Jacques Le Goff (1924–2014), jeden z kilku najwybitniejszych mediewistów francuskich, przeprowadził prawdziwe śledztwo w kwestii prapoczątków chrześcijańskiej koncepcji czyśćca. Z tych fascynujących poszukiwań wyrosło dzieło, które wraz z Historią raju Jeana Delumeau (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2017) i Historią piekła Georges’a Minois składa się na francuski „tryptyk” opisujący „zaświaty”. Wynik badań Le Goffa odbiega od rozpowszechnionych przekonań, w myśl których z jednej strony o czyśćcu pisał już św. Augustyn, a przynajmniej Grzegorz Wielki w VI wieku, a z drugiej zaistniał w Kościele katolickim dopiero na soborze florenckim w XV wieku. O „ogniu oczyszczającym”, ignis purgatorius, istotnie pisano już wcześnie, lecz, jak ustalił Le Goff, czyściec-rzeczownik, purgatorium, jako „trzecie miejsce” zaświatów wszedł w obieg dopiero (już) w latach 70. XII wieku. Choć nie ma o nim mowy w Biblii ani nie uznają go inne religie poza katolicką, jako koncepcja wyrósł z zapotrzebowania epoki, dawał bowiem nadzieję żyjącym na zmianę losu ich zmarłych i zwiększał rolę Kościoła jako pośrednika w tej mierze. Idea czyśćca „zhumanizowała” ludzki los wobec perspektywy wiecznego potępienia, ale jednocześnie doprowadziła do kryzysu w Kościele jako ideowa podstawa nadużyć aż po proceder płatnych odpustów. Le Goff kończy badania na Boskiej komedii Dantego, lecz sensem swych poszukiwań czyni aktualne do dziś pytanie, czy czyściec miał łagodzić okrucieństwo piekła, czy raczej uczłowieczać absolut abstrakcyjnego raju.
"Traktat o historii religii" (1949) należy do pierwszych (obok m.in. "Technik jogi") dzieł Mircei Eliadego (1907–1986), jakie ukazały się we Francji, gdy ten rumuński religioznawca i pisarz definitywnie wybrał emigrację. Napisany jeszcze po rumuńsku, stanowi prawdziwy rezerwuar tematów, jakie autor ten podejmował później w swoich francuskich publikacjach. Tytuł może wydać się nieco mylący, jeśli „o” czytać jako „z”. Nie jest to bowiem systematyczny wykład historii różnych religii, lecz imponująca bogactwem materiału prezentacja „faktów religijnych”, czyli tego, z czego składa się sfera sacrum jako odróżniona od sfery profanum. Autor nie bada zjawisk religijnych w perspektywie historycznej, lecz ogranicza się do omawiania ich jako takich, to znaczy jako „hierofanii”, sytuacji doświadczania sacrum. Zestawia i charakteryzuje „hierofanie”, w których przejawia się świętość, odnajdując je w rozmaitych dziedzinach ludzkiego życia i obszarach przyrody: na niebie, w gromie, wodzie, kamieniach. „Kratofanie” to odmiana hierofanii wywoływanych jakimiś nadzwyczajnymi zdarzeniami (jak narodziny dziecka). W ten sposób otrzymujemy wprost encyklopedię zjawisk religijnych z różnych epok i najróżniejszych społeczeństw. Dopiero na takich elementarnych doświadczeniach, zdaniem Eliadego, budują się religie z ich trwałą symboliką. U ich podłoża leży więc najpierwotniejsze doświadczenie hierofaniczne – szamanizm. Eliade pozostał wierny zarysowanej w Traktacie perspektywie i dlatego tom ten stanowi podstawę lektury dzieł tego twórcy – jednego z najwybitniejszych historyków i filozofów religii.
Ta książka klasyka historii judaizmu Gershoma Scholema (1897–1982) pochodzi z najpłodniejszego okresu jego twórczości, z lat 50. XX wieku.
Urodzony w Berlinie, już w 1923 roku osiadł na resztę życia w Jerozolimie. Stał się autorytetem w dziedzinie badań nad mistycyzmem żydowskim, a zwłaszcza nad jego najważniejszym nurtem – kabałą, której współczesna postać narodziła się pod koniec średniowiecza i od tego czasu współistnieje z tradycyjnym kultem.
Kabała i jej symbolika jest nie tylko znakomitym, lecz także przystępnym wprowadzeniem do zagadnień mistycyzmu religijnego. Scholem rozważa tu naturalne i dotyczące nie tylko judaizmu pytanie o relacje między zawsze w jakiejś mierze wywrotowym mistycyzmem a religijnym establishmentem, między mistyczną wykładnią pism a ich tradycyjną lekcją. To także kwestia relacji między ezoteryczną symboliką a skłonną do racjonalizmu ortodoksją. Mistycyzm, zawsze młody, dynamiką swego żywego doświadczania Boga rozbija skupioną na prawie, kostniejącą w zakazach i nakazach ortodoksyjną tradycję. Te napięcia, jak się okazuje, nie mają tylko negatywnego charakteru. Kabała przysparza żywotności Torze. Mistyczne i ezoteryczne praktyki pogłębiają jej sens o żywe doświadczenie. Z badań Scholema wynika na przykład, że wbrew ludowej legendzie golem nie był wcale stworzonym przez człowieka monstrum, lecz formą takiego doświadczenia – medytacyjnym ćwiczeniem kabalistów. Wreszcie, jak pisze autor, „duchowe doświadczenia mistyków niemal nierozerwalnie krzyżowały się z historycznymi doświadczeniami wspólnoty żydowskiej”, a nawet „tworzyły z nimi zagadkową jedność”.
Brytyjski historyk o hiszpańskich korzeniach Felipe Fernández-Armesto (ur. 1950) jest szczególnie uprawniony przez najnowsze dzieje do badań nad eksploracją globu w tym okresie. Oczywiście odkrycia geograficzne nie były wyłączną domeną Hiszpanów ani Anglików i o tym właśnie jest ta szeroko zakrojona opowieść nagrodzona przez World History Association w 2007 roku.
Główna teza książki głosi, że żyjemy w okresie konwergencji po bardzo długiej erze dywergencji, kiedy ludzkość rozprzestrzeniała się na cały świat i żyła we względnie izolowanych kulturach. Dopiero nowożytne eksploracje, od spektakularnych odkryć Kolumba po imponujące wędrówki Jamesa Cooka wzdłuż i wszerz globu, na nowo skomunikowały ludzkość – ze wszystkimi, także tragicznymi, tego skutkami, gdy eksploracji towarzyszyła eksploatacja i eksterminacja „odkrywanych” ludów. Autor szkicuje dzieje ludzkości w tych dwóch fazach, ale skupia się przede wszystkim na nowożytnych wyprawach Europejczyków, choć nie zapomina też o wkładzie innych kultur, np. chińskiej. Zarazem kieruje się spojrzeniem z globalnej perspektywy na Europę Zachodnią: przez zdecydowaną większość jej istnienia był to margines świata wysokich kultur zbierający to z nich, co dotarło w ów najdalszy kraniec Eurazji. Późniejsza dominacja zaczęła się właśnie w okresie odkryć. Fascynującej opowieści o eksploratorach i wyprawach, często nieudanych i nie mniej dramatycznych niż dzisiejsze podróże w kosmos, towarzyszy bogaty materiał ilustracyjny, zwłaszcza reprodukcje starych map z różnych stron świata.
Maria Anna Potocka – filozof sztuki, dyrektor Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK, była założycielką czterech galerii autorskich (1972–2010). Ponadto jako kurator wielu wystaw dysponuje w tej dziedzinie ogromnym doświadczeniem, które zaowocowało książkami: Malarstwo (1995), Rzeźba (2002), Estetyka kontra sztuka (2007), To tylko sztuka (2008), Fotografia (2010), Nowa estetyka (2016), Zofia Posmysz. Szrajberka 7566 (2018), 150 lat malarstwa polskiego (2019). Jest też prozatorką i eseistką: Wypadek polityczny (2010), Skuteczność prawicy (2020).
Niniejszy tom obejmuje poddane znacznym rewizjom i modyfikacjom teksty Malarstwo i Rzeźba. Doświadczenia artystyczne autorki mają źródło w konceptualizmie, analizie mediów i postmodernizmie. Dzieło oglądane z tych perspektyw jest „mądrzejsze” niż dzieło interpretowane według tradycyjnych zasad historii sztuki. Nowe spojrzenie nie rozkoszuje się pięknem kształtu czy smakiem gier kolorystycznych. Podejście postkonceptualne traktuje dzieło jako trop poznawczy. Szuka w nim sensu tamtego czasu i obrazu człowieka, który je stworzył. Ten model interpretacyjny pozwala zrozumieć, jak ważnym narzędziem cywilizacyjnym jest sztuka. Obie książki do pewnego stopnia kierują się chronologią, Malarstwo ma jednak narrację absolutnie swobodną, Rzeźba bardziej ulegle podąża za faktami. Bohaterami są przebieg zdarzeń i narastanie refleksji, nie indywidualni artyści. W obu książkach głównemu tekstowi towarzyszy równoległy wątek komentarzy o charakterze filozoficznym, psychologicznym i kulturoznawczym.
"Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki" napisał Gershom Scholem (1897–1982), urodzony w Berlinie, żyjący od 1923 roku w Palestynie i potem w Izraelu historyk, badacz judaizmu (przekłady innych jego prac opublikowane w Wydawnictwie Aletheia: "O mistycznej postaci bóstwa", Warszawa 2010; "Kabała i jej symbolika", Warszawa 2014; "O podstawowych pojęciach judaizmu", Warszawa 2015). Książka ta, wydana po raz pierwszy w wersji angielskiej w USA w 1941 roku (wersja niemiecka w 1957 roku), stanowi główne dzieło autora, a zarazem kanon nowej dyscypliny, którą Scholem stworzył: historii mistyki żydowskiej. Przez mistykę religijną rozumiał za Tomaszem z Akwinu „poznanie Boga w bezpośrednim doświadczeniu wewnętrznym”. Mistycyzm miałby przywracać pierwotną jedność świata, która cechowała świat mityczny, a więc w pewien sposób, na nowym poziomie restytuować mit. W nowym opisie Scholema żydowski mistycyzm objął znacznie szerszy zakres zjawisk, niż uprzednio przyjmowano: nie tylko średniowieczną kabałę, lecz także XVI-wieczną kabałę Izaaka Lurii, kontrowersyjny ruch Sabbataja Cwi, a także chasydyzm na ziemiach polskich z Baal-Szem Towem. W interpretacji autora, korygującej zastarzałe nieporozumienia, niewiedzę, a także ideologiczne animozje, mistycyzm żydowski stanowi ciągłość od wczesnego średniowiecza aż po współczesność. Ta frapująca książka jest tyleż historią, co analizą charakterystycznych wątków tego nurtu religijnego, próbą odnalezienia ich istoty i wzajemnych relacji.
Można uznać ten zbiór krótkich felietonów-esejów za literacki debiut Emila Ciorana (1911–1995), choć w tej formie książkowej ukazały się one dopiero po jego śmierci. „Rzeczywisty” debiut książkowy to "Na szczytach rozpaczy" (1934, przekład polski: Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2008, 2020). Teksty w "Samotności…" obejmują głównie okres 1931–1934, a nieliczne końcowe sięgają roku 1943. Wszystkie ukazały się w czasopismach rumuńskich. W tym czasie Cioran był najpierw studentem filozofii w Bukareszcie (1928–1932), potem stypendystą w Berlinie (1933–1934), nauczycielem w braszowskim liceum (1936–1937), by na koniec wyjechać do Paryża, gdzie już pozostał na resztę życia. Te daty są przydatne do śledzenia ewolucji jego myśli i pisarstwa w tych wczesnych latach, teksty bowiem mają układ chronologiczny. Pewne motywy przewijają się w nich cały czas: irracjonalność życia, relacja między cierpieniem, szczęściem a „przeznaczeniem”, problem Rumunii, która pozostanie jego miłością i fatum przez resztę życia na emigracji, kwestie filozofii, literatury, muzyki, sztuki. Śmiało, by nie rzec, z dezynwolturą, młody Cioran mierzy się z fundamentalnymi tematami, głosi pochwałę ekstazy, głębin, w których życie „poślubia” śmierć. Zdarza mu się zapędzić (zwłaszcza w okresie niemieckim) w ryzykowny kult siły. Wszystko to jako erupcja młodzieńczej fascynacji życiem naznaczona jednak przeczuciem starczego rozczarowania. W końcu główna teza tych rozważań głosi za starożytnymi, że zaczynamy umierać w chwili narodzin.
