miasteczko Arycja (obecna La Riccia) znajdowało się o trzy mile dalej, u stóp Góry Albańskiej, a od jeziora, leżącego na zboczu góry w małym zagłębieniu w kształcie krateru, dzielił je bardzo pochyły stok. W tym świętym zagajniku rosło drzewo, wokół którego można było dostrzec krążącą przez cały dzień i prawdopodobnie do późnej nocy mroczną postać. W ręce dzierżył ów człowiek nagi miecz i bez przerwy rozglądał się wokół, jak gdyby w każdej chwili mógł spodziewać się napaści wroga. Był to kapłan i morderca, wypatrujący tego, który go wcześniej lub później zamorduje i obejmie po nim urząd kapłana. Takie prawo obowiązywało w sanktuarium. Kandydat na kapłana nie miał wyboru. By objąć stanowisko, musiał zgładzić swego poprzednika, a urząd po nim piastował do chwili, gdy sam ginął z ręki następcy silniejszego i bardziej przemyślnego.Ów dziwny rytuał domaga się wyjaśnienia. Autor ,,Złotej Gałęzi"" wyrusza więc w podróż po kulturach, wierzeniach i mitach różnych ludów - jego zdaniem - niecywilizowanych, szukając tam podobieństw i próbując na ich podstawie rzucić nieco więcej światła na ten niezwykły zwyczaj. Jednym z najważniejszych tematów Frazera jest magia. Jego koncepcja magii choć była wielokrotnie krytykowana, zwłaszcza z powodu przeciwstawiania magii i religii, pozostaje jednak niezmiennie ważnym stanowiskiem antropologicznym. Z Frazera wiele zaczerpnął Bronisław Malinowski (choć jego koncepcje określane jako funkcjonalizm antropologiczny są w wielu punktach odmienne od Frazerowskich) pisząc o autorze ""Złotej gałęzi"": Frazer pojawia się przed nami jako przewodnik kierujący naszą podróżą przez pustynie Australii, tropikalne dżungle Amazonki i Orinoko, przez stepy Azji lub wyżyny Afryki. Faktycznie przedstawia on opis zjawisk w ich kontekście, w opisie tym różne aspekty kultury i różne ludzkie sprawy są ze sobą powiązane; przygodne komentarze cechuje intuicja w przedstawianiu ludzkich motywów. Nie byłoby trudne wykazać, że Frazer często zbliża się do psychoanalitycznego ujęcia nieświadomych i podświadomych motywów ludzkiego zachowania. A w innym miejscu, w mowie poświęconej Frazerowi pisał antropologia tak jak ją przedstawia Sir James Frazer, jest wielką nauką...I to trzeba przede wszystkim Frazerowi oddać: bez jego ""Złotej gałęzi"" nie byłoby współczesnej antropologii społecznej - choćby w tym tylko sensie jest to książka fundamentalna. A dodatkowo napisana w świetnym literackim stylu. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce coś wiedzieć o mechanizmach kierujących ludzkimi obyczajami, myśleniem, kulturą!
Wierzchowce Bogów to pionierska książka ukazująca bogactwo znaczeniowe motywu konia w kulturze barbarzyńskiej północy wczesnego średniowiecza.
Z niemal benedyktyńską cierpliwością autorka zebrała strzępy informacji rozsianych w źródłach historycznych i z zacięciem podróżnika odwiedzała liczne muzea Polski i Skandynawii, by osobiście zbadać, zmierzyć i sfotografować mnogie i bardzo rozproszone znaleziska archeologiczne. Powstała w ten sposób niemal encyklopedyczna praca, zawierająca obok barwnych opisów rytuałów – tych wróżebnych i tych krwawych - także unikatowy katalog artefaktów, m.in. tajemniczych, miniaturowych koników,nie wiedzieć czy to zabawek, ofiar zastępczych, czy osobistych idoli kultowych.
Nie sięgając daleko w przyszłość, możemy bieg dotychczasowej naszej myśli porównać do sieci utkanej z trzech różnych nici. Czarnej nici magii, czerwonej nici religii i białej - nauki, jeśli terminem "nauka" obejmiemy proste prawdy, zaczerpnięte z obserwacji natury, których ludzie wszystkich czasów tyle nagromadzili. Gdybyśmy mogli więc obejrzeć tę sieć myśli od początku, dostrzeglibyśmy wpierw czarno - białą szachownicę, wzór złożony z prawdziwych i fałszywych pojęć, w którym nie pojawia się jeszcze czerwona nić...
Mineke Schipper (ur. 1938), wybitna holenderska badaczka światowych literatur w kontekście ich ludowych i mitycznych źródeł, w tej książce zebrała niemal z całego świata opowieści o pochodzeniu pierwszych ludzi. Zestawiła je i uporządkowała, by pokazać, jak zdumiewająco podobne są mity i historie nawet tych kultur, które nigdy nie miały ze sobą styczności. Wiele z nich ma swojego Adama i swoją Ewę, niebo i raj początku. Nieustannie powtarza się upadek i wygnanie w świat pracy i znoju. Wszędzie ujawniają się problemy relacji między mężczyzną a kobietą, podziału ról, kwestie pierwszeństwa (rozmaite wersje „żebra Adama”), delikatna sprawa kazirodztwa pierwszych ludzi, wreszcie rzecz podstawowa – skąd się wzięło samo to, co było na początku? Ta kolekcja owoców żywej i zaskakującej wyobraźni rozmaitych ludów przypomina nieco zbiory Lévi-Straussa, ale zainteresowania Schipper są raczej literacko-filozoficzne niż antropologiczne: chcąc się dowiedzieć, dokąd zmierzamy, powinniśmy najpierw zbadać, skąd przychodzimy, z jakiego świata mitów i opowieści, który przecież do dziś wywiera na nas ukryty wpływ.
Czy starożytni posiadali wiedzę, do której my nie mamy teraz dostępu? Dlaczego niektóre cywilizacje miały doskonałe technologie? Skąd ci ludzie znali procesy atomowe i skąd wiedzieli, jak korzystać z rezonansu? Skąd czerpali wiedzę dotyczącą alchemii i astronomii? Wreszcie, dlaczego cała ta wiedza była zarezerwowana dla faraonów, kapłanów, królów i mędrców? Co ukrywano przed resztą ludzi? Dokładnie to samo, co przekazywano wybranym uczniom w szkołach mistycznych: dostęp do wyższej świadomości prowadzi do zmienionej i nieskończonej rzeczywistości.
Starożytni pozostawili wszystkie klucze, które są niezbędne do odkrycia, kim tak naprawdę jesteśmy i do czego jesteśmy zdolni. Gdy zrozumiemy idee które nam pozostawili, nauczymy się stosować je w teraźniejszości.
Z tej książki dowiesz się, że przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są ściśle ze sobą połączone, a czysta świadomość wpływa na zmianę i tworzenie rzeczywistości. Poznasz też prawdziwe znaczenie kalendarza Majów, zasady świętej geometrii i jej związek z Kabałą, Kwiatem Życia, piramidami, Atlantydą, Lemurią.
Przede wszystkim dowiesz się jednak, że rok 2012 i jego okolice to najlepszy czas na wykorzystanie wpływu subtelnych energii, które oddziałują na nas coraz silniej. Dzięki temu, że kończy się pewien okres w dziejach ludzkości, mamy szansę dostrzec nieskończone możliwości zakodowane w naszej świadomości, które niegdyś dały naszym przodkom olbrzymią wiedzę i moc.
Z wody i ducha i to autobiografia Some’a stanowi porywający opis doświadczeń, jakich doznał wkraczając w dwa odmienne światy. Zarówno jako naukowiec (trzy fakultety, dwa doktoraty), jak i szaman oraz wróżbita plemienia Dagara, zabiera czytelnika do źródeł afrykańskiej mądrości ukazując mu niepowtarzalny obraz wróżb, obrzędów oraz trudów własnej inicjacji. Efektem tej podróży między dwiema kulturami jest jego posłannictwo, w myśl którego dzieli się z zachodnim światem wiedzą swego ludu. Książka Z wody i ducha jest obrazem afrykańskiej tradycji, ofiarowanej ze współczuciem tym, którzy zmagają się ze współczesnym kryzysem duchowości.
Fragment książki Z wody i ducha
Rozdział 6
Życie zaczyna się w Nansi
Szkoła z internatem była jak forteca, państwo w państwie, oaza ładu w chaosie afrykańskiej dżungli. Rzędy domów, piękniejszych nawet od tych w misji, stały w ogrodzie między drzewami, wzdłuż ścieżek, przy których rosły kwiaty. Kamienne lub betonowe ściany tych domów pomalowane na oślepiająco biały kolor szokowały i onieśmielały nowo przybyłych. Wszystkie miały blaszane dachy, większość - drewniane sufity. Najwyższy był kościół, który stał obok rezydencji nauczycieli. Jego ściany wzniesiono z betonowych pustaków, a na metalowej więźbie spoczywało blaszane poszycie dachu, które dźwięczało głośno, gdy uderzały w nie krople deszczu. Za nim stały budynki szkoły oraz internaty, z których każdy mieścił ponad setkę spartańskich żelaznych łóżek. Każda z klas była tak duża, by mogło do niej wejść osiemdziesiąt osób, a podczas porannych zajęć tłoczyło się ich tam nawet sto. W instytucji tej przebywało łącznie ponad pięciuset uczniów w wieku od dwunastu do dwudziestu jeden lat.
Ten olbrzymi przybytek religijny był spełnieniem marzeń uczestników misyjnej krucjaty, którzy przybyli na kontynent afrykański w ślad za imperializmem. Uczniowie pochodzili z każdego zakątka Francuskiej Afryki Zachodniej: z Mali, Nigerii, Togo, Wybrzeża Kości Słoniowej, Beninu. Niektórzy wcześniej byli baptystami przez kilka lat poddawanymi praniu mózgu. Inni ukończyli prywatne szkoły jako protegowani misjonarzy i wciąż tęsknili za swymi białymi ojcami.
Ten uniwersytet religijny składał się z dwóch części, Kam-pusu Rzymskiego i Kampusu Greckiego, które nazywaliśmy wydziałami. Kampus Rzymski zajmowało około trzystu dzieciaków w wieku od dwunastu do szesnastu lat. Tworzyły ją: ogromny budynek szkoły, dwa internaty i aula wykładowa. W auli spotykaliśmy się co wieczór o siódmej, by słuchać wykładów księdza na tematy religijne. Zazwyczaj mówił on o życiu jakiegoś europejskiego świętego, któremu poświęcony był ów dzień. Uczniowie noszący imię tego świętego obchodzili tego dnia urodziny. Było tak dlatego, że chrzest oznaczał odrodzenie pod czystszą postacią, „właściwe narodziny".
Wieczorne wykłady uważaliśmy za nużące. Słuchanie słowa bożego z pustym żołądkiem było jak powstrzymywanie się od śmiechu na widok małpich figli. Wytrwanie do końca wykładu stawało się możliwe dzięki jedynej wolności, jaką mieliśmy- marzeniom na jawie. Jeśli sprawialiśmy wrażenie skupionych i byliśmy cicho, ksiądz nie zwracał większej uwagi na to, co robimy.
W budynku szkoły znajdowały się trzy klasy. Pierwsza z nich, zwana septieme, była przeznaczona dla nowo przybyłych, którzy mieli się uczyć wszystkiego, od pisania wypracowań i geografii po matematykę i nauki przyrodnicze. Nauka odbywała się w języku francuskim. Z drugiej klasy, sixieme, korzystali ci, którym udało się przetrwać pierwszy rok w tej instytucji. W trzeciej, dnquieme, przygotowywano się do przejścia na Kampus Grecki. Wszyscy uczyliśmy się tych samych przedmiotów, ale zakres i trudność materiału były dostosowane do naszego poziomu.
