KATEGORIE [rozwiń]

Bert Ehgartner

Okładka książki Aluminium. O tym nie mówi się głośno...

39,90 zł 23,01 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Żyjemy w epoce aluminium. Ten lekki, błyszczący metal ma swoje ciemne strony, które po raz pierwszy w tak wymowny sposób zostały ukazane właśnie w tej książce. Zawarte w kremach do opalania aluminium sprzyja powstawaniu równomiernej opalenizny. W dezodorantach aluminium wchodzi w reakcję ze skórą, hamując pocenie. Leki przeciw nadkwasocie często zawierają wysokie dawki aluminium. W dwóch trzecich wszystkich szczepionek aluminium pełni rolę substancji wzmacniającej działanie. Wiele zakładów wodociągowych stosuje związki aluminium w procesie uzdatniania wody. Wybrany fragment książki Aluminium — biochemiczny kosmita Tajemnica 11 września    Jeszcze nigdy żadne badania nie wciągnęły mnie tak bardzo i nie eksplodowały z taką siłą jak te, gdy zacząłem się interesować aluminium. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, w jak niezwykłych zastosowaniach i w jak odległych obszarach ten powszechny surowiec odgrywa określoną rolę. Krótko przedtem odbyłem jedno z tych pamiętnych spotkań, typowych dla mojej odkrywczej podróży do s'wiata aluminium: tym razem był to osławiony atak Al-Kaidy ii września 2001 roku, którego skutkiem było zawalenie się bliźniaczych wież w Nowym Jorku. Jaki to ma związek z aluminium?    Spędziłem cały dzień z Christianem Simensenem, fizykiem i specjalistą metalurgiem z Oslo, który jako pracownik SINTEF, największej niezależnej instytucji badawczej w Skandynawii, przez większość swego zawodowego życia zajmował się chemicznymi i fizykalnymi właściwościami aluminium.    Christian Simensen ma 70 lat i, jak twierdzi, jest to wiek, w którym większość ludzi odchodzi w stan spoczynku i rozkoszuje się emeryturą. W jego wypadku o emeryturze nie ma mowy. Pilnie pracuje nad publikacjami naukowymi, uczestniczy w konferencjach i kongresach, gdzie szczegółowo prezentuje wyniki swych badań, wprawiając słuchaczy w osłupienie.    Bodźca dostarczył mu kilka lat wcześniej jego syn Erding. Obaj rozmawiali o zamachu z ii września. Erding powiedział, że widział film dostarczający przekonujących dowodów, że bliźniacze wieże runęły nie pod wpływem uderzenia samolotów, lecz zostały wysadzone przez CIA lub jakąś inną potężną instytucję, a celem tej akcji było usprawiedliwienie przyszłych wojennych działań USA.    Argumentem na rzecz tej tezy miała być zgodna wypowiedź wielu uczestników wydarzeń, według których tuż przed zawaleniem się budynków mieli oni słyszeć gwałtowne eksplozje. Ktoś musiał więc składować w budynku dynamit albo trotyl i go użyć. Poza tym na nagraniach wideo podobno wyraźnie widać, że eksplozje miały miejsce poniżej tych miejsc, gdzie oba samoloty typu Boeing 767 wbiły się w budynki. Zdaniem Erdinga jest to jednoznaczny dowód, że zostały tam zdetonowane ładunki wybuchowe.    Ojciec i syn wspólnie obejrzeli nagrania. Rzeczywiście, obserwacje okazały się słuszne. Oglądając filmy klatka po klatce można zobaczyć, że tuż przed zawaleniem się doszło w obu wieżach do gwałtownej eksplozji. Miała ona miejsce nie w wyrwie w fasadzie, skąd wydobywał się gęsty dym, lecz piętro lub dwa piętra niżej.    Christianowi Simensenowi, specjaliście od metalurgii, na myśl, że Stany Zjednoczone miały w tym swój udział, włosy zjeżyły się na głowie. Musiał jednak uznać, że mamy do czynienia z obserwacjami, których nie można tak po prostu skwitować jako bzdury. Przyrzekł zatem swemu synowi, że dokładnie zbada sprawę i do końca w sposób naukowy wyjaśni wszystkie swoje obserwacje.    Za pośrednictwem nowojorskiego kolegi Simensen zamówił oficjalny, 25o-stronicowy raport dotyczący przebiegu tragicznych zdarzeń3, sporządzony przy współpracy łącznie 312 wymienionych z nazwiska ekspertów z rozmaitych dziedzin.    Wraz z postępem badań nad technicznymi szczegółami zawalenia się obu głównych budynków World Trade Center Simensen popadał w coraz większą zadumę. Eksperci opisywali bowiem tę tragedię jako pożar drapaczy chmur wywołany przez paliwo pochodzące z silników samolotowych. W raporcie napisano, że pod wpływem ogromnych ilości kerozyny w obu samolotach pojawił się ogień, który nieustannie i szybko rozprzestrzeniał się w otoczeniu wypełnionym tworzywami sztucznymi i pozostałym wyposażeniem. Już wkrótce ogień osiągnął temperaturę 1000 stopni Celsjusza. Potężny żar spowodował rozmiękczenie stalowej konstrukcji drapaczy chmur, która w końcu nie była już w stanie utrzymać ciężaru spoczywających na niej pięter i w efekcie się zawaliła.
  • Poprzednia

    • 1
  • Następna

Promocje

Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj