x
Samourzeczywistnienie to wiedza we wszystkich częściach twego ciała, umysłu i duszy, że masz w posiadaniu królestwo Boże, że nie musisz się modlić, by do ciebie przyszło, (...) że wszystko, czego ci potrzeba, to pogłębiać wiedzę.
Paramhansa Yogananda (1893-1952) był jednym z najważniejszych duchowych nauczycieli tego wieku. Urodził się w Indiach i tam zdobył wykształcenie. W 1923 roku rozpoczął cykl wykładów prowadzonych w większych miastach Ameryki i spotkał się z niebywałym wręcz entuzjazmem. Zmarł w Ameryce; do końca zajmował się upowszechnianiem rozwoju duchowego.
WSTĘP
Spędziłem z Paramhansą Yoganandą jako uczeń trzy i pół roku; były to ostatnie lata przed jego śmiercią. Po półtora roku nakłonił mnie, bym zapisywał to, co mówił w zwyczajnych, codziennych rozmowach. Przebywaliśmy wówczas w jego pustelni. Guru opracowywał tam komentarze do Bhagawadgity.
Na początku miałem przed tym opory. Nie potrafiłem stenografować, w dodatku pisałem tak niewyraźnie, że z trudnością odczytywałem własne pismo. Jednak Mistrz, wierny swemu przekonaniu, że zawsze należy się koncentrować na światłości, a nie na ciemności, w ogóle nie zwracał uwagi na takie drobnostki. Przekonywał mnie coraz usilniej.
- Nieczęsto zdarza mi się mówić z poziomu gy~ any [bezosobowej mądrości] - powiedział. Jego natura zwykle znajdowała wyraz w boskiej miłości.
Zapaliłem się w końcu do tego pomysłu, uświadomiwszy sobie, że nigdzie indziej nie czytałem ani nie słyszałem tak głębokich, jasnych i przekonywających nauk.
- Zapisz to! - przez następne lata taki okrzyk często przerywał rozmowy z mnichami lub gośćmi. Czasem guru dodawał w ramach wyjaśnienia: -Nigdy przedtem czegoś takiego nie mówiłem.
Pisałem wolno i niewyraźnie, więc nie miałem najmniejszych szans, by za nim nadążyć. Po kilku tygodniach przekonałem się jednak, że zesłał na mnie niezwykłe błogosławieństwo. Jego głos dźwięczał mi w uszach długo po tym, gdy guru skończył mówić, jakby powtarzając to, co miałem zapisać. Błogosławieństwo to miało tak niesłychaną siłę, że po latach, w Indiach, mogłem z pamięci powtarzać słowa, a nawet całe zdania wygłoszone przezeń w hindi i bengali, językach, których nie znałem za jego życia.
Nawet dziś wyraźnie słyszę jego słowa i głos, pełen mądrości, boskiej miłości i duchowej siły, jakże często połączonej ze wspaniałym poczuciem humoru. Nierzadko ubarwiał swoje przemowy anegdotami czy błyskotliwymi metaforami i dawał w nich najgłębszy wgląd we wszystkie poziomy rzeczywistości, ludzkiej i boskiej, z jakim miałem szczęście się zetknąć.
Swami Kriyananda
Ananda World Brotherhood Yillage
Nevada City, Kalifornia
Paramhansa Yogananda (1893-1952) był jednym z najważniejszych duchowych nauczycieli tego wieku. Urodził się w Indiach i tam zdobył wykształcenie. W 1923 roku rozpoczął cykl wykładów prowadzonych w większych miastach Ameryki i spotkał się z niebywałym wręcz entuzjazmem. Zmarł w Ameryce; do końca zajmował się upowszechnianiem rozwoju duchowego.
WSTĘP
Spędziłem z Paramhansą Yoganandą jako uczeń trzy i pół roku; były to ostatnie lata przed jego śmiercią. Po półtora roku nakłonił mnie, bym zapisywał to, co mówił w zwyczajnych, codziennych rozmowach. Przebywaliśmy wówczas w jego pustelni. Guru opracowywał tam komentarze do Bhagawadgity.
Na początku miałem przed tym opory. Nie potrafiłem stenografować, w dodatku pisałem tak niewyraźnie, że z trudnością odczytywałem własne pismo. Jednak Mistrz, wierny swemu przekonaniu, że zawsze należy się koncentrować na światłości, a nie na ciemności, w ogóle nie zwracał uwagi na takie drobnostki. Przekonywał mnie coraz usilniej.
- Nieczęsto zdarza mi się mówić z poziomu gy~ any [bezosobowej mądrości] - powiedział. Jego natura zwykle znajdowała wyraz w boskiej miłości.
Zapaliłem się w końcu do tego pomysłu, uświadomiwszy sobie, że nigdzie indziej nie czytałem ani nie słyszałem tak głębokich, jasnych i przekonywających nauk.
- Zapisz to! - przez następne lata taki okrzyk często przerywał rozmowy z mnichami lub gośćmi. Czasem guru dodawał w ramach wyjaśnienia: -Nigdy przedtem czegoś takiego nie mówiłem.
Pisałem wolno i niewyraźnie, więc nie miałem najmniejszych szans, by za nim nadążyć. Po kilku tygodniach przekonałem się jednak, że zesłał na mnie niezwykłe błogosławieństwo. Jego głos dźwięczał mi w uszach długo po tym, gdy guru skończył mówić, jakby powtarzając to, co miałem zapisać. Błogosławieństwo to miało tak niesłychaną siłę, że po latach, w Indiach, mogłem z pamięci powtarzać słowa, a nawet całe zdania wygłoszone przezeń w hindi i bengali, językach, których nie znałem za jego życia.
Nawet dziś wyraźnie słyszę jego słowa i głos, pełen mądrości, boskiej miłości i duchowej siły, jakże często połączonej ze wspaniałym poczuciem humoru. Nierzadko ubarwiał swoje przemowy anegdotami czy błyskotliwymi metaforami i dawał w nich najgłębszy wgląd we wszystkie poziomy rzeczywistości, ludzkiej i boskiej, z jakim miałem szczęście się zetknąć.
Swami Kriyananda
Ananda World Brotherhood Yillage
Nevada City, Kalifornia