KATEGORIE [rozwiń]

Lengauer Włodzimierz

Okładka książki Eros Greków

36,00 zł 24,82 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

W 1836 roku w Glarus (kanton i miasto w Szwajcarii, w miejscowym niemieckim – Glaris) ukazał się pierwszy tom dzieła o znamiennym tytule: Eros. Die Männerliebe der Griechen, ihre Beziehung zur Geschichte, Erziehung, Literatur und Gesetzgebung aller Zeiten. Autorem był szwajcarski pisarz-samouk, Heinrich Hössli (1784–1864). Tom drugi wyszedł dwa lata później w St. Gallen (stolica sąsiedniego kantonu o tej samej nazwie). Autor nie uniknął licznych kłopotów, po ukazaniu się tomu pierwszego zabroniono jego rozpowszechniania na terenie kantonu Glarus, a drukarzowi zakazano druku tomu drugiego (i dlatego ukazał się w sąsiednim kantonie). Książka ta była przez długi czas zapomniana, większość egzemplarzy znajdujących się w posiadaniu autora przepadła w czasie wielkiego pożaru Glarus w maju 1861 r., zmienione i okrojone wydanie ukazało się w postaci dwóch oddzielnych tomików w 1892 r., to drugie wydanie zostało wznowione w niezmienionej postaci w roku 1924. Jednak znana i wspominana, jak i jej autor, mogła być w kręgu autorów zainteresowanych nie tak kulturą i historią obyczajów starożytnych Greków, jak raczej problematyką Männerliebe (nie było jeszcze wówczas terminu „homoseksualizm”, który – podobnie jak i nieco późniejszy „heteroseksualizm” – pojawił się dopiero w drugiej połowie XIX wieku, wprowadzony w roku 1869 przez Karla-Marię Kertbeny’ego). Dzieło Hösslego w całości i bez żadnych zmian w stosunku do pierwszego wydania za życia autora zostało wznowione dopiero w końcu XX wieku w postaci reprintu przez wydawnictwo „rosa Winkel”, chociaż autor budził zainteresowanie już wcześniej i doczekał się w roku 1903 pierwszej, przywoływanej tu już wyżej, biografii pióra Ferdinanda Karscha, przyrodnika i filozofującego pisarza, skądinąd autora pionierskiego dzieła Das gleichgeschlechtliche Leben der Naturvölker (München 1911). Ostatnio stał się Hössli (i jego dzieło) znowu przedmiotem badań. Trudno powiedzieć, czy pomijano go przez długie lata w pracach podejmujących problematykę greckiego Erosa dlatego, że uważano jego książkę za przestarzałą lub nie dość naukową, czy też z tego powodu, że była zbyt zaangażowana i wyraźnie apologetyczna. Autor nie był badaczem, nie miał odpowiedniego przygotowania filologicznego, teksty greckie znał i cytował wyłącznie w przekładach niemieckich, był amatorem i samoukiem, modystą (kapelusznikiem) z zawodu odziedziczonego po ojcu. O jego upodobaniach erotycznych nic nie wiadomo, w każdym razie zawarł małżeństwo, choć zawsze mieszkał oddzielnie od żony, z którą miał dwóch synów, a dzisiaj słusznie chyba podkreśla się, że jego gorąca obrona „miłości męskiej” wynikała z jego liberalizmu i głębokiego przekonania o najwyższej wartości jaką jest wolność ludzka i prawa jednostki do własnego szczęścia. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że musieli znać tę książkę w drugiej połowie XIX wieku przynajmniej niektórzy uczeni filolodzy zajmujący się obyczajowością grecką, a w każdym razie od czasów Hösslego można datować przekonanie, że szczególną i najważniejszą cechą Erosa Greków jest właśnie „męska miłość”, co widać chociażby w najnowszej monografii zagadnienia, pióra Jamesa Davidsona, gdzie pojęcie „miłości Greków” niejako automatycznie wyłącza z obszaru badań miłość do kobiety / Włodzimierz Lengauer, fragment Wprowadzenia
Okładka książki Dionizos Trzy szkice

36,30 zł 25,03 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Ta książka ma, jak zresztą chyba każda, swoją historię. Powstawała, albo raczej – dojrzewała we mnie, bardzo długo. Moje zainteresowania wierzeniami Greków zrodziły się jeszcze w trakcie studiów uniwersyteckich, a utwierdziły pod wpływem lektury wspaniałej książki Jane Harrison, Themis. A Study of the Social Origins of Greek Religion (Cambridge 1912), którą pochłaniałem z wypiekami na twarzy w jednej z czytelni Uniwersytetu Cambridge w czasie mojego pierwszego studyjnego pobytu za granicą w roku 1971. Ale długo ta problematyka mnie onieśmielała i ograniczałem się tylko do lektur, nie mając odwagi sam przystąpić do badań, a już w każdym razie nie do publikacji wyników moich poszukiwań i przemyśleń. Ostatecznie jednak po blisko ćwierć wieku te moje zainteresowania zaowocowały książką o Religijności starożytnych Greków, która ukazała się w roku 1994. Książkę tę przygotowywałem głównie w czasie moich dwóch kolejnych staży naukowych na Uniwersytecie w Bonn i tam, w czytelni Seminar für Alte Geschichte, po raz pierwszy czytałem fascynujące dzieło wielkiego Waltera Friedricha Otta, Dionysos. Mythos und Kultus (w wydaniu z 1960 roku; polski przekład pióra Jerzego Korpantego, ukazał się w warszawskim wydawnictwie Sub Lupa w roku 2016). Wtedy doszedłem do przekonania, że Dionizos to kluczowa, najważniejsza postać w wierzeniach greckich i bóstwo, które stało się przedmiotem głębokiej myśli religijnej, prawdziwej i nader subtelnej teologii, a ta z kolei wywarła ogromny wpływ na całość teologicznej myśli europejskiej, to znaczy oczywiście – teologii chrześcijańskiej. Czytelnik łatwo zauważy, że jest to właśnie główna teza tej książki. Ale lektura książki Otta wywołała we mnie reakcję podobną jak przy czytaniu pracy Jane Harrison: poczułem się głęboko onieśmielony tak wielkością autora i jego dzieła, jak i ciężarem problematyki. Uznałem, że nigdy nie będę w stanie zdobyć się na taką wypowiedź na temat Dionizosa, jaką zawiera w sobie niewielka objętościowo, genialna książka wielkiego myśliciela i religioznawcy, jednego z najwybitniejszych filologów klasycznych XX wieku. To pozostaje aktualne – nie mam zamiaru porównywać się z Walterem F. Ottem. Mimo to próbowałem zajmować się kultem dionizyjskim, publikując drobne, mniej lub bardziej przyczynkarskie studia i artykuły. Były to właśnie „próby” (zamierzałem nawet użyć tego słowa w tytule mojej obecnej książki, ale pomyślałem, że ten w moim zamierzeniu wyraz skromności, może być z pewnych – chyba zrozumiałych – powodów uznany za wyraz zarozumiałości…). Problematyka dionizyjska stała się też tematem moich rozmaitych wykładów i seminariów uniwersyteckich (z ogromnym sentymentem wspominam uczestników mojego rocznego seminarium sprzed lat, poświęconego Papirusowi z Derveni), a także tematem rozmów i domowych mini-wykładów w towarzystwie moich przyjaciół. To im zawdzięczam, że ostatecznie zdobyłem się na napisanie tych szkiców... Włodzimierz Lengauer, fragment Słowa wstępnego
  • Poprzednia

    • 1
  • Następna

Promocje

Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj