Bestseller New York Timesa! Znany ekonomista Thomas Sowell obala mity leżące u podstaw ruchu na rzecz sprawiedliwości społecznej Walka o sprawiedliwość społeczną to wielka krucjata naszych czasów. Przemawia ona do wielu różnych ludzi z wielu różnych powodów. W książce Mity sprawiedliwości społecznej Thomas Sowell pokazuje, jak wiele powszechnych przekonań narosłych wokół tej koncepcji nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Niezależnie od atrakcyjności wizji sprawiedliwości społecznej, kluczową kwestią jest to, czy polityka sprawiedliwości społecznej doprowadzi nas do spełnienia tej wizji. Historia pokazuje, że polityka sprawiedliwości społecznej często wcale nie prowadzi do lepszych, lecz do gorszych a nierzadko katastrofalnych rezultatów. Chodzi więc o coś więcej niż ryzyko popełnienia błędów. Wszyscy ludzie są omylni, a zwolennicy sprawiedliwości społecznej niekoniecznie mylą się częściej niż inni. Problem w tym, że bojownicy o sprawiedliwość społeczną, święcie przekonani o słuszności swojej misji, pozostają często niezrażeni kosztami, faktami, a nawet jak na ironię niesprawiedliwością. W takim właśnie położeniu znajduje się dziś znaczna część zachodniego świata. Pytanie brzmi, czy w dalszym ciągu będziemy bezmyślnie forsować wizję sprawiedliwości społecznej, nie licząc się z tym, że może nas ona zaprowadzić do punktu bez powrotu.--
Prawdopodobnie nigdy w dziejach ludzkości intelektualiści nie odgrywali w społeczeństwie większej roli niż obecnie. Kiedy elity wytwarzające idee otoczone są licznym wianuszkiem osób, które rozpowszechniają owe idee dziennikarzami, nauczycielami, [] ustawodawcami, urzędnikami, sędziami oraz innymi przedstawicielami inteligencji ich wpływ na kierunek ewolucji społecznej może być znaczący, a nawet decydujący. [] Dużo wiemy na temat życiorysów oraz ideologii poszczególnych prominentnych intelektualistów, lecz systematyczne analizy istoty oraz roli intelektualistów jako grupy społecznej są nadal rzadko spotykane. Ta książka ma ambicje być taką właśnie analizą. Ma ambicje badać kierunek, w którym inteligencja prowadzi nasze społeczeństwo oraz ogólniej rzecz biorąc zachodnią cywilizację. [] przeznaczona jest dla czytelników skłonnych przyłączyć się do mojej podróży ku zrozumieniu intelektualistów czyli dość pokaźnej grupy ludzi żyjących wśród nas, których działalność może mieć i de facto ma niezmiernie istotny wpływ na poszczególne państwa, a nawet całą cywilizację. fragment
„Większość z nas, co zrozumiałe, jest ignorantami w zakresie wielu skomplikowanych dziedzin, od botaniki po anatomię mózgu. Będąc tego świadomi, nie próbujemy podejmować w tych dziedzinach żadnych działań, ani nawet wypowiadać się na temat zagadnień, które obejmują. Inaczej jest w przypadku ekonomii – każdy wyborca oraz każdy ubiegający się o głosy polityk ma wpływ na politykę gospodarczą. Od zagadnień i decyzji ekonomicznych nie da się uciec. Jedyne opcje, jakimi dysponujemy, podejmując decyzje ekonomiczne odnośnie do poszczególnych kwestii czy polityków, to być: poinformowanym, niepoinformowanym lub źle poinformowanym. Celem Ekonomii dla każdego jest ułatwienie drogi do tej pierwszej grupy. Podstawowe zasady ekonomii łatwo zrozumieć, niestety łatwo je także zapomnieć – w szczególności pośród pełnej nonsensów retoryki, tak powszechnej w świecie mediów i polityki”.
Fragment książki
W książce Bieda, bogactwo i polityka w ujęciu globalnym, wybitny ekonomista Thomas Sowell przypomina, że wbrew przekonaniom lewicowych intelektualistów nierówności dochodów i bogactwa nie są na świecie niczym nowym, a ich istnienie nie powinno nikogo zdumiewać. W mediach dominują dziś alarmujące statystyki, oburzające rozwarstwienie społeczne i niesławny 1%. Retoryka ta kompletnie ignoruje najistotniejszą przyczynę nierówności – produkcję bogactwa. Nierówności dochodowych nie sposób pojąć nie uwzględniając determinujących je czynników geograficznych, kulturowych, czy politycznych.
Dodatkowo, książka ta jest kopalnią ciekawostek i co najważniejsze – pomaga czytelnikowi zrozumieć jak działa świat.
Wydawca
"Wyrażenie „dystrybucja dochodów” skłania niektórych do poglądu, że istnieje jakiś nagromadzony zasób dochodów czy bogactwa – powstały w sposób bliżej nieokreślony – który następnie rozdzielany jest między jednostki czy grupy. W rzeczywistości dochody to wynagrodzenie otrzymywane w zamian za indywidualny wkład w proces tworzenia bogactwa, którego wysokość jest odzwierciedleniem produktywności poszczególnych uczestników tego procesu. Te indywidualne dochody mogą później zostać zsumowane przez statystyków w skolektywizowany słownie „dochód narodowy”, który następnie omawia się w kontekście jego „dystrybucji” między jednostkami czy grupami. (…) W czysto statystycznym sensie można oczywiście mówić o “dystrybucji dochodu”, podobnie jak możemy mówić o statystycznej “dystrybucji wzrostu” w populacji, przy czym nikt nie wyobraża sobie chyba tego wzrostu istniejącego najpierw łącznie, a następnie rozdzielanego poszczególnym osobom".
Fragment książki.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?