Interesujesz się życiem swoich ulubionych aktorów, muzyków, artystów, celebrytów, pisarzy? Zapraszamy Cię do zapoznania się z najciekawszą literaturą biograficzną znanych osobistości w naszym sklepie internetowym DoberKsiazki.pl
Wystarczyła jedna sekunda, by życie Rafała Waliszewskiego zmieniło się nie do poznania. Nadmierna prędkość, nieuwaga i – w konsekwencji – wypadek motocyklowy, którego nie dało się uniknąć. A później diagnoza, brzmiąca jak wyrok: porażenie czterokończynowe i wózek do końca życia. Oto, z czym przez ostatnie dwadzieścia dwa lata zmagać się musiał Rafał Waliszewski – dziś osoba aktywna, mimo niepełnosprawności zaangażowana w niesienie wsparcia osobom potrzebującym. Efektem tej wyczerpującej walki, w trakcie której autor popadł w depresję, jest książka napisana przez Rafała Waliszewskiego za pomocą patyka, którym autor naciskał klawisze komputera. To opowieść o sile człowieka, który odnalazł w sobie energię, by zacząć żyć i swoją wiarą w przyszłość dzielić się z innymi.
Znowu zostaję sam. Nie wiem, ile to trwa, chyba całe wieki. Najpierw z pobliskiej wioski zbiega się tłum gapiów, jest wśród nich mój kuzyn Robert. Potem przyjeżdża policja; policjant pyta, co się stało. Mówię mu, że chyba podczas jazdy linka gazu się zacięła. Dopiero na końcu pojawia się karetka, ściągają mi plecak z truskawkami i kładą niezabezpieczonego szyjnym kołnierzem na nosze. Gdy mnie łapią za nogi i ręce, wydaje mi się, że to nie jest moje ciało; wcale nie mam czucia, gdy mnie przekładają, dotykają, chwytają rękami. Czuję tylko głowę i miejscami ramiona, które okropnie bolą. (…) Słońce już dziś zachodzi, świeci na czerwono i przez szybę do wnętrza sanitarki przebijają się promienie. Razi mnie w oczy, a ja nie mogę obrócić głowy na drugą stronę, bo okropnie boli mnie szyja. Nie potrafię też zakryć oczu własną dłonią, więc zamykam je, ale nie zasypiam, czuwam. Co dalej ze mną będzie? (…) Od chwili, kiedy uderzyłem motorem w drzewo, trzymałem się dzielnie, byłem twardy i nie płakałem, ale teraz, kiedy położyli mnie tutaj – na tej sali, w tym łóżku – i widzę, że już nic nie będą mi robić, bo nie chcą albo nie potrafią mi pomóc, rozpłakałem się jak dziecko; łzy płynęły mi strumieniem wprost na kołdrę.
Jako piętnastolatka przekroczyła na TikToku 50 milionów obserwujących. Ale kto się kryje za postami?Po raz pierwszy Charli dzieli się intymnymi szczegółami ze swojego życia: jak radziła sobie z wyzwaniami i cyberprzemocą, kim była jako mała dziewczynka i czym jest dla niej rodzina.Charli pokazuje, jak rozwijać swoją obecność w mediach społecznościowych i przyjaźnie w prawdziwym życiu, aby tworzyć swoją tożsamość. Mnóstwo ciekawostek z życia Charli, ekskluzywne zdjęcia, szczere wypowiedzi składają się na ten wyjątkowy przewodnik po życiu, który stanie się Twoim nowym źródłem informacji.
Moja Jugosławia ukazuje proces kształtowania się tożsamości młodego pokolenia tuż przed końcem istnienia Jugosławii i przez pierwszych kilkanaście lat po powstaniu na jej gruzach państw narodowych. Przedstawicielem tej generacji jest główny bohater, Vladan Borojević, syn Słowenki i Serba, oficera Jugosłowiańskiej Armii Ludowej. Służbowy wyjazd do Belgradu ojca wraz z rodziną i początek wojny w 1991 roku kończą szczęśliwe dzieciństwo chłopca w Puli. Ojciec znika z jego życia. Po siedemnastu latach Vladan przypadkowo trafia na jego ślad w internecie (generał Borojević ukrywa się jako zbrodniarz wojenny) i wyrusza do krajów byłej Jugosławii w poszukiwaniu ojca. Jest to zarazem wędrówka w poszukiwaniu przyczyn poczucia obcości, braku zakorzenienia i odebranej mu niegdyś tożsamości. Vladan zaczyna rozumieć, że rozpad jego rodziny ściśle łączy się z dezintegracją świata, który bezpowrotnie przeminął, i że głęboka dystrofia relacji rodzinnych i społecznych jest konsekwencją wojny.Książka, będąc także przewodnikiem po jugosłowiańskim krajobrazie pamięci, z cennymi obserwacjami zjawisk społecznych, etnicznych i obyczajowych, prezentuje krytyczne, choć niepozbawione humoru spojrzenie jej autora na stereotypy związane z mieszkańcami Bałkanów.Książka otrzymała Literacką Nagrodę Europy Środkowej ANGELUS 2020.
Michaił Bułhakow uważał Moliera za kogoś szczególnie mu bliskiego, choć Molier miał więcej szczęścia jako pisarz: jego sztuki były wystawiane, sam w nich grywał i cieszył się zasłużoną sławą. Bułhakow przeciwnie - Życia pana Moliera nigdy nie ujrzał w druku ani na scenie. Powieść trafiła do czytelników 22 lata po śmierci autora.
W Życiu pana Moliera Michaił Bułhakow przedstawia pełną upokorzeń i rozczarowań egzystencję twórcy, którego współcześni nie doceniają, gdyż swym geniuszem przerasta otoczenie o całe epoki, a jego losy zależą od kaprysu tyrana. Losy Bułhakowa również zależały od tyrana, przejmująco brzmią więc ostatnie słowa powieści: „...ja, któremu nigdy nie będzie sądzone go zobaczyć, przesyłam mu na pożegnanie moje pozdrowienie”.
Autobiograficzna powieść plastycznie opisująca życie społeczności żydowskiej w przedwojennym Otwocku. Książka opowiada o dzieciństwie i młodości Nachuma Freidowicza - o jego dorastaniu, odchodzeniu od religii, sympatiach politycznych, pierwszej miłości. „Ożywa tu nie tylko Otwock - stwierdził w posłowiu Zbigniew Nosowski - pośrednio ożywają także inne żydowskie miasteczka, które opłakiwał Antoni Słonimski.
Niewiele jest takich opisów w literaturze”.
Autor książki mieszka obecnie w Toronto, jest poetą języka jidysz.
Elie Wiesel „Zamiast wstępu”: Drogi Panie Symchowicz,Nie byłem nigdy w Otwocku, ale dzięki Pańskiej książce mogłem odczuć, że wędruję w sobotnie popołudnie ulicami tego miasta, przysłuchując się politycznym dyskusjom Pańskich przyjaciół.
Ta książka przeniosła mnie do Otwocka, zamieszkanego przez Żydów miasteczka, które zostało zniszczone burzą wojenną wywołaną przez naszych wrogów.Wygląda na to, że żydowskie miasteczka złączył nie tylko ten sam okrutny los, ale również te same romantyczne marzenia, snute rok po roku przez żydowską młodzież: jak obronić się przed otaczającą srogą rzeczywistością? Pańska powieść przeniknięta jest żydowską tęsknotą, tak jakby zamierzał Pan ocalić Otwock od przepaści zapomnienia. Dlatego styl powieści jest bardzo liryczny, pełen nostalgii.
Czy Tyrmand mógłby istnieć bez Warszawy jako pisarz? Nie sposób sobie tego nawet wyobrazić. Spędził w tym mieście czterdzieści lat, czyli niemal dwie trzecie z sześćdziesięciu pięciu, jakie dane mu było przeżyć. Większa część jego twórczości przesycona jest warszawskością. Stolica stanowi tło rozważań i perypetii niezwykłej menażerii wykreowanych przez niego postaci, a nierzadko sama staje się główną bohaterką, dominantą i motywem przewodnim opowieści. To dzięki jego sugestywnej prozie tak wiele osób odkrywa dziś na nowo klimat Warszawy tużpowojennej, miasta stojącego w pół kroku między chlubną przeszłością a niepewną przyszłością wytyczaną przez narzucony reżim.
Grzegorz Sołtysiak, autor książki Nie taka zła. Przewodnik po Warszawie Leopolda Tyrmanda, skatalogował i opisał miejsca najdobitniej związane z osobą pisarza, w których ten chętnie bywał i które wprowadzał do swoich utworów. Możemy zatem – zaopatrzeni w niezbędne wskazówki zawarte w przewodniku – na własną rękę odkrywać ślady tamtego miasta. Możemy sami się przekonać, czy pod płaszcz współczesności ostało się coś z jego dawnego klimatu. Sprawdźmy, ile w Warszawie dzisiejszej zostało Warszawy Tyrmanda. Grzegorz Sołtysiak, historyk, wykładowca akademicki, dziennikarz i publicysta specjalizujący się w tematyce okresu PRL-u i varsavianistyce. Twórca i współtwórca audycji telewizyjnych (m.in. Kulisy PRL-u, Półkowniki TVP), autor i współautor licznych artykułów i książek (m.in. Księga listów PRL-u, Modny PRL, Filmowy przewodnik po Warszawie).
Mieczysław Limanowski (1876–1948) – wybitny geolog, człowiek teatru, za życia wzbudzał skrajne emocje. Jedni uważali go za człowieka twórczego i inspirującego, inni – za oryginała, a nawet niebezpiecznego dziwaka. Bez Limanowskiego nie byłby Reduty – przyznawał to Juliusz Osterwa. Stanisław Ignacy Witkiewicz pisał w 1920 roku: „W ostatnich czasach rozpoczęło się odrodzenie sztuki aktorskiej w Warszawie, prowadzone przez Mieczysława Limanowskiego, znanego w całej Europie geologa”. Zarazem bywał Limanowski obiektem krytyki, a nawet szyderstw – najbardziej agresywna napaść wyszła spod pióra Słonimskiego. Nie doceniał go nawet własny ojciec – współtwórca PPS-u Bolesław Limanowski. Barwna postać Limana, jak nazywali go przyjaciele, została po wojnie zapomniana. Teatrowi przywrócił go Zbigniew Osiński (1939–2018), w którego badaniach Limanowski zajął miejsce równie ważne, co Jerzy Grotowski czy Tadeusz Kantor. Dzięki poszukiwaniom archiwalnym i kwerendom międzywojennej prasy Osiński w kolejnych publikacjach książkowych zebrał i przypomniał rozproszoną spuściznę Limanowskiego.
Trzon niniejszego tomu stanowi Opowieść biograficzna o Limanowskim, doprowadzona do 1930 roku. I choć nie została ona ukończona z powodu śmierci badacza, to czytelnicy znajdą w niej pasjonującą relację o niezwykłym człowieku, jego czasach, ludziach, z którymi stykał się w wielu miejscach Europy: we Lwowie, gdzie się urodził i gdzie potem studiował, w Szwajcarii, gdzie uczęszczał do szkół i gdzie alpejskie wycieczki obudziły w nim zainteresowanie geologią, w Zakopanem, gdzie spędził czternaście lat i stał się częścią zakopiańskiej legendy, we Włoszech, gdzie badał wulkany, w Moskwie, dokąd zagnały go wydarzenia I wojny światowej i gdzie poznał między innymi Konstantina Stanisławskiego, w Warszawie i Wilnie, gdzie wraz z Juliuszem Osterwą założył i prowadził teatr Reduta, najważniejsze – obok odkryć geologicznych – dzieło życia…
Od gwiazdy reprezentacji Polski po wroga publicznego numer 1. Roman Kosecki zawsze mówił, co myśli, nawet jeśli prawda była niewygodna i mogła mu szkodzić. Były kapitan reprezentacji Polski zaprasza na fascynującą podróż. Od Konstancina, przez Warszawę, Turcję, Hiszpanię, Francję, po Stany Zjednoczone. Kosa odsłania kulisy meczów z Realem i Barceloną, najważniejszych spotkań reprezentacji, walki o finał Ligi Mistrzów. Aż trudno uwierzyć, że niektóre z historii wydarzyły się naprawdę. Szaman mający wyczarować awans w europejskich pucharach, składanie ofiary z barana na boisku treningowym, turecki snajper straszący pistoletem i brudna walka o normalność w polskim futbolu. W książce znajdziemy również opis starć z potężnymi prezesami klubów, które kończyły się rozrzucaniem pieniędzy wśród kibiców lub drwinami z krokodyla Jessa Gila. Nie brakuje również kulis prowadzenia drużyny polityków z Donaldem Tuskiem w roli snajpera.
Niniejszy tom jest ważnym elementem obchodów pięćdziesiątej rocznicy śmierci Romana Ingardena, która przypada na 2020 r. Ten okres półwiecza zawiera w sobie wcześniejsze rocznice urodzin i śmierci, wyrażane okolicznościowymi konferencjami i książkowymi publikacjami. Być może nadszedł czas innego podejścia do Ingardena, nie przez elementy jego systemu, lecz przez elementy jego intelektualnego i emocjonalnego obrazu, jaki wyłania się z tych wspomnień. Być może, przez ożywienie postaci wybitnego polskiego humanisty, zostanie ożywiona również jego filozofia. Filozof zostaje tu przedstawiony we wspomnieniach swoich studentów, którzy uczestniczyli w jego zajęciach akademickich w latach 1957-1963.
Trzeci tom bardzo rozszerzonego wyboru dzienników Sándora Máraiego (1900–1989), jednego z najwybitniejszych pisarzy węgierskich dwudziestego wieku.
Dziennik 1957-1966, tom trzeci z planowanych pięciu, obejmuje lata spędzone w Ameryce, do której pisarz przyjechał w 1952 roku, między innymi po to, by zdobyć dla siebie i bliskich obywatelstwo amerykańskie, na emigracji stali się bowiem bezpaństwowcami.
Ameryka budziła w pisarzu uczucia ambiwalentne, doceniał piękno krajobrazu, możliwości podróży, doskonały poziom bibliotek, ale drażniła go niewrażliwość na kulturę społeczeństwa nastawionego głównie na zdobywanie dóbr materialnych, źle znosił klimat, przeżył również rozczarowanie postawą większości środowisk emigracji węgierskiej.
To lata dojrzewania do starości, której pierwsze symptomy zaczęły się pojawiać w życiu pisarza i jego żony. I lata dorastania ich przybranego syna, który – w przeciwieństwie do nich – znalazł sobie miejsce w nowej ojczyźnie. I lata odchodzenia od wiary.
Dziennik 1957–1966 przynosi liczne zapiski dotyczące życia kulturalnego Nowego Jorku lat sześćdziesiątych, refleksje z bardzo różnorodnych lektur, interesujące i formułowane często z dużą umiejętnością przewidywania wnioski dotyczące wydarzeń politycznych na całym świecie; ukazuje też powolne dojrzewanie myśli o powrocie do Europy, której atmosfery, pomimo rozmaitych rozczarowań, zawsze Máraiemu w Ameryce brakowało.
Święty Jan Henryk Newman (1801-1890), kanonizowany w 2019 roku, pochodził z zamożnej rodziny londyńskiej. Po studiach w Oksfordzie w okresie fascynacji ewangelikalnym, kalwinistycznym protestantyzmem został w 1825 roku duchownym anglikańskim. Kilka lat później zupełnie porzucił przywiązanie do doktryny usprawiedliwienia z samej tylko wiary i uczuciowości ewangelikalnego protestantyzmu. Wokół niego i Edwarda Bouverie Puseya uformował się Ruch Oksfordzki, który pragnął w anglikanizmie powrotu do katolickiej wiary i praktyk sprzed XVI-wiecznej reformy. Krok za krokiem tracił przekonanie o apostolskim charakterze Kościoła Anglii. Odszedł też z anglikańskiego uniwersytetu. 9 października 1845 przyjęty został na łono Kościoła przez pasjonistę Dominika Barbieriego, którego sportretował dyskretnie w powieści "Strata i zysk". Dzień 9 października jest obecnie jego wspomnieniem w kalendarzu katolickim. W roku 1846 w Rzymie przyjął święcenia kapłańskie i został doktorem teologii. Po powrocie do ojczyzny został oratorianinem Świętego Filipa Nereusza i osiadł na rezydencjonalnym ówcześnie przedmieściu Birminghamu Edgbaston, gdzie stworzył miejscowe oratorium. Żył tam po kres swych dni. Przez wiele lat zajmował się teologią, historią, kaznodziejstwem, katolicką edukacją (także w Dublinie) i apologetyką w środowisku anglikańsko-protestanckim znajdując uznanie nie tylko katolików jako bojownik przeciw liberalizmowi religijnemu wiodącemu do nihilizmu. W 1878 roku został honorowym członkiem swego dawnego kolegium w Oksfordzie. 12 maja 1879 roku Leon XIII kreował go kardynałem.
"Strata i zysk" jest relacją o drodze młodego anglikanina do religii katolickiej, ale też przenikliwą obserwacją wiktoriańskiego społeczeństwa, a nawet satyrą na anglikanów i rozliczne prądy protestanckie. Humor Newmana jest zawarty w realistycznie zobrazowanych sytuacjach, tyleż cięty, co dyskretny i elegancki. Powieść zawiera obserwacje zapisane później w "Apologia pro vita sua" (1864), ale nie jest powieścią autobiograficzną. Chociaż akcja powieści toczy się w okresie konwersji Newmana, bohater powieści jest znacznie młodszy od niego. Powieść ma charakter Bildungsroman i ujęta jest w platońską formę dialogową. W dialogach zawarte są dobitne i głębokie refleksje na najważniejsze tematy religijne aktualne dziś w nie mniejszym stopniu niż sto siedemdziesiąt lat temu. Opisane postawy religijne mimo przemian historycznych również znane są doskonale w naszej epoce.
Witold Ślusarski, publicysta, reportażysta, wieloletni współpracownik radiowej Redakcji Reportaży Literackich, „Sygnałów dnia” i „Lata z radiem”, w swej autobiograficznej książce „Zanim zapomnę” snuje opowieść o swojej młodości, pracy zawodowej, a także o Krakowie lat powojennych. Wspomina ludzi i historie, z którymi zetknął się, tworząc radiowe i prasowe reportaże. Przytacza anegdoty o wielkich tego świata – papieżu, prezydentach, naukowcach, jak również poruszające zwierzenia zwykłych ludzi, „bohaterów dnia codziennego”, dzielnie stawiających czoła przeciwnościom losu. Nie pisały o tym gazety, nie pokazała telewizja ani do tej pory o tym nie plotkowano. Ale wszystko wydarzyło się naprawdę.
Opisane wydarzenia i postacie są prawdziwe.
Strzeżcie się, oni są wśród was…
Przez prawie siedem lat bohaterowie tej książki dokonywali spektakularnych napadów na banki i bankowozy, popełniali zabójstwa na zlecenie, handlowali ogromnymi ilościami kokainy, działali na ciepłych Bahamach i Dominikanie, w zimnej Kanadzie, w Szwecji, na terenie Niemiec, Włoch, Francji… I byli dokładnie sprawdzani i śledzeni przez pozbawionych skrupułów tajnych agentów oraz specjalne zespoły inspektorów policji, których głównym celem było ustalenie planu kolejnego napadu i złapanie, a w skrajnej sytuacji nawet zlikwidowanie jego uczestników podczas akcji.
Ostatecznie policjanci, pod ogromną presją opinii publicznej, rozliczającej ich z wciąż nierozwiązanych spraw napadów i zabójstw, nie dysponując właściwie żadnymi dowodami, dokonują aresztowania przypadkowych ludzi z innego gangu, niemających nic wspólnego z opisywanymi napadami na banki, i udaje im się postawić jego członków przed sądem. Na tym procesie przez wiele lat skupiona była uwaga mediów.
Ivan Boršić, mimo że został uznany przez służby specjalne i policję za wroga publicznego numer jeden, nigdy nie stracił ludzkiej twarzy, w przeciwieństwie do spragnionych krwi kompanów. Nie chciał pieniędzy zdobytych za wszelką cenę, nie uważał krwawej zemsty za świętość. Przestrzegał starych, niepisanych zasad kodeksu przestępczego i niektórych przykazań Bożych. Na przełomie 2010 i 2011 roku wszystko się jednak zmieniło…
Mikołaj Kopernik z pewnością należy do najbardziej znanych Polaków, stąd nie mogło zabraknąć go w serii ""Nazywam się..."" - o znanych postaciach nauki i kultury. Torunianin, autor słynnej rozprawy O obrotach sfer niebieskich, znany jest głównie jako astronom i twórca teorii heliocentrycznej. Niewielu natomiast wie, że Kopernik zdobył wszechstronne wykształcenie na uniwersytetach w Krakowie, Bolonii i Padwie i poza astronomią i matematyką świetnie znał się na prawie, medycynie (był lekarzem), a także miał swój wpływ w rozwój systemu monetarnego! Ostatnio o Koperniku zrobiło się znowu głośno z powodu odnalezienia jego grobu i ponownego, uroczystego pochówku we Fromborku, gdzie pracował i zmarł. Dowiedzmy się więcej o tym wybitnym człowieku renesansu!
Cezary Harasimowicz przybliża nam postać aktorki Iny Benity, jednej z najsławniejszych kobiet występujących na deskach teatrów w czasach międzywojnia i podczas II wojny światowej. Ta fabularyzowana biografia pozwala nam nie tylko poznać tragiczne losy tej pięknej kobiety, ale także być może zrozumieć jej decyzje i wybory.
Byłem katechetą"" to opis doświadczeń i wydarzeń, które miały miejsce na przestrzeni piętnastu lat pracy posługi katechetycznej. Kto mnie skłonił do tego, abym spisał swoje wspomnienia z tego okresu? Moje dzieci. Na początku lutego były zaskoczone i chciały się dowiedzieć, dlaczego nie jestem już katechetą. Ciekawa była zwłaszcza moja córka Hania, pamiętająca lekcje religii, na których nie byłem tatą, tylko nauczycielem i zwracała się do mnie: Proszę pana.Jednego wydarzenia sprzed dziewięciu lat nie ująłem w książce. Niedawno przypomniał mi je absolwent, który był świadkiem sytuacji na lekcji. Otóż miałem religię w pierwszej klasie. Omawiałem temat. Potem dzieci podjęły się kolorowania w zeszytach. Po niespełna dziesięciu minutach podchodzi do mnie uśmiechnięty Bartek, pokazuje mi swoją pracę i mówi: I co, łyso panu?. Zostałem bez słowa. Nie obraziłem się z tego powodu. Spojrzałem na niego z uśmiechem i pogratulowałem mu pięknie wykonanej pracy.
Prezentujemy II zmienione wydanie Listów miłosnych i nie Rafała Wojaczka pod redakcją prof. Stanisława Beresia we współpracy z Dagną Cichoń w klasycznej twardej oprawie.Unikatowa publikacja, która jako pierwsze tego typu wydawnictwo gromadzi niemal całą korespondencję listowną prowadzoną przez poetę od lat młodzieńczych aż do momentu jego tragicznej śmierci. Redaktorem tomu jest prof. Stanisław Bereś historyk literatury, medioznawca, krytyk literacki, autor m.in. biografii poety. W książce znajdą się listy poety pisane do rodziny (matki czy ojca), jak i korespondencja z partnerkami życiowymi, literatami czy wydawcami.O autorze:Rafał Wojaczek (1945) urodzony w Mikołowie. Poeta i prozaik. Debiutował w 1965 roku w miesięczniku Poezja. Za życia wydał tomy Sezon (1969) oraz Inna bajka (1970), pośmiertnie ukazały się: Nie skończona krucjata (1972), Którego nie było (1972), Utwory zebrane (1976), Wiersze (1996) i Reszta krwi (1999). Zmarł w nocy z 10 na 11 maja 1971 we Wrocławiu.
Ze względu na fałszywe oskarżenia ks. Dolindo Ruotolo został postawiony w 1921 roku przed Świętym Oficjum w Rzymie. Tam spędził prawie rok, by odpowiadać na postawione mu zarzuty i bronić swojego dobrego imienia. W tym czasie pisał listy do swoich duchowych dzieci na polecenie swojego spowiednika. W swojej korespondencji zachęcał ich do wytrwania w wierze i wierności Kościołowi, do nie gorszenia się błędami, jakie mogą popełnić niektórzy członkowie Kościoła oraz do zobaczenia Bożego działania we wszelkich cierpieniach i upokorzeniach jakich doświadczał. Okoliczności, które u większości ludzi wzbudziłyby bunt lub desperację, w przypadku księdza Dolindo tylko umocniły jego ścisłe zjednoczenie z cierpiącym Chrystusem. Jak Chrystusowi, było mu dane zaznać goryczy ludzkiego niezrozumienia oraz zdrady dokonanej przez osoby duchowo przez niego błogosławione.
Pomimo tych doświadczeń kapłan nie przypisał sobie prawa do sądzenia ludzi będących przyczyną jego cierpień ale dziękował Panu za nie. Cierpiał dobrowolnie, aby dać świadectwo wierności, by uczyć jak się kocha Kościół, by przyjmować z męską dojrzałością i mistyczną wzniosłością każdą karę i upokorzenia, które w jakikolwiek sposób związane są z Kościołem… Ksiądz Dolindo swoim duszpasterstwem wyprzedzał swoją epokę i był zapowiedzią nowych czasów. Głosił i przewidział wielkie innowacje w Kościele, które dokonały się wraz z Soborem Watykańskim II.
„Wiedząc, że Dzielnica D jest w znacznej mierze książką autobiograficzną, szukałem w niej początków Artema jako człowieka i jako pisarza. W jakiej atmosferze i w jakim środowisku się wychowywał? Jacy ludzie i jakie wydarzenia miały na niego wpływ? Wszystko to znalazłem. Raz z humorem, raz ze smutkiem autor maluje nam zbiorowy portret kilkudziesięciu mieszkańców swojej, jak już wspomniałem, nie najładniejszej, to znaczy beznadziejnej, to znaczy całkiem zwyczajnej i typowej dzielnicy w tak samo zwyczajnym i typowym mieście ukraińskim”.
Ołeksandr Bojczenko (ze Wstępu )
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?