Chłopcy z wyższego wydziału - zwani Grekami - mieli do dyspozycji pięć sal lekcyjnych zamiast trzech i zamieszkiwali dwa internaty podobne rozmiarami do tych z Kampusu Rzymskiego. Budynek ich szkoły przylegał do naszego. Stołówka była oddalona od wszystkich zabudowań i podzielona na dwie sekcje. Służyła studentom obydwu wydziałów.
Grecy nie lubili towarzystwa Rzymian, czyli chłopców z niższego wydziału. Poza tym nie dopuszczano, aby jedni i drudzy mieli ze sobą styczność po lekcjach. Grecy mieli wykłady w auli położonej obok swojej szkoły i swojego budynku warsztatowego, gdzie w każde czwartkowe i niedzielne popołudnie uczyli się szycia, wyplatania, obróbki drewna i metalu. Tam też mieli gimnastykę. Na wyższy wydział chodziło od stu do dwustu nastolatków i studentów mniej więcej dwudziestoletnich. Przed budynkiem szkoły były boiska do koszykówki i piłki nożnej oraz bieżnia lekkoatletyczna. Nie urządzono biblioteki, lecz każdy nauczyciel dysponował pokaźnym zbiorem książek, które odpowiadały intelektualnym i duchowym potrzebom jego uczniów. Każdy nauczyciel prowadził zajęcia z jednego przedmiotu, wszystkie podręczniki były w języku francuskim. Uczono nas również angielskiego, chociaż nie mieliśmy odpowiednich podręczników. I obowiązkowo łaciny, ale i do niej nie było podręczników. Nie mieliśmy lekcji niemieckiego ani żadnego innego języka europejskiego. Uczniów zachęcano, aby pożyczali książki od nauczycieli.
Jedna rzecz jest pewna. To liczne zgromadzenie członków nie tylko tego samego plemienia, lecz także różnych wspólnot plemiennych stanowiło dowód, że mimo dużego zróżnicowania możliwe jest osiągnięcie jedności. Okazało się nagle, że język francuski, który pozwala nam czytać i pisać, oddaje nam poza tym znacznie cenniejsze usługi. Stał się środkiem porozumienia między nami. Był jedyną rzeczą, która spajała nas w obrębie tej zróżnicowanej społeczności stworzonej przez jezuitów. Nie trzeba nas było zmuszać do mówienia po francusku ani karać za posługiwanie się lokalnymi językami. Większość z nas nie pamiętała już języka swojego plemienia, a poza tym kto by taki język zrozumiał? Moi pochodzący z plemienia Dagara przyjaciele ze szkoły misyjnej rozproszyli się wśród masy dzieci w seminarium, więc nie było nam łatwo trzymać się razem.
Seminarium w Nansi przywłaszczyło sobie nazwę i tereny wioski zamieszkiwanej przez plemię, którego członkowie w niemym osłupieniu obserwowali rozwój wydarzeń. Byli zszokowani, gdy uprzejmie ich poproszono, aby opuścili swoje własne ziemie. Jezuici dopuścili się kradzieży. Me czy sami tak to oceniali? Któż ośmieliłby się sprzeciwić ich zakusom? Studenci nie spotykali się z miejscową ludnością. Jedynie ksiądz prowadzący seminarium miał z nią kontakt podczas nabożeństw w wioskowym kościele.
W naszej instytucji panował imponujący francuski ład, który groźnie, acz majestatycznie górował nad uporczywie trzymającą się życia dziczą. Nawet architektura ze swymi stalowymi konstrukcjami mówiła każdemu studentowi o potędze Boga, któremu służyli biali. Seminarium przekształciło nawet naturę. Stworzono tu murowane domy, proste ścieżki, wypielęgnowane trawniki, ukwiecone ogrody, symetryczne kanały i zadbane parki — nowe piękno, któremu biały człowiek poświęcał się z taką gorliwością, gdyż pochodziło od Boga.
Za murami szkoły mogliśmy wdychać niczym niezmącony zapach natury, obserwować jej tajemniczy ład. Często wychodziliśmy na wycieczki botaniczne, podczas których rozpoznawaliśmy i badaliśmy niezmierzone bogactwo miejscowej roślinności.