Claude Lévi-Strauss (1908–2009) należał do twórców wspaniałej humanistyki francuskiej z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, a "Smutek tropików" (1955) jest niepowtarzalnym dokumentem z tamtego okresu. Przede wszystkim jednak stanowi fascynującą, w znacznej mierze autobiograficzną książkę „podróżniczą”. Autor był jednym z pierwszych (a po części też ostatnich) badaczy ginącej kultury brazylijskich Indian. Na poły sensacyjna opowieść o tych badaniach z przełomu lat trzydziestych i czterdziestych tworzy trzon tej książki i zajmuje ponad połowę jej objętości. Atrakcyjność dzieła nie polega tu jednak na poszukiwaniu egzotyki, lecz na zgłębianiu natury ludzkiej w jej historycznych, etnicznych i społecznych formach. Mimo że napisana w sposób popularny, relacja jest zarazem pełna głębokiej refleksji filozoficznej nad losem współczesnego świata. Okazją po temu są opisane w książce podróże do jeszcze innych miejsc, przede wszystkim do muzułmańskiej i buddyjskiej Azji. Znajdziemy tu jakże aktualne również w naszym stuleciu wizyjne niemal ujęcia relacji Wschodu z Zachodem, analizę przyczyn tego podziału i utraconych szans utworzenia wspólnej kultury. "Smutek tropików" poprzedza inne wielkie dokonania Lévi-Straussa: Antropologię strukturalną i serię „Mitologie” (m.in. "Surowe i gotowane", "Od miodu do popiołu"), ale zajmuje pośród nich pozycję dzieła najwybitniejszego pod względem literackim i filozoficznym, zaliczanego niekiedy do stu najważniejszych książek XX wieku.
Thomas S. Kuhn (1922–1996), w XX wieku bodaj najbardziej wpływowy ze współczesnych amerykańskich historyków i teoretyków nauki, swoim głównym dziełem "Struktura rewolucji naukowych" (1962, 1969) ugruntował „ponowoczesny” obraz nauki jako takiej, a nawet wszelkich formacji intelektualnych. W zupełnie niepozytywistycznym duchu opisał nie tyle jej liniowy rozwój, ile „skokowe” przemiany. Nauka, mocno osadzona przez Kuhna w społeczno-kulturowym kontekście, staje się instytucją o własnej strategii. Jeśli prosty logiczny pozytywizm Koła Wiedeńskiego lat trzydziestych XX wieku próbował ustalić kryteria weryfikacji twierdzeń naukowych, a później Karl R. Popper – kryteria falsyfikacji, to Kuhn przyjął znacznie szerszą perspektywę. Nie widział w postępie nauki stopniowego dochodzenia do prawdy, lecz odchodzenie od „nieprawdy”, od teorii nieadekwatnych. Strategia nauk polega na adaptacji do wybuchających co pewien czas naukowych rewolucji zmieniających zupełnie obraz świata. Stary „paradygmat” jest porzucany, nowy obrasta w zorientowaną na niego „naukę normalną”. Ten mało pocieszający dla pozytywisty obraz nieciągłości znajduje jednak oczywiste potwierdzenie w historii. Zarazem „nauki normalne” jakoś się ze sobą z biegiem wieków dogadują, pracując od rewolucji do rewolucji. Teoria Kuhna zrobiła światową karierę. Dziś, komplikując prostą opowieść z podręczników poszczególnych dyscyplin, nadal zachowuje świeżość i należy do intelektualnego kanonu współczesności.
Erving Goffman (1922–1982) zalicza się do niekonwencjonalnych klasyków amerykańskiej socjologii. Mniej zainteresowany teoriami systemów i badaniami ilościowymi, preferował obserwację uczestniczącą. Najbardziej znane jego dzieło "Człowiek w teatrze życia codziennego" (1956/1959) należy do światowego kanonu badań socjologicznych. Na podstawie przeróżnych źródeł – od anonsów reklamowych po podręczniki dobrego wychowania – autor rozważa „teatralny” charakter ludzkich zachowań społecznych. Uświadamia nam ich mechanizmy, z których na ogół nie zdajemy sobie sprawy: pokazujemy się innym za pośrednictwem „fasady”, w pewnych „dekoracjach”, wycofujemy się za „kulisy”. „Fasad” mamy wiele, gramy różne role w zależności od sytuacji. Wszyscy jesteśmy aktorami, wszyscy też widzami, ale „gra”, interakcja symboliczna są wprost niezbędne do właściwego funkcjonowania społeczeństwa. Trzeba pamiętać, że tej gry nie prowadzi się dla niej samej, lecz służy ona prezentacji siebie przez człowieka w sytuacji społecznej. Inni są tu katalizatorem i warunkiem jego „występów”. Tropienie form, taktyk i chwytów tej autoprezentacji nadaje w ten sposób socjologii wymiar po trosze egzystencjalny – chodzi przecież o ludzką „jaźń”, „self”, o „siebie” – a z drugiej przesuwa badanie socjologa w stronę etnologii. Bo też znajdziemy w tej książce tyleż metodycznych analiz co frapujących szczegółów obyczajowych, niemal anegdot, zaskakujących i niezwykłych.
Roland Barthes (1915–1980), wszechstronny francuski interpretator kultury, w Mitologiach, jednej z pierwszych swoich książek (1957) zebrał komentarze do bieżącej rzeczywistości, pisane w latach 1954–1956. Tropi tam „mity codzienności”, jakie nieustannie produkuje „mieszczańska” społeczność. Obserwuje zjawiska ze sceny politycznej, artystycznej, literackiej, komentuje zdarzenia z dziedziny sportu, religii, kulinariów, gospodarstwa domowego. Ich trudno uchwytną rzeczywistość „pogłębia” ironiczno-sarkastyczną perspektywą wysokiej teorii. Mitolog, „łowca mitów”, wychwytuje ich mistyfikacje, pasożytnicze przesłanianie jednych znaczeń innymi, ich ideologemy, ucieczkę w fałszywą naturę. Mitolog Barthes, trzeba przy tym pamiętać, zwyczajem ówczesnych francuskich intelektualistów czyni to też z krytycznej, klasowej perspektywy. Obserwacje i interpretacje powszedniego życia zawarte w części pierwszej (Mitologie) systematyzuje semiologiczna część druga (Mit dzisiaj): nasza rzeczywistość nieustannie „obraca się w mit” w specyficznym sensie tego pojęcia. Dla autora mit nie jest jakąś fundamentalną opowieścią, lecz nową jednostką sensu nadbudowaną nad zwykłymi znaczeniami – może być rzeczą, fotografią, tekstem. Jest „mową” w jej najszerszym sensie „przekazu”. Od tego wczesnego rozpoznania mityczności naszego życia był już tylko krok do postrukturalistyczych symulaków, imitacji i irrealności. W tym sensie Mitologie są kanonem historii humanistyki II połowy XX wieku, a zarazem błyskotliwie, czasem anegdotycznie ukazaną panoramą współczesnej codzienności.
To obszerne dzieło Bertranda Russella (18721970), jednego z najwybitniejszych filozofów angielskich XX wieku, walnie przyczyniło się do przyznania mu Nagrody Nobla (1950), choć jednocześnie należy do najbardziej kontrowersyjnych ujęć historii filozofii. Russell, wszechstronny intelektualista, który wczesną karierę poświęcił matematyce, napisał ""Dzieje"" w czasie II wojny światowej, kiedy przebywał w USA i wygłaszał w Filadelfii odczyty dla dość różnorodnego audytorium. Na ich kanwie wyrosła rzecz wysoce nieakademicka. Autor nie stroni w nim od radykalnych opinii, z jednymi klasykami poważnie dyskutuje, innych wyśmiewa, a czytelnik otrzymuje rozległą panoramę myśli filozoficznej wraz z jej historycznym kontekstem społeczno-politycznym tak bardzo rozbudowanym, że proporcje tradycyjnego podręcznika ulegają zachwianiu i sam autor nazywa swoje podejście raczej historią społeczną. To szerokie tło jednak, dystans i sceptycyzm, świeżość spojrzenia i przenikliwa argumentacja będą dla czytelnika lepszym wprowadzeniem do filozofii niż niejedno rzeczowe, lecz drętwe kompendium. ""Dzieje"" to polemiczne ujęcie pewnej filozoficznej kultury, początkowo zdominowanej przez scholastykę, a potem, w czasach nowożytnych, przez naukę. Autor nie ukrywa tu swoich sympatii ani antypatii, czytelnicy i recenzenci również ich nie ukrywali, jedni potępiając go lub ganiąc za wybiórczość i dezinterpretacje (George Steiner), inni (Albert Einstein) chwaląc, a Stanisław Lem gotów był zabrać ""Dzieje"" Russella na bezludną wyspę.
Emil Cioran (1911-1995) swoją pierwszą książkę ""Na szczytach rozpaczy"" opublikował jeszcze po rumuńsku w 1934 roku. Otrzymał za nią Nagrodę Fundacji Królewskiej w kategorii debiutu, podobnie jak Eugen Ionescu (później Eugene Ionesco), który obok Mircei Eliadego był w XX wieku trzecim najwybitniejszym rumuńskim pisarzem z pokolenia Ciorana. W okresie tworzenia tego wczesnego dzieła autor, tak jak Eliade, przeżywał krótkotrwały okres fascynacji faszyzmem, od czego później zdecydowanie się odciął. Był wówczas absolwentem filozofii uniwersytetu w Bukareszcie ukończonej na podstawie pracy magisterskiej o Bergsonie. ""Na szczytach "" stanowi też debiut myśli Ciorana, która przyniosła mu światową sławę w późnych latach twórczości po opublikowaniu kilkunastu książek oświetlających w aforystycznej często formie główne wątki jego ""radosnego pesymizmu"". Czytelnik znajdzie tu zaczątek tej drogi, idee dwudziestodwuletniego autora rozwijane konsekwentnie później - skupione wokół rozpoznania życia jako cierpienia i wokół koncepcji ratunku przez odkrycie pustki. Pustka, pewność, że zbawienia nie ma, zastępuje pozory wiedzy i wiary. Na podłożu tej właśnie wolności od świata ""mieszczańskich"" dążeń młody Cioran znajduje tragiczne zbawienie. W odległej Transylwanii jak francuscy egzystencjaliści burzy ""absurdalne mury"", by ich potem prześcignąć w radykalizmie tego przedsięwzięcia.
Stéphane Mallarmé (1842–1898), klasyk francuskiego i światowego symbolizmu w poezji, mentor Paula Valéry’ego (zob. Paul Valéry, "Pan Teste inne pisma", Fundacja Aletheia, Warszawa 2019). Podobnie jak wybór pism tego ostatniego niniejszy tom obejmuje pisma „poetologiczne” Mallarmégo. Znacznie bardziej hermetyczne niż w przypadku jego „ucznia”, stanowią, podług określenia samego autora, raczej rodzaj „krytycznej poezji” niż eseistykę krytycznoliteracką. Główne teksty w tym wyborze pochodzą z tomu Dywagacje (1897). Mallarmé to twórca powściągliwy, autor niewielu utworów o charakterze poetyckim. Ich oddziaływaniu sprzyjała otaczająca go aura Mistrza wypowiadającego swoje myśli podczas elitarnych spotkań, na które pielgrzymowali do Paryża poeci z całej Europy, także polscy. Był bardzo żywo obecny w polskiej literaturze modernistycznej przełomu XIX i XX wieku. Zarazem poza jednym tomikiem wyboru jego poezji, wydanym w 1980 roku, i jednym poematem pozostaje zupełnie nieznany polskiemu czytelnikowi korzystającemu z przekładów. Tymczasem okazał się niezmiernie wpływowy w późniejszej historii literatury, od awangardy poczynając. Echa jego twórczości można znaleźć w dadaizmie, surrealizmie, w teoriach czystej formy, w poetyce Juliana Przybosia, w poezji lingwistycznej. Przekładany dla „Chimery” przez Zenona Przesmyckiego, był ważną postacią dla poetów Młodej Polski. Teksty dyskursywne natomiast, zapisane prozą, były dotąd w polskich przekładach prawie nieobecne.
Uznawana za najwybitniejszą intelektualistkę żydowską XX wieku Hannah Arendt (1906?1975) rozważa „kondycję ludzką” z perspektywy współczesnych doświadczeń i niepokojów. Świadek epoki, urodzona w Niemczech, emigrantka od 1933 roku, autorka rozpraw o totalitaryzmie, napisała tym razem „pozytywny” traktat o człowieku ujętym od strony narodzin i początku, a nie, jak w egzystencjalizmie, śmierci i kresu, oraz od strony vita activa przeciwstawionej vita contemplativa. Człowiek wypełnia życie pracą i działaniem, których ewolucję od starożytności i dzisiejsze zagrożenia Arendt śledzi z niezwykłą erudycją i oryginalnością. Analizuje historyczne przemiany takich pojęć, jak praca, prywatność, wolność i pod tym względem tworzy prawdziwe kompendium wiedzy. Jest przy tym przewidująca w tym dziele z 1958 roku. Przewidziała mianowicie, że technicyzacja i specjalizacja życia doprowadzi do dominacji człowieka w postaci animal laborans, a w konsekwencji do odpolitycznienia społeczeństw, które ważkie sprawy polityczne delegują w ręce zawodowych polityków. Polityka uległa zarazem deprecjacji ? wbrew swej roli w starożytności, kiedy to stanowiła przejaw najwyższej dojrzałości obywatela. Książka Arendt jest więc znów aktualna w naszych czasach populizmów i źle pojętej polityki.