Daleko od seminarium, starannie odseparowane, znajdowały się budynki nowicjatu - podobnej, lecz mniejszej instytucji przeznaczonej dla dziewcząt. Dopiero po latach było mi dane poznać to miejsce.
- Oto dzień cudu. Dzień, w którym nasz Pan, Jezus Chrystus, udowodnił raz jeszcze, że nie na próżno oddał życie na krzyżu. Umarł, ponieważ chciał ocalić swe dzieci przed wiecznym potępieniem. Teraz powstał z martwych, aby pokazać, że taki był jego zamiar, że jego cierpienie było ofiarą. Pan umarł z myślą o was. Dlatego jesteście jego wybranymi uczniami obdarzonymi powołaniem do kapłaństwa. Macie jak apostołowie ratować zbłąkane dusze swych braci i sióstr, kierując ich na drogę zbawienia.
Trwał upalny wielkanocny dzień. Msza była bardziej uroczysta niż zwykle, ponieważ Wielkanoc wyznacza szczytowy okres w kalendarzu, czasem ceniony nawet wyżej niż Boże Narodzenie, gdyż narodziny są czymś powszechnym, a zmartwychwstanie nie. Przede wszystkim nadchodził koniec Wielkiego Postu, który dla większości z nas był okresem marnego wyżywienia. Przechodziliśmy wtedy na wegetarianizm, co dla wielu było przerażające. Mamy jeść trawę dlatego, że Bóg cierpi i chce, abyśmy go wspierali jakimiś wyrzeczeniami?
Mszę celebrował Ojciec Przełożony, asystowało mu całe grono pedagogiczne złożone wyłącznie z jezuitów. Ubrany w majestatyczny ornat, na którym z przodu i z tyłu widniał krzyż, Ojciec Przełożony każdym ruchem ujawniał swój talent sceniczny. Można było odnieść wrażenie, że to on - a nie Jezus — znajduje się w centrum wydarzeń. Inni kapłani również wyglądali na zaangażowanych. Znali swe role tak doskonale, że odgrywali je niemal mechanicznie.
Przez ostatnich dziesięć lat Ojciec Przełożony zawsze odprawiał mszę rezurekcyjną w Nansi jako dyrektor tej szacownej instytucji. Wygłaszał również kazania po odczytaniu ewangelii przez innego księdza.
Zazwyczaj mówił o znaczeniu tego chrześcijańskiego święta. Często porównywał zmartwychwstanie do nawrócenia Afryki na chrześcijaństwo i nigdy nie przeoczył okazji, by wychwalać zakon jezuitów za jego wspaniałe dokonania. Dla niego każdy człowiek przyprowadzony do chrzcielnicy był zmartwychwstałą istotą podążającą za przykładem Chrystusa. Jednak tego dnia z jakiegoś powodu złamał swoje zasady i postanowił mówić o naszym powołaniu. [...]
Z wody i ducha
Spis treści:
Przedmowa
Wstęp
Rozdział l. Powolne powstawanie
Rozdział 2. Pożegnanie z dziadkiem
Rozdział 3. Pogrzeb dziadka
Rozdział 4: Nagłe rozstanie
Rozdział 5: Świat białych ludzi
Rozdział 6: Życie zaczyna się w Nansi
Rozdział 7: Rodzi się bunt
Rozdział 8: Nowe przebudzenia
Rozdział 9: Początek długiej podróży
Rozdział 10: Podróż do domu
Rozdział 11: Trudne początki
Rozdział 12: Próby powrotu do życia wioski
Rozdział 13: Spotkanie w kapliczce
Rozdział 14: Pierwsza noc w obozie inicjacyjnym
Rozdział 15: Nauka patrzenia
Rozdział 16: Świat ognia i pieśń gwiazd
Rozdział 17: W ramionach zielonej pani
Rozdział 18: Powrót do źródła
Rozdział 19: Otwarte przejście
Rozdział 20: Po drugiej stronie
Rozdział 21: Świat na dnie sadzawki
Rozdział 22: Pogrzeby, nauka i podróże
Rozdział 23: Podróż do podziemnego świata
Rozdział 24: Misja w podziemnym świecie
Rozdział 25: Powrót z podziemnego świata
Rozdział 26: Powrót do domu
Epilog: Powrót pełen obaw
Książka jest pracą zbiorową o charakterze interdyscyplinarnym: jej autorami są literaturoznawcy, religioznawcy i filozofowie. Powzięli oni zamiar zbadania w jaki sposób tradycja gnozy lub jej kategorie odzwierciedlają się w dziełach literackich wybranych twórców XIX i XX wieku. Przesłanką do powyższych rozważań było przekonanie o swego rodzaju pokrewieństwie pomiędzy dążeniami gnostyka, pragnącego zgłębić istotę świata duchowego, a głęboką potrzebą pisarza i poety, by zdobyć wiedzę o tym, „co tajemnicze, nienazwane, niewyrażalne” – by nawiązać do słów Marii Podrazy-Kwiatkowskiej.
W niniejszym tomie badacze analizują utwory m.in.: Zygmunta Krasińskiego, Stanisława Przybyszewskiego, Tadeusza Micińskiego, Jerzego Hulewicza i Aleksandra Wata, a spośród twórców obcojęzycznych: Mary Shelley, Gustava Meyrinka, Brunona Goetza, Hermanna Hessego, Michaiła Bułhakowa, Imre Kertésza oraz Philipa K. Dicka.
Część ściśle literaturoznawcza została poprzedzona trzema artykułami odnoszącymi się bezpośrednio do zagadnień starożytnego gnostycyzmu, takich jak nauka św. Pawła czy manicheizm.
Zbiór błyskotliwych i finezyjnych esejów inspirowanych religią i kulturą antyku i narodu żydowskiego, obrazami wielkich mistrzów renesansu i pierwszych fotografów oraz własnymi przeżyciami i obserwacjami z wędrówek po Paryżu, Korsyce i Krakowie.
W książce tej dowodzę, że nasza cywilizacja liczy sobie już 100 tysięcy lat, a żyjący na Atlantydzie Homo Sapiens, zaakceptowany przez pramacierz Afrykę, zorganizował Mityczną Cywilizację, która przeżyła Złote, Srebrne, Brązowe i Żelazne dzieje i odrodziła się we Współczesnej Cywilizacji.
Część II "Złoty i srebrny wiek", oddawana do rąk Czytelnika, opisuje czasy przed i po Wielkim Potopie, czasy tworzenia się i umacniania Imperium Atlantów.
Autorka przygotowuje do wydania kolejne części książki: Mitgard, Azgard i Karły Naród wybrany Wiek Brązu i Żelaza Czas wielkiej Apokalipsy. oraz tom integrujący astrologię z akupunkturą.
Cykl książek "BOGOWIE I LUDZIE" jest próbą odtworzenia mitycznych dziejów ludzkości od czasów, gdy człowiek oswoił ogień; przez czasy Syren i Aniołów; bunt Aniołów i wyjście Homo Sapiens z Afryki (90 tys. lat p.n.e.); Złoty Wiek zakończony Wielkim Potopem (40 tys. lat p.n.e.); Wiek Srebrny, Brązowy i Żelazny po Wielką Apokalipsę (10 tys. lat p.n.e.)
W 2010 r. ukazały się dwie pierwsze części cyklu „ANIOŁOWIE I SYRENY” oraz "ZŁOTY I SREBRNY WIEK".
CZĘŚĆ I zawiera : nową hipotezę istnienia Atlantydy; odmienną od obowiązującej hipotezę ewolucji człowieka; rozważania na temat tworzenia się etyki i moralności.
CZĘŚĆ II odtwarza czasy przed i po Wielkim Potopie, czasy tworzenia się i umacniania Imperium Atlantów.
CZĘŚĆ III „MIDGARD, AZGARD I KARŁY”, oddawana do rąk Czytelnika, opisuje mityczny świat upamiętniony w mitach germańskich, widziany oczyma Azów – rodzimego ludu Atlantydy. Z ludu Azów wywodzili się opisani w Biblii Archaniołowie dowodzący półkami Aniołów, pilnujący porządku w mitycznym świecie.
Projekt tomu zbiorowego Gnoza, gnostycyzm, literatura jest przedsięwzięciem naukowym o charakterze interdyscyplinarnym. Biorą w nim udział literaturoznawcy, religioznawcy i filozofowie. Jego celem jest poszukiwanie i wskazanie realnych związków pomiędzy szeroko rozumianą gnostyczną tradycją (gnostycyzm, neognostyczna teozofia i antropozofia) a literacką praktyką.
Profetyzm na starożytnym Bliskim Wschodzie
Prorocy w okresie dominacji asyryjskiej (VIII wiek przed Chr.)
Prorocy w cieniu Babilonii (VII wiek przed Chr.)
Prorocy niewoli babilońskiej (586-538 roku przed Chr.)
Prorocy w czasach dominacji perskiej (538-330 roku przed Chr.)
Prorocy epoki helleńskiej (330-160 roku przed Chr.)
Anioły towarzyszą nam od początku dziejów. Jeśli tylko tego zapragniemy, stają się naszymi przewodnikami na drodze do doskonalenia swojego życia i siebie samych. 56 opisanych tutaj aniołów, formuły anielskich przywołań i modlitw, opisy rytuałów, jak również dołączone do książki karty i metody ich układania służą przywołaniu anielskich sił do naszego życia i aktywowaniu ich energii
Jak wyglądał demoniczny pierwowzór elfów znanych z fantasy? Dlaczego dzieci boją się bogeymanów przyczajonych pod łóżkiem? Czy krasnoludy z dawnych opowieści naprawdę nie miały żon? Odpowiedzi na te i tysiąc innych pytań dotyczących stworów z folkloru mieszkańców Skandynawii, Wysp Brytyjskich i Niemiec znajdują się w nowej książce Artura Szrettera ?Demonologia germańska. Duchy, demony i czarownice?, autora świetnie przyjętej przez czytelników i recenzentów ?Mitologii germańskiej?. ?Demonologia germańska? w sposób przystępny, a jednocześnie niosący wielki zasób wiedzy, opowiada o niezwykłych istotach, które wyrosły z mitów, potem straszyły w baśniach, by w końcu stać się bohaterami horroru i fantasy. Najokropniejsze stwory z wierzeń pogańskich Germanów zostaną omówione w osobnym opracowaniu ?Bestiariusz germański. Potwory, olbrzymy i święte zwierzęta?. Już niedługo dzięki Wydawnictwu Maszoperia Literacka Czytelnik dostanie do rąk książkę, przedstawiającą cała prawdę o trollach, smokach i krakenach!a
Mity - od powstania germańskiego świata aż po jego zagładę - zostały przedstawione obrazowo, w formie epickich opowieści. Znajdujemy tu także SŁOWNIK POSTACI, czyli analizę wszystkich postaci mitycznych. Całość tworzy czytelną wizję porządku germańskiego świata i relacji w nim między domenami ludzi, bogów i demonów.
Figura Trickstera (wesołka, przechery) to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci folkloru, mitologii i religii na całym świecie, ściśle powiązana z wyobrażeniem ambiwalentnej boskości. Książka Paula Radina, wybitnego antopologa amerykańskiego urodzonego w Łodzi, należy do fundamentalnych lektur na ten temat. Napisana w 1956 roku, opiera się przede wszystkim na starannych studiach korpusu mitów Indian Winnebagów
Epigramy nagrobne są kategorią źródeł niezwykle istotną dla badań nad religią, antropologią filozoficzną, historią społeczną, literaturą klasyczną i epigrafiką. Badania nad nimi są już od dawna prowadzone, ale książka Andrzeja Wypustka zawiera wiele oryginalnych pomysłów, jest oparta na bogatym, uporządkowanym materiale źródłowym i wysokiej próby warsztacie naukowym. Wybierając z ogromnej ilości epigramów utwory oryginalne, z nowymi pomysłami, autor koncentruje się na epigramach eschatologicznych, mówiących o specjalnej bliskości zmarłych z bogami. Teksty epigramów przytacza we własnych przekładach.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?