Nowa książka francuskiego historyka Georges`a Minois (ur. 1941) podejmuje tematykę po trosze już obecną w jego Historii ateizmu (wydanie polskie: Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2019), mianowicie kwestię relacji Kościoła katolickiego ze światem świeckim.Teraz chodzi konkretnie o medycynę i o niezwykle ważny proces stosunków między ""uzdrowicielami duszy"" a leczącymi ciało. Minois zaczyna opowieść od starożytności, by pokazać, że od samego początku medycyna uchodziła za domenę boską, nie ludzką. Wyzdrowienie zależało raczej od woli bóstwa niż od umiejętności medyka. Chrześcijaństwo wsparło tę perspektywę swoim doloryzmem, tj. akceptacją choroby jako dopustu Bożego i jej afirmacją jako Bożego daru służącego zbawieniu. Dzięki fascynującej jak zwykle u Minois relacji o niewiarygodnych czasem epizodach wielowiekowych zmagań duchowieństwa z medycyną czytelnik może się zapoznać z przebiegiem jej ""emancypacji"". Dzięki postępom nauki i ogólnej zmianie klimatu intelektualnego medycyna zdobyła sobie autonomiczną pozycję w dziedzinie leczenia ciała, a na dodatek sięgnęła do sfery zastrzeżonej uprzednio dla teologii - do sfery jeśli nie duszy, to w każdym razie sfery duchowej, obejmując leczeniem także psychikę. Na pozór ten proces zakończył się (choć dopiero w XX wieku) zwycięstwem medycyny, lecz fundamentalna kontrowersja pozostała i stale daje o sobie znać: jak dalece człowiek może ingerować w porządek, którego nie stworzył, lecz który otrzymał i otrzymuje nadal?
To druga książka Emila Ciorana, rumuńsko-francuskiego pisarza i filozofa (1911-1995), napisana po rumuńsku i wydana w Bukareszcie (1936), dzieło 25-latka, który dwa lata wcześniej opublikował swój słynny debiut Na szczytach rozpaczy, a w 1937 roku dzieło nie mniej słynne ze względu na skandal, jaki wywołało, Święci i łzy (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2008 i 2017). W tym czasie autor był nauczycielem licealnym w Braszowie. Rok później wyjechał na stypendium do Francji, gdzie osiadł na stałe. Po II wojnie światowej pisał już tylko po francusku. Zmianie języka towarzyszyła też zmiana stylu, a Księga złudzeń jest przykładem wczesnej poetyki, potem już rzadszej w dziele Ciorana.Niniejszy tom cechuje niezwykła intensywność emocji i bogactwo form: od modlitwy przez poetycki esej lub może eseistyczną poezję prozą po precyzyjny aforyzm, tak charakterystyczny dla jego późniejszej twórczości. Również tonacja całości jest niezwykle zróżnicowana: od ironii po patos. Tematyka skupia się wokół kwestii wiary, mistyki, świętości, cierpienia i życia. Księga złudzeń orientuje się jeszcze na sprawy filozofii, którą autor studiował wcześniej na uniwersytecie w Bukareszcie i której w jednym z ponad 20 tekstów składających się na Księgę, zatytułowanym Skończyć z filozofią, wypowiada posłuszeństwo. Zarazem buduje własną filozofię, bardzo złożoną i trudno uchwytną: mistyczną, pesymistyczną, a przy tym afirmującą życie, paradoksalną i buntowniczą.
Ten zbiór listów rumuńsko-francuskiego pisarza i filozofa Emila Ciorana (1911-1995) nosi w oryginale tytuł znaczący dosłownie ""listy do tych, którzy pozostali w domu"". Tym domem dla Ciorana, który w latach czterdziestych XX wieku definitywnie osiadł we Francji, jest oczywiście Rumunia, a w niej rodzinne Rinari, wioska-miasteczko wśród siedmiogrodzkich wzgórz. Wydawca wybrał listy pisane właśnie do osób, które pozostały w Rumunii: do rodziców, brata, tamtejszych intelektualistów. Także do Mircei Eliadego, który choć też emigrant, pozostał w Rumunii dłużej niż Cioran. Z przedstawionych tu listów, niektórych pisanych po rumuńsku, innych po francusku, wyłania się - jak to zwykle z listów wybitnych ludzi - inny obraz autora, niż sugerowałoby jego dzieło. Cioran okazuje troskę o rodzinę i mimo kiepskiej sytuacji materialnej nieznanego (zrazu) pisarza w Paryżu stara się pomagać, śle paczki pełne leków, ubrań i książek, docierające do adresatów lub nie, w zależności od morale rumuńskich listonoszy i urzędników, zajmuje się losami krewnych i próbuje doradzać. Jednocześnie opowiada o swoim życiu, swoich stanach ducha, przemyśleniach i w tym głównie tkwi walor poznawczy tej korespondencji dla czytelników zainteresowanych myślą Ciorana. Poznając go ""od kuchni"" powszedniego życia, uzyskują oni jakiś klucz do jego poglądów. Zebrane tu listy obejmujące okres 1931-1990 w sumie opowiadają jego historię: dramatyczną, tragiczną, a zarazem pełną groteski i ironii. Poprzez te listy Cioran opisuje swoje wykorzenienie: utratę ""domu"" i wątpliwy zysk z pozostawania na obczyźnie. Przejmująco brzmi w finale jego decyzja: na powrót jest już za późno
To monumentalne dzieło opisuje wybrany przez autora kanon utworów zachodniej literatury, który obejmuje 26 autorów skupionych wokół Szekspira i innych z Dantem i Chaucerem na czele, a ponadto zawiera słynną listę kilkuset kanonicznych tytułów, głównie europejskich, z podziałem na kraje i epoki (arystokratyczną, demokratyczną i naszą, chaotyczną). Niezależnie od swoich „rankingów” książka niezwykle pouczająco wprowadza w świat tych dzieł i relacje między nimi. Harold Bloom (1930–2019) był amerykańskim literaturoznawcą wykładającym do późnych lat w Yale, twórcą słynnej i kontrowersyjnej koncepcji „lęku przed wpływem”, lęku, który paraliżuje „słabych” autorów, a motywuje do oryginalności „silnych”. Za najsilniejszego uważał Szekspira, centrum kanonu. Druga główna idea Blooma to estetyczne kryterium literatury. Czytamy dla przyjemności estetycznej, a nie ze względu na społeczny walor utworu, na jego aspekty feministyczne, marksistowskie, kulturowe, polityczne, ekonomiczne itd. Kryterium estetyczne i indywidualne stanowi o wartości dzieła rozpoznawalnej po jego „dziwności”. Bloom pesymistycznie ocenia przyszłość kanonu i literatury opartej na wartości wyłącznie estetycznej – przyszłość kanonu estetycznego. Jego zdaniem lektura jako doświadczenie prywatne zanika, wypierana przez hałaśliwe ideologie i medialne rozrywki. My jednak możemy zawierzyć temu autorowi, erudycie pełnemu pasji, który czytał przez całe życie z miłością do literatury przeżywanej w samotności.
Niewierzący w świecie zachodnim od jego początków do naszych czasówPo obszernej Historii samotności (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2018) niezwykle płodnego francuskiego historyka Georges'a Minois (ur. 1946) polski czytelnik otrzymuje jego monumentalną, prawie 800-stronicową Historię ateizmu. Autor zaczyna ją od starożytności, by poprzez średniowiecze i renesans dotrzeć do nowożytnej Francji, której z natury rzeczy poświęca najwięcej uwagi, i do czasów najnowszych. Zwyczajem elity nowoczesnych francuskich historyków nie tyle relacjonuje zdarzenia, ile na podstawie materiału historycznego stara się rozpoznać i określić przedmiotowe zjawisko. W tym sensie uprawia historię mentalności i poniekąd filozofię, akurat w przypadku kwestii ateizmu nie do pominięcia. Lektura pozwoli zapoznać się nie tylko z procesem przemian postaw w najszerszym sensie ateistycznych, lecz także z ich subtelną analizą, która wydobywa niuanse ich historycznego i filozoficznego zróżnicowania. Atrakcją książki są nowe wyniki badań i nieznane dotąd fakty, zwłaszcza dotyczące XVIII wieku i rewolucji francuskiej. Minois nie stroni też od diagnozy obecnego stanu ateizmu. Dochodzi do wniosku, że przynajmniej w Europie Zachodniej napięcie między wiarą a niewiarą zanikło, a problem wiary (i niewiary) uległ rozmyciu: wierzący często postępuje jak niewierzący, a niewierzący zawsze w coś wierzy, jeśli nawet nie w osobowego Boga. Pozostaje (sceptyczne) pytanie, czy ta diagnoza jest słuszna także w naszej części Europy.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?